Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiechnąłem się, nie dość, że czując iż zwyciężam, to w dodatku czując się dobrze z jej słowami. Byłem szczęśliwy, że to zaproponowała sama, z własnej woli, nie tylko z powodu jej krwi.
- W porządku. Pokaże ci jak tańczą wampiry. I opowiem, jak było na balu - dodałem z łagodnym uśmiechem, a potem wstałem od stołu. - Zjedzone? Odniosę talerze i wezmę prysznic. Zaraz wrócę i pójdę spać, w porządku? Czy jednak mnie tu nie chcesz?
Offline
Chciałam poćwiczyć nieco grę na skrzypcach, ostatnio byłam zakręcona na ich punkcie. Miały cudowne brzmienie i wcale nie chałami z nich rezygnować. Nie nudziły mi się. Z drugiej strony, mogę przecież pograć gdy już wyjdzie, po mojej kolacji. A w ciągu dnia poczytać coś, czy posprzątać... Nie miałam tu zbyt wiele do roboty. Mogłam też poćwiczyć nieco iluzję!
- Nie mam nic przeciwko - odparłam po chwili namysłu. - Jeśli... jeśli chcesz zostać, to zostań.
Offline
Skinąłem głową i zebrałem naczynia.
- Znakomicie. Zaraz wrócę w takim razie - ziewnąłem i wyszedłem z pokoju, tak jak mówiłem wcześniej, iść odnieść talerze. Potem po prysznicu i umyciu włosów, przebrałem się w spodnie dresowe i wróciłem do pokoju Prim. Przetarłem oczy, zamykając drzwi i chowając klucz do kieszeni dresów.
- Nie przeszkadzaj sobie. Zasnę zaraz jak kamień - rzuciłem z westchnieniem, idąc spokojnie w stronę sypialni.
Offline
Odprowadziłam go wzrokiem, na chwilę zapominając o tym, że umiem mówić. Był bardzo, ale to bardzo dobrze zbudowany. Pierwszym szokiem było stwierdzenie, że ma niesamowite rysy twarzy, a kolejnym było jego ciało. Dobrze zarysowane mięśnie, wyprostowana sylwetka... Poczerwieniałam na twarzy, moje policzki na pewno miały buraczany kolor. Podniosłam się mimo wszystko z miejsca i podeszłam do progu sypialni. Wampir... Uh, Zaff, powinnam przestać myśleć o nim jedynie w ten sposób. Zaff już położył się do łóżka.
- Nie chcesz... Świeżej pościeli...? - zapytałam bardzo niepewnie, opierając się o framugę drzwi.
Offline
- Nieee, nie przeszkadza mi twój zapach... Jest słodki - uznałem szczerze, trochę już sennie. Wtulając się w poduszkę, a potem chowając trochę pod kołdrę. - Dobranoc Ella... Obudź mnie, jakby co - rzuciłem jeszcze na chwilę unosząc wzrok na czarodziejke. Mimo wszytko zaraz jednak znów głowa opadła mi na poduszkę i naprawdę nie potrzebowałem dużo czasu by odpłynąć.
Offline
Zagryzłam wargę, stojąc cały czas w progu i przyglądając się niepewnie Zaffowi, który chyba już zasnął. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wbiło mnie w podłogę. Nie mogłam się ruszyć. Po prostu patrzyłam przez naprawdę długi czas.
Wzięłam głęboki oddech. Czas i pora się ogarnąć, Radella.
W końcu odeszłam, rzucając jeszcze jedno spojrzenie i poszłam się zająć sobą. Uh, "zająć". Poprzegladalam książki w bibliotece (choć robiłam to już wiele razy, na szczęście było ich sporo) i pozamiatałam trochę tak jak planiwałam. A gdy już skończyłam znów nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Dlatego wzięłam książkę i... Poszłam do sypialni. Usiadłam ciuchutko na fotelu, sięgając po kocyk, aby nakryć sobie kolana. Zerknęłam kontrolnie na wampira, zerknęłam długo, a potem skupiłam się na książce.
Offline
Około południa zadzwonił budzik, który sobie wcześniej ustawiłem. Jęknąłem, a potem ziewnąłem szeroko, podnosząc się z łóżka i przeciągając na siedząco, czekając aż wszystkie kości strzyknął /pięknie eksponuje ciało jak i kły/.
