Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Tak, wszystko... W porządku - zapewniłam, spoglądając prosząco na Zaffa.
Tata odchrząknął, nakładając powoli mamie na talerz. Przyjrzałam mu się uważnie, odpędzając od siebie łzy.
- Wiesz Radella, że Greta słabo znosi tą zmianę. Poza tym, ma teraz ciężki okres w szkole, wszystkie egzaminy za moment. Stresuje się, ma równie słabe nerwy co ty - zauważył, marszcząc brwi. - Nie możesz jej obwiniać za to, nie nie chce zasiąść z nami do stołu - dodał.
- Harry - szepnęłam mama, patrząc na swojego męża. Westchnęła jednak po chwili i skierowała wzrok na mnie. - Wiesz jaka jest Greta.
- Wiem, mamo - przytaknęłam, zaciskając bardzo mocno palce na dłoni Zaffa. - Nie obwiniam jej o nic, po prostu żałuję, że nie chce... nie może być z nami - poprawiłam się szybko i puściłam dłoń wampira. - Mniejsza, zjedzmy już...
Offline
- Nie muszę jeść z wami - mruknąłem. - Greta nie chce mnie przy stolę, więc mogę zjeść samemu w kuchni. Rozumiem to - powiedziałem cicho, patrząc na Ellę, jednak ona nie powiedziała niczego. Może udała, ze nie słyszała tej propozycji. Nie mniej... Naprawdę byłem gotów to zrobić. Tyle bólu było w mojej czarodziejce z powodu Grety, że nie umiałem już ją wspierać. Ella potrzebowała siostry z powrotem. A ja byłem gotów usunąć się z cień, byle na jej twarzy znów zagościł uśmiech.
Offline
Wszyscy milczeli. Zamarliśmy. Ja, mama i tata oczekując, że któreś z nas odezwie się jako pierwsze, a Zaff czekając na odzew z naszej strony. Ale długo nic się nie działo. Zrobiło mi się niedobrze. Sytuację postanowiła zmienić mama.
- Greta jest prawie dorosła i sama podejmuje decyzje... Jesteś w naszym domu - oznajmiła. - I... Masz pełne... - Zerknęła na tatę z lekka niepewnie. - Pełne prawo tutaj siedzieć - szepnęła, spoglądając znów na wampira.
Przełknęłam w końcu gure w gardle i odzyskałam mowę.
- Nie mów tak... - poprosiłam Zaffa. - Proszę... zjedźmy. Ja i Zaff się tak zstaraliśmy, wyszło naprawdę smacznie...
Chciałam tylko, żeby to był zwykły obiad. Najnormalniejszy na świecie, ale jak zwykle musiało pójść nie po mojej myśli i wszyscy byli w grobowym nastroju.
- Jedzmy - przytaknął mi tata i zaczął jako pierwszy. Zaraz w jego ślady poszła mama. Odetchnęłam i też sięgnęłam po sztućce. Popatrzyłam jednak niepewnie na Zaffa.
Offline
Pokiwałem głową, i także przystąpiłem do posiłku. Choć żołądek miałem ściśnięty na tyle, że ledwie przełykałem... Jej mama powiedziała, że mogę tu być, że się na to zgadza... A z drugiej strony Greta nadal nie śmiała na mnie choć spojrzeć. I jeszcze ten smutek Elli.
- Ten sos bardziej czerwony jest ostrzejszy - zacząłem niepewnie, gdy go sobie nakładałem. - Ella powiedziała, by zrobić ostrzejszy i łagodniejszy - dodałem od razu, maczając w nim kawałek mięsa. - Choć może wam nie smakować. Po prostu tam skąd pochodzę wiele rzeczy jest znacznie ostrzej przyprawionych - wyjaśniłem. Wiedziałem, że nie znają mojej kultury, a już po tym jak zaczynałem poznawać się z czarodziejką, wiedziałem, że ciekawość to ich słabość. Zaciekawić, tak, niech poznają mnie od innej strony.
