Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Sama doskonale wiesz ile czasu mi zajęło uspokojenie się z tym - parsknąłem. - Ale jest w porządku. Tetra jest nadal mi bliska, ale we wspomnieniach. Póki co, mam ważniejsze rzeczy na głowie, na przykład moje serce, któremu muszę poświęcić 101% procent mojej uwagi, by zawsze była spokojna i uśmiechnięta - westchnąłem rozbawiony. - Jak chcesz możemy też odmalować wnętrze. Po malowaniu pokoju mojego brata została jakaś puszka, pewnie by wystarczyło - zaproponowałem jeszcze.
Offline
- Jeśli jest farba, to nie będzie wcale problemu by odmalować - stwierdziłam, wzruszając lekko ramionami. - będziemy mieli dwa czy trzy dni zabawy w remont, ale potem pewnie będzie miło - stwoerdziłam. - Na pewno przyda mu się nieco nowy kolor. No i mogę przynieść nasiona kwiatów. Można by posiać je przed wejściem. Ładnie wyglądają. Tak jak u mnie na ogrodzie przed domem. Można by odmienić nieco to miejsce. By było troszkę inne ale niezupełnie. Co o tym sądzisz?
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Jestem za. Nie chcę by ktoś inny zdążył nam je zająć, obawiam się, że nie tylko my chcemy pielęgnować naszą miłość z dala od osady - zaśmiałem się cicho. - Po pełni, poproszę o wolny dzień i tam razem pójdziemy, dobrze? Mały remont, ale taki... zdrowy. Zrobimy to miejsce bardziej naszym - dodałem z miękkim uśmiechem i pocałowałem Astorię w policzek. - Nasza baza wypadowa. Skoro dom musi być duży, to potrzebujemy czegoś przejściowego, by przygotować się do budowy, ale jednocześnie zacząć już razem spędzać więcej nocy...
Offline
Rozpromieniłam się na jego słowa.
- Potrzebujemy takiego naszego miejsca. Tam będzie nam chyba całkiem nieźle. Gdy będzie już bardziej... Nasze - podsumowałam i wtuliłam się w swoje serce mocno.
Gdy wróciłam do domu po dyżurze i rozmowach z Grimem, było późno. Czułam jak pełnią na mnie mocno wpływa. Miałam ochotę się przemienić i biegać jak dzika. Rozpierało mnie już ale jeszcze byłam w stanie to okiełznać.
Jeszcze.
Zaśnięcie było trudne ale nie trwało jakoś bardzo długo. Za to po przyjęciu serum rano chcialam znów iść spać, bo czułam się totalnie wyssana. Nie miałam już siły na nic patrzeć. Cała energia mnie opuściła. Mój wewnętrzny wilk chciał mnie udusić od środka. Poranek był potwornie ciężki. Grawitacja działała na mnie mocniej niż zwykle. Ale obiecałam, że dam radę, że sobie poradzę. Więc znalazłam siłę aby podnieść się, umyć, a tym samym rozbudzić nieco zimnym prysznicem i ubrać. Doczołganie się do lecznicy było chyba najgorszym punktem od rana póki co.
Usiadłam w jeszcze pustej poczekalni i wzięłam kilka glebokich oddechów.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Dajesz radę? - zapytała mama, w szatni gdzie zmieniliśmy ubrania na te do lecznicy. Westchnąłem ciężko, ale pokiwałem głową.
- Wypiłem już dwa napoje ziołowe, na razie lepiej być nie może... A ty?
- Kawa. Choć podziwiam twoje naturalne podejście do tematu skarbie - zaśmiała się słabo, na co mnie także zaraziła humorem. No tak, mama kawoholiczka, odkąd sprowadzamy kawę z miasta nie pije niczego innego po, przed i w czasie pracy, czyli zawsze.
- Astra już przyszła, masz jeszcze te ziółka? - rzuciła Evelynn zaglądając do szatni.
Pożegnałem się z mamą i ruszyłem do recepcji, gdzie siedziało moje serce.
