Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 12 13 14
Wątek zamknięty
- Riddick dobrze mówi. Jeśli się nie uspokoisz to poproszę dziadka żeby cię potraktował magią - bąknęła nadąsana mama. Ez była zmęczona. I zrobiło mi się strasznie źle, kiedy zrozumiałam, że ją mecze jeszcze bardziej niż jest to potrzebne.
Mama się wycofała znów do kuchni, ale ja patrzyłam za nią ze szklanymi oczami.
- Przepraszam! - powedziałam glosno, budząc się z zamyślenia. Popatrzyłam znów na Ridda. - Odpoczne - zapewnilam, kręcąc głową. Przyłożyłam dłoń do czoła i zamknęłam oczy, biorąc głęboki oddech. - Odpocznę. Przepraszam - powtórzyłam.
Offline
- Hej, maleńka - szepnąłem, przyciągając jej małe dłonie do swoich ust. - Nie przepraszaj już, tylko podziękuj, że się tak wszyscy o ciebie troszczą. Wiem, że chcesz dobrze i nie lubisz być bezużyteczna, albo sprawiać problemów... Ale to jest zupełne inna sprawa. Zawsze dajesz z siebie 101%, więc teraz zasłuchujesz na odpoczynek, kiedy dopadła cię choroba... - powiedziałem łagodnie. - Odpoczynek po ciężkiej pracy to nie grzech, a konieczność. Nie musisz kończąc jednego zadania zaraz zaczynać kolejne, to nie zdrowe - zaznaczyłem.
Offline
Pokiwałam powoli głową. Zsunelam się z krzesla aby przytulić się do Ridda.
- Okej, okej... Dziękuję, bardzo dziękuję - wyszeptałam. - A masz czas? Pójdziesz ze mną? - Popatrzyłam na niego pytająco. Bardzo chciałam spędzić z nim trochę czasum to mnie naprawdę uzdrawialo w mgnieniu oka. Przy moim wilczku czułam się jak nowo narodzona. I szczęśliwsza, zdecydowanie szczęśliwsza. - Chyba że sam musisz coś jeszcze zrobić. Wtedy nie chcę cię zatrzymywać - powedziałam dosyć poważnie i sucho, jak miałam w zwyczaju mówić o obowiązkach.
Offline
- Pójdę z tobą bardzo chętnie - uśmiechnąłem się miękko, by jakoś rozmyć tą niepotrzebną powagę i zmęczenie. - Zostanę tak długo jak tego chcesz, a jeśli nikt się nie wystraszy to mogę się w twoim pokoju zmienić i znów możesz się wtulić w moje futro - zaproponowałem cicho z lekkim uśmiechem, zerkając kątem oka na mamę dziewczyny.
Offline
Uśmiechnęłam się.
- Jak będziemy w moim pokoju to chyba nie będziemy nikomu przeszkadzać - szepnęłam i Pogładziłam go po policzku. - Pomożesz teraz mojej mamie? - zmieniłam temat. - Nie chce żeby wszystko robiła sama. A ja może tylko pościeram stoliki... - mruknęłam, odsuwając się od wilka i rzucając mu jeszcze jeden przyjazny i ciepły uśmiech.
Offline
- Ty może siedź spokojnie, już ja i twoja mama się wszystkim zajmiemy - poprawiłem dziewczynę i zsunąłem się ze stołka barowego. Ruszyłem do kuchni, za ladę, gdzie powiedziałem mamie Prim by zajęła się już przetarciem stolików, a ja pozamykam rolety w kuchni i poskładam wszystkie cięższe rzeczy. Zgodziła się bez problemu, nie to co jej córka, więc tak też zrobiliśmy, a gdy tylko zasunąłem ostatnią roletę i zatrzasnąłem kłódkę, ruszyliśmy we dwoje do domu Primrose.
- Przejdę się jeszcze do mojego męża, sprawdzę czy w drugim lokalu wszystko jest w porządku - wyjaśniła mama Prim, całując córkę w czoło, a następnie ruszyła w swoją stronę, posyłając mi spojrzenie, które mówiło "zaopiekują się nią". Bez gadania ruszyliśmy do domu Prim, a tym razem, tak jak czarodziejka mnie prosiła, wszedłem z nią także do środka.
- Weź cieplutki prysznic i wskakuj do łóżka - poleciłem, samemu zdejmując z siebie koszulkę, przygotowując się do przemiany.
Offline
- Chciałabym coś jeszcze przekąsić - zaznaczyłam, ale zaraz się rozproszyła podziwiając nagi tors mojego wilczka... A raczej wilka. Chyba powinnam zacząć o nim myśleć w ten sposób. Nabrałam głośniej powietrza, skupiając się znów, a przy okazji też czerwieniejąc bo przecież wiedziałam, że Riddick zauważył moje chwilowe... Zapomnienie się. - Ty może tez? Nie jesteś głodny? Nie chciałbyś zjeść? - szepnelam, skupiając się teraz w pełni na jego twarzy. Na jego twarzy. Na jego twarzy. Na jego miesciach. Na... Uh. Twarzy. Na twarzy. - C-coś do odgryzania n-na pewno jest w lodówce. Jakieś warzywa i mięso. Możemy to z-zjeść razem po tym jak wezme prysznic i przebiorę się - ciągnęłam dalej, biorąc na koniec głęboki oddech. - Chyba naprawdę jestem zmęczona - wymamrotałam bardziej do siebie, zdając sobie sprawę jak bardzo rozkojarzona jestem.
Offline
- Tak. Tak, chyba jesteś - przytaknąłem i zaraz pokiwałem też głową na jej wcześniejsze słowa, zaraz znów zakładając koszulkę, która była chyba podstawą rozproszenia Primrose.
- Zrobię nam kanapki, ale ty pójdź i się umyj spokojnie. I załóż szlafrok jak będziesz schodzić na dół... Albo nie, nie schodź, przyniosę kanapki do pokoju i zjesz już leżąc w łóżku. Zrobię też herbaty - uznałem. - Już, ciepła woda cię rozgrzeje i będziesz trochę jaśniej myśleć - uznałem, wskazując ruchem głowy drzwi do łazienki.
Offline
Popatrzyłam jeszcze chwilę na Ridda, przelknelam gule w gardle ale mimo to i tak się nie odezwałam już nawet słowem. Zamruczałam jedynie potakujaco, wykonując jego prośby bez żadnego "ale". Byłam zawstydzona swoją reakcja. I strasznie zażenowana samą sobą. Co we mnie wstąpiło. Na chwilę mój mózg przestał działać, a ciało reagowało wręcz nadmiernie. Promrose, powinnaś się wstydzić, jak nic.
Umysłami się, wciąż czując straszny gorąc na twarzy. Nawet opłukanie policzków zimną wodą nic nie dało. Sprawiło jedynie to że było mi chłodniej. Ubrałam się w swój ciepły dres, oraz koszulkę z długim rękawem i gruby polar zakładany przez glowe bez suwaka. Naciągnęłam też na stopy skarpety i wyszłam z łazienki. Wzięłam kilka głębokich oddechów.
- Nic się nie stało. Ridd nie ma przecież mi niczego za złe... Pewnie za bardzo się przejmuje - wymamrotałam sama do siebie i poszłam do wilka do kuchni.
- Przepraszam że tak długo... Jaaaa, zamyslilam się - wyjaśniłam, przysiadając przy stole, gdzie stał już talerz z kanapkami. - Dziękuję za kolację.
Offline
- Służę pomocą - zapewniłem miękko. - I nie tłumacz się, jesteś u siebie, to twoje terytorium. Według moi zasad, jestem skazany na twoją wolę - zaznaczyłem z lekkim rozbawieniem i wraz z dwoma kubkami herbaty dosiadłem się do Prim. - Proszę. Wypij powoli, bo jest bardzo gorące. A jak zjesz, to pójdziemy razem na spokojnie spać - uśmiechnąłem się leciutko.
Offline
Kichnelam i pokiwałam potakujaco głową.
- Tak, spać. Jestem senna - powtórzyłam, lekko marszczac brwi. - Mimo wszystko przepraszam. Jak dla mnie to może być też i twoje "terytorium". Chciałabym abyś czuł się swobodnie. No i zawsze możesz tu przyjść. Gdyby jednak w twoim domku zrobiło się za zimno podczas tych mrozów, albo... Jakby go za bardzo przewiewalo. Albo nawet jakbyś miał bliżej tu niż do domu, też możesz przyjść. Zawsze możesz - zapewnilam go, uśmiechając się lekko i zaczęłam powoli jeść jedną kanapkę ale w połowie stwoerdziłam że chyba nie mam ochoty. Gardło mnie trochę szczupaki, więc ostrożnie wzięłam się za kubek herbaty.
Offline
- To miłe... Choć nie wiem, czy twoi rodzice nie będą mieć czegoś przeciwko moim odwiedzinom, ale na pewno skorzystam z tej możliwości, jeśli będzie potrzeba - zapewniłem spokojnie, ale nadal uważnie obserwowałem swoją maleńką. - Wydajesz się wyssana z energii. W tej chwili pomoże ci tylko naprawdę porządny sen - oświadczyłem miękko i wstałem od stołu dopijając herbatę. - Pójdę na górę i już się przemienię... Poczekam na ciebie - wyjaśniłem miękko.
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 12 13 14
Wątek zamknięty