- Oh, Ella - mruknąłem, przeczesując palcami włosy. - Aż tak cię ciągnie do towarzystwa? - parsknąłem, wstając z łóżka. - Co chcesz na obiad? Ja chyba spasuje z jedzeniem, ale się czegoś napije... - mamrotałem.
Offline
- Ummm, ja... J-ja... - mruknęłam, czerwieniejąc. - Może być na obiad kurczak - powedziałam szybko, próbując wyjść z zawstydzenia jakkolwiek. Choć przecież wampir już zdążył mnie poznać.
Pochłonęłam wzrokiem jego ciało, a mojej uwadze nie umknęły też jego błyszczące kły. Trochę straszne,ale całokształt był naprawdę... Zadziwiający.
Offline
- Hmmm w porządku zaraz przyniosę - uznałem, ale przez chwilę jeszcze spoglądałem z rozbawieniem na Prim. Podobałem się jej, było to doskonale widać. I nie przeczę, że na tym też mi zależało. By poznała mnie, całego mnie. By się we mnie zakochała, bym prześladował ją w snach w myślach, bym nie dawał jej spokoju. Było doskonale.
- Zaraz wrócę. Pozwolisz, że prześpię się jeszcze trochę gdy będziesz jadła? - westchnąłem, wysuwając się z jej łóżka i ruszając boso w spodniach dresowych do drzwi wyjściowych.
Offline
Odchrząknęłam.
- Tak, tak... Mogliśmy to... Jakoś inaczej zaplanować - mruknęłam, podnosząc się z fotela i idąc za wampirem do drzwi. - Mogłeś mi zostawić coś na obiad. I spać dłużej... - szepnęłam, przeciągając wzrokiem po jego plecach. Potem jednak popatrzyłam w podłogę na jego bose stopy.
Offline
- Taak... Nie pomyślałem nad tym, masz rację. Następnym razem pomożesz mi zaplanować dzień - zaśmiałem się sennie. - Jedyne co umiem planować to przyjęcia - oraz porwanie i zniewolenie czarodziejek - na pewno twoja pomoc będzie bezcenna - uznałem łagodnym tonem i podszedłem do drzwi. - Zaraz wracam. Nie zdążysz zatęsknić - mrugnąłem do niej szarmancko i wyszedłem z pokoju.
Po kilkudziesięciu minutach wróciłem z tacą z obiadem i kolacją, piciem, oraz swoim kieliszkiem krwi. Nie była tak świeża jak lubiłem ale cóż...
- Jestem już - oświadczyłem. - I przeniosłem ci obiad i kolację! - Dłużej pośpie, przygotuje się gdy będziesz jadła, a potem poczekam z tobą aż zaśniesz przed wyjściem - uznałem z uśmiechem, odstawiają tacę i zbierając swój kieliszek.
Offline
Kieliszek z czerwonym napojem nie był na pewno winem. Starałam się... o tym nie myśleć. Ale nie mogłam. Kogo ja próbowałam oszukać, myślałam o tym ciągle. Przecież szczerze na początku mi powiedział, że tego by chciał. Mojej krwi. Ale zastrzegł, że się na mnie nie rzuci. Wtedy mu nie wierzyłam, ale teraz... teraz już tak. Teraz mu bardzo wierzyłam. Nie zrobi tego.
- Dziękuję - powiedziałam, uśmiechając się lekko. - Ty... już nie będziesz jadł? - upewniłam się, spoglądając na posiłek.
Offline
- Nie, nie... Nie mam socjalnie siły. Napije się i wrócę do łóżka... Jeśli ci to nie przeszkadza - rzuciłem jej spojrzenie i oblizałem wargi z krwi. - Muszę odespać, dzień mi nie sprzyja - wyjaśniłem. - Ale już jest lepiej. Jeszcze jedna drzemka, szklanczka i będę miał siłę na całą noc.
Offline
Przygryzłam wargę, opierając się jedną ręką o oparcie krzesła.
- To... Naprawdę daje wam... siłę? Energię? - zapytałam zaciekawiona.
O wampirach wiedziałam tyle, że najbardziej lubili krew czarodziejów i nawet najodważniejsi czarodzieje potrafili zadrżeć na ich widok. Słynęli też z balów, zabaw i... bardzo lekkim trybie życia. Myślałam, że to jedynie takie gadanie, ale Zaff jednak potwierdzał je...
Offline
Popatrzyłem chwilę na ciecz w kieliszku, a potem na Ellę łagodnie.
- Kiedyś, krew dla wampirów była jedyną, najważniejszą rzeczą. Niezbędną do przeżycia. Po tragicznych wydarzeniach podczas Wojny, nasza rasa musiała się pogodzić z życiem pod dyktando ludzi. Zniewoleni, pozbawieni krwi oraz zmuszeni do życia za dnia... zmieniliśmy zwyczaje. To był długi proces. Ale teraz... dzięki krwi jesteśmy silniejsi i żyjemy dłużej. Dobrze się czujemy. Ale nie potrzebujemy już tego do życia. Co prawda... jest to przyjemne. Dobre uczucie nie tylko dla mnie - uśmiechnąłem się pod nosem.
Offline
- Mhm... okej - szepnęłam, siadając ostrożnie na krześle. Wzięłam głęboki oddech. - Ludzie ogólnie wprowadzili dużo... Zamieszania - dodałam, opierając łokieć o blat, a policzek na dłoni.
Drugą ręką popukałam w blat, skupiając się na jednym punkcie, a w tym miejscu pojawiła się malutka, trochę zamazana iluzja, przedstawiająca wojnę. Kiedyś robiłam taką wielką inscenizację i nieco z niej pamiętałam.
Pokręciłam głową, a malutka iluzja się rozwiała.
- To ja... Już będę jeść - mruknęłam cicho, prostując się i sięgając po sztućce.
Offline
Popatrzyłem zauroczony, akurat nie umiejąc tego ukryć.
- Lubię magię... To zawsze jest takie... niesamowite - westchnąłem, kręcąc głową. - Znasz zresztą historię wojny. To była tragedia dla naszych ras... - uznałem, unosząc miękki wzrok na dziewczynę, chwilę jednak się zawieszając.
Oj naprawdę nabierałem chrapki na Elle... to już nie była tylko krew. Chciałem jej krwi i tylko jej...
- Jedz spokojnie. Ja.. wrócę do łóżka - uznałem, wstając w końcu.
Offline
Pokiwałam głową, spoglądając równie łagodnie na niego co on spojrzał na mnie.
- Śpij spokojnie - szepnęłam, jeszcze przez chwilę patrząc na niego, a potem wróciłam wzrokiem do swojego talerza i powoli zaczęłam jeść posiłek.
Offline
Uśmiechnąłem się czując jej wzrok, który mnie odprowadzał aż do sypialni. Była już moja, już prawie moja. Tak mało brakowało.
Po drzemce wyszedłem z jej pokoju, kiedy Ella akurat czytała. Przypomniałem jej o kolacji w lodówce, a potem zająłem się sam sobą. Prysznic, ułożyć włosy, mój ulubiony czarny garnitur z dopasowaną i podkreślającą mięśnie koszulą w czerwone wzory - moja siostra twierdziła, że dokonale mi pasowała czerwień.
Dopiero gdy byłem praktycznie gotowy do wyjścia, zajrzałem ponownie do czarodziejki.
- Jesteś już w łóżku? - zapytałem, wchodząc do sypialni Elli i uśmiechając się lekko gdy odnalazłem ją wzrokiem.
Offline
Siedziałam już w piżamie oparta o poduszki w łóżku. Kolana przyciągnęłam do piersi i objęłam je ramionami. Podniosłam zamyślony wzrok na Zaffa, który właśnie wszedł do sypialni.
- Tak... jestem już zmęczona - przyznałam. - Mhm... - Zagryzłam mocno wargę, powstrzymując się przed powiedzeniem wow, naprawdę świetnie wyglądasz, Zaff, ten garnitur leży na tobie wręcz perfekcyjnie. - A ty gotowy na bal... - mruknęłam jedynie, jednak mocno czerwieniejąc na policzkach na swoje poprzednie myśli.
Offline