Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Chciałam z tobą pogadać. I chciałam żebyś odpoczął. Wiem, że dopóki nie zasnę spokojnie ty też nie będziesz spokojny... I sobie nie pójdziesz. A jak zastane to... To wstaniesz i nie odetchniesz nawet chwili. Znam cię na tyle długo, że to wiem, Grim... Twoja mama też byłaby niepocieszona - stwierdziłam.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Skrzywiłem się nieco, ale nie przestałem otulać Astry, bo to co mówiła, było prawdą.
- Jeśli ktoś potrzebuje mojej pomocy to robię co w moich siłach, by mu pomóc. A tutaj mam cały szpital - westchnąłem cicho. - Ale ty jesteś moim priorytetem - przyznałem z lekkim uśmiechem. - Więc dobrze. Pogadamy. Ale potem wracam do pracy, a ty się zdrzemniesz - zgodziłem się.
Offline
- Ja już śpię - powedziałam rozbawiona. - Cały szpital leży i jęczy jak ja. Nikomu nic nie będzie. - Uśmiechnęłam się pod nosem. - To wszystko to jedynie echo które niesie się po korytarzach. Będzie dobrze, kochanie... - mamrotałam już kompletnie nieprzytomną. Wciąż mnie gniotło, a senność stawała się nie do wytrzymania. Starałam się z nią walczyć. - Tyle żeby pomagać innym musisz też być... Być wypoczęty... Ledwo żywy nikomu się nie przydasz. Obiecaj mi że odpoczniesz... Obiecaj...
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Westchnąłem.
- Obiecuję Astra, obiecuję - zapewniłem rozbawiony i zauroczony tym jak grzecznie się zachowuje, choć podobno jeszcze rano po podaniu ziela była mocno nadpobudliwa i rzucała się na wszystkie strony jak dzika, nie mogąc się już przemienić. Potem tak jak wszyscy pacjenci, a nawet i pracownicy, jęczała oraz skamlała na cały głos. Długo powstrzymywałem się przed przyjściem do niej, by sprawdzić co się dzieje, bo wiedziałem, że jak już wejdę do mojego serca, to nie wyję szybko. Teraz jednak... Astoria była ze mną spokojniejsza Albo ziele tak działało, albo obecność wilczego serca działa na nią uspokajająco.
- Śnij o czymś miłym, Astoria. O samych dobrych i miłych rzeczach, o tym co kochasz, o marzeniach... Śpij smacznie i szczęśliwie - powiedziałem miękko, z troską i miłością.
Offline
- Będę... Ty też, Grim... Ty też zaśnij - szepnęłam, uśmiechając się błogo, wtulona w mężczyznę. Było mi zdecydowanie lepiej gdy mogłam się do niego przytulić. Wmawiałam sobie że będzie tu ze mną całą noc, że naprawdę zostanie i że się obudzę obok niego, to by było bardzo miłe.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Nie było potrzeby bym odpowiadał jakkolwiek, w dodatku powtarzanie, że nie mogę robiło się nudne. Chciałem choć raz przystać na jej prośbę, bez gadania, tak jak powinno być. Więc zostałem. Nadal oparty tak jak wcześniej, choć było mi całkiem wygodnie, oraz pozwalając by Astoria się we mnie wtulała.
Po jakimś czasie przyszła moja matka, a gdy zastała taką sytuację, machnęła ręką i powiedziała bym się już nie kłopotał, tylko z nią został. "Potrzebuje twojej obecności bardziej niż cała lecznica razem wzięta" podsumowała i pozwoliła mi się zsunąć niżej, na poduszki, by nadal otulać Astorię i jednocześnie pójść spać.
Offline
Zamruczałam cicho. Mimo tego, że spałam i tak czułam się zmordowana. Ale już mnie tak nie ściskało w piersi. Leki odpuszczały. Było już po pełni. Dzisiejszy dzień będzie dochodzeniem do siebie, a jutro mnie wypiszą... Zaraz?
Otworzyłam oczy, zaciskając palce na koszulce. Nie mojej, tylko Grima.
- Wolfgrim - szepnęłam, uśmiechając się i przesuwając dłoń po jego torsie, aby objąć go jedną ręką. - Jesteś tu... Oh... Jak dobrze, że jesteś - ciągnęłam dalej, czując jak moje serce bardzo przyspiesza z radości. - Śpisz? A może to ja jeszcze śpię...?
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Uhm... Myślałem, że będziesz dłużej spać - wymamrotałem, zaciskając powieki, ale ich nie otwierając. Dziwnie się czułem, gdy instynkt znów działał, jednak cały byłem zbyt odrętwiały by cokolwiek czuć. - Nie, nie śpisz, ja też nie śpię... - rzuciłem rozbawiony. - Ale cieszę się, że zostałem... Sen działa cuda...
Offline
- Tak, działa. Jest dobrym dodatkiem do leków podczas pełni - wyszeptałam, zadzierając głowę aby popatrzeć w górę na niego. - Mogę udawać że się nie obudziłam i pójść spać dlaej - dodałam rozbawiona, zamykając oczy. - widzisz, śpię - mruknęłam ze śmiechem.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Mhm, widzę właśnie. Jak kamień - zaśmiałem się, pocierając ręką po jej ramieniu, a potem wzdychając ciężko, przetarłem twarz i przeczesałem włosy. - Już po pełni... Muszę się ogarnąć... Zasnąłem obok ciebie w ubraniu, totalnie nieprzytomny już nie mówiąc o tym, że w pracy - parsknąłem ze śmiechem, nadal trzymając Astorię pewną ręką.
Offline
- Każdy miewa chwilę słabości, twoja nastąpiła w odpowiednim momencie. No i moje małe marzenie się spełniło - wyszeptałam zadowolona.- Chciałabym się częściej budzić wtulona w swoje serce. Dobrze spałeś przynajmniej? - dopytywałam, uśmiechając się lekko.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Chciałabym się częściej budzić wtulona w swoje serce.
Myślałem, że się rozpłaczę, gdy słyszałem jej potulny głos, mówiący takie piękne rzeczy. Dobrze, że z nią zostałem, gdybym nie został prawdopodobni plułbym na siebie jeszcze przez kawał czasu.
- Spałem jak dziecko - przyznałem się. - Nie słyszałem jęków, ani zawodzeń z innych pokojów, tylko twój oddech i sen. Nawet nie wiem, czy cokolwiek mi się śniło, nie pamiętam...
Offline
Uśmiechnęłam sie.
- To nieważne, ważne że się teraz lepiej czujesz, że dobrze spałeś i że odpocząłeś. Coraz częściej zaczynam się zastanawiać jak ty funkcjonujesz. Bierzesz po dwie a czasami nawet trzy zmiany pod rząd, śpisz chwilę a potem znowu i znowu i znowu - wyszeptałam zatroskana. - Nie dziwne, że masz problem z ogarnięciem swoich myśli i wspomnień. Nie masz kiedy tego porządkować... Powinieneś to zmienić - stwierdziłam, podciągając się wyżej aby wtulić się w jego szyję.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Czułem się dziwnie. Leżałem tu, z Astrą, ale nie czułem się jednak źle w stosunku do Tetry. Nie leżeliśmy tak zazwyczaj. Owszem, przytulaliśmy się, czasem spaliśmy wtuleni do siebie, jednak wychodziło to mniej naturalnie. Po protu tak wychodziło, najczęściej po wspólnej zabawowej nocy, gdy nie mieliśmy już siły wstawać. Tutaj? Byliśmy wtuleni, bo tego chcieliśmy oboje, świadomie.
- Może masz rację? Kiedy będę twoim rehabilitantem, to będę tu tylko na jedną zmianę, a godziny jeszcze jednej będę spędzał z tobą, na usprawnianiu twojej nogi - wyjaśniłem miękko.
Offline
- Tak, to już ustaliliśmy jakiś czas temu - powedziałam rozbawiona, muskając wargami jego szyję. Potem ułożyłam znów głowę na jego piersi i wzięłam głęboki oddech. - Jutro wypis. Przyjdzie po mnie brat. On... Całkiem nieźle znosi pełnię. Rodziców się nawet bali, że będzie miał problem z przemianą, ale nic takiego się nie stało. Więc bezpiecznie mnie odprowadzić do domu - powedzialam, grzać dłonią po jego koszulce. - Możesz przychodzić do mnie kiedy chcesz. Zapasowy kluczyk leży pod kamieniem po prawej stronie drzwi - powedziałam teatralnym szeptem.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Zaśmiałem się cicho, nawet nie wiedząc co powiedzieć. Ona była już w tym stanie miłości, gdzie rzucasz się w przepaść nieznanego, zaraz za twoją miłością. Gotowa całkowicie się poświęcić i uwić gdzieś nowe, całkiem nasze legowisko. Jednocześnie czułem ekscytację i niewyobrażalne przerażenie.
Tetra... Ja nie wiem jak sobie z tym poradzić... Jestem na tyle zmian na na raz gotowy?
- Zapamiętam. Ale raczej będę wchodził kiedy się umówimy. Nie chce nachodzić twojej rodziny w przypadkowych momentach - parsknąłem.
Offline
- Nie przejmuj się. Możesz ewentualnie wejść oknem. Mam pokój na parterze - powedziałam zadowolona. - Moja rodziną z chęcią poznała by cię bliżej niż tylko "cześć" między tym jak biegniesz ode mnie do innych pacjentów - zauważyłam. - Mhm, nie spinaj się tak. Na pewno robiłeś bardziej przerażające rzeczy niż starcie z moją rodziną. Są łagodni. Znaczy tata też jest wojownikiem ale reszta rodziny jest łagodna - przypomniałam mu, bo powtarzałam sie.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Pokręciłem głową, lekko przerażony mimo wszystko.
- Wiesz, poznanie rodziców swojej wilczej miłości to dość poważna sprawa - zauważyłem. Zacisnąłem usta w zamyśleniu, a palce na ramieniu Astroii, nie wiedząc co ze sobą powinienem zrobić.
- Zobaczymy... Na pewno kiedyś się spotkamy, musi do tego dojść, ale nie ma co się śpieszyć... Na razie chciałbym rozwiązać jeden problem, a potem przejść dalej...
Offline
- Oh... No Tak. Mhm, wybacz. Nie pomyślałam o tym - szepnęłam. Zagryzłam wargę i przez chwilę milczałam. On też milczał. Oboje chyba nie wiedzieliśmy co dalej. Odchrząknęłam. - Słuchaj, jak byłam mała, to tata mi powedziaalm, żebym zamieniła słowo "problem" na "wyzwanie" - powedzialam, uśmiechając się pod nosem. - Więc zaczęłam tak robić. I... Jakoś szybciej mi szło z moimi wyzwaniami niż z problemami. - Zaśmiałam się. Chciałam jakoś nas rozluźnić.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Zaśmiałem się szczerze, kręcąc nieco głową.
- I nic dziwnego, że taka dzielna i wojownicza wilczyca wyrosła, jak nigdy nie poznała problemu, a zawsze wyzwanie - uznałem rozbawiony, przytulając ją do siebie. - No dobrze, to będzie moje wyzwanie. Ale najpierw, niech wyzwaniem będzie wstanie z łóżka... Powinienem pracować, a popołudnie mam wolne...
Offline