Offline
- Spróbujcie, moim zdaniem są bardzo smaczne, oba. Ale czerwony to coś nowego - powiedziałam, nakładając sobie pół na pół.
- Nie będę ryzykować - mruknęła mama, sięgając po łagodny sos.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Była ciekawa, ale nie dotyczyło to kuchni i próbowania nowych smaków, miała swój jeden, który jej pasował i nie czuła potrzeby rozwijania tego. Za to tata z zaciekawieniem sięgnął po czerwony. Kuchnia to była jego słabość.
- A więc preferujecie ostrzejszą i bardziej pikantną kuchnię? - zapytał. Zapewne nie dlatego że chciał na siłę ciągnąć temat. To nie była taka osoba, on naprawdę chciał to wiedzieć. Zaciekawiony zjadł trochę, smakując sos z uwagą. Niczym krytyk, który ma zaraz wydać recenzję na temat potraw w nowej restauracji.
Offline
Pokiwałem głową, uśmiechając się lekko, zjadając właśnie dość spory kawałek mięsa z sosem.
- Tak, dzięki niej jedzenie nabiera niesamowitego smaku. Mamy więcej kubków smakowych niż inne rasy dzięki czemu rozróżniamy więcej smaków. Im ostrzejsze jedzenie, tym smaczniej je odbieramy, bo pobudza więcej smaków - wyjaśniłem dość klarownie. - Tak jak wilki rozróżniają więcej zapachów, to działa na podobnej zasadzie - porównałem, domyślając się, że kulturę i zachowanie wilkołaków mogą znać prędzej.
Offline
Tata pokiwał głową, milcząc chwilę.
- Muszę przyznać, że wyszedł bardzo smaczny - odezwał się w końcu, a ja szeroko się uśmiechnęłam. - Gratuluję - dodał.
- Mówiłam, że jest przepyszny - powiedziałam, ożywiając się znacząco. Tu i teraz, Radella, tu i teraz, nie odpływaj zbyt daleko myślami. Tu jest dobrze, nie musisz uciekać nigdzie. - Zaff się starał. W sumie większość to on zrobił. Ja mieszałam składniki i porcjowałam, ale on wszystko łączył i doprawiał - przypisywałam mojemu wampirowi kolejne zasługi.
Offline
Wywróciłem oczami, niemal parskając śmiechem.
- Błagam, nie mów tak - poprosiłem. - Prawda jest taka, że to pierwszy raz kiedy w ogóle dotykałem się gotowania - przyznałem się od razu. - Ile skupienia musiałem włożyć w samo wymieszanie składników i sprawdzanie na jakim poziomie jest ustawione pokrętło... Nie zrobiłem wiele, dosypywałem trochę tego i trochę tamtego do garnuszka, mięsem zajęłaś się prawie sama - dodałem, zerkając na nią rozbawiony, ale szczerze rozbawiony. - Już nie mówiąc o plackach, które prędzej przewróciłyby mnie, niż ja je - podsumowałem, kręcąc załamany sobą głową.
Offline
- Wprawy nabiera się po czasie, a nie od razu - mruknął ojciec, jedząc powoli, ze spokojnym wyrazem twarzy.
Tak, tak, tak, on był spokojny. Siedział przy jednym stole z wampirem i był naprawdę spokojny. Nie spinał sie, a nawet z nim rozmawiał. Z moim Zaffem. Smutek szybko się rozwiewał. Zastępowała go radość. Przynajmniej na teraz.
- Na pewno szybko się nauczysz wszystkiego co trzeba - dodała mama, uśmiechając się nieśmiało. - Wyszło smacznie.
- Wyszło smacznie - powtórzyłam. - Super - mruknęłam, zajadając się z uśmiechem.
