Mandy i Mordecai - wampiry

Mandy Cantrell · 2019-03-09 10:26:03

- Niektóre wampiry nie znają granic - szepnęłam zamyślona.
Pogładziłam go dłonią po ramieniu i zrobiło mi się tak strasznie wstyd. On był u skraju wytrzymałości, a ja go unikałam i uciekałam od niego na każdy możliwy sposób przez ostatnie tygodnie. Jak mogłam pozwolić żeby mój żal doprowadził go do takiego stanu? Wielki Harland drżał jak małe dziecko wtulając się we mnie.
- Zniknie my stąd... Za jakiś czas... - wydusiłam z siebie, przełykając te słowa z bólem.

Mordecai Harland · 2019-03-09 10:32:27

- I zamieszkasz ze mną? - upewniłem się, chcą to usłyszeć, usłyszeć szczere słowa, słowa od Mandy... No dobrze, nawet nie muszą być szczerze. Chcę tylko, by mi powiedziała to czego mimo, że jeszcze nie rozumiem w pełni, to pragnę, tak bardzo pragnę jej, jej wszystkich uczuć, nawet problemów i gniewu na mnie. Chcę wszystko chłonąć, wszystko co związane z nią.
- Bo mnie kochasz, prawda...?

Mandy Cantrell · 2019-03-09 10:35:42

- Tak, Cai. Kocham cie - szpepnęłam, wciąż gładząc go po ramieniu uspokajająco. - Cokolwiek się dzieje... - Wzięłam głęboki oddech. - Cokowlek, to ja cię kocham. Wszystko dookoła mi to utrudnia... Nam to utrudnia. Ale tego nie ziemi - powedziałam, choć nie miałam pojęcia skąd wzięłam pomysł na te słowa, ja je wypowiadałam ale sama byłam nimi zaskoczona.

Mordecai Harland · 2019-03-09 10:41:50

Wziąłem głębszy wdech, starając się już uspokoić zupełnie. Mandy tu jest, Mandy nie wyjdzie lada dzień. Mandy cię kocha, a ty kochasz ją. Wszystko było w porządku.
- Tak wiem... Sam to pewnie też utrudniam. Ale... Też cię kocham - przytaknąłem, przestając się tak panicznie wtulać. - Wybacz, to... to były dla mnie ciężkie dni - podsumowałem.

Mandy Cantrell · 2019-03-09 10:43:41

- Chyba miałeś jakiś atak paniki - stwoerdziłam, siadając prosto i opierając łokcie na swoich udach. Przechylamy głowę w bok, spoglądając na Caia przez chwilę. - Przykro mi... Jesteś przemęczony... Mhm, wręcz wykończony.

Mordecai Harland · 2019-03-09 10:47:15

- Wolałbym pracować pół roku zamknięty w gabinecie, niż być z Pixie przez dwa tygodnie - podsumowałem sucho. - Nie mam siły... Nie zdawałem sobie sprawy, że jej tak nienawidzę, dopóki nie poznałem swojego ideału. Wtedy dostałem między oczy tym, jak ta wampirzyca mnie morduje regularnie od środka - podsumowałem.

Mandy Cantrell · 2019-03-09 10:49:39

- Nie mam zamiaru się nad tobą uzalac Cai - bąknęłam. - I nie chcę słyszeć o Pixie - dodałam rozloszczona. - Chciałam... Chciałem tylko postawić cię na nogi. I chyba się nieco udało. Ogarnij się - poprosiłam, zaciskając wargi.

Mordecai Harland · 2019-03-09 10:53:25

Drgnęły mi lekko wargi, a potem pokiwałem głową. Westchnąłem głębiej, odetchnąłem świeżym powietrzem i podniosłem się ze schodów, otrzepując koszulę oraz spodnie, poprawiając włosy i przybierając swój naturalnie wyuczony wyraz twarzy spokoju i powagi. Rozciągnąłem kark, a potem obróciłem się.
- Wezmę w końcu długą i spokojną kąpiel, bez tej jędzy - oświadczyłem już typowym, tonem wyższości i zadziorności. - Przynieś mi do pokoju herbaty, tej co zwykle, jakiś świeży kawałek ciasta i maść leczącą to pozbędę się obrzydlistw z ciała - zarządziłem i rzuciłem nieznaczne spojrzenie Mandy.

