Atlantis

Wyspa pełna kłów pazurów i magii!

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2019-02-06 23:37:01

Astoria Arcanum
Wilczyca auuu
Dołączył: 2019-02-06
Liczba postów: 509
Wzrost: 175 cm
Wiek: 22 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: szaroniebieskie
UnknownFirefox 64.0

Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

WATAHA EASTWOOD

Jedna z największych watah w okolicy. Zorganizowana i dobrze wyszkolona. Zajmuje całkiem sporą ilość terenów, z czego są to najlepsze lasy do polowań.
Ich osada mieści się w lesie oraz na jego obrzeżach, na najbardziej wysuniętym na wschód obszarze terytorium wilków. Żyją od pokoleń na tym terenie. Osada jest centralna i mieści się w niej niemal wszystko - są samowystarczalni, choć nie do końca. Kiedy brakuje czegoś u medyków, u kowali, czy u kogokolwiek, wybierają się wtedy poza obszar lasu, na podmokłe równiny, do miasta zamieszkiwanego przez dziwną mieszankę wilkołaków z mniejszych watah lub Omeg, czarodziejów, ludzi, a nawet wampirów, potomków uciekinierów z czasów wojny (są to najczęściej wampiry bez rodu i rodziny).
Domki są blisko siebie, a najważniejszym z nich jest Dom Alfy (mieszka tam obecny Alfa, a gdy władzę obejmie nowy Alfa - zamieszka w Domu Alfy).
W samym centrum osady mieści się wysoka, drewniana, wyciosana figura dumnie siedzącego wilka - Ich bożek Wielki Wilk.

photo-1516214104703-d870798883c5?ixlib=rb-1.2.1&q=80&fm=jpg&crop=entropy&cs=tinysrgb&w=1080&fit=max&ixid=eyJhcHBfaWQiOjEyMDd9

(przykładowe domki)
(w większości jest dostęp do bieżącej wody, tak jak do elektryczności, jednak im głębiej w lesie, tym z tym gorzej)

cabin-gabbyscabinsDOTcom.jpg

hut_forest_seefeld_log_cabin_nature_forest_lodge_rest_house-1223005.jpg!d

da6ff786-05d1-4a35-8c46-697984120fd5.c10.jpg


Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."

2132490.jpeg

Offline

#2 2019-02-08 01:43:36

Wolfgrim Hartwell
Grim
Dołączył: 2019-02-07
Liczba postów: 519
Wzrost: 185 cm
Wiek: 23 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: Piwne
WindowsChrome 71.0.3578.98

