Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Mhm... ale to za chwilę, jak wstaniemy i rozejrzymy się jak wygląda lecznica... w sensie kto został i w ogóle... - dukałem zdanie po zdaniu. - Dobrze, że cię tu przyniosłem. Katowałaś się już po tej trzeciej przerwie, ale byłaś bardzo, bardzo dzielna - szepnąłem z dumą. - Pamiętasz, co mówiłem wczoraj? To, że możesz nam pomagać? - wspomniałem z niekrytą ekscytacją tym pomysłem.
Offline
- Oh! Tak, tak... Pamiętam. Byłam zachwycona tym pomysłem... Nadal jestem! To naprawdę całkiem niezła myśl. Jeśli byłaby taka możliwość. - Uśmiechnęłam się pod nosem. - To zdecydowanie fajniejsze od nic nierobienia. - Zaśmiałam się krótko. - Miałabym zajęcie i mogłabym nieco się poruszać. No i byłabym blisko mojego serca. Nie musiałabym się za bardzo już z tobą rozstawać! - Zauważyłam, zadzierając brodę ku górze. - Zapewne mojemu sercu też by to pasowało, czyż nie, wilczku?
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Twoje serce byłoby w wniebowzięte - szepnąłem, starając się jakoś pochylić głowę w jej stronę. - Moglibyśmy zaraz po pracy iść do zagajnika, bo to całkiem blisko, odnowić go, a potem przesiadywać do wieczora, albo i całymi nocami... - westchnąłem rozmarzony. - Pomagałabyś mi w pracy, oraz w nudzie, gdy byłby spokój na zmianie... No i mamy kilka takich zadań dla silniejszych wilków, byłabyś bardzo pomocna - podsumowałem zadowolony.
Offline
Zachichotałam, przygryzając uśmiechniętą wargę.
- Dobra, dobra, już się tak nie podlizuj luzisie! - mruknęłam ze śmiechem. Wzięłam głęboki oddech i poklepałam go delikatnie po torsie. - Nie musisz mnie przekonywać. Jestem zadowolona tą propozycją i z chęcią ją przyjmę jeśli się pojawi nie tylko z twojej strony. Nie chcę się wciskać. Evelynn zwariuje przeze mnie - zażartowałam.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Oj tam, Evelynn też wie doskonale, że pomocy nigdy wiele. Jesteś chętna, zwarta i gotowa do pomocy... Nie będę musiał nikogo długo przekonywać. Wszyscy widzieli jak teraz pomagałaś, wiedzą że masz dobre chęci i dużo samozaparcia... poza tym zawsze musi być dwóch lekarzy w lecznicy, i kiedy jeden jest zajęty, drugi musi coś załatwić i wtedy de facto mamy jednego lekarza pracującego. Przydałaby się pomoc - zamyśliłem się. - No dobrze, ale o tym później. Teraz... trzeba wstać, piękna.
Offline
Uśmiechnęłam się lekko i powoli podniosłam. Chyba byłam bardziej zmotywowana do działania niż sam pomysłodawca. Przeczesałam palcami włosy, patrząc z góry rozbawiona na moje serce.
- No właśnie, doktorze, trzeba wstać - mruknęłam i połaskotałam mężczyznę po żebrach.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Wywróciłem oczami, unosząc się do pionu.
- Jasne, piękna. Masz rację - westchnąłem ze śmiechem, a gdy założyłem kitel, ruszyłem do drzwi, które otworzyłem przed moim sercem. - Zasuwaj do domu, zasłużyłaś na godziwy odpoczynek. Ja dokończę pracę i też idę się relaksować... Możesz wpaść do mnie, jeśli poczujesz taką potrzebę - dodałem od razu.
Offline
- Po pierwszej drzemce wpadnę do ciebie na drugą - oznajmiłam rozbawiona, cmokając go w policzek. - Mam nadzieję, że nie będziesz tu już siedział za długo. Postaram się nie narobić hałasu wchodząc. Wkradnę się do ciebie do łóżka. - Uśmiechnęłam się szeroko.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- W takim razie będzie to najmilsza pobudka w dziejach, zasypiać samemu, a budzić się w towarzystwie pięknej wilczycy - westchnąłem zauroczony, a potem pochyliłem się do jej uszka, by najpierw pocałować ją czule w policzek, a potem wyszeptać: - Kiedy przyjdziesz, obiecuję być już bardziej przytomny - uznałem i wyprostowałem się, ciągnąc wilczycę do sali przyjęć i odprowadzając ją do drzwi.
Offline
Zachichotałam.
- Jak bardzo przytomny będziesz? - mruknęłam niezwykle zaciekawiona tym. - Bo jeśli wystarczająco by nie przysypiać podczas pocałunków, to może powinnam się bardziej ogarnąć niż tylko prysznic - zasugerowałam, uśmiechając się do siebie i idąc za Grimem, który koniecznie chciał mnie już wyrzucić z lecznicy.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Będę bardzo przytomny - zapewniłem spokojnie. - Ale teraz uciekaj i widzimy się potem u mnie w domu. Chcę szybko skończysz wszystko i samemu się położyć - wyjaśniłem nieco sennie i spojrzałem na nią czule,całując jeszcze przed drzwiami. - Kocham cię, wiesz, że nie zamykamy drzwi, Niech Wielki Wilk prowadzi ci bezpiecznie do domu. Do zobaczenia, piękna...
Offline
- Do zobaczenia wilczku - odparłam, rzucając mu ostatnie spojrzenie i ruszyłam przed siebie. Krok miałam wolniejszy niż zwykle, serum odpszczało i to w znaczącym tempie, ale nadal działało i wciąż czułam się otepiona. Jutro się przemienienia i zregeneruje w wilczej postaci, tak będzie najszybciej i najłatwiej. Ale dziś już nie mogłam się doczekać,ekac aż wrócę do Grima.
Weszłam do domu, gdzie przywitała mnie siostra, wypytując jak się czuje i co robiłam i jak dałam radę stac. Oczywiście opowiedziałam jej dokladnie, a rączkę najdokładniej jak umialam, o tym co się działo, starając się niczego nie koloryzować, jak to miałam w zwyczaju. Dlatego moja siostra zawsze uważała że moje opowieści są nudne. Nie ukrywałam też mojego zasłabnięcia na co się zaniepokoila ale uświadomiłam jej że jestem cała i zdrowa więc w końcu machnęła na mnie dłonią i oświadczyła że idzie spać dalej. A ja umysłami się, przysypiając nieco w wannie. Ciepła woda czyniła cuda.
Zdrzemnelam się kolejne kilka chwil w łóżku, a potem ubrałam i pognałam do Grima, mając nadzieję że skończył zmianę i zdążył przyznać, nie chciałam go od razu wybudzać. Liczyłam na to, że naprawdę obudzi się dopiero gdy już oboje będziemy wyspani i pełni sił.
Więc weszłam po cichu i ostrożnie, powoli wchodząc na górę po schodach. Minęłam pokój jego brata i weszłam do pokoju mojego serca. Biedak, musiał być kompletnie padnięty po tylu godzinach pracy. Chyba spał jak zabity. Zrzuciłam z siebie ubranie, zostając w samej bieliźnie i wsunęłam się pod kołdrę obok Wolfgrima, wtulanid się w jego plecy.
- Śpij spokojnie, wilczku - powedziałam prawie bezgłośnie, szybko zasypiając.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Obudziłem się rano, po dobrych 14 godzinach głębokiego snu. Zaraz po wyjściu z lecznicy i wypełnieniu ostatnich dokumentów migusiem wróciłem do domu. Nie pamiętam nawet czy zdążyłem złapać coś do jedzenia z kuchni, czy od razu ruszyłem pod prysznic. Woda utuliła mnie do snu, dlatego mogłem spokojnie spać aż do teraz.
- Oh... a kto to zajrzał do mojego łóżeczka? - zamruczałem i obróciłem się w stronę Astorii. - Wkradłaś się nam do domu, co?
Offline
- Mmmm - zamruczałam na początek, szukając sily i chęci do tego aby się w ogóle odzywać. - Taaak, dobry ze mnie włamywacz. Mogłabym wynieść cały dom, łącznie z wami na łóżkach a żadne z was by nawet palcem nie kiwnęło - zażartowałam, śmiejąc się cicho. Wzięłam głęboki oddech, wtulanid się ciasno w Grima. - Na twoje szczęście wolałam położyć się spać w twoim łóżku... Tak, to było bardzo przyjemne, mhmmmm, nadal jest - zauwazylam, uśmiechając się.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- I jak widzę nie planujesz tego zmieniać - zamruczałem, obejmując ją czule. - Nie wyspałaś się jeszcze? Myślałem, że już zdążyłaś wypocząć odkąd się rozstaliśmy... Ale jak widzę, moja wilczyca nie ma najmniejszego zamiaru wstawać...
Offline
- A po co wstawać, skoro jest nam tak miło odpoczywać razem... - szepnęłam, przeciągając palcami po jego torsie. - Nie ma co psuć takiej przyjemnej chwili. To najlepszy moment od wczoraj. Cała pełia była koszmarna, no i jestem wciąż wycieńczona pracą, nie mam pojęcia jak ty to robisz co miesiąc - bąknęłam, muskając wargami zagięcie jego szyi. - Wielki Wilk dał ci dużo siły, wilczku.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Ale prócz siły dał mi też cudowne serduszko, które kocham ponad życie... Wielki Wilk jest czasem rozrzutny w swojej dobroci - westchnąłem, ale zamknąłem znów oczy, po prostu tuląc do siebie swoją kochaną. - A czy moje serduszko chce dziś tylko spać i odpoczywać? Może bym poszedł po jakieś jedzonko...? - zaproponowałem szeptem.
Offline
Zadarłam brodę ku gorze i uśmiechnęłam się do wilczka.
- Spać może nie, ale na pewno nie chce zostawać sama w łóżku - oznajmiłam dosyć stanowczo, jak na zdecydowaną wojowniczkę przystało. - No chyba że jesteś bardzo głodny... wypuszczę cię, jakoś to przetrwam - dodałam już luźniej i zaśmiałam się, znów wtulając policzek w jego ciało.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Hm... nie, jeszcze nie mam naglącej potrzeby, a skoro stawiasz tak sprawy, to jakbym śmiał opuścić łóżko bez twojej zgody i przyzwolenia... - popatrzyłem na nią miękko, ale dość rozbawiony. - Niby taka stanowcza wilczyca wydaje mi rozkazy, ale zaraz tuli się do piersi jak mały szczeniaczek, który potrzebuje dużo miłości - zachichotałem.
Offline
- Dzielna wilczyca potrzebuje dużo miłości, jakże inaczej. Masz poważne zadanie. Musisz mi jej dać dużo, dużo, żebym miała ochotę podnieść się dziś z łóżka na śniadanie. - Podciągnęłam się nieco ku górze, uginając rękę w łokciu i opierając łokieć o poduszkę, a głowę na dłoni. Popatrzyłam na wilka z góry z lekkim uśmiechem. - Proponuję zacząć od czegoś delikatnego i miłego, ale dalej niż przytulasy o poranku... - szepnęłam, pochylając się z uśmiechem i całując go delikatnie w usta.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline