Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Kiwnelam łbem i najpierw truchnem a potem nieco przyspieszając ruszyłam w las. Chciałabym znów być szybka, pędzić, czuć ostry wiatr, ale nie mogłam jeszcze. Uhh, bo w nogę mnie uwierało i zaczęłam się zastanawiać czy jak przyspieszenie to to wytrzyma. Mimo wszystko cały czas stopniowo zwiększając tempo, czując ogromną satysfakcję.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Podążałem za Astrą, cieszyłem wybrała takie tempo. Gdyby chciała przyśpieszać musiałbym ją hamować, a nie widziałem potrzeby by tego robić. Mnie także opętywała euforia związana z wilczymi doznaniami, zapachem, wzrokiem, słuchem... Słyszałem oddech wilczycy jakby był najpiękniejszą melodią dla moich uszu.
Biegłem u jej boku, kierując po części, ale w dużej mierze pozwalając na kierowanie sobą. Cały czas na nią zerkałem, upewniałem się, że wszystko w porządku, ale także po prostu się nią zachwycałem. Tetra nie robiła na mnie aż takiego wrażenia...
Offline
Właściwie to nie wiedziałam gdzie biegniemy, mimo że często wysowalam się na prowadzenie to naszej małej wycieczce przewodniczył Grim. Nie przeszkadzało mi to. Co jakiś czas celowo na niego wpadałam a potem szybko odbierałam. Zaczepianie go i rozpraszanie w biegu było bardzo zabawne.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Gdy zwolniliśmy też trąciłem Astrę, tyle że ogonem w pysk, zwalniając już do truchtu i kłapiąc pyskiem rozbawiony. Wilczyca pewnie dawno się nie bawiła w taki prosty sposób, a ja miałem ochotę się z nią droczyć, bawić i przytulać. Skupić się tylko na niej, na niczym innym, a na zapachu i radości bycia z moim sercem.
Jakże dziwne to było uczucie.
Offline
Kichnęłam trzy razy, po tym jak jego ogon trafił prosto w mój nos. Kłapnelam zębami i pochyliłam się, prostując przednie łapy w przód i unosząc wysoko łeb. Chciał się bawić? I bardzo dobrze, też chciałam. Ale nie ma stoczenia się ze mną! O nie!
Warknelam cicho, chcąc go zachęcić do podejścia do mnie, a sama stałam nieruchomo. Niech tylko się zbliży, a na niego naskocze.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Od razu podłapałem jej zabawę, podchodząc i odskakując, nim wilczyca na mnie skakała, a potem oboje skakaliśmy unikając swoich skoków wzajemnie, aż w końcu nie cofnąłem się wystarczająco szybko i skończyłem z Astrą na karku, a gdy się pochyliłem wilczyca już wskoczyła cała, łapiąc mnie pyskiem za ucho, bawiąc się ze mną.
Przemówiłem się rozbawiony na bok, razem z Astorią.
Offline
Kłapnęłam zębami z rozbawieniem, trącając jego pysk swoim. Popatrzyłam na niego z góry, wcale nie miałam zamiaru z niego zeskakiwać. Opierałam się o niego łapami i dalej tracalam go z czystą radością. Zaraz potem po prostu ułożyłam się obok niego , opierając na nim łeb z zadowoleniem. Chwila spokoju.
Po chwili jednak się podniosłam i odsunęłam, potrząsając tylną łapą. Bolała mnie trochę i chciałam ten ból jakoś przegonić.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Podniosłam się i podszedłem bliżej Astry by obwąchać jej nogę i lekko polizać jej nogę. Chciałem jak najlepiej, mrucząc cicho i trącając nosem jej pysk, by niemo zapytać jak się czuje. Ciągnęło mnie to niej, martwiłem się o jej bezpieczeństwo i dobro, a teraz nawet nie wspominałem Tetry. Tetra była moją przyjaciółką, a nasza miłość ulatywała, przy tym co czułem teraz. Dziwne uczucie, bardzo, bardzo dziwne...
Offline
Zaskomlałam cicho, opierając na powrót ciężar na nodze. Choć już nie tak twardo. Być może ją nadwyrężyłam? Czyżby jednak Grim miał rację i nie wrócę już do formy...? Nie nie i nie. Wrócę. To... To jest jak najbardziej możliwe. Muszę się tylko starać.
Tak więc zmobilizowana zrobiłam okrążenie wokol Wolfgrima, trącając go pyskiem, a potem znów ruszyłam w stronę polany, tyle że już wolniej niż wcześniej. Co mnie strasznie zirytowalo ale nie umiałam z tym dłużej walczyć. Kontuzja pokonała mnie. Dziś, jutro będzie już lepiej.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Podążyłem za Astorią, z powrotem na polanę. Martwiłem się o wilczycę, dlatego podążałem zaraz za nią, a potem i obok, ocierając się bokiem o jej bok i patrząc ze współczuciem na jej bolesny błysk w oczach. Oczywiście, że ją bolała, bo cóż mogłem? Chciałem dla niej dobrze, byłem tego pewien.
I chciałem pomóc jakkolwiek lepiej...
Offline
Doszliśmy na polane gdzie znów się położyłam łapiąc oddech. Oparłam łeb na łapach i popatrzyłam ponuro z dołu na Wolfgrima. Chciałabym jeszcze biegać. Ale miesięczna przerwa, leki które brałam do dzis, mocne osłabienie oraz ból w nodze były grubym murem, którego nie dałam rady przebić za pierwszym razem i czułam się z tym źle. Bardzo źle.