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

Byłem od rana w lecznicy, pomagając matce zająć się pacjentami, a także opiekując się nowymi przybyszami, którzy potrzebowali natychmiastowej pomocy.
- I mówisz, że wpadłeś w trujący bluszcz przez przypadek? - uniosłem brew, nakładając zielonkawą maść na czerwone plamy, które pojawiły się na skórze chłopca. Młody wilk popatrzył na mnie ze wstydem.
- Nie wiedziałem, że rośnie po drugiej stronie rzeki. Bawiliśmy się i wpadłem do wody, a potem w krzaki i okazało się…
- No dobrze, rozumiem - westchnąłem, kryjąc rozbawienie. - Następnym razem uważaj w jakie krzaki wbiegasz. Czasem to będą tylko jeżyny, czasem trujący bluszcz, a kiedyś wbiegniesz w krzaki, gdzie będzie odpoczywać dzik - przestrzegłem pouczającym głosem. Nałożyłam maść i popatrzyłem jeszcze raz na czerwoną ze wstydu twarz wilczka.
- Nie drap się, a także nie przemieniaj do końca dnia. Najlepiej wróć do domu i odpoczywaj. I pij dużo - powiedziałem odchodząc od niego do kranu z wodą by przemyć ręce z tłustej maści. Chłopiec zeskoczył z łóżka i pokiwał głową.
- Dobrze, panie doktorze! - zapewnił mnie, a zaraz potem jednak znów poczerwieniał. - Jakby się pana ktoś pytał… To polowałem na królika i dlatego wpadłem w bluszcz - powiedział, na co uniosłem brwi, patrząc na niego krytycznie.
- Nie okłamię nikogo, wiesz doskonale, że to obrzydliwe zachowanie - wytknąłem wilczkowi, który znów pokiwał głową, znacznie markotniej.
- Dobrze, dobrze, przepraszam panie doktorze - westchnął. - Do widzenia, miłego dnia! - zawołał jeszcze, wychodząc mijając parawan i idąc do głównego wyjścia z lecznicy.
Lecznica wyglądem przypominała bardziej szpital polowy niż najważniejszy budynek medyczny osady. Był na planie bardzo długiego i wąskiego prostokąta, najbliżej źródlanej wody a także połączony ze światem elektrycznością do zasilenia najpotrzebniejszych urządzeń. Jedno z niewielu miejsc w osadzie, gdzie prócz drewna, użyto do budowy betonu i metalu. Było sterylnie, choć główna sala przyjęć pozostawia jeszcze wiele do rzeczenia - dwadzieścia łóżek wsunięte pod ścianą, rozdzielone tylko parawanem, prosto przy drzwiach wejściowych. Zimą mieliśmy prawdziwe problemy z ogrzaniem tej sali.
- Dzień dobry, panie doktorze - zanuciła ze śmiechem wilczyca, obejmując mnie od tyłu i całując w kark. Uśmiechnąłem się, odwracając do niej i całując ją w usta. Rozejrzałem się po przychodni, jednak na szczęście wszyscy lekarze byli zajęci, a żaden z pacjentów nie czekał na pomoc.
- Dzień dobry, Tetra - mruknąłem, przyglądając się uśmiechniętej twarzy, okalanej przez roztrzepane loki, w niektórych miejscach związane paciorkami z drewna i kolorowych kamyczków. Pogłaskałem ją po policzku z uśmiechem. - Wracasz z łowów? - zapytałem z uśmiechem.
- Taaa, nic dziś nie udało się ciekawego złapać. Choć zrobiliśmy zwiad polany w drugiej części lasu, to może być dobre miejsce by rano zapolować na bażanty, czy może jakieś sarny - powiedziała, na co pokiwałem głową. - Wychodzisz już może? - zapytała jeszcze z uśmiechem, nadal mnie z przyjemnością obejmując. Rozejrzałem się raz jeszcze i wzruszyłem ramionami.
- W sumie mogę. Jestem tu od rana, więc i tak powinienem wychodzić kawał czasu temu.
- To czemu nie wyszedłeś? - zapytała, marszcząc lekko brwi, na co trąciłem jej nos swoim nosem.
- Głuptas, czekałem na ciebie, aż wrócisz z łowów i razem wrócimy do domu - powiedziałem rozbawiony. Tetri zaśmiała się ze mnie, oskarżając mnie o bycie nie poważnym, ale obiecała poczekać na mnie aż się przebiorę. Ruszyłem więc do pomieszczenia dla pracowników, gdzie zostawiałem swoje rzeczy na czas pracy i wyszedłem przed lecznicę do wilczycy. Znudzona czekaniem, bawiła się swoim drewnianym wisiorkiem.
- Idziemy?
- Chyba się wleczemy w twoim tempie - wytknęła mi. - Strasznie długo, Grim! Ile można się przebierać?
- Oh przepraszam, nie jestem takim wariatem, który ledwie wstając z łóżka już ma spodnie na nogach - wywróciłem oczami, trącając ją łokciem. Tetra zaśmiała się dźwięcznie i wzruszyła tylko ramionami.
Jak zawsze przeszliśmy dłuższą drogą, to było dla nas typowe - po co spacerować ścieżkami, które ktoś już wydeptał skoro można wydeptać własne?
Rozmawialiśmy o wszystkim. O tym jak nam minął dzień, o polowaniu Tetry, oraz o innych Betach jej z grupy łowieckiej. Wilczyca, choć jak mówiła Wielki Wilk tego nie pochwalał, uwielbiała plotkować, dlatego najróżniejsze historie pikantne lub bardzo proste słyszałem właśnie od niej. Potem opowiadałem jej też o książce, którą czytałem obecnie, wilczyca sama nie lubiła czytać, bo strasznie ją irytowało wykonywanie jednej czynności na raz, dlatego zazwyczaj opowiadałem jej dokładnie co się działo w poszczególnych rozdziałach i dzięki temu mogliśmy razem dyskutować o samej fabule lub zachowaniu bohaterów.
Jednak zawsze, gdzieś w pobliżu już celu, temat zmieniał się na znacznie bardziej delikatny i nieprzyjemny.
- Ojciec nadal wypytuje mnie, kiedy ślub i dzieci - przyznała z westchnieniem, trzymając mnie za rękę. Spojrzałem z żalem na Tetrę.
- Mówiłaś, że zrozumiał - zauważyłem. - Nadal chce żebyś mnie zostawiła i skupiła się na szukaniu prawdziwej miłości?
- Dokładnie. Już nawet stwierdził, że wolałby by był to wampir niż wilk, który nie jest moim sercem, a i tak mnie penetruje - jęknęła, kręcąc głową. Skrzywiłem się lekko, wyobrażając sobie jak o to mówi. Naprawdę nienawidził widzieć nas razem i szczerze mówiąc… rozumiałem to.
- Wiesz, że ma po części rację - zacząłem ostrożnie. - To znaczy… Wiesz, że uwielbiam cię i nasze spotkania, tą miłość… Ale jesteś w doskonałym wieku do znalezienia męża, założenia rodziny.. Zresztą jak ja - westchnąłem. - Powinniśmy się zacząć rozglądać, wiesz o tym?
- Nie chce się rozglądać, skoro mam ciebie pod nosem - mruknęła, kuląc lekko ramiona, a w palcach obracała wisiorek z większą agresją. - Kocham ciebie i już.
- Ale możesz kochać kogoś bardziej niż mnie, oboje o tym wiemy - powiedziałem cierpliwie. - Sama mówiłaś, że Wielki Wilk chciał dla nas dobrze, dlatego zgodził się na małżeństwa wyłącznie z wilczą miłością. Byśmy nie męczyli się w nieszczęśliwym związku…
- Cytując mnie, nie przekonujesz do niczego - wytknęła. - Nie chce się jeszcze robić tego ruchu. Wiesz, że jeśli już raz coś popchniesz, to posypie się domino - zauważyła. Pokiwałem głową.
- Pamiętaj tylko, by nikt tego nie popchnął za ciebie - poprosiłem z uśmiechem. - Dalej idę sam. Spotkamy się jutro?
- Tak, będę miała znacznie więcej czasu dla ciebie - zaśmiała się cicho. - Wykorzystamy go jakoś? - zapytała, odsuwając od nas jak najdalej poprzedni temat, zawieszając mi się na szyi. Objąłem wilczycę w talii, przyciskając do siebie  z uśmiechem.
- Jak tylko zechcesz, Tetra - westchnąłem w jej usta. - W zagajniku?
- W zagajniku - odparła nim pocałowaliśmy się namiętnie.