- Skarbie? Trzymasz się jakoś? Mogę cie poczestować ziołami, pomagają nieco - zaproponowałem, całując ją w policzek.
Offline
Wzięłam ciężki oddech.
- Z chęcią - szepnęłam, pocierając skroń. Jednak nie podniosłam się z miejsca póki co. Musiałam odpocząć chwilę po przejściu drogi. Przeceniłam swoje możliwości? Nie, nie, nie... Musiałam się tylko przyzwyczaić do tego ciężaru i ucisku w głowie. W ogóle w całym ciele. Jakby coś chciało ze mnie wyjść. W dodatku wiedziałam, że im bliżej nocy tym nieprzyjemnie każe będzie to uczucie. - Teraz? - dodałam, wpatrując się w Grima spokojnie.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Przyniosę ci - pokiwałem głową. Podszedłem tylko do lady recepcji, by z szafki wyciągnąć mój bidon. Nadal połowa butelki była pełna, ale wypiłem takiej wielkości sam już w domu. Przez tyle miesięcy w szpitalu musiałem się jakoś nauczyć funkcjonować.
- Wypij do dna. Potem zrobię ci nowe. Z początku możesz poczuć zawroty głowy, więc nie wstawaj, ale zaraz będzie na prawdę dobrze.
Offline
Przyjęłam od niego bidon.
- Dzięki, Grim. - Uśmiechnęłam się lekko do wilka. - Zaraz... Zaraz będzie mi lepiej. - Wzięłam głęboki oddech, odkręcając korek. - Chcę pomóc, naprawdę chce... Po prostu zawsze leżę...
Powoli napalm sobie trochę naparu.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Hej, wszystko okej. Po prostu my jesteśmy przyzwyczajeni, że musimy być na nogach. Widzisz Raya? - wskazałem na wilka, który snuł się jak lunatyk od wejścia w stronę szatni. - Beznadziejnie znosi pełnię. Stoi tylko dzięki kawie, energetykom i porządnej dawce węglowodanów i cukrów na śniadanie. Ale nadal jest użyteczny, nawet w półśnie ma siłę by zająć się najbardziej agresywnymi pacjentami i bez wahania znaleźć żyłę by podać leki uspokajające - wyjaśniłem. - Daj sobie chwilkę... Póki ją mamy.
Offline
- Dobra, okej. Daje sobie chwilę - bąknęłam troszkę rozdrażniona, popijając zioła. - Um... No e powinnam trochę pooddychać świeżym powietrzem... Albo nie. - Potarłam oczy. - Instynkt tylko na to czeka. Uh, zastrzyk energii. - Spięłam się lekko. - Opowiesz mi o czymś? - poprosiłam, spoglądając na mężczyznę. - Na przykład jak wyglądała twoja pierwsza pełnią w szpitalu? Pewnie dałeś radę, co nie? - Uśmiechnęłam się lekko.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Nie - odparłem szczerze. - Zemdlałem z wycieńczenia i całą pełnię przespałem - dodałem. - Pomagałem z początku, myślałem, że jak po prostu nie będę się tym przejmować to to minie, ale nie doceniłem pełni. Druga pełnia była już lepsza, podpytałem się jak radzić sobie z tym zmęczeniem i byłem lepiej przygotowany. Często zdarzają się wypadki, jesteśmy w ruchu, w dużych emocjach... nasze ludzkie ciała bez wilczej siły nie są w stanie tego wytrzymać - westchnąłem.
Offline
- Czy tak się czują na co dzień ludzie? To jest kompletnie do bani - mruknęłam na wpół rozżalona, na wpół rozbawiona. - Jak oni wytrzymują takie coś przez całe życie - podsumowałam z ciężkim westchnieniem. Dolewając sobie do końca napój ziołowy. - Ja nie chce mdleć - dodałam jeszcze, marszcząc mocno brwi w zamyśleniu.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Jesteś silneijsza ode mnie - przypomniałem. - Cóż, od zawsze jesteśmy silniejszy dzięki Wielkiemu Wilkowi i jego błogosławieństwu. Ludzie nauczyli się żyć jako słabi, musieli się nauczyć chronić przed zimnem, walczą w pancerzach... Nie wiemy jak to jest być słabym. Prócz jednego dnia. Pełni...
