Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Na pewno mi się spodoba, ale nie musimy tego robić tak szybko. Wiem, że mam skłonność to przyspieszania i reagowania agresja gdy coś nie idzie po mojej myśli... Nie chcę tego na ciebie przekładać. Napisz dziś list, jutro może kolejny... Najlepiej kilka dokładnych, wyrzucisz z siebie wszystko, a potem możemy iść dalej...? Mam wrażenie, że nie jesteś jednak gotowy. Wciąż się wachasz. A ja... Bardzo bym chciała, żebyś w końcu czuł się pewny. Że ty chcesz to zrobić dla siebie - szepnęłam.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Mam nadzieję, że nie nadwyrężam twojej cierpliwości - powiedziałem nie mrawo. - Z dnia na dzień jest coraz lepiej, naprawdę - szepnąłem. - A jeśli twój pomysł się uda, to może w końcu pozbędę się duchów - uznałem mocniej ściskając dłoń Astorii. - Chodźmy. Nad rzeką napiszę list - zdecydowałem.
Offline
Uśmiechnęłam się również mocno zaciskając palce na jego dłoni.
Na szczęście daleko do rzeki nie mieliśmy. Dosyć szybko do niej dotarliśmy (zwazajac na moje ślimacze tempo). Usiedliśmy na trawie. Sięgnęłam do plecaka i wyciągnęłam z niego kartki, długopisy i jedna kopertę dla Grima, którą udało mi się znaleźć w domu.
- Mówiłam, że się przygotowałam - rzuciłam do niego rozbawiona.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Jesteś moim skarbem - uznałem z dumą, odbierając od niej kartkę i długopis, a potem i kopertę. - Dasz mi chwilę? Nie wiem nawet o czym powinienem do niej napisać... Tyle rzeczy zostało do opowiedzenia, chciałbym opisać jej o tobie, o tej zawierusze w lecznicy, o tym jak mi jej brak... - westchnąłem. - Muszę od czegoś zacząć...
Offline
- Myślałam nad tym, żebyś to sobie podzielił. Napisał jeden dokładny dziś. Jutro kolejny. - Wzruszyłam ramionami. - Nie stresuj się, mamy dużo czasu - szepnęłam, kładąc się na plecach i spoglądając w niebo. - Możemy się przemienić na chwilę. Dla mnie najważniejsze w tej chwili jest to, żebyś był spokojny, Grim - dodałam, przymykając oczy
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Popatrzyłem z miłością na Astorie, czując się naprawdę wyróżniony. Przecież nie musiała tak mi pomagać, nie musiała czekać i się nade mną litować tylko po prostu przywołać do porządku.
- Dziękuję - powiedziałem. - Tak, możemy się potem przemienić... Wiedz, że... jestem już spokojniejszy...
Offline
Uchylałam powieki i popatrzyłam na niego z uśmiechem.
- No oby, nie po to się tak staram, kochany - mruknęłam rozbawiona, znów zamykając oczy. - Liczę na to, że sobie z tym poradzić. To nie jest łatwe stracić kogoś tak z dnia na dzień. Ale nie moza tkwić wieczność w żałobie. Ostrzegam! Jeśli się nie ogarniesz jakoś, to osobiście dam ci kopa w tyłek - dodałam ze śmiechem.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Zaśmiałem się i nachyliłem do wilczycy, by pocałować ją w czoło, a potem usiąść w jakiś sposób by móc w spokoju zacząć pisać.
- Daj mi chwilę... Ułożę sobie to, napiszę... A potem postaram się skupić na tobie - uznałem, stukając długopisem w kartkę.
Droga Tetro,
Tak mi przykro, że musimy rozmawiać w taki sposób...
Offline
- Skup się na tym co potrzebne, Grim - szepnęłam, wzdychając cicho.
Przez chwilę leżałam, zastanawiając się o czym może pisać. Jakie słowa kieruje do wilczycy, która była mu tak bliska. Na pewno były przepełnione tęsknotą i smutkiem.
