Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ale Astra... - zacząłem od razu jękliwie. - Ja chcę jeszcze poleżeć w łóżeczku obok ciebie, tak rzadko nam się to zdarza, takie wspólne lenistwo, tęsknię za spaniem i budzeniem się obok ciebie - wymieniałem pośpiesznie jak na zaspany głos. - Czas przyśpieszyć z budową leża, czuję już nieodpartą potrzebę życia z tobą - oświadczyłem z moją senną powagą, ale nadal powagą.
Offline
Parsknęłam w pierwszym odruchu. Ale potem uśmiechnęłam się błogo, powoli przeczesując palcami jego włosy. Przez chwilę milczałam, delektując się słowami jak najznakomitszą potrawa na świecie.
- Też czuję nieodpartą potrzebę życia z tobą. Budzenia się rano i w biegu jedzenia śniadania. Spotykania się zawsze po pracy i wspólnego dzielenia przestrzeni. Ale wszystko w swoim czasie kochanie. Musimy na takie przyjemności sobie zapracować. To jedna z wielu prób jakie na nas czekają - wyszeptałam, przeciągając dłonią po jego szczęce. - I nie możesz spóźniać się do pracy, to twój obowiązek. Już nie przypominając o tym, że twoja praca to naprawdę wielka odpowiedzialność, niewiadomo co się może zdarzyć - przypomniałam mu.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Westchnąłem ciężko i pokiwałem głową, choć niechętnie. Pocałowałem wilczycę w dłoń, jakby zapewniając, ze rozumiem.
- Chcesz dziś tam pójść? Tam gdzie ustaliliśmy, że będzie? - zapytałem więc nieśmiało. - Wieczorem, po mojej zmianie rzecz jasna. Wezmę świece, papier i coś do pisania... możemy... możemy zacząć planować? Wybacz, ale mój instynkt... sama rozumiesz - machnąłem ręką w stronę kalendarza, gdzie wielkim iksem był oznaczony jutrzejszy dzień. Pełnia.
Offline
Zerknęłam w stronę w którą machnął dłonią a potem znów na niego.
- Wiem, wiem. Też czuję to narastające napięcie. Możemy je wykorzystać, jutro i tak będzie y wszyscy nieprzytomni - mruknęłam, uśmiechając się delikatnie. - A zatem jesteśmy umówieni na wieczór - podsumowałam i uniosłam głowę, aby móc popatrzeć na jego twarz. - Ja już mam jakiś zarys w głowie - wyznałam. - Ty pewnie też. Będziemy musieli to połączyć i nie pogryźć się przy okazji. - Zaśmiałam się rozbawiona.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Oboje wiemy, że nawet jak mnie ugryziesz, to ja cię poliżę i wyznam jak bardzo cię kocham - zaśmiałem się szczerze, tuląc się do Astry. - A póki co... powinienem wstawać i wziąć prysznic. Choć wiesz... Chciałem jeszcze pogadać - westchnąłem cicho, a potem z sapnięciem uniosłem się do pozycji siedzącej. Zaczesałem włosy, spoglądając na moje serce.
- Wczoraj. To... przez trening? To przez trening tak źle się czułaś? - zapytałem cicho.
Offline
Spochmurniałam automatycznie i położyłam głowę znów na poduszkę.
- Żadnego treningu nie było - powedziałam cicho, oddychaj ciężej. Było mi głupio i ciężko o tym mówić. Nigdy nie przypuszczalnie nawet że znajdę się w takiej sytuacji, więc szok był bardzo duży. - I żadnego nie będzie przerzucić długi czas. - Zagryzłam mocno wargę. - Nikt nie będzie chciał mnie trenować w moim stanie fizycznym - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Wzięłam głęboki oddech. - Byłam zła. - Oczy mi się zaszkliły nieco. - Nadal jestem - dodałam z powagą. Głos miałam twardy, a spojrzenie mocne.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Pokiwałem głową, zaciskając usta. Pogłaskałem ją po policzku, a potem westchnąłem cicho.
- Rozumiem, piękna - szepnąłem obserwując ją czule, a następnie lekko muskając palcami jej szyję. - Boją się, ale myślę, że nie ma potrzeby się aż tak bać... Powiem twojemu trenerowi, że ma moją zgodę, by po prostu powoli wprowadzał cię do byłej formy... - mówięłm niepewnie.
Offline
Pokręciłam głową.
