Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Nic. Bywa gorzej, ale to nie koniec świata, na pewno nie naszego - szepnęłam szczęśliwa. - Ty pierwszy spróbowałeś mnie poznać, choć to było ciężkie bo sama siebie nie znałam - przypomniałam rozbawiona. - Mniejsza o to... Pamiętam, że mówiłeś wieczorem o wampirzycy, która ci pomogła... Pameli...? Dobre pamiętam. Jeszcze do niej nie pisałeś?
Offline
- Pisałem, ale jeszcze mi nie odpisała - wyjaśniłem. - Napisałem, że jestem już szczęśliwie w ramionach swojej ukochanej i dziękuję jej po stokroć za pomoc. No i dodałem, że nigdy nie byłem tak komuś wdzięczny - parsknąłem, wtulając się w dłoń Elli. - Prosiłaś bym ci coś opowiedział, skarbie - uśmiechnąłem się czule. - A ja nie umiem ci odmawiać, przecież wiesz...
Offline
Zachichotalam.
- Możesz mi o niej opowiedzieć jeszcze... - poprosiłam z nadzieją. - Już mowiles, jak się spotkaliście... I ze jest pisarka. Możesz opowiedzieć mi o niej trochę więcej...? - poprosiłam, zsuwając się w dół, a nasze twarze były znów na tej samej wysokości. - Chyba, że masz mi do powiedzenia jakieś inne ciekawe rzeczy. Chciałabym wiedzieć o wszystkim co się u ciebie działo, kochany...
Offline
Uśmiechnąłem się, lekko kręcąc głową.
- Tak ciekawska czarodziejka... Zapomniałem prawie, że wy jesteście tak głodni każdej wiedzy - zaśmiałem się cicho, otulając ją ramionami, głaszcząc czule po plecach z zastanowieniem. - Podczas podróży... Widziałem raz spadającą gwiazdę. Moje życzenie już się spełniło, jak się domyślasz - pocałowałem ją lekko. - Hm... Raz przespałem się e motelu przy drodze, ale nigdy więcej. Wolałem spać pod gwiazdami. Raz zasnąłem w lesie, a rano byłem otoczony przez dziki, z tymi wielkimi kłami. Wtedy też zostawiłem śpiwór - parsknąłem ponownie śmiechem i otuliłem Ellę. Nie mam jednej, ciekawej opowieści, mam kilka małych anegdotek - uznałem.
Offline
Uśmiechnęłam się, wtulając w niego. Oboje wcisnęliśmy się w siebie nawzajem, zmniejszając odległość między nami do minimum.
- Rozumiem... Może jeszcze mi kiedyś poopowiadasz o tym - szepnęłam. - Dla mnie każdy szczegół jest ważny, bardzo ważny. Ale najważniejsze jest to że możemy być tu razem... - Wzięłam głęboki oddech. - Nie chce nigdy więcej być tak daleko od ciebie, nie chcę myśleć, że masz godzes indziej swoje miejsce... Wiesz, że twoje miejsce jest obok mnie? - zapytałam z nadzieją. - Że jest przy mnie...
Offline
- Nigdzie indziej go nie widzę - zapewniłem z powagą, Ellę, całując ją znów po całej twarzy, a koniec końców, sięgając do jej szczęki i muskając jej szyję z czułością. - Jesteś wszystkim co mam i czego mi trzeba Ella, każdy mój zmysł i potrzeba może zostać tobą zapełniona, a ja jestem po prostu bardzo szczęśliwym wampirem, gdy tu jesteś - szepnąłem z uśmiechem, z miękkim uśmiechem, opamiętując się i znów spoglądając w jej twarz. Pocałowałem ją leciutko w nos.
Offline
Zaśmiałam się.
- Popatrz, wystarczy się obok siebie tylko położyć żeby już czuć się wspaniale...! Miłość ma tak dużo bonusów, że można przemilczeć minusy, których i tak jest zdecydowanie mniej - stwierdziłam rozbawiona. - W sumie teraz mi nawet nic do głowy nie przychodzi... Ale jakieś muszą być, bo zawsze jest haczyk...! - zauważyłam.
Odchyliłam głowę w bok, eksponując szyję i odgarniając z niej włosy, które ogólnie plątały się po całej poduszce.
Offline
Uśmiechnąłem się do niej zauroczony, ale nie kłóciłem się długo, pochylając się do jej pięknej, szczupłej szyi. Zamruczałem zadowolony, mogąc całować ją całą, do szczęki, przez miejsce gdzie zawsze ją gryzłem, aż do ramienia, na którym się zatrzymałem z całusami.
- Minusy... Sam nie wiem, pewnie jakieś są, ale teraz nie umiem ci ich wymienić, jestem zbyt zaślepiony miłością - szczerze przyznałem, cofając się od jej szyi.
Offline
Westchnęłam ciężko... Miałam nadzieję, że może jednak... Eh, może jednak skusi się na moja krew? Ale przecież wiedziałam że nie, Zaff postanowił że nie będzie jej pił, a już na pewno nie teraz... Ale...
- No tak, ja chyba też jestem całkiem zaślepiona miłością, miłością do ciebie - szepnęłam, spoglądając prosto w jego oczy. - Z zcasem pewnie same się pojawia, nie ma co ich wywoływać...
