Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zachichotalam podnosząc się z fotela.
- Wstalaaaaaaam - zapewnilam przeciągle, pocierając oczy.
Zaff poszedł przodem a ja zaraz za nim. Wysiedliśmy z autobusu i skierowaliśmy się najpierw do cukierni, gdzie kupiliśmy pyszne słodkości, a potem dotaszczyliśmy się do domu.
- Jesteśmy - oznajmiłam, wchodząc do domu. - Jestem padnięta - dodałam jękliwe. - I mamy smakołyki z cukierni na rogu. Zostawimy je na blacie w kuchni! - powedziałam głośno i westchnęłam. Byłam już uwolniona od ubrań na dwor i od razu skierowałam się w stronę swojej sypialni. Chciałam zgarnąć rzeczy i położyć się w wannie.
Offline
Uśmiechnąłem się i ruszyłem zaraz za Ellą do jej sypialni, razem ze wszystkim torbami. Spojrzałem jak czarodziejka idzie jak w śnie w stronę łazienki.
- Idziesz wziąć długą, gorącą kąpiel? - zapytałem rozbawiony, zatrzymując ją jeszcze na chwilę, by objąć Ellę za jej plecami i przyciągnąć do swojego torsu, a potem pocałować ją kilka razy wzdłuż szyi i ramienia z czułością i szerokim uśmiechem.
Offline
Westchnęłam, wiodczejąc w jego ramionach.
- Taaaaak, właśnie taki miałam plan - szepnęła, uśmiechając się do siebie i gładząc go po silnych rękach. - Gorącą wodą to coś czego potrzebuje w tej chwili. Piątek to pora odpoczynku i wyluzowania. Po prostu to nie będzie udany dzień jeśli nie położę się w wanie choćby na 10 minutek.... - szepnęłam.
Offline
- W porządku, rozumiem teraz, że to waga życia i śmierci - szepnąłem z uśmiechem, powoli wypuszczając ją z ramion, choć niechętnie. Oczywiście pewnie sam bym się położył z Ellą do wanny, otulił ramionami i oboje, leżąc na sobie nago odpłynęlibyśmy w zasłużoną drzemkę, w swoich ramionach. Ale z drugiej strony nasz związek był jeszcze, hm, dość świeży po długiej przerwie. Nie chce robić zbyt wielu kroków wprzód naraz.
- Idź się wykąp w takim razie skarbie, a ja poukładam swoje rzeczy do szafek - uznałem miękko.
Offline
Musnęłam wargami jego usta.
- to dobry pomysł. Sam znajdziesz wolne miejsca... Dasz radę - stwierdziłam mrukliwie i poszłam do łazienki. Nie zamknęłam jednak drzwi na kluczyk. Nie myślałam nawet o tym. Zrzuciłam z siebie ubrania, puszczając ciepłą wodę i zatykając odpływ. Puściłam muzykę z małego odtwarzacza i weszłam z przyjemnością wo wody, zamykając powieki i nucąc piosenki pod nosem.
Offline
Tak jak powiedziałem, zacząłem układać rzeczy na półki i do szafy na wieszaki. Na szczęście Ella miała dużą szafę tak czy siak, udało mi się wsunąć swój na razie mały dobytek, a pożyczone wcześniej ubrania od jej ojca odłożyć w końcu do pralni. Jednak 10 minutek Elli samotności przerodziło się w naprawdę dużo minutek, więc po jakimś czasie zdecydowałem się wejść do niej do łazienki. Muzyka wypełniała przestrzeń, tak jak gorąc, oraz nucenie Elli. przynajmniej nie zasnęła. Usiadłem obok wanny, sięgajc dłonią do policzka czarodziejki.
- Ella, kochanie, powinnaś już wychodzić z wody - zauważyłem miękko, patrząc na nią zauroczonym wzrokiem.
Offline
Rozchyliłam powieki i uśmiechnęłam się błogo.
- A było mi tak dooobrze... Już minęło 10 minutek...? Chyba nie - szepnęłam, marszcząc nos. - Ummm, albo tak... Nieważne. Już wychodzę, możesz podać mi ręcznik...? - szepnęła, póki co nie ruszając się jednak z wody. - Albo za chwilkę wyjdę - dodałam, chichocząc cicho. - Możesz tu ze mną posiedzieć... Jest cieplutko, i przyjemnie - stwierdziłam. Pewnie całą twarz miałam w wysokich wypiekach.
Offline
Westchnąłem kręcąc głową i sięgając po miękki ręcznik, wracając zaraz do Elli w wannie. Znów kucnąłem przy niej z uśmiechem.
