Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ciężko, bardzo ciężko. Moja siostra ma specyficzny charakter. Nietypowy - mruknęłam pod nosem. Złapałam Zaffa za dłoń i zacisnęłam na niej palce. - Ale mama potrzebuje jej w domu, tata też. Nie chcę aby się kłócili. Nie powinni. Dlatego chciałabym to załatwić i w ten sposób przeprosić ich... Za to całe zamieszanie...
Offline
- Chciałaś powiedzieć "Za mnie"? - westchnąłem ciężko, gdy wyszliśmy na zewnątrz. - Wiem, że to ja tu jestem elementem spornym, naprawdę. Jednak chcę by tak mnie nie traktowano. Mogę być nawet niewidzialny - zapewniłem. - Jeśli jest jakiś sposób, by przekonać ich do mnie, byłoby cudownie... - westchnąłem.
Offline
- Mama się pzrekonuje - zauważyłam. - Czas, Zaff, potrzebny jest zaś. Jesteś u nas dopiero drugi dzień. Nie wymagaj od moich rodziców, że przywyknął od razu... - mruknęłam markotliwie. - Mi nic nie musisz udowadniać. Największym dowodem że mnie kochasz jest twoja obecność tutaj. Oni zrozumieją jak będą się nam przyglądać. Zrozumieją, jak zobaczą - stwierdziłam, lekko się uśmiechając i zaciskając mocniej palce na jego dłoni.
Offline
Uśmiechnąłem się lekko, przytakując głową.
- Skoro tak mówisz... Brzmi bajkowo. Mam nadzieję, że tak się stanie - westchnąłem. - Czas... Na szczęście jestem cierpliwy - podsumowałem, splatając ciasno nasze palce. - Prowadź kochana, możesz mi nieco opowiedzieć o mieście - zaproponowałem rozbawiony.
Offline
- Mhmmm... Jasne że mogę ci opowiedzieć - przytaknęłam, rozglądając się na boki. - I wiem, że z cierpliwością nie masz wcale problemu. Przez długi czas się przyzwyczajałam do ciebie... - przypomniałam sobie. Już nawet nie pamiętałam ile to było. Pamiętałam za to, że samotność wykręcała mnie od środka.
Offline
- Kilka tygodni - wzruszyłem ramionami. - I tak dłużej niż myślałem... Byłaś niezwykle złożoną i interesującą czarodziejką, a ja wpadłem w sidła i się zakochałem - podsumowałem. - To wydarzyło się z dnia na dzień. Nawet nie wiem kiedy nie mogłem przestać o tobie myśleć, oraz kiedy moje zachowanie przestało być wampirze, a zaczęło być... takie uczuciowe - westchnąłem.
Offline
- Ej, przecież cały czas jesteś wampirem. To że rozumiemiesz więcej uczuć, umiesz je rozpoznać, nie czyni z ciebie kogoś innego - zauważyłam pokrzepiające. - Jesteś wampirem z krwi i kości, kocham ciebie takiego. - Wtuliłam się w jego ramię. - Wampiry najwidoczniej wypierają uczuvia, które tobie udało się przyjąć ode mnie.
Offline
- Ciężko jest nam je ogarną umysłem... Sam jeszcze nie do końca doszedłem dlaczego tak jest, ale tak jest. Co nie zmienia faktu, że to co od ciebie przyjąłem było najlepszym moim wyborem - uśmiechnąłem się lekko. - Żałuję, że nikt tego nie rozumie. Ale może kiedyś? - westchnąłem ciężko. - Naprawdę chciałbym spędzić resztę życia z tobą. Z tym uczuciem. Nawet jeśli jestem upadłym i pewnie już nigdy nie zawitam na balu... mam ciebie - tym razem mój uśmiech był pomieszany z nutką goryczy. Bale, przyjęcia... Odeszły w przeszłość. Teraz na żaden nie trafię, żadnego nie zorganizuję... Ale jak mówiłem, mam Ellę.
Offline
- Tutaj będziesz musiał żyć inaczej niż u siebie... Ale zawsze możemy się przeprowadzić do miasta, które będzie bardziej mieszane. Wtedy zapewne było by ci łatwiej. Teraz jesteś jak rekin w jednym akwarium ze złotymi rybkami - szepnęłam, starając się w miarę zabawny sposób przedstawić sytuację. - Chodzi mi o to, że masz prawo czuć się osamotniony w tym miejscu. Teraz mi tego nie przyznasz. Pewnie za kilka tygodni też nie... Ale z czasem zacznie ci to przeszkadzać, tak sądzę... Żyłeś inaczej. - Zagryzłam wargę.
Offline
- Nie wiem jak się będę czuł, to nadal dla mnie nowe. Pewne jest, że rekin nie zmieni swoich przyzwyczajeń. Inny pewniak jest taki, że nie nie mam zamiaru od ciebie odchodzić. No i wiem jak bardzo zależy ci na rodzinie. Rozumiesz, ciężko rywalizować - parsknąłem. - I nie chce tego. Przywyknę, dostosuje się. Wiedziałem, że będę musiał zmienić swoje życie. Wiedziałem, na co się piszę i tak nadal pozostanie. Dam radę, Ella. Z tobą u boku na pewno.
Offline
Pokiwałam głową potakujaco, przyjmując to wszystko do wiadomości. Da radę. Na pewno da. Ale czy będzie w pełni szczęśliwy...?