Mandy Cantrell · 2019-03-09 10:57:45

Pokiwałam głową i powoli podniosłam się z ziemi.
- Za moment będę u ciebie - zapewne kłam równie formalnie.
W mgnieniu oka zniknęłam, ruszając do kuchni oraz po maść. Zaparzylam herbaty i ukroiłam ciasta, zastanawiając się co dalej. I starałam się przy okazji nie rozpłakać. Było mi tak ciężko z tym. Zdecydowanie wolniej niż mogłam poszłam do Caia, cały czas zastanawiając się co będzie gdy już wejdę. Ale czas się skończył. Gdy już odstawiłam tace z jedzeniem i piciem na stolik zamknęłam drzwi.

Mordecai Harland · 2019-03-09 11:33:07

Stałem już przy biurku, w bokserkach, układając wszystkie dokumenty w odpowiedniej kolejności. Ostatnio Pixie mi je porozrzucała... A ja wolałem porządek.
- Przyniosłaś maść? - upewniłem się, gdy usłyszałem Mandy. Uśmiechnąłem się słabo i podszedłem nieco zawstydzony do tacy, gdzie leżała tubka z zielem, dodatkowo wzmocnionym magią. Całe moje ciało było pełnie niechcianych malinek, często przygryzionej skóry, albo po prostu śladach po wbitych paznokciach. Czułem się obrzydliwy, jak po każdej wizycie Pixie.
- Jest silna - wyjaśniłem sucho. - Nie patrz na to, wiem jak wyglądam - dodałem domyślając się jak bardzo ją to rani. Mój widok, szczególnie teraz.

Mandy Cantrell · 2019-03-09 12:11:37

Zamrugalam odpędzić,ajac łzy. Wyciągnęłam dłoń i sięgnęłam po maść, którą miał w dłoni.
- Daj mi to - powiedziałam. - Usiądź a ja... Wysmaruje ci to wszystko. Po prostu usiądź - powedziałam dosyć mocnym tonem. Nie chciałam słyszeć jego sprzeciwów. Pixie była jak pasożyt, powoli zjadała Mordecaia. Od środka i od zewcznatrz. Pochłaniała go z każdej możliwej strony i każdy możliwy sposób. Przerażało mnie to.

Mordecai Harland · 2019-03-09 12:17:36

Westchnąłem ciężko i usiadłem na łóżku, tak jak prosiła. Lekko przygarbiony, bo bardzo zmęczony, ale oddałem jej posłusznie maść. Za zamkniętym drzwiami, z Mandy, mogłem okazać słabość.
- Już wiesz przynajmniej, dlaczego wampirzy seks mnie nie kręci - mruknąłem, przymykając oczy i czekając na chłodny dotyk maści. - Żmija... cholerna żmija... Jedyne co ma naprawdę to nazwisko, oraz długi... Ale rodzice wkręcili się w umowy z jej rodziną, a teraz na wszystkich to problem...

Mandy Cantrell · 2019-03-09 12:25:14

Wstrzymałam powietrze, a ręką mi zadrżała zanim jeszcze dotknęłam zranionej skóry Caia. Potem jednak już pewniej nakładam i wsmarowywałam maść w jego ciało.
- Bez miłości każdy seks jest wampirzy - szepnelam. - Bez uczuć, bez wyczucia. Zderzenie się dwóch ciał. Nic więcej...

Mordecai Harland · 2019-03-09 12:28:02

- Obrzydliwość - szepnąłem, nadal przymykając oczy i pozwalając po prostu miękko wodzić dłoni Mandy po moim ciele. - Nieważne. Nie chcesz o tym słuchać - uciąłem jednak. Nic dziwnego, że nie chciała, kto by słuchał? W dodatku... o ile mnie pamięć nie myli to ją bardzo mocno raniłem...

Mandy Cantrell · 2019-03-09 12:47:51

- Masz rację, nie chcę słuchać - przytaknęłam mu. - Ale jeśli ma cię to męczyć to mów. Wyrzuć to z siebie raz a porządnie i więcej nie wspominając - zaproponowałam, na chwilę zamierając przy zadrapaniach na plecach. Ale nie jakiś delikatnych. To było szaleństwo. Dlaczego on jej pozwalał? Przecież nie musiał się na to godzić nie na takie rzeczy, tego an pewno nie było w ich umowie!
Wróciłam do delikatnego smarowania, przełykając gorzkie łzy.