Offline
Uśmiechnąłem się lekko, ale pokiwałem głową, zajadając się dalej. Reszta kolacji przepłynęła naprawdę spokojnie, tata Elli zapytał się jeszcze, widocznie nie mogą powstrzymać ciekawości, ile dokładnie rozróżniam smaków, na co musiałem odpowiedzieć nieco wymijająco, że większość jest związana ściśle z krwią, ale poza nimi wyróżniamy też smaki różnych ostrości, różnych słodyczy, czy nawet świeżości. Był ciekawy. Nie czuł do mnie tylko strachu, ale zwykłą ciekawość.
Niemal wszystko zniknęło ze stołu. Została tylko porcja, przygotowana dla Grety, więc nałożyłem ją pod koniec obiadu na osobny talerz i gdy zebrałem talerze, zerknąłem na czarodziejkę, która mi pomagała.
- Może zanieś jej nasz obiad - zaproponowałem z lekkim uśmiechem.
Offline
- Nie... L-lepiej nie... Nie chce jej przeszkadzać. Narzucać się... Wtrącać... - wymamrotałam. Rodzice już poszli do siebie, choć to nie oznaczało że chciałam denerwować Zaffa. Wzięłam głęboki oddech. - Jak chcesz, to ty spróbuj jej zanieść - zasugerowałam, chowając naczynia do dużej zmywarki za pomocą prostego zaklęcia.
Offline
- Ja? - powtórzyłem zaskoczony, patrząc na obiad podejrzanie, a potem na drzwi jej pokoju, na korytarzu. - Może... Ale... Um... Chodź ze mną, dobrze? Stań za mną, asekuruj... Jakby się wystraszyła - dodałem niepewnie, zerkając jeszcze raz na Ellę, upewniając się, że nie żartowała, a potem biorąc zestaw sztućców i talerz z obiadem w ręce i ruszając do zakazanych drzwi.
Zapukałem niepewnie i uchyliłem je ostrożnie.
- Cześć Greta - zacząłem nieśmiało, zaglądając do środka. - Um... Przyniosłem ci twój obiad. Twoja siostra powiedziała, że chcesz się uczyć więc pomyślałem, że zechcesz zjeść tutaj...
Offline
Stanęłam ukryta za drzwiami, obserwując całą sytuację. Greta zbledła w kilka sekund i wybałuszyła oczy na Zaffa. Przyjęła go z kompletnym milczeniem. Wzięła drżący oddech, wbijając wzrok w talerz.
- Nie chcę... tego jeść - odparła. - Zabierz... to... i wyjdź... - szepnęła.
Zagryzłam mocno wargę, zastanawiając się czy mam coś zrobić. Popatrzyłam na Zaffa czekając jednak na jego reakcję.
Offline
- Powinnaś jednak zjeść... Skoro chcesz się uczyć potrzebujesz dużo sił - uparłem się, zerkając na nią łagodnie. - Proszę? Ella i ja bardzo się staraliśmy robiąc obiad i... Nie chcę byś się mnie bała. Nie skrzywdzę cię przecież - dodałem dość cicho, zaciskając wargi z przejęciem.
Offline
- Czarodzieje i wampiry z jakiś przyczyn nie zbliżają się do siebie - mruknęła, marszcząc brwi. Jedak nadal nie podnosiła wzroku na Zaffa. - Mówiła mi co jej zrobiłeś - wytknęła chcąc go zapewne przegonić. - Nie będę cię uważać za przyjaciela. Radella też już nie jest taka sama. A to wszystko twoja... twoja wina. Zabierz to i wyjdź, nie masz prawa tu być.
Popchnęłam drzwi, otwierając je na całą szerokość. Greta popatrzyła na mnie, rozumiejąc że stałam tam od początku. Oczy miałam pełne łez. Czara się przelała.
- C-chodź... P-p-proszę... Pro-proszę choć Zaff... - szepnęłam, wyciągając do niego dłoń, bo sama nie mogłam się ruszyć, a chciałam już iść.
