Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Do szczęśliwego życia - poprosiłam go. - No dobrze... Uczyńmy ten dzień jeszcze przyjemniejszym i zróbmy coś smacznego - oznajmiłam, całując go w skroń, a potem rozluźniając uścisk, choć Zaff tego nie zrobił w pierwszej chwili. Uwielbiam to jak się we mnie wtulał. Wciąż się mną nie nacieszył, wciąż był stęskniony. Ja tak samo... Też mi było ciągle mało. - Mój ty wampirku - dodałam jeszcze rozbawiona na koniec.
Offline
- Mhm, twój wampirem - pokiwałem głową, ale zaraz odsunąłem się tak jak Ella. Z cichym westchnieniem wstałem i tak jak czarodziejka podszedłem do szafy. Wybrałem ubranie, a potem tylko naciągnąłem dresy i koszulkę na siebie, a gdy Ella poszła do łazienki, zaścieliłem łóżko. Gdy wyszła, ja ją zająłem, goląc się i myjąc zęby do połysku.
- No dobrze, co chcesz na nasze małe śniadanko? - zapytałem, wychodząc z sypialni do kuchni.
Offline
- Myślę, że może,emy zjeść kanapki. - Wzruszyłam ramionami. - Jajka mi ostatnio smakują... - Zwolniłam nieco tempa. - Cześć Greta - przywitałam się z siostrą, która spojrzała na mnie, a zaraz potem na Zaffa.
- Część, Della - bąknęła pod nosem, grzebiąc widelcem w cieście.
Złapałam Zaffa za dłoń i po iagnelam dalej do kuchni.
- Smakuje ci? Ciasto? - zapytałam pogodnie, starając się zagadać.
- Tak... Dzięki - mruknęła, marszcząc brwi. Unikała naszego wzroku. I mojego i Zaffa. Eh...
- Zaff wybrał. Stwierdził, że te z biszkoptem i kremem z malin będzie lepsze. Ja myślałam nad sernikiem z malinami. - wzruszyłam lekko ramionami. - Może chcesz gorącej czekolady?
- Nie dzięki... - szepnęła, podnosząc się. - Już skonczyłam, dodała, wręcz uciekając z kuchni.
Wydęłam wargi, zaciskając palce na blacie kuchennym i wpatrując się w tamtym kierunku.
Offline
Zacisnąłem palce na jej dłoni, głaszcząc jej pokrzepiająco.
- Wyszła z pokoju, prawda? - zauważyłem słabo. - Daj jej jeszcze chwilę... Może będzie dziś na obiedzie? - dodałem, naprawdę starając się ją jakoś pocieszyć, choć odrobinę. - Nie zadręczaj się tak, Ella... Na pewno długo nie można w takiej nienawiści tego ciągnąć...
Offline
- Najgorsze jest to... Że mam wrażenie, że jej kompletnie nie znam, Zaff... Tak się zmieniła... Ostatnie miesiące nie pozwoliły mi znów się do niej zbliżyć. Mysle że... Że jesteśmy bardzo daleko od siebie. I-i-i... Boje się Zaff, boje się, że nie będę umiała z nią już nigdy rozmawiać. Co wtedy? Przecież to moja siostra... Gdy będzie mnie potrzebiwac, pomogę jej. A... A co jeśli ona o tym nie wie...?
Przymknęłam powieki, wzdychając ciężko.
Offline
- Przypomnij jej o tym - powiedziałem miękko. - Zajrzyj do niej o pokoju, po prostu, jak siostra do pokoju siostry. Pogadaj z nią, zaproponuj pomoc w... um, w czymkolwiek. Niech wie, że jesteś i nie jesteś więziona przez potworną bestię - zauważyłem z westchnieniem, a potem pocałowałem ją w skroń. - Zajmę się jajecznicą, kochanie - dodałem miękko, sięgając do lodówki po jajka.
Offline
Zagryzłam wargę, a policzki minpoczerwieniały, gdy zastanawiałam się nad jego słowami.