Zagajnik był naszym miejscem spotkań odkąd dziećmi będąc wpadliśmy tam niemal łamiąc sobie nogi. Otoczony wielkimi kamieniami i ciężką zasłoną z bluszczu, która obrosła drzewa, był pozbawionym drzew fragmentem lasu, bardzo niewielkim. Ustawiliśmy tu jednak drewnianą ławę, a także wybudowaliśmy… cóż, nazywaliśmy to “chatką”. Stworzony głównie z przypadkowych desek, nie pasujących do siebie oraz wyrzuconych przez ludzi mebli, które przynieśliśmy aż tutaj. Zawsze się tu spotykaliśmy, zawsze też tworzyła tu Terta. Jej prace rzeźbiarskie z drewna były wszędzie - małe figurki, większe elementy, czy nawet wyryte w pniach drzew czy skałach ornamenty starej kultury wilków z zachodu. Paciorki które wisiały w oknach chatki.
Także we włosach Tetry, tych pięknych włosach, które lubiłem przeczesywać i wplątywać w nie palce, gdy tylko po raz kolejny męczyliśmy biedne, stare łóżko w chatce.
Było ciemno za oknem gdy skończyliśmy zawsze zadowoleni z siebie, zmęczeni i spełnieni. Byliśmy dobrymi kochankami, znaliśmy się dobrze, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale jak widać to przekładało się na nasz seks. Wstałem z łóżka, by zapalić świece, jednak zaraz do niego wróciłem, by pozwolić się wilczycy wtulić w mój bok, samemu ją otulając czule ramieniem.
Wpatrywałem się w sufit, zastanawiając, czy to co robiliśmy było złe. Wspominając słowa i każdą sytuację nie przychylnego spojrzenia… Nie byliśmy już dziećmi, może faktycznie mieli rację i zamiast wygłupiać się… Przestać szukać kochanek, a znaleźć ukochaną…?
- Znów to robisz - wytknęła mi, przerywając ciszę. Drgnąłem lekko.
- Co robię?
- Zawieszasz się i milczysz dobrą chwilę - wyjaśniła. - Przestań tak robić - dodała, na co parsknęłam śmiechem.
- Nie panuję nad tym! Czasami się po prostu zamyślam…
- Za dużo myślisz jak na mój gust - uznała, całując mnie jeszcze w tors. - Jutro pracujesz?
- Tak, po południu. A wy nie idziecie na polowanie?
- Ja nie chce - westchnęła. - Dołączę do zwiadu wokół osady. Będzie przyjemniej i szybciej skończę. Poza tym teraz dużo wilków chodzi do zwiadu - dodała, na co pokiwałem głową.
- Beard mówił, że nasza elita wojenna szykuje się do niezłej jatki. Czuję, że wisi nad nami coś niedobrego… - westchnąłem, kręcąc głową. - Powinniśmy uzupełnić zapasy w szpitalu.
- Powinniście - przytaknęła mi. - Jeśli nasza elita się szykuje, to ja też powinnam. Chmury zbierają się nad naszą watahą - uznała niezadowolona. - Wielki Wilk mówi, że jesteśmy rasą wojowników, najwaleczniejsi z walecznych. Dał nam siłę byśmy bronili watahy własną piersią...
- Rozumiem, waleczny Wielki Wilk - westchnąłem. - Choć na jedną chwilę spróbujmy się jednak rozchmurzyć, dobrze? Skoro nadchodzą ciężkie czasy, powinniśmy się rozluźnić - zauważyłem, a potem zawisłem nad Tetrą z szerokim uśmiechem. - Poza tym masz tu innego wielkiego wilka, przy sobie… - zauważyłem, na co wilczyca chwilę patrzyła na mnie pobłażliwie, jednak zaraz podjęła zabawę, przeturlując się i lądując na górze.
- No tak, no tak… ten wielki wilk jest bardzo niecierpliwy - parsknęła w moje usta, szczerze rozbawiona.
Odgoniłem od siebie obawy, czy złe myśli i wizje przyszłości. Byłem z Tetrą, siedzieliśmy w tym razem, a więc nic nie mogło pójść źle.


2132576.jpeg

c72b2689f5afa58e6f72b3a14ba1d405.gif

Offline

#3 2019-02-09 20:34:51

Astoria Arcanum
Wilczyca auuu
Dołączył: 2019-02-06
Liczba postów: 509
Wzrost: 175 cm
Wiek: 22 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: szaroniebieskie
WindowsChrome 71.0.3578.98

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

dy dzień zaczynałam od minimum godzinnego treningu. To był dla mnie ważny element dnia, nie tylko dlatego, że lubiłam ćwiczenia, ale też dlatego, że to była porządna rozgrzewka przed pracą, w której ruch był głównym elementem. Choć szkolenie innych nie było tak bardzo wymagające jak bycie szkolonym... To mimo wszystko zawsze lubiłam pokazać kto tu rządzi i przyjmowałam różne wyzwania od młodziaków. Niestety po roku przenieśli mnie do starszych grup i już nie uczyłam dzieciaków. Przez co było mi z początku trochę żal. Dostałam bandę młodych dorosłych (16-18 lat), którzy myśleli, że wszystko umieją. Zabawnie było im pokazywać, że tak nie jest. Osobiście szybko przeskakiwałam w mojej edukacji sztuki wojennej w górę, więc poziomem byłam całkiem wysoko. Szybko zyskałam szacunek i podziw, tak było bardzo często. Takie już miałam usposobienie – wilki mnie lubiły.
Po swojej pracy biegłam na własne treningi, na których musiałam dać z siebie wszystko, bo nie było łatwo. Nie byłam drobnej postury, ale przy niektórych wilkołakach tak własnie się czułam. Prostowałam się non stop i unosiłam wysoko brodę z dumą, chcąc pokazać, że się nie boję, bo się nie bałam. Byłam silna. Byłam zdolna. Byłam sprytna. Mogłam ich pokonać, jeśli tylko chciałam. I bardzo często mi to wychodziło, oczywiście zdarzały mi się potknięcia, zdarzały mi się wypadki, czasem mi nie wychodziło. Wtedy trenowałam dłużej, by następnego dnia poprosić o rewanż.
Nigdy się nie poddawaj. Porażka to tylko potknięcie się, zawsze można wstać. Zawsze.
Pomiędzy pracą, a treningami miałam trochę wolnego czasu, który zawsze wykorzystywałam jakoś, czasem na zwykły odpoczynek i relaks, taki jak samotny spacer, czy książka, ale wychodziłam też często ze znajomymi albo bawiłam się z młodszym rodzeństwem, do którego starałam się jak najczęściej wpadać, lub pomagałam w jakiś pracach rodzicom.


