Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Tak... Tak... Chyba tak... Wydaje mi się że jesteśmy podobni - przytaknęłam mrukliwie, uśmiechając się błogo do samej siebie. - To dobry czarodziej... Polubi cię... Potrzebuje czasu jak ja. - Westchnęłam cichutko, wplątując palce w jego włosy. - Później będzie już tylko lepiej... Zobaczysz... Jest sceptycznie nastawiony... Trochę go uwiera fakt że jesteś wampirem, trochę to w jaki sposób się poznalismy i to... Że teraz mieszkasz że mną w jednym pokoju. Chce mnie chronić na swój sposób... Chciałabym tylko, żeby już zrozumiał że nie musi mnie chronić przed tobą...
Offline
- Zresztą sama mówiłaś, że nawet gdybym nie byłbym wampirem, byłby sceptyczny - zachichotałem i wtuliłem się potulnie w czarodziejkę, jakbym wcale nie był silny, i krwiożerczym wampirem, a małym kotkiem. Oh, za sprawą Elli zdecydowanie złagodniałem. - Po prostu nie podoba mu się, że ktoś śpi razem z jego córeczką... Że z kimś dzieli łożę, myśli... A że ten ktoś jest wampirem to inna kwestia - podsumowałem.
Offline
- Chyba każdy ojciec miał by problem z akceptacją... Więc może mój... Mój nie reaguje najgorzej? - myślałam na głos szukając plusów, chcąc się skupić głównie na tym co pozytywne, na tym co szło dobrze.
Offline
- Przyjął to znienacka i całkiem dobrze mu wyszła akceptacja... Rozmawiał ze mną, to duży postęp - podsumowałem, przymykając oczy wtulony. - Mhm kocham cię, bardzo cię kocham... Ale dużo zjadłem i naprawdę się zdrzemnę, dobrze kochanie?
Offline
Zaśmiałam się.
- Nie ma problemu, zdrzemnij się, potem może przejdziemy się na spacer, gdy słońce zacznie już zachodzić. Pójdziemy do piątku... - wyszeptałam w jego włosy, uśmiechając się szeroko do samej siebie. - Odpocznij kochanie... Będę czuwać przy tobie.
Kolejny tydzień minął bez żadnych wielkich zmian. Tata zachowywał dystans, mama gawędziła ale też nie zbliżała się za bardzo, a Greta trzymała się z daleka od naszej dwójki. Spisała i mnie i Zaffa na straty. Przykro mi było z tego powodu, ale nie umiałam na to zaradzić. Czułam się w tym temacie kompletnie bezbronna.
Offline
W piątkowe popołudnie siedziałem na łóżku Elli przycupnięty nad laptopem i odpisywałem na kolejne maile odnośnie mojego CV wysłanego do gazet. Wiele maili brzmiało podobnie "niestety, ale musimy odrzucić pańską ofertę..." i tak dalej. Westchnąłem zmęczony tymi odpowiedziami. Naprawdę chciałem znaleźć pracę, sprawić, że wszyscy będą na mnie patrzeć z podziwem, że naprawdę chcę się ustatkować...!
Krwi nie piłem od dawna, choć mogłem zawsze wyjść i kupić u rzeźnika. Jednak przy śniadaniu rodzice Elli wspomnieli coś, że znów wracają później, a o ile pamiętam Ella wracała dość wcześnie z uczelni...
Kusiło? Bardzo. Bardzo kusiło. Ciężko było wręcz się temu oprzeć. I miałem nikłe marzenie... Że może jeden gryz nic nie przeważy.... No i zawsze mogła by jakoś zamaskować te dwie niewielkie ranki... Sama o tym wspominała...
Porozmawiam z nią o tym - postanowiłem, zagryzając wargę, gdy wchodziła do domu.
Offline
- Cześć, Zaff! - zawołałam głośno, a potem westchnęłam przypominając sobie, że zapewne słyszał mnie jeszcze zanim otworzyłam do końca drzwi. - Wróciłam już - dodalam nieco ciszej. - Dziś miałam całkiem przyjemny dzień... Nie działo się nic wielkiego, a na wykładach było troszkę nudno - mówiłam dalej, zrzucając z siebie buty i kurtkę i idąc do pokoju. - Zjemy coś? - zapytałam uśmiechnięta. - Umieram z głodu - dodałam rozbawiona.
Offline
- W porządku - uśmiechnąłem się, wstając z łóżka i idąc na powitanie Elli, całując ją czule w usta. - Mogę zjeść z tobą - zaproponowałem, a gdy dziewczyna weszła do sypialni poszła na moment do łazienki pewnie przemyć twarz.
- Co chcesz jeść? Odgrzać coś? - zaproponowałem, wychodząc z pokoju. - Twoi rodzice i Greta wracają dziś późno co nie? - upewniłem się też.
Offline
- Z tego co wiem to Greta jest u znajomej, więc będzie chyba w ogóle jutro. - Wzruszyłam lekko ramionami. Starałam się nie pokazywać jak bardzo boli mnie to że moja własna siostra przede mną ucieka. - A rodzice pojechali do dziadków... Mówiłam ci że dziadkowie nie przepadają za mną - mruknęłam. - Um, w lodówce jest spaghetti i starty ser, z chęcią to zjem. Wystarczy chyba dla nas obojga - stwierdziłam.