Zaskomlałam i przeczołgałam się w stronę wilka.
Nie chciałam się jeszcze zmieniać. Chciałam odpocząć w tej postaci, bo bardzo mi jej brakowało. Jednak nie chciałam tego robić w samotności. Chciałam być u jego boku.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Położyłem się także i przyjąłem Astrę do siebie. Byłem nieco większy, więc mogła bez problemu się wtulić we mnie, a ja mogłem spokojnie nakryć jej kark swoją głową. Podświadomie chciałem jej zapewnić bezpieczeństwo, ciepło... miłość... Choć to ostatnie nadal stanowiło dla mnie niewielki problem, tak teraz, nie czułem tego ograniczenia.
Polizałem ją po nosie, starając się nieco poprawić jej humor.
Offline
Westchnęłam ciężko, ale mimo wszystko w duchu szeroko się uśmiechałam na jego zaczepki. A gdy poczułam się już lepiej, trąciłam go mocniej i podniosłam się, idąc do naszych ubrań.
Od naszego wyjścia minęło już trochę czasu, niebo rozbłysło gwiazdami, a księżyc, który lada moment miał być w pełni oświetlał ziemię. Noc była dziś piękna. Usiadłam obok ciuchów i zadarlam głowę wysoko, spoglądając w górę.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Ruszyłem za Astrą, spoglądając na nią pytająco. Spojrzałem na ubrania, a potem na wilczycę niepewnie. Nie byłem pewien, czy chce się jeszcze przemieniać, dobrze mi było z Astrą w wilczej postaci, poza tym nie miałem obaw co do swojego zachowania. Gdy ją chciałem trącić to to robiłem, a gdy chciałem się wtulić to to robiłem. W ludzkiej skórze miałem więcej obaw i zmartwień. Byłem niepewny i cały czas hamowany przez wspomnienia. Tutaj byłem po prostu Wolfgrimem.
Zawyłem do księżyca, unosząc łeb wysoko. Byłem szczęśliwy, noc była piękna, a moje serce obok. Dlaczego nie miałbym zawyć...?
Offline
Przysunęłam się do niego, siadając bardzo blisko i również zawyłam. Było naprawdę przyjemnie, a noc była piękna. Można by tak spędzić jeszcze wiele godzin. I w sumie to zrobiliśmy. Jeszcze przez długi czas wylegiwalismy się na trawie prxysypiając, wtulając się w jebie, lizać po nosach i trącając. Żadnemu z nas się nie spieszyło do przemiany.
Wilczą postać sprawiła, że czuliśmy bliskości tak bardzo, że nie mogliśmy się od siebie odsunąć. Jakby rzucono na nas jakieś zakręcie, które nam tego zabrania. Jedno nie umialo odstąpić od drugiego.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
W końcu gdy księżyc zaczął zachodzić, a my leżeliśmy z przyjemnością mruknąłem niezadowolony i podniosłem się z trawy, by trącić Astorię i złapać w zęby swoje ubranie. Nie chciałem jeszcze się zmieniać, jednak było już późno - a raczej wcześnie - i Astoria musiała wrócić do lecznicy. Mruknąłem, odchodząc kawałek dalej z ubraniami.
Offline
Uniosłam głowę, odprowadzając go wzrokiem,a potem popatrzyłam na swoje ubrania jakby były wrogiem. Ludzką postać była tak strasznie ograniczona w odczucia i przeżycia. Nie chciałam do niej wracać. Czułam się z tym źle. Ale może samo to, że Grim się ode mnie odsunął to spowodowało.
Podniosłam się z ziemi, nogą już nie bolała. Zdążyła odpocząć.
Przemieniałam się i zarzuciłam ma siebie szybko ubrania, czując przeszywający chłód na skórze. Cała pokrylam się Gęsia skórka, a nie miałam zamiaru narzekać. Gdy już się ubrałam, zrobiło mi się niego lepiej. Choć teraz nogą pulsowała delikatnym bólem jak zawsze. Znów przypominała o sobie i o kontuzji. Eh...
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Ubrana? - zapytałem z lekkim uśmiechem podchodząc do niej i jednocześnie zapinając pasek na spodniach. - Wybacz, też bym chciał jeszcze trochę posiedzieć, ale... powinniśmy wracać - westchnąłem z miękkim uśmiechem.
Offline
Sięgnęłam po miękkie, materiałowe spodnie, które bez problemu zakładały się na opatrunki.
- Już prawie nie jestem pacjentem. W sumie moglibyśmy tu zostać do rana - mruknęłam, naciągając ubranie na nogi. - I tak już nie zasnę - Stwierdziłam z przekonaniem. Bo po pierwsze byłam już na tyle wypoczęta, że sen raczej nie wchodził w grę, po drugie nie będę mogła już leżeć wtulona w Wolfgrima, a po trzecie i przede wszystkim, nogą dawała o sobie znać. Przez te parę godzin zdarzyłam prawie zapomnieć jak ciężkie jest obrażenie. - No ale skoro mus, to mus - bąknęłam pod nosem, wsadzając koszulkę w spodnie i podnosząc przy tym wzrok na mężczyznę.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Nie denerwuj się tak tym - poprosiłem sięgając po jej dłoń. - Jeszcze kilka dni i cię wypuścimy, a potem będziemy się spotykać na rehabilitację - wyjaśniłem starając się mówić łagodnie.
Offline