Offline
- Pełnią to przekleństwo - wydusilam z siebie, przez zaciśnięte zęby. - Wilcza postać chcę zdominować w pełni tą ludzka. Ciałem jak i umysłem. - Pokręciłam głową, zaciskając mocno usta. - Chcę przejąć kontrolę... Przejąć całą kontrolę nad ciałem - wymamrotałam do samej siebie, wbijając wzrok w podłogę.
Weź głęboki oddech Astra i się uspokój. Będzie dobrze, pomożesz... Tylko nie możesz pozwolić sobie na wybuch. Opanuj się je, opanuj wilka w sobie.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Dlatego bierzemy serum. Wilcze ziele, pod wpływem magii czarodziejów hamuje nasze przemiany, łapie naszego wilka na smyczy. Dlatego wojownikom, którym smycz nie odpowiada... no cóż, sama wiesz - westchnąłem, patrząc na nią czule. - Daj znać, jeśli nie będziesz dawać rady, dobrze? Wierzę w ciebie, ale największą słabością jest nie przyznać się do bólu - westchnąłem, całując ją w skroń. - Lepiej ci, gdy jestem obok? Chodzi mi o bliskość serca...
Offline
Pokiwałam gwałtownie głową.
- Tak, tak, lepiej. Nie idź jeszcze, proszę - szepnęłam, łapiąc go za nadgarstek. - Nawet nigdy nie ma pełni, lubię być blisko ciebie, a teraz... Naprawdę tego potrzebuje. Wiem że masz obowiązki i ja mam swoje... Ale jeszcze nie ma prawie nikogo. Chciałabym żebyś był blisko mnie - wyznałam.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Okej, spokojnie - zapewniłem ją czułem i zmęczonym głosem, taki jaki pewnie towarzyszyć będzie nam wszystkim do końca tego dnia. - Będę się tu kręcił, na głównej sali przyjęć... No wiesz, by być blisko mojej ukochanej recepcjonistki - uspokoiłem ją miękko. - Postaram się nie znikać z twojego zasięgu wzroku - dodałem jeszcze.
Offline
Odetchnelam, opierając głowę na jego ramieniu.
- Moja głowa waży chyba z tonę. Jest gorzej niż było przed chwilą. Dlaczego po tych ziołach kręci się w głowie? Obstawiam że ciężką jest też przez twój napar - szepnęłam, przymykając powieki.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Powiedzmy, że to naturalny energetyk. Nie jesteś przyzwyczajona, więc najpierw cię oszołomi, ale gdy tylko przyswoisz wszystko, będzie lepiej - zapewniłem spokojnie, otulając ramieniem wilczycę. Widziałem już jak po głównej sali chodzi coraz więcej pomocy, czy lekarzy, przygotowując łóżka, strzykawki, ewentualnie pasy bezpieczeństwa... Jeszcze mieliśmy czas, wyglądało to na razie jak leniwe przygotowania do wojny.
Offline
- Będzie lepiej, okej... Będzie dobrze, jak będziesz co jakiś czas wracał do mnie żeby dać mi buziaka i przytulić. - Westchnęłam. - To dopiero prawdziwy zastrzyk energii. Jesteś jedynym moim wilczym aspektem, który nie daje się wyciszyć przez serum. - Uśmiechnęłam się słabo. - Nic nie jest w stanie zagłuszyć mojego serca. - Uśmiechnęłam się do niego jeszcze szerzej.
Choć było coś co zagłuszało serce. Pelnia która czyniła nas zwierzęta. Choć nie mam pojęcia jak zareagowały by na siebie serca, będąc w wilczych postaciąch podczas pełni? Czuły by więź, czy zwierzęcy instynkt i mimo wszystko by to zagłuszył...?
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline