Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Gdy się uśmiechnęłam, kilka łez wzruszenia spłynęło po moich policzkach.
- Nie wątpię, że chciałeś być szczery, Wolfgrim. - Pogładziłam go po policzku, przeciągając wzrokiem po jego twarzy. - Też cię kocham, bardzo mocno. Chce dla ciebie dobrze. Dlatego robię to wszystko. Może robię to trochę nie tak, ale... Jako wojowniczką starałam się nie przywiązywać wielkiej wagi do uczuć. Teraz trochę się rozmiękczyłam przy tobie - Zaśmiałam się krotko. - Nie przestawaj się starać. Zostało jeszcze trochę sprzątania - zauważyłam rozbawiona.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Zacisnąłem usta przyciągając Astorię do siebie i przyciskając jej dłoń do swojego policzka.
- Sprzątanie nie ucieknie, a ty czekałaś na mnie za długo - uznałem uparcie. - Znalazłaś swoją miłość, a ja zamiast ci pomagać się w tym odnaleźć wspominałem coś co już minęło... Muszę nadrobić bardzo dużo niedociągnięć z mojej strony i aż nie wiem od czego zacząć - zaśmiałem się cicho.
Offline
Potarłam kciukiem po jego policzku.
- Chodź, wyjdźmy stąd na powietrze - poprosiłam go, łapiąc go za nadgarstek. - Tutaj jest za dużo duchów i rupieci - wyjaśniłam, ciągnąć go delikatnie w stronę drzwi.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Podążyłem za Astorią jakoś tak lekkim krokiem. Miałem wrażenie, że wszystko co mnie męczyło, odpuściło. Jakby każdy powód, trzymający mnie z moimi słowami z dala od Astroii zniknął i teraz mogłem w spokoju wyrywać swoje zakochane serce w jej stronę i byłem... wolny. Wolny i spokojny.
- Świeże powietrze - westchnąłem, nadal wodząc wzrokiem za Astrą. - A więc? Czego wstydziłaś się przed duchami? - parsknąłem śmiechem.
Offline
Parsknęłam śmiechem, spoglądając na niego z pobłażaniem.
- Ja się wstydziłam? Nie odwracaj kota ogonem, Grim - szepnęłam, wsuwając dłonie na jego kark i przysuwając się blisko. - Ja się nie wstydzę od bardzo dawna. Właściwie to szybko mi minął wstyd. Chce być dla ciebie - wyjaśniłam spokojnym głosem, muskając wargami kącik jego ust. - Tylko dla ciebie, nie wchodzę w żadne układy z duchami - dodałam, trącając jego nos i czekając na jego ruch. Nie byłam pewna na ile chce się posuwać do przodu.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- A więc dziś precz z duchami i każdym innym rodzajem przeszłości - szepnąłem potulnie, odpowiadając na jej zaczepki pocałunkiem, którego tak długo niepotrzebnie się wzbraniałem. Naprawdę niepotrzebnie, ponieważ podobało mi się. Podobało mi się, jak Astoria do mnie lgnęła, jak pasowaliśmy do siebie i jak mimo wcześniejszych obaw, tak nasze usta intuicyjnie się odnalazły.
- Bardzo cię kocham, Astra - szepnąłem, między pocałunkami, samemu obejmując wilczycę i wsuwając palce w jej długie włosy.
Offline
- Nie mówi przez ciebie tylko instynkt - stwierdziłam, całując go w usta przelotnie. Oparłam ręce na jego ramiączka, bardziej się przysuwając. Jak ja marzyłam o tej bliskości. Już nie tylko instynkt mnie ciągnął tak bardzo do niego, po prostu sama z siebie lgnelam do Grima jak ćma do ognia. I za każdym razem było za gorąco, az tu nagle pojawiła się bezpieczna strefa ciepła. - Możesz to mówić tyle razy ile tylko będziesz chciał. Kocham, kocham, kocha cię - szepnęłam radośnie.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- To dobrze, bo mam duże braki, a było tyle sytuacji, kiedy powinienem to powiedzieć - szepnąłem, pozwalając jej się przysuwać, a samemu opierając się plecami o pień drzewa, ciesząc się z jakiegokolwiek oparcia, dzięki któremu mogłem się skupić już tylko na całowaniu wilczycy, a nie pamiętaniu o nogach. Zacisnąłem palce na plecach Astorii, pomrukując z każdym całusem, gotów je pogłębiać, jeśli tylko wilczyca będzie chciała.
Offline
Przez chwilę oddawałam się pocałunkom, opierając się o Grima i unosząc lekko chora nogę, aby jej nie przeciążać. I tak chyba ostatnio ją mocno przepracowuje i potrafi mnie złapać niezły skurcz. Jednak gdy nasze języki się styknęły poczułam się odrobinę niepewniej. Zaraz jednak się poprawiłam i tym razem to ja wyszłam z inicjatywą. Przechyliła mi głowę, mocno uczepiając się wilka. Szybko przypomniałam sobie o co chodzi i było mi bardzo przyjemnie.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Długo oddawaliśmy się pocałunkom, głębokim i naprawdę spełniającym pocałunkom, szczerze mówiąc nie sądziłem, że będę aż tak potrzebował oddechu po długim całusie, a jednak...! Popatrzałem zauroczony na Astorię, jakbym zobaczył ją dopiero wczoraj, a potem, pogłaskałem dłonią jej policzek.
- Bardzo cię kocham Astra, bardzo - przyznałem ponownie, rozkoszując się brzmieniem nowego słowa.
Offline
Wzięłam głęboki oddech.