- Zrobiłaś ogromne postępy, Astra - mrukną Robby, mój trener. Stał w drzwiach stali treningowej i przyglądał się jak trenuję po godzinach. - Stałaś się silna, wiesz gdzie masz słabe punkty, a gdzie silne. Umiesz ukryć te złe, a wyeksponować dobre - mruknął, ruszając w moją stronę.
Wytarłam pot z czoła i wzięłam głęboki oddech, prostując się dumnie. Uśmiechnęłam się zadowolona z pochlebstw.
- Trening czyni mistrza, czyż nie? - odparłam, wodząc wzrokiem za barczystym mężczyzną. Miał miękkie rysy twarzy, choć potrafił być przerażający, a zwłaszcza gdy się denerwował. A robił to często. Jego oliwkowa cera błyszczała w słabym świetle.
- Owszem - przytaknął, stając krok ode mnie. Oh, na szczęście nie był bardzo wysoki, raczej mojego wzrostu, może trochę większy. - Ale mimo wszystko...
Skrzywiłam się, czując, ze mnie podpuścił.
- Jeszce nie jesteś gotowa.
Jęknęłam cicho.
- Nie będę czekać, aż starego Alfę pokona ktoś inny. To nie byle co. Wiadomo, że nie tylko ja jestem nakręcona na to. Jest wielu takich jak ja. Ale to mi się uda - odparłam, napinając wszystkie mięśnie. - Nie im.
- Pewność siebie potrafi zgubić - przypomniał, marszcząc brwi. - Szczerze mówiąc nie brakuje ci sprytu. Wiadomo, ze kobiety potrafią szybciej myśleć. - Zaśmiał się, a ja wraz z nim. - Ale wciąż może zabraknąć ci przewagi w sile. Prawdziwa walka różni się od tych treningowych. To więcej adrenaliny, więcej emocji, wyższa stawka. Rozumiesz to?
Pokiwałam głową sztywno.
- Tak, doskonale rozumiem. Od dzieciaka wiedziałam...
Robbie prychnął, a ja się oburzyłam na to.
- Wielu wie od dzieciaka i co z tego? - bąknął i zaczął się wycofywać. - Ćwicz dalej. Znajdź w sobie prawdziwą siłę, Astra, prawdziwą! - zawołał wychodząc.
Zacisnęłam zęby mocno. Znajdę ją. Znajdę i pokonam starego Alfę. Uda mi się. To jest możliwe, to jest osiągalne, jest w moim zasięgu!


Przeraziło mnie z lekka to, jak wszystko się szybko zmienia. Wiadomo, słyszeliśmy wszyscy o tym, że nie jest dobrze. Że mniejsze watahy się buntują przeciwko nam, że zbierają wspólne siły, chcąc zaatakować. Ale większość (w tym niestety i ja) myślała, że do niczego nie dojdzie. Przecież to śmieszne. Jesteśmy potęgą na wschodzie. Najlepiej wyszkoleni, najlepiej wyedukowani, najlepiej rozwinięci.
Ale oczywiście nie wszystkim się to podobało. Każdy chciał więcej, to w sumie oczywiste.
Jednak, gdy zaczęło się robić głośno, zaczęliśmy być przygotowywani na taką ewentualność. Nie wiadomo było, jakie siły zbierze przeciwnik i czy faktycznie zaatakuje. Zrobi to znienacka, jak tchórz, czy przyśle posłańca wypowiadając oficjalnie konflikt i pozwalając nam się zorganizować?
Zaczęło się od małych ataków na obrzeżach. Niszczenie domów, plonów i przeganianie naszych ludzi, z naszych ziemi. Czyli mieliśmy odczynienia z tchórzami. Cała wataha została postawiona do pełnej gotowości. Mój zespół został podzielony na trzyosobowe grupy, z czego dostaliśmy pod opiekę każde z nas po jednym młodszym wilku lub po prostu mało wyszkolonym. Nie mieliśmy czasu by się poznać i dobrze zgrać, ale każda chwila była lepsza.
Trzeba było być czujnym.
Tyle że ataki znów umilkły. Chcieli nas nastraszyć? Chcieli pokazać kto tu rządzi? Chcieli nas osłabić? Mogliśmy się domyślać. Na szczęście i nieszczęście nasz niepokój został rozwiany, gdy przybył posłaniec z warunkami walki. Przyjęliśmy je i musieliśmy się przygotować, bo zapowiadało się na dość dużą bitwę.
To już nie będzie zabawa. Nie czułam strachu, chronił nas Wielki Wilk, postępowaliśmy przecież słusznie. Broniliśmy naszych terenów. To była obrona, a nie atak. Wielki Wilk jest tym razem po naszej stronie.