Jednak po tej chwili już nie chciałam leżeć i tak dumać nad tym. Podniosłam się z ziemi, zapewniając że wszystko okej i zęby pisał dalej i zaczęłam sobie chodzić w tą i z powrotem, starając się przy okazji porościągać trochę. Też chciałam jakoś wykorzystać ten czas.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Dłuższą chwilę zajęło mi zebranie wszystkich słów, oraz zadecydowanie o treści listu. Nawet nie wiedziałem od czego zacząć, na dobrą sprawę wszystko było ważne, nasze uczucia, nasze codzienne "cześć" i "dobranoc", nawet nasze milczenie było mi cenne bardziej niż cokolwiek. Zdecydowałem się napisać jak bardzo mi jej brakuje. Tak, to zdecydowanie były jedyne słowa, na jakie miałem siłę.
Kiedy skończyłem, odetchnąłem ciężko i wsunąłem list do koperty, przez chwilę próbują odgonić łzy. Potem podniosłem wzrok na Tetrę i wziąłem głęboki oddech.
- Już - powiedziałem słabo, odkładając kopertę i długopis na bok by podejść do wilczycy. Uśmiechnąłem się lekko, drapiąc po karku. - Chcesz się teraz zmienić? Szczerze mówiąc, przydałoby mi się to - wyznałem.
Offline
Czy ty nazwałeś mnie w myślach Tetrą? Uh, uh.
Pokiwałam głową,
- Tak, no jasne że chce. Lubię wilczą formę. No i lubię się zmieniać z tobą. Łatwiej się zapomina o wszystkim. Cały świat staje się wyraźny, ale to nie jest już ten sam świat co w ludzkiej postaci. Jest zupełnie inny, ma inny kolor, zapach, inaczej brzmi. - Złapałam Grima za dłoń i ścisnęłam mocno. - Później sobie pogadamy o reszcie wyzwań - szepnęłam.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Zaśmiałem się cicho i pokiwałem głową.
- Później. Zgoda - uznałem, a potem odsunąłem rękę na moment by cofnąć się nieco i ściągnąć z siebie koszulkę, a potem powoli rozpinać pasek od spodni ze spodniami. Jednak nie udało mi się unikać wzroku Astorii za długo. - Nie patrz się tak na mnie - rzuciłem żartem, gdy ściągałem już bokserki z nóg.
Offline
Zaśmiałam się ale z grzeczności się odwróciłam, sama zrzucając z siebie już biustonosz.
- No dobrze, dobrej... Wybacz. Nie chcę cię wprawiać w zakłopotanie. Nie napinaj się tak, doktorze - parsknęłam, ściągając resztę bielizny. Odrzuciłam wszystko na bok i zmieniłam sie.
Grim już stal przemieniony i patrzył na mnie czujnie. Parsknęłam rozbawiona, mercajac ogonem i ruszyłam na niego, by obejrzeć się bokiem o niego. Oczywiście nie było to bardzo delikatne i uderzyłam w niego z impetem ale nie przejmowałam się tym bardzo.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Mruknąłem rozbawiony i oddałem Astorii podśmiewając się w wilczy sposób, a ogon także zaczął mi się kiwać na boki. Kręciliśmy się chwilę, nim z ciekawością nie ruszyłem w las, truchtając nieśpiesznie, raczej spokojnym tempem, spacerowym. Obróciłem się na Astrę, czekając aż do mnie dołączy.
Wilcza postać naprawdę sprawiła mi nie małą ulgę. Mogłem się uwolnić od myśli, lepiej je uporządkować, a także skupić się na tym co było najważniejsze w danej chwili. Czyli mojej miłości.
Offline
Jak zwykle sporo czasu zajął nam trucht bo biegów wciąż się nie nadawał, przynajmniej nie do długich i szybkich. Zaczęliśmy wracać do swoich rzeczy oddalenie gdy zaczęło się ściemniać. Usiadłam ciężko na trawie, dysząc trochę i spoglądając w niebo, które miało niesamowicie wiele kolorów.
Skuliłam uszy, zadzierając pysk ku górze (choć jedno jak zwykle było nieco wyżej, bardziej czujne na wszelkie hałasy, na wypadek gdyby miało się coś stać).
Czyli ogólnie ta sama gadka co zawsze "Grim błagam jeszcze chwilę się nie zmieniajmy, bo mi się tak staranie podoba".
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Pokręciłem łbem, jednak tak jak zawsze długo nie mogłem się oprzeć jej błagalnemu spojrzeniu i obchodząc siedzącą wilczycę dookoła usadowiłem się u jej boku, trącając jej nos swoim nosem z pomrukiem zgody. Zgadzałem się zawsze, niemal na wszystko.
Nie mniej, docisnąłem się do jej boku, nadal trzymając łeb blisko jej, a bacznym spojrzeniem obserwując brzeg rzeki, biegnącej niedaleko. Gdyby było cieplej, pewnie niewiele bym się zastanawiał nad tym czy do niej wbiec.
Offline
Gdy słońce zaszło położyłam łeb na trawie z pomrukiem niezadowolenia. Dlaczego wszystko tak szybko mijało, to było takie niesprawiedliwe. Z cichym steknieciem podniosłam się i podeszłam do swoich rzeczy.
Mi w przeciwieństwie do Wolfgrima nie przeszkadzał jego wzrok, więc nawet bez zastanawiania się gdzie patrzy, przemieniłam się stając bokiem w jego stronę. Nie lubiłam strasznie tego momentu. Tak silna istotą przemienia się w tak słaba i krucha. Drżąc z zimna, pospiesznie zaczęłam się ubierać.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Nie przemieniałem się jeszcze, raczej patrzyłem ciekawsko na Astorię, gdy się ubierała, gdy jej blond włosy, bardzo długie były rozwiane swobodnie po jej nagim ciele... Jednak gdy zakładając koszulkę Astra spojrzała na mnie, szybko odwróciłem łeb jak gdyby nigdy nic, a paciorki i koraliki zabrzęczały w moich włosach. Za moment znów zerknąłem na wilczycę, wiedząc, że się raczej nie nabierze na szybkie odwrócenie głowy, ale nie wyglądała na złą za podglądanie.
Offline
Uśmiechnęłam się lekko naciągając na siebie luźne spodnie i chowając w nie koszulkę.
- Mam problem z nogą, a nie sluchem i wzrokiem, Grim - mruknęłam z lekka rozbawiona. - Latami się szkolilam jak wykorzystać w pełni swoje zmysły. Jak wyczuli je bardziej w ludzkiej postaci, jak dobrze z nich korzystać - dodałam, naciągając na siebie ciepły sweter i podchodząc boso do wilka.
Usiadłam ostrożnie na ziemi, nie chcąc nie chcąc niechcący przeciążyć nogi i zatopiłam palce w jego sierści.
- Co jest wilczku? - szepnęłam miękko, ciągnąć go lekko za ucho. - Nic się przecież nie dzieje... Jest przyjemnie - dodałam, opierając się o niego. Był miękki i ciepły, więc z przyjemnością wtulilam w jego szyję policzek. - Jest w porządku... - dodałam już prawie bezgłośnie.
Co za kłamstwa. Nie było w porządku. On nadal cierpiał. Ja nadal cierpiałam. I oboje nosiliśmy w sercach mnóstwo żalu. Co mieliśmy z tym zrobić? Dlaczego los chciał zebysmy odnaleźli się akurat teraz? Dokładając sobie nawzajem zmartwień i trosk...
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Zamruczałem zamykając oczy i wtulając się w nią. Lubiłem gdy ktoś przeczesywał moje dość długie włosy, kiedy byłem mały, mama robiła to regularnie, by się nie sklejały i dobrze wyglądały, nawet jak wracałem po zabawie z Tetrą w błocie.
Teraz jednak śmiechu i ciąganie się za futro z Tetrą, zastępował mi czuły i kochany dotyk Astry. I szczerze mówiąc, bardziej mi on odpowiadał niż cokolwiek innego. Byłem pewien, że kocham Astorię, jednak widziałem też, że miłość do Tetry nie minęła.
Tyle, że Tetry już nie było. A Astroia... Moja Astoria czeka, aż się otrząsnę.
Offline