Mordecai Harland · 2019-03-09 12:52:40

- Nie... Nie ma o czym mówić, ani czego wspominać. A na pewno nie żmij - podsumowałem z uporem i westchnąłem ciężko. - Nadal... Nadal jesteś na mnie wściekła - szepnąłem. - Masz prawo. Zawodzę cię na każdym kroku, a teraz jeszcze to... Chciałbym, by było inaczej... - mamrotałem.

Mandy Cantrell · 2019-03-09 12:59:25

- No właśnie, tylko byś chciał. Chcesz, chcesz i chcesz - mruknęłam przez zaciśnięte zęby. - Życie tak nie działa. Nie można tylko chcieć. Póki czegoś nie zorbisz sam to gówno będziesz miał.
Mimo wszystko gdy skończyłam smarować plecy, musnęłam wargami jego kark. Genialna metoda Mandy, krzycz na niego, a potem pogłaszcz, na pewno zrozumie. Ale wciąż nie mogłam patrzeć na to co ona mu zrobiła, było mi ciężko na sercu przez to... Bardzo, bardzo ciężko.
- Maść powinna się wchłonąć, więc lepiej się połóż, a ja mogę przygotować ci kąpiel - szepnęłam już miękko.
Jak można być tak wściekłym na kogoś kogo się tak kocha? Moje myśli biły się same ze sobą, bo miałam ochotę krzyczeć i jednocześnie całować go.

Mordecai Harland · 2019-03-09 13:03:31

- Poczekam - powiedziałem słabo. - Nie mam za bardzo siły nigdzie się ruszać - dodałem, ostrożnie kładąc się na plecach, nadal mając zamknięte oczy. Piekły, może od wylewania łez nad beznadziejnym położeniem. Jeszcze nigdy nie byłem tak zły na siebie, za wszystko. Nigdy też nie było mi tak bardzo żal i nie czułem takiej żałości względem siebie.
- Przepraszam, Mandy - szepnąłem słabo. - Dlaczego miłość musi tak boleć...?

Mandy Cantrell · 2019-03-09 13:09:51

Popatrzyłam na niego z góry. Ale on nie patrzył na mnie. Miał zamknięte oczy i grymas zmęczenia i bólu na twarzy.
- Nie wiem Mordecai, jeszcze tego nie rozgryzłam. - Wzruszyłam ramionami mimo iż wiedziałam, że tego nie zobaczy i ruszyłam do łazienki. Zostawiłam otwarte drzwi, by mnie słyszał i żebym ja słyszała jego. Odkręciłam wodę w wanie i zatkalam odpływ. Podeszłam do szafki aby znaleźć delikatny ojejek, bo uznałam że intensywne nie będą takie przyjemne na odprężenie.

Mordecai Harland · 2019-03-09 13:18:18

Słyszałem szum wody, oraz krzątanie się Mandy po łazience. Szczerze mówiąc były to jedyne dźwięki, które byłem w stanie słuchać bez wytchnienia. W końcu gdy szum wody osłabł podniosłem się z łóżka i przeszedłem trochę raźniejszym krokiem do łazienki.
- Dziękuję ci - powiedziałem miękko, zdejmując bokserki i podchodząc do wanny z gorącą wodą. Spojrzałem na Mandy z niemym pytaniem.

#281 2019-03-09 10:26:03

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#282 2019-03-09 10:32:27

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#283 2019-03-09 10:35:42

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#284 2019-03-09 10:41:50

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#285 2019-03-09 10:43:41

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#286 2019-03-09 10:47:15

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#287 2019-03-09 10:49:39

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#288 2019-03-09 10:53:25

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#289 2019-03-09 10:57:45

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#290 2019-03-09 11:33:07

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#291 2019-03-09 12:11:37

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#292 2019-03-09 12:17:36

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#293 2019-03-09 12:25:14

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#294 2019-03-09 12:28:02

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#295 2019-03-09 12:47:51

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#296 2019-03-09 12:52:40

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#297 2019-03-09 12:59:25

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#298 2019-03-09 13:03:31

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#299 2019-03-09 13:09:51

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

#300 2019-03-09 13:18:18

Odp: Mandy i Mordecai - wampiry

Stopka