- Reg - powedziałam, stając ramię w ramię z wilkiem.
- Astoria - odparł głosem pełnym napięcia, spoglądając na mnie.
- Będzie dobrze, Wielki Wilk jest z nami. Nie pozwoli nam przegrać - chciałam go uspokoić. Chłopak miał 17 lat, nie był jednak bardzo dobrze wyszkolony. Był synem szewca, ale gdy usłyszał, że potrzeba jak najwięcej łap i pazurów do walki, zgłosił się bez zastanowienia. Dzielny chłopak. Jednak teraz był spięty. - Nie daj się zwieść, to tylko cisza przed burzą - szepnęłam, rozglądając się czujnie.
Staliśmy ukryci po jednak stronie olbrzymiej polany. Była ogromna, a otaczał ją gęsty las. To była jedna z granic naszego terytorium. Nie wchodziliśmy na nią już. Trzymaliśmy się układów.
- To jest najgorsze. Niech Wielki Wilk ma nas w opiece - powedział dosyć spokojnym tonem, przymykając powieki. Zapewne chciał jeszcze zmówić modlitwę. Uniosłam dłoń i zacisnęłam palce na jego ramieniu.
Walka zbliżała się wielkimi krokami. Za moment wszyscy zmienia się w wilki i ruszymy walczyć w obronie naszych terenów.
***
Ruszyliśmy do walki. Cała nasza wataha, wybiegła wedle wcześniejszych ustaleń, zaraz po tym jak obie Alfy wspólnie zawyły. Wszyscy byli gotowi. I już w pierwszej chwili widać było, że byliśmy bardziej zorganizowani, ustawieni w porządku i przede wszystkim nas było więcej niż ich. Jednak szybko pojęliśmy, że nasza przewaga nie przerażała ich bez powodu. Pierwsze szeregi wpadły w zastawione wcześniej pułapki. Piersi wpadli w nie z taką łatwością... Żadne z nas nie spodziewali się tak nieczystej gry po naszym przeciwnikiem.
Ale ja się nie poddałam. U mojego boku biegł Reg, a niedaleko nas pozostałe dwie pary. Musieliśmy szturmować dlalej, nie przerywać naszego zadania. Byli ci, którzy zajmą się pierwszymi rannymi. I najprawdopodobniej będzie ich więcej. Zaczęliśmy odpierać atak, miałam oczy dookoła głowy, wiedząc, że grunt wcale nie jest bezpieczny. Uważałam też na Rega, który był pod moją opieką i czułam się za niego odpowiedzialna. Ale na szczęście był on na tyle duży, że dbał o siebie wystarczająco, a przynajmniej na tyle, że odpierał ataki.
Czułam się jak ryba w wodzie. To nie były ćwiczenia. Adrenalina buzowala mi w żyłach. Za pierwszym razem było przerażająco. To nie było zwykle zwierzę. Pod postacią wilka krył się człowiek, który miał rodzinę i... Nie mogłam o tym myśleć. Musiałam działać. Oni krzywdzili naszych ludzi. Nie mogłam na to pozwolić. Nie mogłam. Trzeba było działać. Byłam w stanie i to robiłam. Bez zawahania.
Nie miałam pojęcia ile czasu minęło. Sekundy, minuty. Pilnowałam Rega, obiecałam mu i zapewnilam, że Wilki Wilk da nam zwycięstwo. Nie chciałam go zawiesc. Choć wilk znikał mi z oczu, to potem go odnajdywałem, albo on odnajdywał mnie. I nagle naskoczył na mnie ktoś, wbijając pazury i przeciągając nimi po plecach. Zawyłam żałośnie, broniąc się jak tylko mogłam. Udało mi się go z siebie zrzucić, potem nie wiem co się z nim stało, ale zniknął mi z oczu. Zawyłam jeszcze raz i starałam się zapomnieć o bólu. Musiałam walczyć dlaej.
Szło mi dobrze. Szło mi naprawdę dobrze. Ale zrobiłam jeden zły krok w tył, jeden. Jeszcze zanim poczułam ból, usłyszałam zgrzyt metalu. Najgorsza była świadomość, że nie zdążę tego uniknąć. Przeszywający ból w łydce stłumił wszystkie moje zmysły. Ostatnie co słyszałam to był chrupot mojej kości. To było obrzydliwe. Szarpnelam się, ale poczułam jak ból promieniuje z nogi i przeszywa całe ciało. Nie moglam się ruszyć. Musiałam być cicho, a miałam ochotę wyć. Podbiegł do mnie Reg, sprawdzając co się dzieje. Warknelam na niego, nakazując mu ruszać dalej. Zrobił to bardzo niechętnie. Musiał się ode mnie odsunąć i iść dalej. A ja musiałam sobie sama z tym poradzić. Przeczołgałam się pod las i tam ułożyłam, czując jak siły mnie opuszczają, powoli przyzwyczajała mi się do bólu. Trzęsłam się z zimna.
Ostatnie co pamiętam, to próżny o to, abym się zmieniła w człowieka, co uczyniłam, a potem straciłam kompletnie przytomność.


Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."

2132490.jpeg

Offline

#4 2019-02-10 01:06:38

Wolfgrim Hartwell
Grim
Dołączył: 2019-02-07
Liczba postów: 519
Wzrost: 185 cm
Wiek: 23 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: Piwne
WindowsChrome 71.0.3578.98

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

- Połóżcie ją tam! A tamtych na nosze, od razu na stół! - krzyczała moja matka, biegając między każdym łóżkiem, a drzwiami by sprawdzić kogo jeszcze przynoszą i ilu jeszcze rannych musi przyjąć.
- Czy to się kiedyś skończy? - jęknęła wilczyca obok mnie, zakładająca opatrunki na ręce, które były pogryzione wilczymi kłami. Krew była wszędzie.
- Grim, chodź tu! Kolejna wpadła w pułapkę! - zawołał wuj, który za stary by walczyć na froncie, pomagał na tylnych szeregach, oraz prowadził wszystkich rannych jakich się tylko dało przenieść. Kobieta, blond włosy miała splamione krwią, swoją bądź wrogów. Wuj okrył ją materiałem przez który wyraźnie przebijała się krew, a ranna noga zwisała smętnie.
- Tutaj, na łóżko! - zawołałem, podbiegając do wuja i nowej rannej. - Nie kładź na plecach, ktoś ją paskudnie potraktował pazurami... - jęknąłem. - Trzymaj, zaraz przygotuje okład, na którym ją położysz! Trzeba usztywnić nogę jak najszybciej, zatamować krwawienie i zdezynfekować. Gdzie jest alkohol i okład z ziół?! - krzyczałem na całą lecznice jak każdy z innych tu lekarzy, starający się uratować życie. Nałożyłem okład chłodzący i oczyszczający na plecy, plastrami bandaży, a potem zaleciłem ostrożne ułożenie pacjentki na łóżku, w pozycji pół siedzącej, by cały ciężar nie był skupiony na plecach. - Usztywnienie, bandaże, kroplówka, przeciwbólowe... Kończą nam się przeciwbólowe...!
- Widziałeś Tetrę?
To nie było dobre pytanie w takiej chwili, nawet powiedziałbym, że było to złe pytanie.
- A przyniósł ją ktoś tutaj? Widziałeś jak walczy?
- Słyszałem tylko jaka jest tam rzeź. Łowcy omijają pułapki, ale walka z wrogiem jest kłopotliwa, Wojownicy skupiają się na walce, ale pułapki...
- Jak ją znajdziesz, każ przyjść do mnie! - powiedziałem głośno, by przekrzyczeć jęki i krzyki bólu w dalszych częściach sali. - Idź! Pomagaj kolejnym, te pułapki są śmiertelnym zagrożeniem! - zastrzegłem, niemal wyganiając krewnego, a jednocześnie usztywniając przebitą nogę. Podałem środek ośnieżający ból, a potem sprawdziłem puls. Był. Słaby. Wykrwawia mi się na stole, jednak ja byłem spokojny i opanowany. Wiedziałem co robić, wiedziałem, a na transfuzję przyjdzie jeszcze pora.

