Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Automatycznie, jakbym robiła to zawsze objęłam Grima.
- Pewnie tak. Wszystkiego się nauczę. Opanuje to i będzie super - mruknęłam, uśmiechając się pod nosem. - Dużo pracy cię czeka? Mam nadzieję, że nieco też odpoczniesz zanim się u mnie pojawisz. Bo w którymś momencie zaczniesz przypomnieć zombie.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Mniej pracuje, nie martw się - zapewniłem miękko Astorię. - Dużo wojowników już zostało wypuszczonych, a niektórzy zostali tylko na obserwacji, więc jest spokojniej - dodałem z uśmiechem. - Odprowadzę cię i dziś posiedzę dłużej, to jutro będę miał dzień wolny - wyjaśniłem. - Więc jutro będę miał dla ciebie dużo więcej czasu - dodałem z szerokim uśmiechem, jak bym mówił dziecku o cukierkach.
Offline
***
Siedziałam na trawie w ogrodzie i poprawiałam swoje stare mapy. Tęskniłam już za rysowaniem nowych. Lubiłam korzystać z tych narysowanych przez siebie. No i samo rysowanie sprawiało mi dużo radości. Obok mnie siedziała Susan, spokojnie szyjąc, a dokładniej łatając podarte spodnie naszych braci. Jednak wilczyca nagle się zerwała, zgarniając wszystkie swoje rzeczy i popędziła do domu.
Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam za nią, a następnie rozejrzałam się. Uśmiechnęłam się szerzej, gdy natknęłam się na moje serce.
- Wystraszyłeś mi siostre - mruknęłam, nie podnosząc się z miejsca. - Wypoczęty?
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Tak... - odpowiedziałem szczerze, jednak zaraz zmarszczyłem brwi, podążając wzrokiem za małą wilczycą. - Susan mnie nie lubi? Naprawdę jestem ostatnim wilkiem, którego można podejrzewać o agresywne zachowanie - parsknąłem i z torbą na ramieniu usiadłem obok Astorii. - Kiedyś będzie musiała mieć odwagę spojrzeć na mnie inaczej niż ukradkiem - zauważyłem.
Offline
Wzruszyłam ramiona.
- Ona jest dosyć... Dzika. Jej instynkt działa bardzo mocno. Kiedy ja musiałam poświęcić wiele czasu na pracę nad swoimi umiejętnościami, ona się po prostu z tym urodziła. Widzi, słyszy i ogólnie czuję więcej. A to tylko jej ludzką postać - mruknęłam zamyślona, zerkając na Grima. - Usłyszała cię zdecydowanie wcześniej niż ja. - Wzruszyłam ramionami. - Gdyby chciała, mogłaby być bardzo silna i niebezpieczna.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- A może nie chce? I chce byś po protu spokojnym i dobrym wilczkiem? - uśmiechnąłem się miękko i pocałowałem czule Astorię, na powitanie. - Co tam przeglądasz? Wygląda jak mapa skarbów - zauważyłem, zaglądając jej przez ramię, na dziwne kawałki papierów. Niektóre były podpalone na brzegach, albo poszarpane.
Offline
- Można tak powiedzieć , że to mapki skarbów. Jeśli za skarb uważasz ładne i przyjemne do spędzania czasu miejsca - mruknęłam rozbawiona, sięgając do pudełka i podając mu je do ręki. - W środku jest tego więcej. Prowadzą do rozmaitych miejsc. W wiekszosci poza tereny naszej watahy - szepnęłam. - Mówiłam ci, że lubię zwiedzać.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Uśmiechnąłem się ciepło kiwając głową.
- Pozwiedzamy je może, kiedy będzie cieplej? Zawsze w najcieplejsze dni wiosny robię sobie wolne na kilka dni, może... może byśmy się tam wyprawić? - zaproponowałem z uśmiechem, trzymając z ostrożnością pudełko, zgadując, że jest bardzo ważne dla Astry.
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Chyba możemy. Jeśli chcesz. Jest kilka ladnych miejsc na terenach naszej watahy. - Uśmiechnęłam się miękki, pochylona nad mapką która właśnie poprawiałam. - Mozesz tam zajrzeć. Nie mam przed tobą tajemnic. Nie mój się. Nie wybuchnie - dodałam rozbawiona.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Zaśmiałem się cicho i otworzyłem wieczko pudełka, z dziecięcą ciekawością przeglądając mapki. Faktycznie było tu kilka naprawdę pięknych miejsc, które znałem mniej lub bardziej, z kilku Astra miała coś do opowiedzenia... Ale ostatecznie zamknąłem pudełko, oddając je wilczycy.
- No dobrze, ale chciałem dzisiaj zrobić coś innego. Idź odłożyć pudełko w bezpieczne miejsce, a ja zaraz po ciebie wrócę dobrze? - uśmiechnąłem się, całując ją w policzek. - Pójdziemy nad rzekę, jak zawsze - zapewniłem od razu.
Offline
- Oh, nad rzeke? Myslam, że mówisz że coś zaplanowałeś - mruknęłam, odkładając wszystko do pudełka i powoli się podnosząc. - Myslam, że może pójdziemy gdzieś dalej niż nad rzekę. - Wzruszyłam lekko ramionami i w końcu się podniosłam. - To ja za moment będę i idziemy. Daj mi chwilkę. Wezmę coś to picia i do przekaszenia - wyjaśniłam, mrugając do wilka.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Uśmiechnąłem się kiwają głową i wstałem, zabiegając ze sobą torbę. Przebiegłem pośpiesznie, jak tylko wilki potrafią nad nasze wspólne miejsce nad rzekę. Wyjąłem z torby koc, kilka poduszek i ustawiłem świeczki na pieńku, obok którego zazwyczaj siadaliśmy. Miałem w torbie jeszcze jedną lampkę wina roboty mojej buni, ale to wolałem ewentualnie zostawić na później. Chciałem by było... tylko miło. Jestem jej to winien.
