Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uniosłam jego dłoń do ust i musnęłam wargami jego palce.
- Cos ty, chcę cię chronić... - szepnęłam miękko. - Jest w porządku. - Wzruszyłam lekko ramionami. - Mówiłam ci już, że będę to robiła, nie peoboj mnie od tego odwieść - mruknęłam, uśmiechając się do niego z troską.
Offline
Uśmiechnąłem się czule i mimo iż czułem na sobie wzrok kilku pasażerów, to z przyjemnością mówiło mi się "kocham cię" do Elli, w każdej możliwej chwili. Ale czarodzieje też się przyzwyczają. Poza tym sama Ella mówiła, że czasem tu bywają, kiedy są na studiach i zwiedzają... Ja będę nieco dłużej, może na stałe, co nie zmienia faktu, że oceniający wzrok z ich strony był okrutny. Oh, nawet nie chce się zastanawiać jakim wzrokiem uraczyły by nas wampiry, gdyby to Ella była rodzynkiem w społeczności.]
- To tu? - zapytałem się, gdy czarodziejka pociągnęła mnie za dłoń do wysiadania. Rozejrzałem się po deptaku otoczonym najróżniejszymi sklepami.
Offline
- Tu, dokładnie tu - przytaknęłam, gdy wysiedliśmy z autobusu. - Chodź, przejdziemy się na spokojnie i rozejrzyjmy. Daj znać jak coś wpadnie ci w oko. No i jakbyś chciał coś poza ubraniami to też się nie hamuj, kosmetyki pewnie też fajnie jest mieć swoje. - Wzruszyłam lekko ramionami, wciąż trzymając Zaffa mocno za rękę.
Bolał mnie trochę brzuch że stresu. Miałam nadzieję, że nie wpadniemy na żadnego czarodzieja, który ma poglądy starej daty i uważa wampiry za zło największe, bo zdarzali się tacy, czarodzieje są różni, nie wszyscy sam tolerancyjni, nie wszyscy są pozytywni, nie wszyscy są delikatni. Przylgnęło do nas wiele latek, ale nie ma ideałów.
Offline
Pokiwałem głową ze zrozumiem, uśmiechając się słabo do Elli.
- W porządku, najpierw przejdź my się w tą i z powrotem, a potem pomyślę, czego ja właściwie chcę, prócz ciebie - podsumowałem, całując ją lekko w policzek. Rozejrzałem się nieśmiało po sklepach. Szczególnie nic mi nie rzucało się w oczy, dużo lekkich jasnych rzeczy. Kilka sieciówek, które znałem jeszcze z ulic mojego miasta... No i cały czas te oczy na mnie.
- Może wejdźmy tu? - zaproponowałem widząc znajomy mi szyld dużego sklepu. - Znam go jeszcze ze stolicy, choć nigdy nic tam nie kupiłem - wyjaśniłem, chcąc się po części schować w ulicy.
Offline
- Jasne, ty dziś w pełni decydujesz. Ja jestem tylko nawigacja - zaznaczyłam rozbawiona, wchodząc pierwsza do dużego sklepu. Skierowałam się od razu na dział męski, spoglądając na Zaffa. - Wszystko okej, kochanie? Nic się nie dzieje... - szepnęłam, łapiąc go znów za dłoń. - Wybierzmy coś w końcu.
Offline
- Oh, wiem, o to się nie martwię... Po prostu troszkę się martwię, by nie wzbudzać za wielu podejrzeń, niechętnych spojrzeń - westchnąłem, chodząc między wieszakami z koszulkami i swetrami, oraz kilkoma wzorzystymi bluzami. Uśmiechnąłem się do Elli, a potem wyjąłem jaką gładką koszulkę z krótkim rękawem, czarną. Chyba jednak miałem sentyment di ciemniejszych kolorów.
Offline
- Dobra, Powedz mi czego szukamy. Rozumiem, że jakiś ciemniejszych i przygaszonych kolorów? - dopytywałam, chcąc odsunąć od nas temat niechcianych, zniesmaczonych, przerażonych, bardzo oburzonych spojrzeń. Dobrze że większość czarodziejów nie ma odwagi powiedzieć na głos to co myśli o obcym. - Nie mylę się...?
Offline
- Taaak myślę, że tak - pokiwałem głową, oglądając koszulkę, czy to na pewno mój rozmiar. - Oh, nie zrozum mnie źle, lubię jasne rzeczy, wasze jasne miasta, ale osobiście... cóż, styl wampira jest dla mnie najbardziej bliski i naturalny. Ciemne rzeczy, zdecydowanie ciemne i przygaszone... - pokiwałem głową, wybierając jakiś szary sweter, a potem kolejną czarną koszulkę, wyglądającą na mocno spraną... ale też mi się podobała. - Cóż, będę się jeszcze bardziej wyróżniał - parsknąłem, spacerując między półkami.