Koniec walki można było stwierdzić po końcu napływających rannych. Lecz każdy był ranny, wszyscy byli osłabieni, ranni i potrzebowali naszej pomocy. Nimi jednak zajmowali się przeszkoleni sanitariusze. Lekarze nadal walczyli o życie pacjentów, czy też czekali na wybudzenie. Teraz dopiero okazywało się, czy cały czas leczyłeś trupa, czy uratowałeś komuś życie.
Widziałem jak dwa łóżka wyjeżdżają przykryte białym prześcieradłem. Starałem się jednak skupić na kobiecie po pierwszej, nieco pośpiesznej operacji transfuzji krwi (na szczęście wszyscy wojownicy szli do walki z plakietkami informacyjnymi na nadgarstkach czy też łapach), a teraz tylko... Czekałem aż odzyska przytomność pod działaniem wielu odśnieżaczy bólu.


2132576.jpeg

c72b2689f5afa58e6f72b3a14ba1d405.gif

Offline

#5 2019-02-10 01:23:06

Astoria Arcanum
Wilczyca auuu
Dołączył: 2019-02-06
Liczba postów: 509
Wzrost: 175 cm
Wiek: 22 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: szaroniebieskie
UnknownFirefox 64.0

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

Moje ciało nie należało do mnie. Ono nie należało do mnie. Przynajmniej takie miałam wrażenie w pierwszej chwili. Zacisnęłam pięści, czując że w końcu wraca mi czucie. Na Wielkiego Wilka, wracało mi czucie! Czułam ból. Ale przytłumiony.
Otworzyłam gwałtownie oczy, łapiąc łapczywie  powietrze i podrywając się go góry. Po plecach przeszła mi fala bólu, jęknęłam, zaciskając jednak żeby i przełykając ból.


Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."

2132490.jpeg

Offline

#6 2019-02-10 01:28:19

Wolfgrim Hartwell
Grim
Dołączył: 2019-02-07
Liczba postów: 519
Wzrost: 185 cm
Wiek: 23 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: Piwne
WindowsChrome 71.0.3578.98

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

- Ci ci ciii - zareagowałem od razu, nie spodziewając się tak gwałtownego wynurzenia się z otchłani snu. - Połóż się, wojowniczko, połóż się - poprosiłem, delikatnie prowadząc znów na łóżko. - Oddychaj, nic nie mów oszczędzaj siły. Najważniejsze, że się obudziłaś - oświadczyłem spokojniejszy już. Teraz już mogłem rozglądać się za Tetrą, albo innymi wilkami, którym była niezbędna pomoc. Jednak na razie musiałem uspokoić ta wilczycę.
- Hej, hej, spokojnie - powtórzyłem. - Nie bój się, jesteś już w bezpiecznych rękach. Oszczędzaj siły... Astra? Tak, Astra. Więc spokojnie, oddychaj, pozwól by leki uśnieżające ból zadziałały...


2132576.jpeg

c72b2689f5afa58e6f72b3a14ba1d405.gif

Offline

#7 2019-02-10 01:38:39

Astoria Arcanum
Wilczyca auuu
Dołączył: 2019-02-06
Liczba postów: 509
Wzrost: 175 cm
Wiek: 22 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: szaroniebieskie
UnknownFirefox 64.0

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

Spięłam się cała, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. Ciężko oddychałam.
- Boli - powiedziałam przez zacisnietym żeby, krzywiąc się jedynie odrobinę. - Straciłam przytomność - dodałam, starając się uspokoić. Chciałam sobie przypomnieć co się działo. - Wcześniej zakleszczyło mi nogę, odprawiłam Rega... Walczyłam, padł ktoś na mnie... - mamrotałam, zaciskając zęby.


Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."

2132490.jpeg

Offline

#8 2019-02-10 01:41:55

Wolfgrim Hartwell
Grim
Dołączył: 2019-02-07
Liczba postów: 519
Wzrost: 185 cm
Wiek: 23 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: Piwne
WindowsChrome 71.0.3578.98

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

- Reg jest w osadzie, pomaga nosić wodę dla rannych - uspokoiłem ją. - Nie myśl o tym teraz, połóż się spokojnie - powiedziałem. - Nic nie mów, oszczędzaj siły na regenerację. Przed tobą dopiero początek leczenia - dodałem, ale odetchnąłem widząc, że jeszcze chwila, a zerwałaby się z łóża gotowa do dalszej bitwy. - Podobno wygraliśmy. Tak mówią ranni z frontu. Wrogi Alfa złożył kapitulację - dodałem, mając nadzieję, że uspokoi ją nieco wieść o końcu walki.