- Skończę studia... Do tego czasu chce być w mieście i z rodzicami, chce z nimi odnowić relacje. A pozniej... Zobaczymy - szepnęłam, lekko się uśmiechając.
Dla Zaffa zapewne najlepiej było by wyjechać. Jeszcze nie byłam gotowa zamieszkać w mieście, gdzie będzie sporo wampirow. Ale... Zawsze mogę się z tym oswoić. Skoro on mógł dla mnie, to ja mogę dla niego...!
Offline
- Nie martw się, istnieje dużo opcji dla związków mieszanych - mrugnąłem do Elli. - Jestem pewien... Cóż, jestem przekonany, że jakoś to będzie. Uda nam się przetrwać, a przez ten czas, ja nauczę się żyć wśród was, czarodziei. Umiem się dostosować, dam radę - powtórzyłem uparcie z uśmiechem. - Tylko ucz się pilnie, dobrze?
Offline
- Uczę się! - oznajmiłam, uśmiechając się od ucha do ucha. - Może i najlepsza na roku nie jestem i pewnie nie będę... Ale jestem dobra. I lubię to, bardzo to lubię. Dodatkowo już trochę pracowałam więc... Praktyka i teoria często się ze sobą nie pokrywają. Mam lepszy punkt widzenia i... - Przygryzłam wargę. - Całkiem podoba mi się nauka. Jest mniej stresująca niż praca i samodzielne mieszkanie - wyszeptałam.
Offline
- Naturalnie, że jest to mniej stresujące, wcześniej byłaś ze wszystkim sama teraz masz rodzinę, stałe miejsce zamieszkania, uczysz się, a ja jestem tuż obok - uśmiechnąłem się czule, całując ją w skroń. - Cieszę się, ze dobrze się czujesz z tą zmianą. I dobrze, że wróciłaś do rodziny - uśmiechnąłem się miękko.
Offline
- Też myślę, że to dobrze...
Zatrzymałam się przed wejściem do nowoczesnego bloku, który w 50% był ze szkła, tak jak większość budynków w centrum. Zagryzłam wargę, spoglądając na budynek z lekkim przerażeniem. Westchnęłam i wróciłam spojrzeniem do wampira.
- Wejdziemy i pozzekasz na mnie chwilę na klatce, dobrze? - upewniłam się. - Nie będziemy jej bardziej denerwować i nakręcać, powiem jej że tu jesteś... Może z nami wróci? - Westchnęłam po raz kolejny. - Bardzo bym chciała.
Offline
- W porządku. Zapewnij ją, że jest bezpieczna przy mnie... Powinna wiedzieć, że za nic w świecie byś jej nie okłamała - uśmiechnąłem się miękko. - Będzie Dobrze. I nie wpadaj w panikę - dodałem o razu.
Offline
Zadrżała mi dolną warga.
- P-postaram się - szepnęłam.
Pocałowałam jeszcze przed odejściem Zaffa w usta, a potem ruszyłam pospiesznie po schodach na drugie piętro do mieszkania rodziców jej przyjaciółki, u których póki co, została.
Na początku nie chciała ze mną rozmawiać, ale w końcu się zgodziła. Weszłam do środka i oparłam się o dzrwi, powoli i starając się w miarę spokojnie poweziec Grecie jak jest. Że nie ma czego się obawiać, że mama jest już przekonana, a tata strasznie martwi się o nią i wszyscy są poddenerwowani że jej nie ma. Że Zaff też się martwi, że przez jego obecność coś może jej się stać... Wtedy przerwała mi i powiedziała, że właśnie tak jest. Pękało mi powoli serce. Greta wygarnęła mi, że chce tylko uwagi, na co zaczęłam kręcić głową jednak nic to nie dalo. Moja siostra była cała w nerwach. Ja też byłam.
Zapłakana wyszłam z mieszkania. Jedyne co udało mi się z nią ustalić to to żeby zadzwoniła do rodziców i umówiła się z nimi jakoś na spotkanie.
- Nie wiem kiedy wróci... - szepnęłam, trzęsącym się głosem do Zaffa, który od razu gdy pojawiłam się w jego polu widzenia ruszył w moją stronę. - Nie chce mnie słuchać... T-to... To było d-do przewidzenia...
Wyszliśmy z budynku na zewnątrz.
Offline
- Ciii mówiłem ci, byś się nie denerwowała - westchnąłem, zamykając ją w ramionach. Mruknąłem cicho, głaszcząc ją po plecach i starając się uspokoić. - Przykro mi, że tak na nią wpływam... Może powinna mnie poznać? Ocenić? Zobaczyć, że nie jestem niebezpieczny...? - westchnąłem, kiwając ją lekko na boki.
Offline
Wtuliłam się w niego bardzo mocno, drżąc delikatnie.
- Powinna cię poznać, powinna mnie wysłuchać do końca... Powinna chociaż spróbować, choć trochę mi zaufać... Czemu nie próbuje, Zaff. To moja siostra... Kocham ją... Kocham ją tak bardzo i chce żeby ona to czuła... - wyszeptałam, chowając twarz w zagięciu jego szyi.
Offline
- Ciii... Na pewno wróci do domu - powiedziałem miękko. - Boi się mnie. Nie widzi we mnie istoty tylko wampira - westchnąłem ciężko. - Nie martw się... sama mówiłaś, że niektórym potrzeba czasu... jeśli wróci do domu, to nie będę się pokazywać... To nie problem. Przekonają się do mnie, prawda? Za jakiś czas...
Offline