Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Pokiwałam powoli głową.
- Taaaak... - przyznałam przeciągle. - Chciałabym... Moglibyśmy już wrócić? - zapytałam ostrożnie, przyglądając się mojemu wampirowi. - Może jutro pójdziemy na taki prawdziwy spacer, a nie posiedzimy na ławce - dodałam, krzywiąc się lekko.
Offline
- Hej, mi nie przeszkadza to małe lenistwo. Chcę byś wypoczęła i nie przysypiała na zajęciach w poniedziałek - wyjaśniłem z uśmiechem i wstałem z ławki tak jak Ella. Ja jednak, pochyliłem się jeszcze raz by z uśmiechem wziąć na ręce moją czarodziejkę, wraz z jej książką. - No to wracamy do domu. Położysz się spać i jutro popracujesz już nad tym zaklęciem - podsumowałem.
Offline
Żołądek mi się zacisną w pierwszej chwili. Wystraszona tym nagłym ruchem nawet nie pisnęłam. Dopiero po kilku sekundach wypuściłam powietrze z płuc, przypominając sobie o oddechu.
- Zaff... - szepnęłam miękko, uczepiając się mocno jego ramion i wtulając się w niego. - Poruszasz się strasznie szybko - skomentowałam, uspokajając się już. - Huuu... - Westchnęłam, przymykając powieki. - Kompletnie o tym zapomniałam, odzwyczaiłam się... - Uśmiechnęłam się delikatnie. - Nie musisz mnie nieść, nie jestem aż tak zmęczona, a za moment się umyję i położę do łóżeczka, w którym będziesz i ty... - Pogładziłam go po karku.
Offline
- Dokładnie to się zaraz stanie. Ale póki co przeniosę cię, to dla mnie żaden problem - uświadomiłem jej z uśmiechem, nadal trzymając mocno przy sobie. - Zaraz będziemy. I już zwalniam, wybacz, zdążyłem sam zapomnieć jak szybkie są moje ruchy kiedy jesteś w pełni sił - parsknąłem i spojrzałem na Ellę. - I to, że nie muszę się nosić, nie znaczy, że tego robić nie będę. Po coś jesteś silniejszy, czemu nie po to by nosić swoją ukochaną...? - uśmiechnąłem się czule.
Offline
Schowałam twarz z zawstydzonym wyrazem twarzy w jego szyję, gładząc Zaffa delikatnie, opuszkami palców po karku.
- Dobrze... Rozumiem - wyszeptałam potulnie. Nie miałam najmniejszej ochoty mu tego zabraniać. - Jesteś bardzo kochany... A ja... trochę bardzo zmęczona... Więc... To wcale nie jest głupie - mruknęłam, śmiejąc się krótko.
Zaff przyspieszał i zwalniał, jakby sobie uświadamiał o tym, że tak pędzi dopiero po chwili. Cieszyłam się, że był taki żywy i pełen siły.
Offline
Dotarliśmy do jej domu niesamowicie szybko. Wszedłem do domu po cichu, i zamknąłem drzwi łokciem, wchodząc w głąb salonu, po pośpiesznym zdjęciu butów.
- Hej, kochanie... Jesteśmy już. Zanieść cię już do łazienki? - zapytałem miękko, mijając pusty salon i kierując się do jej pokoju.
Offline
- Takkkk, to chyba całkiem dobra opcja - szepnęłam, uśmiechając się błogo i unosząc głowę, aby zamrugać i rozejrzeć się dookoła. W mgnieniu oka stanęliśmy w łazience. - No dobrze... Teraz możesz mnie postawić na ziemi - zauważyłam rozbawiona, sięgając dłonią do jego głowy i całując go w skroń. - Bardzo, bardzo ci dziękuję kochanie za twoją troskę - szepnęłam ze szczera wdzięcznością w glosie.
Offline
Zaśmiałem się cicho, odstawiając na ziemię moją czarodziejkę, a potem odkręcając wodę w wannie.
- Mojej troski nigdy za wiele - podsumowałem miękko, delikatnie całując ja po głowie, a następnie ostrożnie zdejmując z Elli golf, a potem znów całując ją, tylko, że w powoli zasklepiające się ranki po ugryzieniu.
Offline
Wsunęłam dłonie na boki Zaffa, powoli przesuwając je na jego plecy, aby się przytulić, jakby wciąż było mi za mało. Odchyliłam głowę na bok, robiłam to dosyć instynktownie, nawet się nie zastanawiałam nad tym. Byłam cała jego.
- Zapewne tak... - szepnęłam. Szum wody był niezwykle kojący, tak samo jak jego delikatne pocałunki. - Podoba mi się, możesz o mnie tak dbać... Troszczyć się mną. To cudowne uczucie... Zawsze tak będzie...? - upewniałam się.
Offline
- Zawsze Ella, zawsze - uspokoiłem ją. - Już zawsze będę o ciebie dbać, kochać z całego serca... Tak już zawsze będzie - uśmiechnąłem się czule, dosuwając się nieco od jej szyi. - Posmaruję szyję jeszcze po myciu i jutro nie będzie już śladu po ugryzieniu - dodałem miękko, pomagając jej powolutku zdjąć spodnie, pochylając się i zsuwając je jej z nóg, a następnie wracając do jej twarzy z czułym pocałunkiem w czółko.