2132576.jpeg

c72b2689f5afa58e6f72b3a14ba1d405.gif

Offline

#9 2019-02-10 01:50:30

Astoria Arcanum
Wilczyca auuu
Dołączył: 2019-02-06
Liczba postów: 509
Wzrost: 175 cm
Wiek: 22 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: szaroniebieskie
UnknownFirefox 64.0

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

Pokiwalam głową, pozwalając w końcu, by jego delikatny nacisk spowodował, że opadnie znów na plecy.
- To dobrze... To bardzo dobrze... - wyszeptałam, wciąż bardzo mocno zaciskając zęby. - Nastawili pułapki - szepnęłam, pozwalając sobie na kolejne skrzywienie. - Wykopali doły... Złamali zasady. Nie mieliby z nami szans... - Zamknęłam oczy, oddychając w końcu spokojniej.


Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."

2132490.jpeg

Offline

#10 2019-02-10 01:55:20

Wolfgrim Hartwell
Grim
Dołączył: 2019-02-07
Liczba postów: 519
Wzrost: 185 cm
Wiek: 23 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: Piwne
WindowsChrome 71.0.3578.98

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

- Zachowali się niehonorowo. Nie ma miejsca na nich w tych lasach - pokiwałem głową, odsuwając ręce. - Odpoczywaj Astoria. Posiedzisz tu całkiem długo - westchnąłem. - Rodzina będzie mogła cię odwiedzić gdy skończy się ten armagedon. A póki co, odpocznij. Nie myśl już o walce - dodałem miękko i odszedłem kawałek od niej.
Wzrokiem znalazłem wuja, który niepewnie wchodził do lecznicy.
- Jesteś w końcu - podszedłem do niego od razu. - Znalazłeś Tetrę? Pomaga w osadzie?
- Grim...
- Czy jest tu gdzieś? Pewnie jak głupia popędziła za szybko i jedyne co jej groziło to zderzenie z drzewem, a nie wróg....
- Chłopcze - przerwał mi twardo, na co drgnąłem zaskoczony. - Chodź... Muszę ci coś powiedzieć...


2132576.jpeg

c72b2689f5afa58e6f72b3a14ba1d405.gif

Offline

#11 2019-02-10 02:03:59

Astoria Arcanum
Wilczyca auuu
Dołączył: 2019-02-06
Liczba postów: 509
Wzrost: 175 cm
Wiek: 22 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: szaroniebieskie
UnknownFirefox 64.0

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

***
Dni w szpitalu mijały szybciej niż mogło się wydawać . Spałam. Ciągle spałam. Byłam opadnięta z sił i otumaniona lekami. Nie miałam siły rozmawiać. Bolało mnie wszystko, gdy tylko działanie leków słabło. Byłam od nich uzależniona.
Dowiedziałam się że minęło pięć dni odkąd tu trafiłam. Zaczęłam dopytywać się o to. W szpitalu nadal był bałagan, ale było już spokojniej. Przynajmniej tak twierdziły pielęgniarki.
- To ty mnie uspokajałeś gdy się obudziłam - powedziałam dosyć głośno, choć zachrypniętym glosem.


Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."

2132490.jpeg

Offline

#12 2019-02-10 02:09:04

Wolfgrim Hartwell
Grim
Dołączył: 2019-02-07
Liczba postów: 519
Wzrost: 185 cm
Wiek: 23 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: Piwne
WindowsChrome 71.0.3578.98

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

Potrzebowałem chwili by wyrwać się z transu. Niemal wszystkie dni z wyjątkiem pogrzebu Tetry (spalenie na stosie, wraz z innymi poległymi w czasie walki) spędzałem w szpitalu, zajmując się rannymi. Nie wychodziłem, tylko raz zajrzałem do domu sąsiadującego z lecznicą by wziąć prysznic. Nie miał kto mnie odprowadzić do domu, nie miał kto ze mną rozmawiać. Więc chodziłem po lecznicy jak duch, szukając gdzieś Tetry.
- Tak, to ja - powiedziałem w końcu podchodząc do łóżka rannej wojowniczki. - Astra, paskudne rany, ale wyliżesz się z tego - dodałem spokojniej, chwilę wodząc po jej twarzy wzrokiem. - Mój brat cię uwielbia, jest w grupie, którą szkolisz. Za każdym razem gdy ktoś zapyta go jak było na szkoleniu, mówi o tobie - wspomniałem, z cieniem uśmiechu na ustach, siadając na stołku obok łóżka i sięgając po jej kartę. - Jak się czujesz?


2132576.jpeg

c72b2689f5afa58e6f72b3a14ba1d405.gif

Offline

#13 2019-02-10 02:13:26

Astoria Arcanum
Wilczyca auuu
Dołączył: 2019-02-06
Liczba postów: 509
Wzrost: 175 cm
Wiek: 22 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: szaroniebieskie
UnknownFirefox 64.0

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

Uśmiechnęłam się słabo.
- Miło, że tak mówi. Ja też ich wszystkich lubię - mruknęłam spokojnie. Wzięłam kilka głębokich oddechów i popatrzyłam w stronę lekarza. W jego twarzy było coś przyjemnego. Pomimo tego, że widać było, że był wycieńczony, to... Było w nim coś jasnego, ciepłego... - Chyba... - Odchrząknęłam. - Czuję się dobrze - powedziałam twardo. - Dziękuję ci - dodałam jeszcze, czując że powinnam to zrobić.


Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."

2132490.jpeg

Offline

#14 2019-02-10 02:18:50

Wolfgrim Hartwell
Grim
Dołączył: 2019-02-07
Liczba postów: 519
Wzrost: 185 cm
Wiek: 23 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: Piwne
WindowsChrome 71.0.3578.98

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

- To moja praca. Pomagać w potrzebie - odparłem z lekkim uśmiechem ALE NIE OCALIŁEŚ TETRY!. Potem zapisałem od razu opinię o jej stanie. - Rany na plecach zagoją się najszybciej, szczerze mówiąc już teraz zostały pewnie strupy. Na szczęście nie wdało się zakażenie - powiedziałem. - Noga... Cóż, na pewno szczęśliwie zakażenie też się nie wdało. Usztywnienie i szycie na szczęście też poszły gładko. Ale zagojenie się nogi zajmie trochę więcej czasu. Wieczorem zmienimy opatrunki - dodałem, nakreślając jej sytuację. - Odpoczynek dobrze ci robi. Za jakiś czas będzie mogła tu wejść rodzina - podsumowałem, przykładając jeszcze rękę do jej czoła. - Tak, wszystko chyba w porządku...