Offline
Zacisnąłem zęby, ale odstawiłem obiad na biurku Grety. Skupiłem się jednak na Elli, obejmując ja czule. Pocałowałem lekko czarodziejkę w czoło, czując na sobie wzrok młodszej.
- Ella jest pewną siebie i zdecydowaną osobą - uznałem. - I to nie jest moja zasługa. Ona zawsze taka była, po prostu przy mnie dała radę się rozwinąć - uznałem, zamykając ją w ramionach. - Nie jestem potworem. Pomogłem jej. A ty? Pomagasz jej, czy wywołujesz łzy? - zapytałem szczerze, a potem pociągnąłem Ellę do wyjścia z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Cholera, mogłem nieco przesadzić...
- Przepraszam, zdenerwowałem się - mruknąłem, wypuszczając czarodziejkę i całując ją jeszcze raz w czoło. - Naprawdę przepraszam... Ja... Pójdę się może zdrzemnąć... - mruknąłem z żalem.
Offline
- Spokojnie... - Pociągnęłam nosem, wycierając policzki dłońmi. - Możesz... iść... jeśli chcesz. - Wzięłam głęboki oddech. - Nie płaczę. Przeproszę Gretę, a ty... idź. Zaraz przyjdę. Obiecuję - szepnęłam czując się strasznie zmieszana. Nie miałam pojęcia co się w ogół mnie dzieje. Dwie ważne dla mnie osoby nie mogły zamienić ze sobą słowa. Dlaczego...
Offline
- Dobrze - pokiwałem głową, bardzo, ale to bardzo sobą zwiedzony. Tak bardzo nie chciałem by ona mówiła w taki sposób do Elli. To nie była moja wina, może złość Grety polegała na zazdrości? Ugh sam nie wiem, chciałem by moja czarodziejka przyszła do mnie do pokoju szczęśliwa.
Wróciłem do sypialni i po obmyciu twarzy i zdjęciu ubrań wsunąłem się do łóżka Elli. Albo raczej, naszego łóżka.
Offline
Zapukałam do Grety i weszłam do niej. Siedziała tyłem do mnie,ze wzrokiem wbitym ścianę.
- Co znów? - mruknęła.
- Greta... - szepnęłam miękko. - Nie wiem co robię nie tak - wymamrotałam rozdygotana i prawie że płacząc. - N-nie mam... Pojęcia co... Chciałabym to zmienić. Ch-chciałabym... Żebyśmy były siostrami, żeby... Żeby było dobrze.
- To po co go tu przyprowadziła? Odkąd przyjechałaś wszystko się powywracało. Nie jest tak jak dawniej.
- Wiem, Greta ale... Ale to... T-to akurat dobrze. Powinieneś się zmieniać... Dorastamy i... Wybacz mi. Nie złość się na Zaffa przez moje decyzję. On nie ma już nic... Stracił dosłownie wszystko. Spróbuj spojrzeć na niego... J-jak na równego sobie... Proszę...
- Nie wiem - mruknęła i wróciła do lekcji.
Pogładziłam ją ostrożnie po ramieniu i wyszłam z pokoju. Poszłam prosto do siebie, gdzie położyłam się obok Zaffa owiniętego już kołdrą. Objęłam go jedną ręką i zaczęłam bawić się jego uchem, uśmiechając się pod nosem.
- Kocham cię - szepnęłam, bo to mi zawsze poprawiało nastrój.
Offline
Zamruczałem, uchylając zadowolony powieki.
- Ja ciebie też - odpowiedziałem mrukliwie, a potem westchnąłem, zerkając na Ellę przytomniejszym wzrokiem. - Obiad wyszedł nieźle... Twój tata się chyba mną zaciekawił, a nie tylko zniechęcił. Czuję, że to dobrze - przyznałem z uśmiechem. - Jesteś do niego podobna. Ty też najpierw się mnie bałaś, ale gdy zacząłem mówić o jakiś ciekawostkach wampirzych, byłaś bardziej ciekawa niż cokolwiek innego... - wspomniałem.
Offline