Offline
Zaśmiałam się.
- Nic nie szkodzi, masz prawo, nie chcę żebyś udawał, że jesteś czarodziejem i wtapiał się w tłum, mówiłam ci, kocham cię za to jaki jesteś i kim jesteś - mruknęłam. Na chwilę się rozdzieliliśmy, szukając ubrań. Znalazłam marynarkę, która była czarna ale miala taki biały wzór... Jakby popękanego szkła. Znaczy, cała była taka. Spodobała mi się, więc postanowiłam, że pokaże ją Zaffowi. Mimo wszystko wybierałam raczej rzeczy w kolorze. Ciemny niebieski, ale nie wpadający jeszcze w granat, bordowy lub purpurowy. Chciałam mu zaproponować różne rzeczy. Najwyżej je odłoży...
Ruszyłam w jego kierunku, a kiedy byłam już prawie obok, nagle podbiegł do mnie mały chłopiec. Miał z siedem lat max. Złapał mnie za dłoń i popatrzyłam wielkimi czarnymi oczami.
- Co się stało? - zapytałam go. - Zgubiłeś się? - spytałam rozglądając na boki, czy ktoś go nie szuka, ale nikogo nie zobaczyłam. Popatrzyłam na Zaffa, który stał trzy kroki od nas.
- Czy to jest wampir? - spytał drżącym głosem, ale mimo wszystko uznałam go za bardzo odważnego. Chłopiec popatrzył na Zaffa, wielkimi oczami, trzymając się kurczowo mojej dłoni. Ale nie drżał. Zastanawiałam się jak dużo ciekawości w nim buzowalo że odważył się podejść tak blisko i zapytać.
- Tak, najprawdziwszy, jest bardzo miły, możesz się mu przedstawić, sam zobaczysz - zaproponowałam, podnosząc wzrok na Zaffa aby sprawdzić jego reakcje.
Chłopiec też popatrzył na mojego wampira, póki co nie odstępując mnie na krok.
Offline
Uśmiechnąłem się nieśmiało do chłopca, który patrzył na mnie z lekkim niepokojem.
- Dzień dobry. Nazywam się Zaff, a ty? - zapytałem miłym głosem, zerkając na Elle, a potem znów na chłopca. - Nigdy nie widziałeś kogoś takiego jak ja, co nie? Nie musisz się bać, jestem niegroźnym i grzecznym wampirem - zapewniłem z uśmiechem, kucając by być na wysokości jego wzroku.
Offline
Chłopiec na chwilę mocniej zacisnął palce na mojej dłoni ale potem jednak puścił moją rękę i stanął prosto. Patrzył zaciekawiony na Zaffa. Zetknął na mnie kontrolnie. Ja jedynie wzruszyłam lekko ramionami, uśmiechając się.
- Jestem Axel - powiedział cicho, wciąż z lekkim niepokojem. - Nigdy... J-ja nie wiedziałem wampira. Jesteś bardzo blady - zauważył, co było prawdą. - Śpisz w trumnie? - zaciekawił się.
Zaśmiałam się, zasłaniając dłonią usta. Chłopiec spojrzał na mnie, ale potem wrócił szybko do Zaffa.
Offline
Zaśmiałem się cicho, kręcąc głową.
- Bzdura - parsknąłem rozbawiony. - Nie, nie śpię w trumnie. A słońce i czosnek mnie nie zabijają - dodałem ze śmiechem. - No tak, jestem blady... Nie lubię się opalać - wyznałem. - No i nie śpię też w dzień. W końcu przyszedłem na zakupy - wyliczałem dalej, a w końcu po prostu się uśmiechnąłem. - Jestem niegroźnym i naprawdę miłym wampirem, prawda Ella? - spojrzałem na czarodziejkę.
Offline
- Bardzo niegroźnym - mruknęłam, uśmiechnięta od ucha do ucha. Axel popatrzył na mnie i uśmiechnął się promienie. Zrobił pewny krok w stronę Zaffa i wyciągnął do niego małą rączkę która lekko drżała. Ale chyba bardziej z przejęcia niż ze strachu.
- Dobrze, że nie spisz w trumnie, to straszne - stwierdził.
- Tak, to faktycznie było by trochę straszne - przytaknęłam małemu, kręcąc rozbawiona głową.
Offline
- Nawet bardzo. Nie mam zielonego pojęcia skąd taki pomysł, że mógłbym tak spać - przyznałem i lekko uścisnąłem jego rękę. Zaraz jednak ją puściłem. - Śpię normalnie w łóżku. Nawet bardzo dużo, bo jestem strasznym śpiochem - parsknąłem, wstając z powrotem. - A teraz Axel, powiedz nam gdzie jest twoja mama. Nie powinieneś się od niej oddalać - zauważyłem.