- I dobrze ci z tym? - zapytałam by się upewnić. - Czujesz, że ja ciebie też kocham? - dopytywałam szeptem, próbując nieco zrozumieć, czemu między nami tak długo stała martwa dziewczyna. - Jesteś dla mnie najlepszy. Więc nie chce nigdy więcej słyszeć, że jest inaczej - dodałam.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Zaśmiałem się i kiwając głową, oparłem czoło o jej czoło.
- Jestem dla ciebie najlepszy... Tak jak ty dla mnie jesteś już najlepsza - szepnąłem nieco rozbawiony. - I tak, doskonale czuję, że mnie kochasz, czułem to od bardzo, bardzo dawna - zapewniłem. - Ale jestem chyba strasznie strachliwy - szepnąłem i po prostu musnąłem jej usta z cichym mlaśnięciem. - Niepotrzebnie... Kochanie cię, nie jest trudne. Trudne jest się w tobie nie zakochać, wiesz? Piękna, pociągająca, niebezpieczna i groźna, a zarazem o wielkim sercu, waleczna wilczyca? Spełnienie marzeń, a co dopiero takiego skromnego medyka jak ja - zaśmiałem się cicho.
Offline
- Może wręcz cię to przerasta, skromny medyku. Powoedz mi, jeśli coś będzie nie tak. Przecież wiesz, że ciebie nie ugryzę - mruknęłam rozbaiwona. - Być może nie ugryzę - dodałam, oddając pocałunek, który jednak trochę przeciagnęłam. - Nie będziemy się siebie bać, dobrze? Bardzo mi na tym zależy...
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Nie mam zamiaru się ciebie bać - zapewniłem, kiwając głową. - Nie chcę też za bardzo się o ciebie bać, ale to będzie chyba już nieodłączna część naszej miłości. Obawa o siebie wzajemnie, strach przez stratą, czy nawet zwykłym bólem - powiedziałem cicho. Pocałowałem ją, w ramach oddania zaczepki. - Kocham cię, Astoria, a w dodatku jesteś moim sercem. Chcę spędzić z tobą życie, wybudować nam leżę i kiedyś wychować tam nasze młode... I nie boję się o tym mówić głośno - dodałem dumnie, z uśmiechem.
Offline
Zmarszczyłam zabawnie nos, Uśmiechnęłam hajac się szeroko.
- To strasznie określany plan - zażartowałam, przytulając się do niego mocno. Oparłam głowę w zagięciu jego szyi. - Ale bardzo mi się podoba. Będziemy mieć duży dom i tyle biegających po nim szczeniaków ile tylko będziemy chcieli - szepnęłam, przytmykajac powieki. - Będziemy mieli do re życie.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Cieszę się, że ci się podoba mój plan - zaśmiałem się, tuląc wilczycę do siebie. - Bo jesteś jego najważniejszą częścią - szepnąłem, niemal w tajemnicy, ciesząc się z jej bliskości i po prostu mrucząc cicho z przyjemności. Nic nam nie stało na przeszkodzie do szczęścia i teraz czułem to bardzo wyraźnie.
- Pomyślimy nad szczegółami innym razem - szepnąłem jej na ucho. - Zabierajmy się stąd, dobrze? Weźmy te pudła, zaniesiemy je do mnie, a potem odprowadzę cię do domu. Jutro, nad rzeką, pomyśli nad najbliższymi elementami planu - zaproponowałem.
Offline
- Zgoda - przytaknęłam mu. - Nigdzie się nie spieszymy. - Wzruszyłam lekko ramionami, odsuwając się od Grima. - Nie chce się rzucać, chce spokojnie przejść przez wszystkie etapy i... I cieszyć się każdym z nich.
Jak będzie teraz? Skoro oboje powiedzieliśmy to na głos? Wiadomo, że Wolfgrim nie przestanie tak nagłe myśleć o Tetrze. Ale... Czy to wsTstoo co zrobiliśmy wystarczy aby jej wspomnienia nieco umilkły i przestały być takie glosne i dokluczzliwe? Wręcz przykre dla samego Grima...
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- W porządku - zapewniłem. - Nie przeszkadza mi to i z przyjemnością przejdę je u twojego boku - uspokoiłem ją łagodnie. - Dziś i tak zrobiliśmy krok milowy. Nie odwracalny i znaczący dla całej naszej podróży - uznałem zgodnie z prawdą, przeczesując palcami jej jasne włosy i uśmiechając się ciepło. - No dobrze, zabierzmy się za te pudła...
Offline
Pokiwałam głową. Zgarnęliśmy pudła i przynieśliśmy je do domu Grima. Tam na chwilę usiadłam żeby odetchnąć. Rozmasowalam miejsca dookoła rany. Nieprzyjemne szczypanie pojawiało się bardzo często, agrube opatrunki i usztywnienia nie ułatwiały mi sprawy w podrapaniu się.
- Mogę soku? - zapytałam, siłując się z usztywniaczem.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Tak, już ci podaje - powiedziałem, odchodząc od kanapy i wchodząc do kuchni, gdzie znalazłem sok Bearda, który pił zawsze po treningach. Wróciłem do Astry i podałem go jej. - Trzymaj. Widzę, że noga ci nieco przeszkadza - westchnąłem, siadając obok na kanapie i naciągając jej nogi na swoje kolana, tak, że Astoria leżała teraz na kanapie, a ja mogłem spokojnie przyjrzeć się jej nodze. - Powinniśmy zdjąć opatrunek i go obmyć wodą - przyznałem z uwagą obserwując ranną nogę, głaszcząc ją po skórze. - Napij się, przeniosę cię do łazienki i zaraz się tym zajmiemy - uśmiechnąłem się ciepło.
Offline