- No, to co? Idziemy? - zapytałem uśmiechnięty od ucha do ucha, obejmując Astorię w talii, już bez torby, pod jej domem. - Lubię tamto miejsce nad rzeką, jeśli mam być szczery.
Offline
- No ja też, jest całkiem fajne. Po prostu się sporo czasu tam spędzamy. Chyba za bardzo się do niego przyzwyczailiśmy. Moglibyśmy coś zmienić - mruknęłam, marszcząc nos. - Win, możemy pójść w inne miejsce. Jest niedaleko takie ogromne drzewo, pod które można wejść, bo korzenie tak wyrosly. Też jest niedaleko wody. Kawałek dalej, tyle że musimy iść bardziej taaam... - Wskazałam spoglądając na niego. - Ej, a ty nie miałeś torby? - spytałam zdziwiona, spoglądając za siebie.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Miałem... Dlatego na razie pozwól mi się zaprowadzić nad rzekę - zaśmiałem się, idąc dalej w tamtą stronę. - Ale to drzewo też brzmi kusząco. Przejdziemy się tam kolejnym razem, gdy będę miał wolny dzień, dobra? - zaproponowałem, a potem przeszliśmy między krzakami na przestrzeń z idealnym widokiem na rzekę przepływającą przez las. Koc, poduszki i świeczki są nadal na swoim miejscu, a ja uśmiechałem z ciekawością oczekując jej reakcji.
Offline
Zmarszczyłam brwi, uśmiechając się lekko. Byłam nieco zaskoczona
- Co to,Grim... - mruknęłam pod nosem, spoglądając na niego pytająco. - Przygotowała to teraz? - dodałam. - Mhm, mogłeś wspomnieć, to może wzięłabym do jedzenia coś bardziej wykwintnego niż kanapki z szynką i ketchupem - pwiedzialam rozbawiona i pocałowałam go w policzek, ściskając mocniej jego rękę. - Wygląda bardzo ładnie.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze dumny z siebie.
- Starałem się. No i wiesz, chciałem jakoś, choć odrobinę wynagrodzić... Um, problemy, wszystkie jakie mieliśmy - wyjaśniłem z mieszanym uśmiechem. - Kocham cię, a długo musiałaś sobie radzić z moim niezdecydowaniem i strachem, wycofaniem... A nie powinno tak być. Będę więc ze wszystkich sił próbował się zrewanżować, a niech to popołudnie - poprowadziłem Astorię na koc. - Będzie początkiem moich starań - wyjaśniłem.
Offline
- Jejku, Grim, spokojnie. Nie przejmuj się tym aż tak bardzo. Dopiero wczoraj skończyłeś porządkować rzeczy Tetry. Można by... Powiedzieć, że zaczęłam się przyzwyczajać że ona jest z nami. I jestem w stanie to zaakceptować. Byłeś jej wierny tyle lat. Nie chcę po prostu by wchodzą między nas. Kocham cię. Wszystko powoli, pamiętasz? Nie musisz robić żadnych nadzwyczajnych rzeczy.
Usiadłam na kocu, spoglądając cały zaś na Grima.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Byłem jej wierny, fakt, ale... To ciebie kocham teraz, ty jesteś u mojego boku, a przez zbyt długie wspominanie naszej przeszłości z Tetrą raniłem cię, nie tylko jako swoje serce, ale i jako zakochaną wilczycę - zauważyłem siadają obok, stykając się ramionami z Astroią. - Musiałem rozdzielić to co jest między mną a tobą od tego, co było kiedyś między mną, a Tetrą... To zupełnie inne uczucie, trwalsze i szczerze mówiąc bardziej dla mnie naturalne, niż to, gdy byłem z Tetrą... Ty jesteś dla mnie naturalna, bycie u twojego boku... I jestem w 90% pewien, że nie przemawia przeze mnie instynkt!
Offline
Zaśmiałam się i pochyliłam w jego stronę by delikatnie musnąć jego wargi swoimi. Doskonale pamiętałam jak świetnie mnie całował wcześniej i jakie to było przyjemnie. I że bardzo chciałam mu dorównać i dopasować się do niego.
- To bardzo dobrze, że jesteś pewnien, wilczku - mruknęłam ze szczerym uśmiechem, odsuwając się, ale nie za daleko. Tak że nasze ramiona nadal się stykały. - Czyli to taki jakby nasz nowy start? Bez osób trzecich? - upewniłam się, rozglądając na boki. - a to miejsce nad rzeką, które tak sobie upodobalismy będzie nam swiadkiem? - szepnęłam miękko.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Pokiwałem głową z szerokim uśmiechem, trącając jej nos swoim nosem.
- Tak, dokładnie - szepnąłem z uśmiechem. - To miejsce, czy jakiekolwiek inne. Nic nie stoi między nami, czy za naszymi plecami - uśmiechnąłem się, całując ją czule, rozluźniając się znacznie, na widok jej uśmiechu i błysku w oczach.
Offline