- Może... Może później. Teraz nie - stwierdziłam wycofana, kręcąc głową. - Może wieczorem... Na spokojnie... Tak, tak... JK sobie wszystko ułożenie i przemyśle, wtedy... Wtedy z nią porozmawiam.
Offline
- Dobrze - pokiwałem głową z uśmiechem, całując ją lekko. - Widzisz, dobre ciasto wybrałem - uśmiechnąłem się lekko i wróciłem do przygotowywania jajecznicy. Smażyłem ją spokojnie, kiedy Ella nalała nam soku, a gdy przełożyłem śniadanie na talerze, usiedliśmy wspólnie do stołu.
- No dobrze skarbie, jaki masz plan na obiad - zacząłem, naprawdę chcąc odwieźć moją kochaną od ponurych myśli.
Offline
Zaczęłam jeść, zagryzając chlebem.
- Mmmm, już mówiłam - odparlam, zasłaniając sobie usta. Przełknęłam pospiesznie. - Skoczymy jeszcze do sklepu po wszystkie produkty, a przy okazji może się przejdziemy na spacer... - mruknęłam, spoglądając w bok za okno. Skrzywiłam się lekko. Dziś całkiem mocno świeciło, widać to było nawet przez przyciemnione szyby. Nawet nie pamiętałam kiedy rzuciłam na nie zaklęcie, chyba już z przyzwyczajenia. - Ummm, albo darujemy sobie spacer - stwierdziłam, uśmiechając się do Zaffa ciepło. - Skoczymy szybko do sklepu, a potem zrobimy coś w domu? I później naszykujemy ten pyszny obiadek. Mniami - powedziałam na koniec, wiedząc jak go to bawi gdy słyszy to ode mnie.
Offline
- Mhm... Mniami - powtórzyłem po Elli, ze szczerym uśmiechem. - Ale zgoda. Sklep, odrobina lenistwa, a na koniec ciężka praca - pokiwałem głową. - I pyszny obiad jako zwieńczenie naszej pracy - podsumowałem rozbawiony z uśmiechem, przyglądając się czarodziejce z czułością.
Offline
- Dokładnie - szepnęłam, odwzajemniając jego spojrzenie które było bardzo czułe, ale też intensywne. Porumieniałam, uśmiechając się i wracając wzrokiem do swojego talerza, z którego już prawie całą jajecznica zniknęła. - Mhm no już przestań... - szepnęłam proszaco. - Jedz jajecznicę, a nie patrzysz tak na mnie... Jeszcze się napatrzysz - zapewnilam go.
Offline
- Nadrabiam ponad pół roku - odparłem zgodnie z prawdą, ale wróciłem wzrokiem do śniadania, nadal z uśmiechem. - Zawstydza cię mój wzrok? Wybacz, zadbam by nie był tak intensywny, przynajmniej większość czasu - uznałem z rozbawieniem, a potem zerknąłem za okno marszcząc lekko nos. - Słońce... Słyszałem kiedyś o maści przeciw szkodliwym dla wampirów promieniom, wiesz coś może o tym? Czytałem o różnych maściach i żelach leczniczych czarodziei, więc może słyszałaś coś i na ten temat? Bardzo by mi pomogła...
Offline
- Na pewno są jakieś łagodzące, ochronne ale... Nie jestem pewna, czy cię ochronią - szepnęłam zmartwiona. - Na pewno nie zrobią tego lepiej niż ja...! - oznajmiłam. - Choć... Jeśli chciałabyś poszukać... Czegoś takiego, to już na pewno jest dobre miejsce na to. Gdzie indziej będziesz szukał dobrej maści niż w dużym mieście czarodziejów...? - mruknęłam pod nosem, grzebiąc w talerzu. - Popytam i poszukam, jeśli bardzo tego chcesz - dodałam.
Offline
- Ty jesteś moją ochroną na każde niepowodzenia i smutki, oraz chronisz mnie przed słońcem, bo jako moje słoneczko świecisz jeszcze jaśniej - powiedziałem rozczulony z ze szczerym rozbawianiem. - Raczej chodzi mi o takie sytuacji, gdzie nie będę wychodził z tobą, na przykład idąc po krew, albo kiedy będę szukał pracy... - wzruszyłem ramionami. - Albo kiedy będę ci robił niespodzianki i przychodził do ciebie na uczelnię z kwiatkiem, oraz szerokim uśmiechem.