Offline
- W ogóle nie będzie po niczym śladu. Ranki na szyi zniknął, a ja się porządnie wyspie... - Uśmiechnęłam się szeroko, patrząc w jego czarne oczy. - Nadal uważam, że nie powinieneś rezygnować z krwi... - szepnęłam. - Z... Moje krwi... Działa na ciebie bardzo dobrze. Podoba mi się gdy tak dobrze się czujesz. Przymknęłam powieki, odsuwając dłonie od jego ciała. Westchnęłam cicho i sięgnęłam do zapięcia stanika na plecach.
Offline
- Mi też się to podoba - przyznałem miękko. - Nie będę cię oszukiwać, uwielbiam twój smak i wszystko co z tobą związane, w tym krew - uśmiechnąłem się lekko. - I nie chciałbym mówić temu pragnieniu nie... Ale jeśli twoi rodzice... sama rozumiesz - mruknąłem. - Zobaczymy, dobrze? Na razie i tak musisz się zregenerować - zauważyłem i odłożyłem jej stanik na bok, tak jak majteczki. Zakręciłem wodę w wannie i dodałem olejku, którego zazwyczaj używała. Ująłem dłoń czarodziejki i asekurując ją lekko, pomogłem wejść do wody.
Offline
Powoli usiadłam w wannie, mrucząc cicho przy tym. Woda była cieplutka. Oparłam łokieć o brzeg wanny, nie puszczając dłoni Zaffa. Uświadomiłam to sobie dopiero po chwili i poluźniłam uścisk.
- Jestem... Jestem już naprawdę padnięta - przytaknęłam rozbawiona. - Wybacz... Pewnie zasnę tutaj zaraz - dodałam, chcąc tym samem ostrzec Zaffa, że to jest bardzo prawdopodobne. Patrzyłam cały czas na niego spod przymkniętych powiek. - Wiesz jak bardzo cię kocham...? Wiesz... - Uśmiechnęłam się szerzej.
Offline
- Tak, wiem - odparłem potulnie. - Ale uwielbiam o tym słuchać, więc nie musisz się powstrzymywać, przed powtarzaniem tego - uśmiechnąłem się miękko. Trzymanie jej ręki było bardzo miłe, a poza tym czułem, że jest też potrzebne. Ja na szczęście mogłem pozostać przytomny i pilnować jej, by faktycznie nie odpłynęła w sen podczas kąpieli.
Offline
- Nie powstrzymuje się - oznajmiłam z przekonaniem. Zacisnęłam powieki a potem postarałam się je rozkleić, aby móc patrzeć na mojego wampira. - Może nie będę tak leżała tylko na serio się umyje... - szepnęłam, a oczy znów zaczęły mi się zamykać. Rozklejanie ich nie pomagało na długo. Zaśmiałam się sama z siebie. - Zasnę nawet jak ty będziesz siedział obok. Daj mi moment - Zachichotalm rozbawiona.
Offline
- W porządku. Umyj się, spokojnie, ja wezmę prysznic - wskazałem na kabinę obok. - A gdy wyjdziesz i założysz piżamkę, położymy się do łóżeczka i pójdziesz spokojnie spać, a ja będę czuwał u twojego boku, jak zawsze - uśmiechnąłem się wstając. - Popilnuję twojego snu... Ale najpierw skończ się kąpać - mrugnąłem do czarodziejki i zacząłem się sam rozbierać.
Offline
Pokiwałam grzecznie głową, przez chwilę patrząc na Zaffa, jak zdejmuje koszulkę i ściąga spodnie... Poczerwieniałam lekko i zsunęłam się w dół, aby zmoczyć głowę. Nabrałam duzo powoetrza w płuca i zanurzyłamwę pod wodę. Na chwilę wszystko ucichło. Poruszyłam palcami u dłoni, aby usłyszeć ruch pod wodą. To było przyjemne. Po chwili musiałam się jednak wynurzyć, wypuszczając powietrze i łapiąc oddech. Usiadłam odgarniać włosy z twarzy i na ślepo sięgnęłam po szampon który stał zawsze w tym samym miejscu. Powolo zaczęłam się namydlać słysząc szum wody z prysznica.
Offline
Postarałem się wciąć dość szybki i dokładny prysznic, a potem wyskoczyłem z kabiny. Wytarłem się i założyłem dresy, a następnie pomogłem w tym samym Elli, spuszczając wodę z wanny i przynosząc jej piżamę z sypialni.
- Rozczesz jeszcze włosy i możesz do mnie przyjść. Poczekam w łóżku - powiedziałem miękko, gdy czarodziejka już stała dumnie przed lustrem po wieczornej toalecie.
Offline
- Tak, tak... Zaraz przyjdę. Daj mi dłuższą chwilkę na rozczesane ich - mruknęłam, uśmiechając się rozbawiona do Zaffa. Wampir przytaknął, odwzajemniając uśmiech i wyszedł. Powieki rozczeslam mokre włosy, a gdy w końcu byłam gotowa ruszyłam do pokoju. - Juuuuż... Chce do łóżeczka i do ciebie - wymamrotałam prawie że padając na łóżko i wczołgujac się wyżej, aby wtulić się w Zaffa. - Dobranoc kcoahnie...
Offline
Rozbawiony otuliłem moją czarodziejkę, przyciągając ja bliżej siebie, do swojej piersi i naciągając na nią dokładnie kołdrę.
- Dobranoc kochanie - odpowiedziałem, choć podejrzewałem, że Ella już tego nie usłyszała. Najważniejsze dla mnie jednak było to, że się tak czule i automatycznie wtuliła we mnie... Moja najukochańsza istota pod nieboskłonem...
Offline