Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Pokiwałam głową potakujaco.
- Po prostu jest bezpieczniej. Tam gdzie jest dużo magii jest... Przyjemniej. - Wzruszyłam lekko ramionami, uśmiechając się do Zaffa i próbując złapać z nim kontakt wzrokowy. - Choć dla mnie jest bezpiecznie i przyjemnie gdy mam ciebie obok. Wtedy mogę się odprężyc - dodałam szeptem.
Offline
Poprawiłem koszulkę i spojrzałem miękko na Ellę, odtrącając wcześniejsze wahania i wspomnienia. Nie powinienem o nich myśleć, zastanawiać się, czy robić cokolwiek, co by mnie oddalało od Elli.
- W porządku, zapamiętam - uznałem rozbawiony i poczekałem aż poprawi włosy, bym mógł ja pocałować lekko w policzek. To było zabawne uczucie. Poruszałem się niesamowicie szybko nawet dla siebie, od okna nagle przetransportowałem się do szafy i czarodziejki... Jednak nie przeszkadzało mi to. Czułem się doskonale, najlepiej od bardzo, bardzo dawna...
Offline
Westchnęłam zaskoczona, wodząc wzrokiem po jego twarzy, szukając w niej jakiejś zmiany, ale to nadal był mój Zaff. Choć oczy mu się bardziej świeciły i wydawał się być bardziej żywy.
- Nie tak szybko - poprosiłam rozbawiona, unosząc dłoń i układając ją na jego karku. Pogładziłam go delikatnie, usmiechajac się wciąż. - To chyba nie tylko porządny sen dał ci tyle energii - dodałam szeptem i zaśmiałam się, muskając przelotnie jego wargi, a następnie odsuwając się. Przetarlam oczy, bo z kolei ja nadal bym lekko zmęczona. - Choć, spacer dobrze nam zrobi - mruknęłam, łapiąc go za dłoń.
Offline
- Nadal jesteś senna. Powiedz, jeśli będziesz zmęczona, wezmę cię na ręce i wrócimy do domu z biblioteki raz dwa - zapewniłem z uśmiechem. - Zaraz będzie noc. Oboje wiemy, że to moja pora, jakkolwiek długo nie będę się starał przestawić - dodałem i choć chwilę pozwalałem sobie na pocałunki, to ostatecznie odsunąłem się nieco i ruszyłem do drzwi.
Offline
- Wiem, kochanie, i mi to zupełnie nie przeszkadza - szepnęłam spokojnie, gdy wyszliśmy z mojego pokoju.
Naciągnęłam kołnierzyk na szyję, upewniając się że golf dobrze ją zasłania. Jednak niespiesznie przeszliśmy do przedpokoju, gdzie za zaczeliśmy się ubierać. Zerknęłam za Zaffa, który lekko zmrużył brwi, patrząc w bok.
- Wszystko dobrze Radella? - zapytał tata, a ja drgnęłam zaskoczona. Jednak Zaff nie ruszył się nawet o minimetr. Doskonale wiedział, że mój tata się zbliża. - Słabo wyglądasz - zauważył, krzyżując ramiona i przyglądając mi się bardzo uważnie.
- Tak... T-tak... - wydusiłam z siebie, spuszczając wzrok na buty, które musiałam zawiązać. - Chcemy się przewietrzyć i przejść do biblioteki...
- Mama powiedziała, że źle się czujesz...
- Już mi lepiej, tato - zapewnilam, starając się brzmieć pewnie. Popatrzyłam na niego, sięgając po dłoń Zaffa. - Będziemy później, raczej nie będziemy jeść kolacji , nie czekajcie na nas - oznajmiłam, ciągnąć wampira do drzwi.
- Oh... Uważaj na siebie, Della! - zawołał, gdy wychodziliśmy.
Westchnęłam ciężko, patrząc na Zaffa pytająco.
- Myślisz że domyśla się co się stało...? - szepnęłam, sięgając dłonią do swojej szyi z przejęciem.
Offline
- Mogą czuć, że moja aura wzrosła - przyznałem. - Ale nie mają pewności. Martwią się, myślę, że to jest po prostu troska. Nie chcą bym cię jakoś manipulował, zmuszał... Cóż, jeśli uznają, że to złe dla ciebie i mam przestać, nie mam zamiaru się kłócić... Najważniejsze, że w ogóle to zrobiłem... Tęskniłem za twoim smakiem bardziej niż myślałem - przyznałem szczerze.