2132576.jpeg

c72b2689f5afa58e6f72b3a14ba1d405.gif

Offline

#15 2019-02-10 02:41:53

Astoria Arcanum
Wilczyca auuu
Dołączył: 2019-02-06
Liczba postów: 509
Wzrost: 175 cm
Wiek: 22 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: szaroniebieskie
UnknownFirefox 64.0

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

- Nic mi nie jest - odparłam z automatu. - Znaczy... Nie mam gorączki. Czuję pulsowanie. Cieszę się,że wtedy w końcu straciłam przytomność. Ból był potworny. - Zacisnęłam wargi, wodząc wzrokiem po jego twarzy. - Ale mówisz... Jak się nazywasz? - spytałam na co mężczyzna odparł "Grim". - Mówisz gruncie, że rany szybko się goją... Więc kiedy będę mogła się... Podnieść? - dopytywałam. - Nie mogę leżeć za długo...


Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."

2132490.jpeg

Offline

#16 2019-02-10 02:45:42

Wolfgrim Hartwell
Grim
Dołączył: 2019-02-07
Liczba postów: 519
Wzrost: 185 cm
Wiek: 23 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: Piwne
WindowsChrome 71.0.3578.98

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

- Noga będzie wymagać ćwiczeń, rehabilitacji. Ale kuśtykać będziesz mogła z twoim tempem regeneracji może za tydzień lub dwa. Póki co mogę ci zaproponować jazdę na wózku, ale nic więcej. Nie możesz jeszcze chodzić - wyjaśniłem. - Rana jest raczej z rodzaju paskudnych, tak więc paskudnie będzie się goić i lepiej by w tym nie przeszkodzić. Żal pięknej nogi na nieostrożne skakanie po lecznicy - zauważyłem, wszystko spisując na kartę, gdy zabrałem dłoń z jej czoła.


2132576.jpeg

c72b2689f5afa58e6f72b3a14ba1d405.gif

Offline

#17 2019-02-10 02:50:40

Astoria Arcanum
Wilczyca auuu
Dołączył: 2019-02-06
Liczba postów: 509
Wzrost: 175 cm
Wiek: 22 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: szaroniebieskie
UnknownFirefox 64.0

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

Zwróciłam oczu na jego dłoń, uważnie obserwując jak odsuwa ja od mojego czoła.
- Ćwiczenia? Zdecydowanie tak, ale rehabilitacja...? To będzie konieczne? Ile to będzie trwać? - zaczęłam się bardzo niepokoić, a moje tentno zdecydowanie wzrosło.


Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."

2132490.jpeg

Offline

#18 2019-02-10 02:53:31

Wolfgrim Hartwell
Grim
Dołączył: 2019-02-07
Liczba postów: 519
Wzrost: 185 cm
Wiek: 23 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: Piwne
WindowsChrome 71.0.3578.98

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

- Jeśli wrócisz do biegania za dwa, albo trzy miesiące, to będzie sukces - odparłem co mogła uznać za odpowiedź. Westchnąłem ciężko, wzruszając ramionami. - Przebitej kości nie przeskoczysz. Ale nie martw się, popracujemy nad tym. Odrobina cierpliwości i prawie zapomnisz o tym incydencie - podsumowałem, wstając z krzesła.


2132576.jpeg

c72b2689f5afa58e6f72b3a14ba1d405.gif

Offline

#19 2019-02-10 02:57:58

Astoria Arcanum
Wilczyca auuu
Dołączył: 2019-02-06
Liczba postów: 509
Wzrost: 175 cm
Wiek: 22 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: szaroniebieskie
UnknownFirefox 64.0

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

- To był paraliżujący ból - powedziałam z powagą. - Nawet nie hde zapominać. Udało mi się przesunąć z polany pod las. - Zagryzła mi wargę. - Muszę wrócić do formy - mruknelam pod nosem, spoglądając na nogę, nakrytą kołdrą. Zaraz podniosłam jednak spojrzenie na lekarza. - Pomożesz mi? Żebym znów mogła wrócić do swojego życia...? - zapytałam z nadzieją w głosie. Ona umierała w końcu ostatnia.


Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."

2132490.jpeg

Offline

#20 2019-02-10 03:02:42

Wolfgrim Hartwell
Grim
Dołączył: 2019-02-07
Liczba postów: 519
Wzrost: 185 cm
Wiek: 23 lata
Rasa: Wilkołak
Kolor oczu: Piwne
WindowsChrome 71.0.3578.98

Odp: Historia ze smutnym początkiem — Wilczyca i wilk

Nie chcesz mojej pomocy, mam już jedno życie na sumieniu, gdybym tam był, gdyby chociaż nie umierała sama...!
- Oczywiście, że pomogę. To moja praca poza tym jesteś moją pacjentką - zauważyłem, kiwając z wolna głową. - Jednak to będzie trwać i być może będzie bardzo bolesne. Będziesz musiała wykazać się zaparciem, oraz cierpliwością. Ale póki co powinnaś nadal odpoczywać. Zaraz przyniosą ci posiłek, a póki co zbieraj siły. Będziesz ich potrzebować bardzo dużo... - uznałem, odchodząc od wojowniczki.
Tetra, Tetra, Tetra, Tetra, Tetra...


2132576.jpeg

c72b2689f5afa58e6f72b3a14ba1d405.gif

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] claudebot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
szalonemisie - firmabudowlana - legion-god-eaters - ksywa - bingo