Offline
- Nie musisz mi robić takich niespodzianek, Zaff. - Uśmiechnęłam się szeroko, szczerze rozczulona taka myślą. - Dla mnie liczy się twoje bezpieczeństwo i zdrowie... A teraz będzie już tylko coraz gorzej... Słońce będzie ostro świecić. - westchnęłam. Zazwyczaj mnie to cieszyło. Kochałam słońce, kochałam wiosnę i lato, uwielbiałam te pory roku ale teraz... Owoele bardziej kochałam Zaffa i mogłam bez problemu odsunąć tamte miłostki od siebie. - Jeszcze 3 miesięce i będziemy mogli gdzies na kolejne 3 razem wyjechać... W jakieś mniej słoneczne miejsce. Poszukamy czegoś?
Offline
- Tak, przyjemnością - podekscytowałem się szczerze. - Słyszałem, że na północy prócz pięknych plaży, wampiry mogą udawać się na piękne nocne spacery i wylegiwać się w w świetle księżyca, nad piękną wodą... Albo bardziej na południe, w lasy i góry - dodałem zamyślony. - Tak, zdecydowanie jeszcze o tym pomyślimy... - pokiwałem głową z uśmiechem. - A póki co... Trzy miesiące? Z tobą u boku minie jak chwila - westchnąłem czule, mimo wszystko znów się w nią wpatrując.
Offline
- Oby chwila, bo nie chcę żeby majowe lub czerwcowe słońce coś ci zrobiło - bąknęłam. Westchnęłam zaraz ciężko i Podniosłam się z miejsca biorąc pusty talerz i odstawiając go do zlewu. - Wiesz,że przy tobie odzyskuje już apetyt - mruknęłam podnóżem, żeby zmienić temat, bo uznałam że niepotrzebnie go rozgrzeje. - Może za kilka tygodni trochę wagi mi wróci - mruknęłam rozbawiona. - Wększość dziewczyn che chudnąć, a ja od kilku miesięcy czekam na to aż przytyję - dodałam ze śmiechem, siadajac znów obok Zaffa.
Offline
- "Przytyć" To za dużo powiedziane, chcesz po prostu wrócić do swojej normalnej wagi - zauważyłem z wyrozumiałością. - Też tęsknię za twoimi kształtami i zdecydowanie kibicuje twojemu apetytowi, choć jakbyś nie wyglądała, dla mnie jesteś zawsze cudowna - podsumowałem szczerze, popijając herbatkę spokojnie, jakby to nie było kolejne wyznanie miłości, a suchy fakt przeczytany w porannej gazecie.
Offline
Zachichotałam urzeczona, opierając łokieć o blat a policzek na dłoni.
- No dobrze... Tęsknisz za moimi kształtkami? - powtórzyłam po nim ze śmiechem.- A go ciekawe. Dobrze że zdarzyłam już nieco wrócić do normalności zanim się pojawiłeś. Wystraszyłeś się mnie wcześniej i nie wiem czy byłbyś taki przekonany do kochania mnie niezależnie od tego jak wyglądam - mruknęłam i przysunęłam się do niego bliżej, aby oprzeć głowę na jego ramieniu, gdy wampir spokojnie popijał ciepły napój.
Offline
- Skarbie, przebyłem bardzo długą drogę by usłyszeć twój głos, zobaczyć twój uśmiech... Wiem, że pewne wyglądałaś bardzo źle, co nie zmienia faktu, że... i tak bym cię kochał, bo kochałem cię bez zawahania już wcześniej - powiedziałem miękko. - I gdybym się spotkał z tobą wcześniej, pewnie bardziej bym pilnował cię byś jadła, co nie zmienia faktu, że kochałbym cię - podsumowałem pewny swoich przekonań. - A póki co jesz ładnie i o stałych godzinach, jest dobrze - uznałem z uśmiechem i pocałowałem ją w głowę, odstawiając pusty kubek.
Offline