Offline
- Już do niej idę... - jęknął, jednak nie odrywał zafascynowanych oczu od Zaffa. - Nikt mi nie uważa, że rozmawiałem z prawdziwym wampirem... Ale nie masz takich dużych kłów - zauważył mądrze.
- Nie może ich pokazywać - wyjaśniłam mu.
- Oh... Szkoda - mruknął z lekka zawieszony tym faktem. - Ale... Możesz je chować, tak? Super - stwierdził, patrząc na mnie, na Zaffa a potem znów na mnie. - Też będę mógł się kiedyś przyjaźnić z wampirem jak ty? - spytał marszcząc brwi.
Poczułam jak mi policzki czerwienieją.
- Mysle... Myślę, że ch-chcę tak... - powedziałam cicho. - Sam sobie wybierasz przyjaciół. - Wzruszyłam lekko ramionami.
Axel pokiwał głową i jeszcze jeden raz popatrzył na Zaffa.
- Będę chciał - oznajmił zdecydowany, a potem uciekł, zapewne pędząc do mamy, która albo jeszcze się nie zorientował że go nie ma albo była przyzwyczajona że chłopiec znikał.
Uśmiechnęłam się szeroko do Zaffa będąc trochę zmieszana tym co się właśnie stało.
- Łał... - mruknęłam pod nosem, dotykając dłonią rozgrzanego policzka.
Offline
Zaśmiałem się cicho i podszedłem do Elli, całując ją lekko w rozgrzany policzek.
- No co? Bardzo miły chłopiec. Widocznie dzieci mnie lubią - zaśmiałem się cicho. - Spanie w trumnach, no naprawdę... I co ja miałbym w tej trumnie robić? - mruknąłem, cały czas zadziwiony takim pomysłem. Potem jednak znów spojrzałem na rumianą Ellę, na co zachichotałem.
- Przyjaźnisz się z wampirem, jak się z ty czujesz? - zapytałem, odbierając od niej marynarkę, którą prawdopodobnie wybrała dla mnie.
Offline
- Jestem niezwykle tym zaszczycona - odparłam bez namysłu. Potem jednak popatrzyłam dłużej na wmapira i uśmiechnęłam się szeroko. - Taka przyjaźń i miłość to duży skarb - szepnęłam i tym razem to ja pocałowałam w policzek jego. - Jak ci się podoba...? - zapytałam, odchrząkując i dotykając rękawa marynarki. - Mam teraz kilka rzeczy, bardziej w kolorze... Ale może coś ci... Przypadnie do gustu - szepnęłam, unosząc wieszaki lekko w górę.
Offline
- Mhm, muszę przymierzyć - przyznałem, rozglądając się za przymierzalnią. - Mam bardzo wysublimowane gusta jeśli chodzi o wygląd. Ale to chyba większość wampirów ma lekkiego fiksa na punkcie swojego wyglądu - przyznałem, poprawiając teatralnie włosy, a potem odebrałem od Elli wszystkie wieszaki i ruszyłem do przymierzalni. - Idziesz ze mną, czy chcesz się jeszcze porozglądać? - zapytałem, zerkając na czarodziejkę.
Offline
- Idę z tobą, myślę, że już wszystko co miało wpaść mi w oczy i dłonie to zorbilo - odparłam rozbawiona i poszłam z wampirem do przymierzalni. Tam pszysoadlam na pufie, obok jakiegos znudzonego nastolatka. Pewnie mama, albo siostra zacieglely go tutaj i biedak się nudził. Przeglądał coś w telefonie i kompletnie nie zwracał na nas uwagi. Może to i dobrze? - Przymierzaj, a ja poczekam - zapewnilam, uśmiechając się do Zaffa.
Offline
- W porządku - kiwnąłem głową, wchodząc do przymierzalni i zasłaniając zasłonę. Przymierzyłem najpierw spodnie i tylko jedne odrzuciłem. Wziąłem nieco za duży rozmiar, ale trzy inne pary już pasowały. Upewniłem się tylko co do ceny i tutaj też stwierdziłem, że są dużo tańsze niż w sklepach wampirzych by były. Wyszedłem z przymierzalni raz, kiedy poważnie się zastanawiałem nad wzięciem wszystkich marynarek jakie wybrałem sobie ja, oraz Ella mi.
- Dobrze to wygląda? Nie chciałbym chodzić cały czas tak jak tam, ale bardzo lubię marynarki - stwierdziłem, pokazując się Elli, w czarnym T-shircie i jednej z szarych marynarek, na których było widać unoszący się biały dym. Tak, zdecydowanie w stylu wampirzym, a ja, czułem się w tym... Dobrze. Po prostu dobrze. Uśmiechnąłem się niepewnie, czując się lekko zażenowany takimi dylematami.
Offline