- Nie powinnaś siedzieć tak długo w gorącej wodzie, kochana - powiedziałem pouczająco. - Jesteś cała dosłownie rozgotowana, a jedyne co powinnaś teraz zrobić to zasnąć w mięciutkim łóżeczku, w wygodnej piżamce, w moich ramionach - podsumowałem. - Wyjdź z wanny, kochana. Mam dla ciebie ręcznik - dodałem troskliwie.
Offline
Uśmiechnęłam sie i pokiwałam głową, podsuwając się wyżej i wynurzając po części z wody. Mimo że w łazience było na pewno ciepło, bo wokoło unosiła się para to... Ja zadrżałam.
- Uh, w wodze było mi dobrze, dolalam sobie w międzyczasie ciepłej, żeby na pewno nie ostygła za szybko - mamrotałam podnosząc się, a Zaff słuchając tej mojej paplaniny (bądź nie) szybko owinął mnie ręcznikiem, a ja jak ta śrota stałam z nogami w wanie, patrząc na niego urzeczona. - Mhmmm, ty tu naprawdę jesteś... To takie cudowne - szepnęłam z zachwytem.
Offline
Pokiwałem w milczeniu ze ściśniętym gardłem. Patrzyłem na nią urzeczony, kiedy stała tak i mruczała coś o ciepłej wodzie. Z cichym westchnieniem wziąłem opatuloną ręcznikiem Ellę w ramiona i wyciągnąłem jej nogi z wody, stawiając na dywanie, by nie stała na chłodnych kafelkach.
- Strasznie cię kocham, wiesz? - upewniłem się, trącając jej nosek i całując czule usta, na których wyraźnie czułem wodę. Westchnąłem cicho i potarłem po jej ramionach i plecach. - Pomóc ci się przebrać? - zapytałem miękko, dając od razu do zrozumienia, że to dla mnie i tak sama przyjemność.
Offline
- Poradziłabym sobie sama... - szepnęłam, ziewając zaraz. - ale jeśli masz ochotę - dodałam. - Wiem, ze mnie bardzo kochasz, bo ja ciebie też bardzo kocham. Nie jestem nawet w stanie wyrazić w słowach mojego szczęścia gdy zobaczyłam cię w drzwiach, a potem rozpaczy, gdy zrozumiałam w jakim jesteś stanie... - powedziałam, oddychając ciężko. Drżałam lekko z zimną. Oparłam się mokrą głową o ramię Zaffa. - Kocham cię bardzo bardzo...
Offline
- Ja ciebie też - szepnąłem, pozwalając się jej o mnie opierać, wtulać... Na wszystko jej pozwoliłem, tak jak kiedyś. Ta drobna i delikatna czarodziejka, nawet sobie sprawy nie zdaje, że pewnej nocy włamała się do mojego serca i ukradła jego kawałek, raz na zawsze. Bez niej, ten kawałek krwawi, a z nią, znów jestem cały, a nawet pełniejszy...
- Chodź, wytrzemy cię, a potem założysz piżamkę. Potem poczekasz jak i ja wskoczę do ciebie do łóżka i zaśniemy razem, prawda kochanie? - szepnąłem cicho, co w tej chwili i tak nie miało różnicy.
Offline
- No nie wiem, ja już śpię... A nawet jeszcze nie leżę - mruknęłam z zamkniętymi powiekami, uśmiechając sie. Powoli coraz szerzej i szerzej... Jakbym była leniwcem, który po prostu szybciej nie może. Ale tu chodzilo bardziej o to, że z każdą chwilą docierało do mnie coraz bardziej jakie wielkie mam szczęście że go mam, że mam taka miłość, że mogę kogoś kochać w taki sposób, a ten ktoś kocha mnie dokładnie tak samo ale na swój sposób. - Jestem szczęściarą - szepnęłam. - Wielką szczęściarą... Zaniesiesz mnie na łóżko do pokoju... Ubiorę się tam w piżamkę...
Offline
- Tak dokładnie - przytaknąłem, wycierając dokładnie jej ręce, plecy, brzuch, trochę przerażało mnie jak jej wstawały żebra... A potem też nogi, i stopy. Otulając ją znów ręcznikiem, tak jak powiedziała znów uniosłem ją w ramionach, by przenieść do sypialni. - Gdzie leży piżama? - zapytałem, a gdy Ella pokazała mi gdzie, podałem jej materiał. Czarodziejka ubrała się już sama, a ja odwiesiłem ręcznik na miejsce.
Sam obmyłem się jedynie szybko i założyłem dres, swój dres, do snu, wracając od razu do łóżka do ubranej już Elli.