Offline
Uśmiechnęłam się szeroko, zaciskając palce na jego dłoni.
- To nie może być złe - szepnęłam. - Nie jest, gdy się to rozumie - dodałam z przekonaniem. Wzięłam głęboki oddech zanim wyszliśmy z windy. - I nie chcę żebyś przestawał. - Pokręciłam nosem z grymasem niezadowolenia na twarzy. - Lepiej się czujesz, będziesz silniejszy... Będzie ci łatwiej. A słońce? Będzie ci mniej zagrażać teraz...? Czy to tak nie działa? - dopytywałam.
Offline
- Zgadza się - pokiwałem głową, jednak znów zerknąłem niepewnie na Ellę, mając niestety więcej wątpliwości niż pewności co do moich czynów. - Nie wiem... Nie wiem, czy gryzienie cię jest dobrym pomyłem... To znaczy nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał nigdy nie przestawać... Ale chcesz tego? - zapytałem z wahaniem. - Chcesz bym cię gryzł, nawet jeśli przez najbliższe dni będziesz nieco osowiała? - upewniłem się jeszcze raz.
Offline
Zmrużyłam oczy i popatrzyłam na Zaffa, uczepiając się jego ramienia aby się przypadkiem nie potknąć i wywrócić.
- J-jasne że chce...! Nie wygłupiaj się - mruknęłam z niewielką nutą oburzenia, bo tylko na tyle było mnie stać. - Przyjmuje wszystko, całego ciebie. Razem z twoimi przeżyciami, tradycjami i potrzebami... Rozumiesz...? - dopytywałam z wielką nadzieją.
Offline
Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się czule, nawet nieco zagubiony jej tokiem myślenia. Czasem nadal nie docierało do mnie, że miłość jest strasznie dziwnym i prowadzącym do samozniszczenia uczuciem. Może i dziwna, ale jednocześnie nie umiałem już bez niej żyć.
- Dobrze, kochana - powiedziałem z cichym westchnieniem. - Chciałem się upewnić... Tylko upewnić. - Pocałowałem ją czule w skroń. - Jak to jest, że musisz ode mnie przyjmować tyle zła, a ja od ciebie ciągle przyjmuje dobro?
Offline
Wzruszyłam lekko ramionami, rozluźniając się, zsunęłam dłonie po jego ramieniu w dół i złapałam jego dłoń obiema dłońmi, zaciskając palce.
- Nie wiem - odszepnęłam zamyślona. - Mogę się domyślać - dodałam. - I... I myślę że... Że po prostu tego potrzebujemy. To się wyrównuje. Poza tym... Nie dajesz mi zła - zapewniłam. - Już mówiłam, nie jesteś złą istotą Zaff. Jesteś wspaniały, niewielu to jednak wie. - Westchnęłam, tracąc na chwilę wątek, gdy zatrzymaliśmy się na pasach dla pieszych. - Chcę tylko powiedzieć, że oboje dajemy sobie d-dużo... Różnych rzeczy... I... Stajemy się dzięki te-temu... Lepsi - mruknęłam miękko, ruszając do przodu.
Offline
Pokiwałem głową, uśmiechając się z nadzieją. Chciałem by byłą to prawda. Chciałem za wszelką cenę, by naprawdę Ella powiedziała to pewnie, bez wahania, a wszyscy dookoła jej przytaknęli.
- Pewnie masz rację - westchnąłem, mocniej ściskając jej rękę, z miłością. - Strasznie cię kocham, wiesz? Pamiętaj o tym, proszę - dodałem z uśmiechem.
Offline
- Będę pamiętać, choćby mi pamięć chcieli zabrać i wmówić, że ciebie nie było. Ja wiem... Wiem, że wszystko co się teraz dzieje jest prawdziwe. I jest dobre. - Uśmiechnęłam się szeroko, spoglądając pod swoje nogi. - Nie zapomnę. Nigdy - powtórzyłam z uporem, sama upewniając się w tych słowach.