- Nie, Grim. Muszę sama mu to udowodnić. Nie będzie się ze mną cackać. To porządny trener, który pracuje z najlepszymi, Wolfgrim. To tak jakby Wykładowca miał nagle uczyć przeczkolaka. - Jęknęłam. - Muszę zacząć ćwiczyć, znaleźć trenera, który mi pomoże. Nie mogę się tylko rozciągać. Będę ćwiczyć z tobą i z nim... Mam za dużo czasu. Nie mam pracy, nie mam mojej pasji... To wszystko mi uciekło. Ale praca zaraz wróci... Na treningi zapracuje. Nie możesz się na to nie zgadzać Grim... Ja muszę wrócić do treningów. - Zacisnęłam mocno wargi, z powagą na twarzy, choć moje oczy błyszczały od łez.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Będę tuż obok, gdy będziesz wracać do formy - powiedziałem spokojnie. - Będę cię pilnować, kiedy będziesz trenować, będę tuż obok ciebie kiedy będziesz spełniać swoje pasje, marzenia... Będę z tobą zawsze, jakkolwiek będzie źle - zapewniłem. - Wrócisz do formy, wrócisz do pracy i wrócisz do spełniania swoich marzeń. A równolegle... Będziemy też rozwijać się my, w naszym leżu jako dwa, kochające się wilki... dobrze? Wierzysz mi, prawda?
Offline
- Wierzę ci Grimm. - Popatrzyłam na niego przez chwilę z uwagą. - Ale wiem też że nie będziesz mógł być zawsze przy mnie. Wiem że będziesz mnie wspierał ze wszystkich sił jakie masz ale to nie znaczy że będziesz robił wszystko za mnie. Muszę dojść sama do niektórych rzeczy. - Przełknęłam z trudem gule w gardle. - Muszę Grim.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Dobrze - pokiwałem głową i znów przetarłem twarz. - Dobrze Astra. Dla ciebie wszystko przecież wiesz - dodałem, zerkając jeszcze na nią i pochylając się by pocałować. - Mamy czas Astra. Wiem, że od początku ci się bardzo śpieszy by sięgnąć szczytu, ale wiesz... nie musisz się tak śpieszyć, nie musisz ciągle tak pędzić. Może czas... czas zwolnić, skupić się na sobie, a nie na swoich celach, dobrze? - zaproponowałem nieśmiało. - Chcę... chcę tylko twojego dobra, Astra. I chcę byś była myślami choć odrobinkę ze mną... nie tylko na treningach - wyznałem, wstając z łóżka i idąc do łazienki.
Offline
- Jestem z tobą - obirzylam się po chwili zawieszenia ale wilk już zdążył wyjść z pokoju. Jęknęłam cicho i usiadłam na łóżku, sięgając po jedną z dwóch herbat które już zdążyły przestygnąć. Powoli zaczęłam ją sączyć myśląc o... No dobra myślałam teraz o treningach ale czy to naprawdę było takie uciekanie? Grima nie było obok.
Podniosłam na niego wzrok gdy wrócił do mnie, przepasany ręcznikiem w pasie i z mokrą czupryną.
- Nie pędzę już od dawna. Nogą mi na to nie pozwala. - Pokręciłam głową. - Może to i dobrze że nie poznałeś mnie wcześniej. Zawału byś dostał od mojego temat. - Westchnęłam, uśmiechając się jednym kącikiem ust.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Domyślam się, piękna - westchnąłem ze smętnym śmiechem. - Ale wtedy też bym sobie jakoś poradził, odwiódł bym się od tych myśli polegających tylko na walce i treningach i... nie wiem, mam nadzieję, że tak by było - przyznałem, wybierając ubranie z szafy, a potem mój strój do lecznicy pakując do torby. - Tak jak teraz sobie jakoś poradzę. Doskonale wiesz, że cię przed niczym nie powstrzymam, jesteś za silna. Pamiętaj tylko, że zawsze będę u twojego boku...