Offline
- Absolutnie nie mam takiego zamiaru - uśmiechnąłem się miękko i pocalowałem ją długo i czułe. Bardzo tęskniłem za jej całusami, za jej dotykiem, za jej zapachem... Za wszystkim.
- Może kiedyś, jak będziesz miała spokojny tydzień... Mógłbym cię... No wiesz - szepnąłem czule, lekko muskając jej szyje palcami. - Ale tylko jak będziesz miała luźniejszy tydzien, pamiętasz jak byłaś lekko ospała - westchnąłem.
Offline
Uśmiechnęłam się od razu.
- Możesz w piątek, odeśpię w weekend - szepnęłam, znów wyginając szyję. - Rodzicom powiem, że się przeziębiłam... Poleżeć w łóżku, a ty przy mnie... - wymamrotałam. - Jak napijesz się mojej to nie będziesz musiał tyle pić tej z butelki - zauważyłam zachęcająco.
Offline
- Wiem... Twoja krew natychmiast postawi mnie na nogi i długo będzie trzymać - przytaknąłem i uśmiechnąłem się do Elli. - W porządku. W piątek popołudniu - zgodziłem się potulnie, nadal obejmując czarodziejkę czule, zauroczony jej... um, wszystkim? - Powinniśmy wstać i może zrobić śniadanie dla wszystkich? Byłoby fajnie, prawda?
Offline
- Nie wiem czy rodzice już nie wstali. Zawsze podnoszą się razem i jedzą razem. Wszędzie czuć wtedy kawę. Oboje piją taka mocna czarną, blah - mruknęłam zniesmaczona, jak to mają w zwyczaju dzieci, krzywiąc się teatralnie, a następnie się roześmiałam cicho. - Bardzo możliwe że już wstali ale... Możemy zrobić sobie coś małego, a potem przygotować pyszny obiad. Powedziałam, że my dziś gotujemy dla wszystkich!
Offline
Zaśmiałem się kiwając głową.
- Odpowiedzialne zajęcie, ale jeśli faktycznie mamy taki plan, to tym bardziej powinniśmy powoli podnosić się z łóżka i przygotowywać ten cudowny obiad oraz deser... - zauważyłem z uśmiechem, trącając nosem jej nos i całując jeszcze raz, nim uniosłem się na łokciach i rozejrzałem sennie po pokoju.
Offline
Zaśmiałam się.
- No tak, tak... Za moment się podniesiemy. Ale to za chwilę... Chce się trochę polecić. No wiesz... Cały tydzień wstawałam wcześnie. Sobota to rożen kompletnego, błogiego lenistwa - oznajmiłam, przeciągając się z uśmiechem. - Nie uciekaj mi tak szybko... Co dziś z nowych rzeczy na siebie założysz? - zapytałam, żeby go jakoś zagadać.
Offline
Parsknąłem, ale grzecznie wróciłem w objęcia. Ostatecznie miała rację, cały tydzień spędziła na uczelni, więc teraz może pozwolić sobie na odrobinę lenistwa ze swoim wampirem w łóżku. Zamruczałem zamyślony, dumając na jej pytaniem.
- Nie wiem, nie wiem... Może zwykłe, szare dresy i na to koszulę z nadrukiem kruka? Nieco mrocznie, ale ja chyba właśnie taki styl mam. Mroczny, wampirzy...
Offline
- Sto procent wampira... Cały mój - szepnęłam. Czulam się w sumie dziwnie z tymi słowami. Zaczęłam się nad nimi zastanawiać. - Cały mój... Cały... Mój? - szepnęłam, spoglądając na Zaffa pytająco. Sięgnęłam dłonią do jego policzka. - Nie chce sobie ciebie przywłaszczać - zapewnilam, uśmiechając się miękko. - Mogę... Tak mówić...?
Offline
- Nawet musisz - uznałem miękko, głaszcząc ją po policzku. - Bo czyj inny jestem? Wampiry mnie odepchnęły, rodzina mnie odepchnęła... Tylko ty mi zostałaś, tylko ty mnie chcesz... Oddam ci całego siebie, jeśli tylko zechcesz przyjąć, wiesz o tym? Nie mam nic swojego, co nie byłoby twoją zasługą... Jestem twój, Ella, cały i na wyłączność twój - uznałem z nutką powagi, przytulając się ciasno do mojej ukochanej.
Offline
Oparłam brodę o jego głowę, chowajac nos w jego włosy, które pachniały szamponem. Uśmiechnęłam się do siebie, z przymkniętymi oczami.
- Czarodzieje cię przyjmą, zobaczysz... Gdy zdobędziesz już ich zaufanie... Pamiętasz chłopca ze sklepu? Oh, no dane, to było zaledwie wczoraj. Na pewno jest więcej takich ciekawskich, tylko mają mniej odwagi i jedynie patrzą... - Zaśmiałam się krótko. - A ja mogę... Mogę być twoja rodziną - szepnęłam. - Przyjaciółką, ukochaną... - Pogładziłam go po głowie. - Naprawdę... Mogę być nimi wszystkim...
Offline
- Jesteś moim wszystkim - zaznaczyłem szeptem, wtulając się w czarodziejkę jak dziecko, które potrzebowało bardzo dużo czułości. - Żałuję, że spada na ciebie tyle odpowiedzialności za takiego wampira, ale... potrzebuję twojej miłości jak wody, jak tlenu - mruknąłem cicho. - Teraz, jest mi niemal niezbędna do szczęścia i do życia - podsumowałem.
Offline