- Wróciłem, kochanie - powiedziałem miękko. - Gotowa spać spokojnie? - zapytałem jeszcze cicho, całując ją po głowie.
Offline
- Gotowa jak nigdy - szepnęłam, kładąc głowę na jego torsie. - Poopowadaj mi coś... - poprosiłam. - Spotkałeś kogoś ciekawego, gdy do mnie jechałeś? Jeździłeś stopem... Musiałeś kogoś poznać... Albo zobaczyć coś ciekawego. Chce to sobie wyobrazić... Narysować w głowie i przekształcić w iluzje... - szeptałam, choć na magię byłam chyba ciupek wyczerpana. Wykłady, zakupy i zaklęcie które musiałam utrzymywać przez większą ich część... Ale było warto, było bardzo warto.
Offline
- Hm... mogę ci opowiedzieć nieco o Pameli - uśmiechnąłem się lekko. - To ta wampirzyca, która mi pomogła uciec stamtąd. Nie ufałem jej na początku, ale gdy opowiedziałem jej o naszej sytuacji, o tym, że tyle miesięcy już nas dzieli wiele kilometrów... Powiedziała, że mi pomoże. Była oczarowana naszą historią. Porwaniem, więzieniem cię, zakochiwaniem się jednym w drugim i na odwrót, a potem dramatyczne rozstanie... Jest pisarką, dość znaną pisarką romansów o ile zrozumiałem, choć osobiście jej wcześniej nie znałem. Uznała, że to będzie zaszczyt branie udział w czymś tak romantycznym jak ucieczka z domu w poszukiwaniu ukochanej... Spotykaliśmy się kilka razy w tygodniu, gdzie przekazywałem jej cenne przedmioty, a ona wymieniała je w lombardzie na gotówkę... Obiecałem do niej napisać, gdy będę już z tobą w domu. Naprawdę bardzo się przejęła całą sprawą, oraz powiedziała, że bardzo chce kiedyś poznać istotę zdolną oczarować zimnokrwistego wampira - zaśmiałem się.
Offline
- Ohmm... To cudownie z jej strony... - Westchnęłam cichutko, wtulając policzek w niego. - Koniecznie do niej napisz... Też się z chęcią... - Ziewnęłam. - Się z nią spotkam i podziękuje jej. Pewnie dzięki niej wróciłeś do mnie szybciej niż gdybyś musial to wszystko robić sam... I... I pewnie było bezpieczniej - wymamrotała. - Koniecznie... Muszę... Jej podziękować...
Westchnęłam cicho odpływając.
Offline
- Podziękuję jej... A teraz proszę idź spać - szepnąłem cicho, całując ją w czoło i otulając szczelnie ramionami, samemu też się nieco kuląc. - Dobranoc, kochanie. Słodkich snów - szepnąłem jej na ucho, słysząc w odpowiedzi mruczenie.
Rano obudziłem się drugi. Ella już podpierała się na łokciach, patrząc na mnie z góry i wodząc palcami po mojej szyi, twarzy i piersi.
- Dzień dobry, moje piękności... - mruknąłem, zaspany. - Dawno wstałaś? Wybacz, znów wyszedł ze mnie straszny śpioch...
Offline
- Nic nie szkodzi, należało ci się. Przepraszam za moje wczorajsze miałczenie - mruknęłam z lekka zażenowana swoim zachowaniem. - Wczorajszy dzień był cudny, po prostu byłam już zmęczona i... - Westchnęłam, czując gorąco na policzkach. - Kocham się przyglądać twojej spokojniej twarzy, słychać równego oddechu... Spokojnego bicia serca. Dlatego tak lubię kłaść ci głowę na piersi żeby móc słuchać jak bije - wyjaśniłam, uśmiechając się zawstydzona.
Offline
- Wiem. Domyśliłem się - szepnąłem, sięgając dłonią do góry, wplatając palce w jej włosy z uśmiechem. Potem jednak sięgnąłem dłonią do policzka czarodziejki, a kciukiem pogłaskałem ją po dolnej wardze. Uśmiechnąłem się szczerze, bo jej usta... Jej usta były piękne same w sobie.
- Kocham cię, Ella... - westchnąłem. - Jesteś tak niesamowicie cudowną istotą, tak dobrą i tak kochaną... Cud, że ja pierwszy to zauważyłem i zdążyłem się wprosić z butami do twojego życia... a ty to przyjęłaś z dnia na dzień... Kochasz mnie, a ja ciebie i myślę, że nic nie może pójść źle...
Offline