Offline
- Pamiętam, Wolfgrim. Nie zapomnę o tym - obiecałam, podnosząc się z łóżka i zrzucając z siebie jego koszulkę aby założyć stanik i znów zakładając ją na siebie. Nie chciałam zakładać swoje brudnej, była cała w ziemi i ślinie. Podobnie jak spodnie ale mniejsza o to. Je naciągnęłam na siebie już bez zbędnego jęczenia. - Zjemy razem sniadanie,? Twoja mama była na dole i popijała kawę, ale pewnie już się położyła.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Pewnie tak... No dobrze, wspólne śniadanie, a potem odprowadzisz mnie do lecznicy, okej? - uśmiechnąłem się słabo. - Pewnie dziś będziemy przygotowywać szpital na przyjęcie wilków, które źle znoszą pełnię - westchnąłem. - No wiesz, punkt wydawania ziela oraz łóżka z mocowaniami dla tych bardziej agresywnych... Masakra. Jeszcze pełnia wypada niemal w ten sam co przesilenie... Wszystkie gwiazdy chyba nam mówią, że mamy przewalone - podsumowałem, kręcąc głową.
Offline
Pokiwałam glowa, wzdychając.
- Ta, uwzięły się na nas. Jutrzejszy dzień będzie naprawę nieprzyjemny - jęknęłam, krzywiąc się. Sama osobiście nie znosiłam tego najlepiej. Od zawsze byłam bardzo przywiązana do wilczej postaci i gdy byłam dzieckiem bywałam agresywna. Ale z czasem w miarę mi to przeszło. W miarę. Ale do lecznicy nigdy nie musiałam chodzić.
Zeszliśmy na dół. Grim podszedł do lodówki, a ja przysiadłam przy stole, obserwując mojego wilka.
- Choć dawno nie było takiej kumulacji, dużo wilków zgłasza się do lecznicy? - zaciekawiła się.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak wiele - westchnąłem ciężko. - Sam obawiam się o swój stan jutro... Sama wiesz, że ja też jestem związany z wilczą częścią, ale muszę być przytomny... Wiele naszych będzie potrzebować pomocy wszystkich lekarzy. Moja matka już zaznaczyła, że nie da rady. Potwierdziłem obecność tylko ja i Evelynn, oraz jeden młodzik, który jeszcze nie skończył kursów... Będzie ciężko - podsumowałem, wyciągając swoje musli i jogurt.
Offline
- Może ja wam pomogę? - powedziałam po chwili namysłu. Nie rzucałam słów na wiatr więc musiałam się zastanowić najpierw, ale nie było nad czym długo dumać. - Jestem bardzo wypoczęta, ostatnie tygodnie jedynie spaceruje,rozciągam się i śpię. Nie pracuje. Więc jak będę pod wpływem *leków to mimo wszystko ludzką postać będzie miała więcej siły aby walczyć z tą wilcza... - wymamrotalam, choć było to mało prawdopodobne. Zniosę to równie ciężko jak za każdym razem. Ale byłam gotowa pomoc mojemu sercu i innym. - Mogę to zrobić. Pójdę dziś z tobą do lecznicy, pokażesz mi co i jak... Skoro potrzebujecie rąk do pracy. Nie odmawiaj mi - poprosiłam uparcie.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Piękna, nie chcę byś skończyła wykończona na łóżku, leżąc wraz z innymi potrzebującymi - zaznaczyłem obserwując ostrożnie jej zachowanie. - Choć... uh... Naturalnie możesz nam pomóc, lecznica zawsze jest otwarta na pomoc z zewnątrz szczególnie podczas pełni - od razu się poprawiłem, ale jednak po chwili spojrzałem niepewnie na Astrę. - Możesz mi towarzyszyć w lecznicy, ale obawiam się, że nie pomożesz nam za wiele, samej się potykając i gubiąc w zajmowaniu pacjentami... - westchnąłem. - Wiesz o co mi chodzi? To będzie ciężki okres, pamiętam jak ostatnio przechodziłaś pełnie, moja kochana...
Offline
Zrobiło mi się przykro, że odrzuca moja pomoc. Poczułam nieprzyjemny dreszcz zawodu, który przeszedł po moich plecach. Próbuje mnie zniechęcić i odciągnąć od tego. Błąd, duży błąd. Jedynie bardziej się nakręciłam.
- To było ostatnio - bąknęłam i podniosłam się z miejsca. Byłam lekko nabuzowana, serce zaczęło mi szybciej bić. Wzięłam głęboki oddech, przechylając głowę na bok i wpatrując się w Grima. - Przecież chciałabym ci tylko pomóc. Najwyżej się potkne, no i co z tego? - Prezłknęłam gule w gardle. - Podniosę sie, otrzepuje i wrócę do pracy - powedziałam twardo i westchnęłam bezgłośnie. - Pójdę złapać oddech, zaraz wracam - warknęłam już kierując się do drzwi wyjściowych.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline