Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Riddick chorizo naprawdę szybko. Było mi chłodno, ale po chwili już byliśmy w domu i gdy tylko zdjęłam buty i kurtkę, wilk owinął mnie kocykiem i mimo małej przestrzeni i tak przeniósł mnie na kanapę. Kichnęłam kilkukrotnie, zanim zdążył rozpalić ogień. Chylińska mi chłodno. Uh...
- Przewiało mnie troszeczkę, tor kategorii. Zaraz się rozgrzeje i będzie w porządku - zapewnilam, nie chcąc aby się przejmował takimi bzdetami jak katar. - Już teraz mi lepiej...!
Offline
- Przyniosę ci chusteczki i ciepłą herbatę, powinno pomóc... Wybacz, ale nie mam w domu wielu lekarstw, więc nawet ci niczego nie dam na wzmocnienie - westchnąłem niepocieszony swoją niezaradnością. - Kominek zaraz się nagrzeje i zrobi się naprawdę ciepło w domu, musisz tylko chwilkę poczekać...
Offline
- Poczekam - zapewnilam, z uśmiechem obserwując każdy jego ruch. Podobało mi się to jak się poruszał. Widać było, że wykonuje ciężką pracę. Czasem ramiona miał zesztywniałe i lekko zwieszone. Krok miał jednak twardy, ale wszystko co robił wokol mnie, wykonywał z nadmierną ostrożnością i delikatnością. Nie wiedziałam czy się z tego cieszyć, czy prosić go o to by tak nie przesadzał.
- Wiesz że jestem osobą...- mruknęłam, a wilk zmarszczył brwi, spoglądając na mnie. - ...która się nie może połamać? - zapytałam usmiecJjac się lekko. - Gdy wchodzisz w "moja strefę" miekkniesz... Wiesz o tym? Nie
Już nie samo to, ze mnie dotykasz... Po prostu wokół mnie cały jesteś delikatny. Czy pod ręką, czy metr dalej - wytknelam mu nieco, ale zastanawiałam się czy robi to świadomie, czy jednak nie wiedział o tym
Offline
Zawahałem się, ale odstawiłem kubek na stolik, nim przysiadłem się na kanapę obok Prim i spojrzałem na nią pytająco.
- To źle? Zawsze uważam by dotykać cię delikatniej, wiesz doskonale że jestem silny, czasem nie chcę cię za mocno chwycić, bo boję się, że odcisną się moje palce na twoich rączkach... Nie wiem jak dużo siły mogę użyć, więc wolę być delikatny. Wiesz, że nader wszystko nie chce cię zranić - wyjaśniłem łagodnie.
Offline
- Aleze nie, Todd. Oczywiście że nie. To nie jest złe - zapewnilam go od razu, przysuwając się bliżej. Usiadłam na swoich nogach, bokiem do wilka. Wzięłam głęboki oddech, zaciskając palce na końcu. - Sęk w tym... Po prostu chce żebyś wiedział, że jestem jak każdy - szepnęłam, jakby to była tajemnica. A przecież nie była. - Sam widziałeś wiele razy, że jestem silna istotą! Nie grozi mi dotknięcie. Czasem Czos stłuczce w kuchni i zbieram szkło palcami w pośpiechu... Czasem nosze ciężkie pudła pomagając w sklepiku starszej pani... Czasem się wywracam albo obijam o meble. Ale nic mi nie jest. Widzisz? Nie musisz się ze mną o chodzić tak nadzwyczajnie... Chciałam... Chciałam tylko żebyś to wiedział, Ridd - wyjaśniłam.
Offline
Słuchałem z uwagą słów Prim i wtedy dotarło to do mnie. Że to nie jest niemowlę, ani lalka, ale tak jak sama mówiła... Po prostu moja ukochana dziewczyna, człowiek, ale nie... szkło.
Skrzywiłem się, rozumiejąc swoją winę. Spojrzałem przepraszająco na Prim.
- W porządku - mruknąłem. - Postaram się trochę ograniczyć z delikatnością - uśmiechnąłem się nieśmiało do dziewczyny. - I wybacz, chyba faktycznie... cóż, uważałem cię trochę za zbyt delikatną...
Offline
Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
- Niezwykle się cieszę, że się o mnie troszczysz. Że tak bardzo o mnie dbasz, wilczku. To niesamowite. Szczerze mówiąc nigdy bym się nie spodziewała że mógłbyś kryć w sobie takie pokłady delikatności. To coś niezwykłego. Ale... - Wzięłam głęboki oddech. - Podobało mi się, gdy kilka razy się zapomniałeś, nie przeszdzalalo mi nigdy ,s jesteś większy. Przecież od razu wiedziałam, że masz dużo siły. Nie polamiesz mnie jednak. Nigdy nie zrobiłbyś tego celowo. - Uśmiechnęłam się do niego ciepło. - Nie półtusze się, obiecuję.
Offline
Uśmiechnąłem się ze zrozumieniem, jednak chwilę później znów zmarszczyłem brwi, kiedy zacząłem się zastanawiać, kiedy ostatni raz się zapomniałem, a odpowiedź była nader łatwa.
- Wtedy... Kiedy czasem się zapominałem - zacząłem ostrożnie. - Czyli ci to nie przeszkadzało? A nawet podobało? - upewniłem się, ale mało pewnym tonem.
Offline
Wzruszyłam lekko ramionami.
- To bardziej naturalne, wilczku. Takie zwyczajem j proste. Podobają mi się takie rzeczy. Gdy tak skazesz wokół mnie czuję się jak wyciągnięta z rzeczywistości. Świat staje się innym miejscem. Co nie jest w zupełności czymś złym. To również przyjemne. Bardzo przyjemne - upierałam się. - Jednak... Nie bój się. Nie ma czego. Dobrze?
Offline
Parsknąłem, ale zaraz przeczesałem palcami włosy, kręcąc głową.
- W porządku... Cóż, warto wiedzieć. Na przyszłość - uznałem, układając sobie to powoli w wilczej główce. - Wiesz, lepiej za wczasu mi powiedz o wszystkich swoich przemyśleniach, bo jednak... czasem lepiej wiedzieć, niż się domyślać - zaproponowałem niepewnie.
Offline
- Wiem, i zdaje sobie z tego sprawę. Ani chwili nie uznałam że musisz się stan domyśleć. Po prostu... Teraz ci mówię, że możesz spróbować inaczej. A ja się nie wystraszę. Nie boje się cię od wilczku - powiedziałam dumnie. - Zawsze stanę przy tobie. Pomogę ci, będę biegła z pomocą. Rozumiesz?
Offline
- Wiem doskonale, choć czuję, że powinno być inaczej. To ja powinienem obiecywać ci pomoc, niezależnie od wielkości problemu... Jesteś moim sercem, moim wszystkim, więc by cię chronić o ciebie dbać zrobię dosłownie wszystko - powiedziałem miękko, całując Primrose w czoło. - Oh, no i postaram się przestać traktować cię jak dziecko, jesteś dorosłą kobietą i zasługujesz na poważne traktowanie...
Offline
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję wilczku - odparłam na jego słowa,rzucając mi się na szyję, wtuliłam w nią nos z zadowolebiem. - I bronisz mnie, wiem, że byś to zrobił. Nie myśl sobie że tego nie widzę - zaznaczyłam, muskając wargami jego szyję. - Ale to nie jest jednostronne! Ja też bym mogła zrobić dla ciebie wiele... - szepnęłam, gładząc go po plecach.
Offline
- Hej, przecież jesteś tutaj, robisz już wystarczająco dużo - uznałem miękko, otulając ją jedną ręką. - Jesteś ze mną i jesteś przy mnie, nie musisz robić absolutnie niczego więcej - zapewniłem rozbawiony, jednak zaraz natknąłem się na jej wzrok, który nie wskazywał na zgodę z moim słowami.
- Ale ty chyba chciałabyś zrobić coś jeszcze więcej... - mruknąłem, widząc jej upór w oczach.
Offline
- Tak, oczywiście że tak. Samo bycie mną nie jest wielkim wysiłkiem. A kiedy myślę sobie o tym, że tylko ty miałbyś się starać...? Nie, nie, to straszne. Tak kategorycznie nie wolno. Zawsze starają się przy ajmniej dwie osoby, wtedy wiadomo, że to coś prawdziwego. - Wzięłam głęboki oddech. - Nie pozwolę ci walczyć samemu, w niczym. Możemy zwalczać twoje problemy razem. Gdy będzie cieplej, zabierzesz mnie na łódź,zobaczę jak pracujesz i też ci pomogę, tak jak ty wciąż pomagasz mi w barze. Gdy to robisz, czujesz... Się potrzebniejszy? Prawda? Oczywiście że tak. Też chcę to czuć. Że robię wszystko co w mojej mocy, by tobie - popusalam go palcem w miejscu nad sercem - żyje się dobrze. Oh, że żyję ci się najlepiej, wilczku.
Offline
Uśmiechnąłem się czule i pokiwałem głową, opierając swoje czoło o czoło Primrose.
- Moja silna dziewczynka - westchnąłem. - Ale tyczy się to też ciebie, wiesz o tym? Nie zbieraj też na swoje barki wszystkiego - poprosiłem i pocałowałem czule Prim. - Dobrze, że wszystko sobie poukładaliśmy...
Offline
- Bardzo dobrze - przytaknęłam. - Nie warto zatajać takich rzeczy, to drobiazgi. Po prostu będzie nam obojgu przyjemniej. Tak sądzę - mruknęłam lekko zmieszana, marszcząc delikatnie brwi. - Po prostu chce żeby było nam dobrze - powtórzyłam, biorąc głęboki oddech. Pogładziłam Riddicka po policzku. - Wypijemy herbatę? - Uśmiechnęłam się szeroko.
Offline
- Jasne - uśmiechnąłem się szczerze i wstałem z kanapy by podejść do kuchni nalać nam do kubków wcześniej przygotowanej przeze mnie herbaty. Potem wróciłem do mojej ukochanej, siadając z powrotem na kanapie.
Rozmawialiśmy cały wieczór, szczerze mówiąc o niczym istotnym, jednak kiedy już Prim zaczęła ziewać, poleciłem jej, by poszła do łazienki i wzięła prysznic, gdy ja sprzątane wszystko i przygotuje łóżko.
Offline
Zgodziłam się na to, bo w końcu to on był gospodarzem i nie mogłam mu się za każdym razem narzucać z pomocą. Ridd kategorycznie nie chciał mojej pomocy w tym temacie. Choć przecież to by nie było nic złego, gdybym to ja raz na jakiś czas zmywała. Przynajmniej tak sadze, uh.
Wzięłam gorący, aczkolwiek szybki prysznic, bo przecież ostatnie czego chciałam to aby Riddick przepłacał za wodę przeze mnie. W końcu nie musiałam ty spać, chciałam, nawet bardzo chciałam. Czułam w środku jak bardzo mnie ciągnie i jak samotna się czuje, gdy zasypiam sama. Ostatnio to uczucie się bardzo wzmożyło.
Dziś miałam przy sobie swoje rzeczy, więc nie musiałam niczego pożyczać od wilka. Założyłam długie polarkowe spodnie, ciepłe skarpety, koszulkę na ramiączka, oraz ciepła koszule nocna na długi rękaw. Byłam prawie pewna, że i tak coś z siebie zdejmę, spanie z drugą osobą było... Dziwne. Żar ciała drugiej osoby może wydawać się niekomfortowy. Oddech, to że się porusza... Zastanawiało mnie bardzo, jak to będzie wyglądało na dłuższą metę. Póki co zawsze byłam po prostu bardzo zmęczona zasypiając, że nigdy nie zwracałam uwagi na te dodatkowe aspekty, prócz ciepła jakie generował sam Ridd, bo to miało ogromne znaczenie w moim przypadku.
- Już gotowa - oznajmiłam,wchodząc do pokoju. Zastałam wilka szykującego nam łóżko. - Mogę ci w czymś pomóc, wilczku? - zapytałam rozglądając się za jakimś zadaniem.
Offline
Uśmiechnąłem lekko, uznając, że to już taki tik Prim, że musi coś robić więc postanowiłem jej tego nie odbierać.
- Możesz wygasić kominek na dole, kiedy ja pójdę się umyć - zaproponowałem, wiedząc że od razu się zgodzi. - Wiesz jak, rozgrzeb drewno na boki, zasuwką zamkniesz komin... - Prim od razu pokiwała głową, że wie jak to zrobić bo wiele razy widziała jak ja to robiłem, i że mam iść szybko pod ten prysznic. Parsknąłem śmiechem, ale nie zamierzałem dłużej zwlekać. Wskoczyłem pod prysznic, zmywając z siebie całe zmęczenie dnia, a następnie wytarłem ciało. Głębiej się nie zastanawiałem, czy zakładać koszulkę, nie lubiłem spać w dużej ilość ubrań, a skoro jak sądziłem Prim nie będzie to przeszkadzać... Wyszedłem z łazienki już w bokserkach, a moje serce działa spokojnie na łóżku, chyba przyglądając się zdjęciu moim z rodzicami i bliźniakami przed Domem Alfy (Pod zdjęciem leżały magazyny o budowie domu).
- Nie jesteś zmęczona? Wydawało mi się że zaśniesz w jednej chwili po dzisiejszym dniu - zauważyłem, odkładają rzeczy na bok i kładąc się ma łóżku po drugiej stronie Prim.
Offline