Offline
- Hm... W porządku - mruknąłem tylko, zagryzając wargę idąc do kuchni i wyciągając garnuszek by odgrzać spaghetti. - Czyli mamy całe popołudnie dla siebie. Fajnie - uznałem z uśmiechem, powoli odgrzewając obiad dla Elli i nieco też dla mnie. Uh, sama wiele razy wspominała, że mógłbym, ale czy to nie będzie niegrzeczne? Wcześniej się tym nie przejmowałem, należała do mnie, ale teraz? Oh, teraz się nieco martwię.
Offline
- Mhm, tak, tak mamy dla siebie... Możemy usiąść w salonie z herbatą z miodem i ciasteczkami. Na pewno jakieś są w szafce - powedziałam rozbawiona, wyciągając talerze i sztućce. - Siedzenie w pokoju jest nudne co nie...? Rozglądałem się pewnie już po reszcie domu. Czy jednak grzecznie siedziałeś tylko u mnie? - zapytałam z szerokim uśmiechem, sięgając po szklanki dla nas.
Offline
- Cóż... Nie, raczej siedziałem w sypialni - przyrznąłem szczerze. - Nie chciałem na razie pchać się tam, gdzie nie powinienem nawet jeśli nikogo nie ma w domu - wyjaśniłem, a gdy jedzenie się podgrzało, nałożyłem z garnuszka spaghetti na talerze i posypałem serem, o którym wspomniała Ella. - Nie szczególnie miałem siłę i ochotę wychodzić też poza dom - dodałem, niosąc talerze do stołu.
Offline
- Rozumiem, jesteś cały czas osłabiony... Może naleje ci krwi? Masz jeszcze? Mogę szybko skoczyć po coś świeżego... - powedziałam zmartwiona, bo zachowywał się trochę niemrawo. - Teraz możemy sobie na spokojnie zjeść gdzieś indziej, możemy pójść do salonu .. nie chcesz... Wybacz, za dużo pytań i sugestii na raz, muszę się uspokoić - skarcilam się sama.
Offline
Zaśmiałem się cicho, kręcąc głową.
- Nie, nie, nie, zjedźmy najpierw spokojnie. Może potem pomyślimy o tych ciastkach, które zjemy w salonie - dodałem, stawiając talerze na naszych miejscach i czekając aż Ella także usiądzie do stołu. Cholera, nie wiedziała o co mi chodzi? A może specjalnie unikała tej myśli? Może jednak nie chciała bym ją gryzł... Oh, to też byłoby zrozumiałe...
Offline
Pokiwałam głową i grzecznie usiadłam.
- Jestem głodna i trochę zmęczona po zajęciach, rozumiesz - mruknęłam rozbawiona. Sięgnęłam jeszcze ustami do jego policzka a potem usiadłam prosto. - Smacznego kochanie - powedziałam, uśmiechając się do niego szeroko, a potem zaczęłam z apetytem zajadać makaron. - Mmmm, dobre. Najlepszy... Najlepszy sos. Tata robi świetny - szepnęłam. - Będziesz mogl zagrać na fortepianie - zauważyłam.
Offline
- Oh... No tak, możemy zagrać - pokiwałem głową z uśmiechem, obserwując jej szczerą radość z uśmiechem. - Masz dużo energii, na wykładach było było nudno? - zaśmiałem się szczerze, zerkając na nią, z lekko uniesionymi brwiami.
Offline
- Troszeczkę - szepnęłam. - Ale przede wszystkim cieszę się że już weekend i będziemy mogli spędzić ze sobą całe dwa dni - dodałam z zadowoleniem. - Lubię moje studia, zajęcia są przyjemne ale ty jesteś jeszcze przyjemniejszym - podkresliłam z zadowoleniem. - Masz jakieś pomysły na weekend. Chciałbyś gdzieś pójść...?
Offline
- Nie specjalnie mam pomysły, rozumiesz, nie znam jeszcze okolicy - przyznałem rozbawiony i nieco zakłopotany. Nie no, nie mogę tak wystrzelić z pomysłem własnego pojenia. - Ciesze się na każdą formę spędzania z tobą czas. - dodałem niepewnie, kręcąc makaron na widelcu. - Chyba... Chyba zdam się na ciebie - podsumowałem z uśmiechem.
Offline
- Mogę nad czymś pomyśleć jeśli masz ochotę coś porobić. Jest już coraz cieplej, coraz przyjemniej... - Pokiwałam głową, przytakując sama sobie. - Zastanowię się. - Uśmiechnęłam się szeroko i zamilkłam, bo naprawdę chciałam teraz zjeść, a potem przenieść się do salonu i posłuchać jak Zaff gra na fortepianie.
Offline
Zjedliśmy szybko obiad - ja miałem mało, a Ella miała dobrą motywację i gdy robiłem nam herbaty (jedna z niewielu rzeczy, które umiem zrobić) czarodziejka szukała po całym domu ciasteczek. Gdy je odnalazła, a użyła do tego nawet zaklęcia tropiącego, razem przeszliśmy do salonu. Było tu bardzo ładnie, choć nadal jak dla mnie nieco za jasno. Ella zaraz na to poradziła.
- Hmm, to co, dasz mi chwilę bym się rozegrał? - zapytałem miękko, gdy czarodziejka zaprowadziła mnie do pianina. Otworzyłem klapę, spoglądając na rzędy klawiszy.
Offline