Offline
Uśmiechnąłem się miękko, szczęśliwy z jej postanowienia. Było dobre. Nasza miłość jest dobra, jak każda inna miłość. Może miłość jest po prostu dobra?
- Dobrze... Dobrze, że nie zapomniałaś, nawet po wyjeździe - powiedziałem z uśmiechem na ustach. - To był najgorszy dzień mojego życia, jednak... Gdzieś w głębi serca, cieszyłem się jak dziecko, z powodu naszej miłości. Że cię kocham. Że wiem, że cię kocham i wiem dlaczego - przyznałem.
Offline
- Tyle mieliśmy przez te pół roku - szepnęłam, skręcając w prawo, a wielka biblioteka wyłoniła się między budynkami. - Pewność - zaznaczyłam, na chwilę milknąc. Wzięłam głęboki oddech. - Pewność, że to miłość, żadne złudzenia. Miłość - powtórzyłam, spoglądając na Zaffa rozmarzona. - Nie wiem co bym zrobiła bez ciebie... nie byłabym... Sobą - stwierdziłam ze smutkiem, pochylając głowę.
Offline
Sięgnąłem do jej podbródka i uniosłem go wyżej, by musnąć jej usta z uśmiechem.
- Pewnie byłabyś sobą, nie mów tak. Teraz po prostu jesteś inna - uznałem. - Może lepsza? Nie mnie to oceniać. Wiem tylko, że kocham cię i to się liczy. Ta miłość trzymała nas przy życiu, więc musi być dobra - podsumowałem, puszczając jej podbródek. - A teraz unieś głowę i wypnij dumnie pierś. Jesteś cudowną istotą, która zasługuje na szacunek i pełne uznania spojrzenia - dodałem, przytaczają formułkę, której wampirki są uczone od dziecka.
Offline
Poczerwieniałam, mimowolnie rozglądając się dookoła, gdy zaczęliśmy wspinać się po schodach do głównego wejścia.
- Oh... nie, nie... Zaff, bez... bez przesady - wymruczałam. - Wystarczy mi, że ty tak na mnie patrzysz, to mimo wszystko zawstydzające - szepnęłam, uśmiechając się pod nosem. - Zależy mi, by na ciebie patrzono z szacunkiem, być może niedługo też z podziwem gdy się wybijesz? - zauważyłam, spoglądając na wampira, gdy przepuścił mnie przodem w drzwiach.
Offline
- Ja raczej mam marne szansę, by ktokolwiek inny niż ty spojrzał na mnie z szacunkiem - zauważyłem z westchnieniem. - Ale nadal mam w sobie wampirzą dumę i ona nie zniknie tak szybko. Kiedy byłem mały, mój nauczyciel powtarzał zawsze, że żeby być szaowanym, samemu należy nosić się z szacunkiem i dumą do siebie - przytoczyłem. - Choć duma jest to część naszego życia, więc domyślam, że dla czarodziei ma nieco inny wymiar.
Offline
- Uznajemy się za równych sobie. Wyróżniamy się swoimi dokonaniami i wiedzą. To jest coś w czym rywalizujemy z wielkim zapałem. Wyścig kto dowie się więcej, kto wymyślił coś nowego, przydatnego... - Uśmiechnęłam się pod nosem.
Kiwnelam głową ochroniarzowi, przysuwając się jednocześnie do Zaffa. Mężczyzna popatrzył na mnie pytająco, jakby chciał się dowiedzieć, czy wszystko w porządku. Uśmiechnęłam się na to jeszcze szerzej, a on westchnął, przepuszczając nas bez słowa. Ale nie spojrzał na Zaffa źle.
- Dlatego biblioteki są... Czyms niezwykle ważnym. Zbiorem wiedzy z wielu, wielu lat. Być może porównywalne miejsce do waszej sali balowej? - Wzruszyłam lekko ramionami.
Offline
- Dla was? Pewnie tak - uśmiechnąłem się szczerze, kiwając głową. - Tak dla wilków las, a dla mnie sala balowa... Tak, zdecydowanie ma to sens - przyznałem, rozglądając się uważnie po całym, olbrzymim pomieszczeniu. - Gdzie szukać zaklęć? Tu pewnie w większości są księgi z zaklęciami...
Offline