Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Skrzywiłem się lekko, kiwając głową.
- Mogę poczekać aż zaśnież, ale przyjdę dopiero rano ze śniadaniem. Potem sam powinienem się przespać - wyjaśniłem. - Będę w pokoju obok, za drzwiami, naprawdę... Prawie tuż obok - dodałem i wskazałem na pilocik. - I zawsze jestem na twoje zawołanie. Chcesz bym poczekał, aż zaśniesz? - zapytałem łagodnie, odkładając karty.
Offline
Zagryzłam wargę, bo nie byłam pewna czy chcę. Nie chciałam aby wychodził, bo to będzie równe z tym, że znów będę tu tylko i wyłącznie ja. Z drugiej strony, czy chciałam aby siedział obok i patrzył jak zasypiam...? To z lekka straszne. Um... ale w sumie i tak i siak on może sobie tu wejść kiedy chce i wyjść kiedy chce.
- Gdybyś mógł... - szepnęłam przegrywając ze swoimi obawami.
Offline
- Dla ciebie mogę - pokiwałem głową, chowając karty do pudełka. - Chcesz iść jeszcze pewnie do łazienki. Idź, nie krępuj się. Poczekam w sypialni - wyjaśniłem, wstając z kanapy i rozprostowując kości. Zerknąłem na czarodziejkę. - Jutro postaram się być zaraz gdy się obudzisz - dodałem z łagodnym uśmiechem.
Offline
Pokiwałam posłusznie głową i powoli podniosłam się z miejsca. Ruszyłam do sypialni aby wziąć z niej swoje rzeczy do spania i przemknęłam szybko do łazienki. Nie zeszło mi się w niej za wiele czasu. Mokre włosy rozczesałam i schowałam pod koszulkę z długim rękawem. To był nawyk, nie zastanawiałam się nigdy nad tym, czemu tak robię.
Wróciłam niepewnie do sypialni. Mogłam o niej mówić jako moja, czy to jednak była jego sypialnia? Byłam tylko gościem w jego domu. Mhm... "gościem"...
Offline
Siedziałem na fotelu obok jej łóżka i wpatrywałem się dłużej w jakąś książkę, która leżała na jej szafce nocnej. Bezmyślnie, czekając tylko na powrót Radelli. Powitałem ja łagodnym uśmiechem
- Zabawny nawyk - stwierdziłem, wskazując na koszulkę na jej głowie. - Ale skoro ci tak wygodnie... - podsuwałem wzruszając ramionami. - Niestety nie umiem opowiadać bajek, ani śpiewać do snu, więc musi ci wystarczyć samo to, że będę - rzuciłem rozbawiony.
Offline
Poczerwieniałam z lekka i wsunęłam się pospiesznie pod kołdrę, zawstydzona. Położyłam się na boku, a spod nakrycia wystarała mi jedynie głowa i palce dłoni. Ułożyłam się na boku, policzek wciskając w moją dłoń i spoglądając na wampira.
- N-nie... nie musisz nic robić - zapewniłam go, zaciskając palce drugiej dłoni na kołdrze. - Zasnę szybko - zapewniłam, przymykając powieki ale nie do końca. Cały czas jeszcze obserwowałam Zaffa.
Offline
Pokiwałem głową bez słowa i czekałem jednak spokojnie, aż jej tętno zwolni. Do tego czasu po prostu spoglądałem łagodnie na czarodziejkę.
- Dobranoc Ella, śpij spokojnie - powiedziałem miękko gdy bicie serca jej zwolniło, tak jak oddech. - Mam nadzieję, że pezestaniesz się mnie bać... - westchnąłem do siebie, wstając z fotela i ruszając do wyjścia z pokoju.
Offline
Rano faktycznie przyszedł wcześnie, chyba wcześniej niż zwykle nawet, bo jeszcze nie zdążyłam się ubrać. Siedziałam na kanapie w piżamie i owinięta w kolorowy szlafrok.
- Oh... Dzień dobry, Zaff - szepnęłam trochę zaskoczona, zamykając książkę i przyciskając ją do piersi. Znów przyniósł dwa talerze, będzie jeść razem ze mną. Uśmiechnęłam się lekko. - Nie wiedziałam, że... Że przyjdziesz tak wcześnie - wyznałam, podnosząc się z miejsca. Odłożyłam książkę na stolik. - Nie ubrałam się jeszcze...
Offline
- Nie przejmuj się - zapewniłem spokojnie, trochę sennym tonem. - Dla ciebie to śniadanie, a dla mnie to kolacja. Chciałem się przespać jak zjem - wyjaśniłem, stawiając talerze na stole. - Jeśli nie jesteś głodna to zjem sam. Powinienem być dziś nocą wyspany - westchnąłem.
Offline
- Nie, nie, jestem w sumie głodna. Mogę zjeść z tobą - zapewnilam spokojnym głosem i podeszłam do stołu, bezgłośnie siadając na krześle. Na tym samym co zawsze, za każdym razem zajmowałam dokładnie to samo miejsce. - Masz coś.. ważnego dzisiejszej nocy, Zaff? - zapytałam grzecznie.
Offline
- Oh, znajomi urządzają bankiet. Wielki, bo w końcu dla wampirów - wyjaśniłem. - Uwielbiam bankiety, szczególnie te duże i wystawne. Tyle wpływowych wampirów i ludzi... Zawsze coś ciekawego się wydarzy a ja uwielbiam o tym wiedzieć pierwszy - wyznałem. - Moja ciekawska i plotkarska dusza zostaje wtedy zaspokojona - stwierdziłem, biorąc łyka herbaty, aż czerwonej od krwi.
Offline
Zmarszczyłam lekko brwi, spoglądając na wampira przez stół.
- Lubisz, gdy coś się dzieje? - zapytałam, powoli biorąc się za jedzenie. - Ale często siedzisz sam w... Swoim pokoju? - ciągnęłam dalej. - Skaplikowane to trochę - stwierdziłam, wzdychając cicho z frustracją.
Offline
- Jestem dość skomplikowany, to fakt - parknąłem. - Rodziny nie znoszę w większości. Ale lubię dramaty czy ciekawe, pikantne szczegóły... Poza tym lubię tańczyć. Umiesz tańczyć? Nic znajdziesz wampira, który nie umie tańczyć - zażartowałem.
Offline
- Umm... Nie wiem, czy moje umiejętności taneczne są powalające. Zapewne nie tańczę zbyt dobrze, ale z tego co pamiętam, to nie staję nikomu na stopach - mruknęłam, uśmiechając się lekko do wampira. Potem jednak zagryzłam wargę, gdy kolejna myśl wpadła mi do głowy. - A skoro lubisz dramatyczne i ciekawe rzeczy... To czemu właściwie tu siedzisz? Wciąż nie mogę tego pojąć, Zaff. Jestem raczej... nudna. Przynajmniej na to wynika jakby patrzeć z twojego punktu... widzenia? - zakończyłam bardzo niepewnie, wręcz pytająco.
Offline
- Nie jesteś "nudna". Szczerze mówiąc jesteś najciekawszym elementem mojego życia, prócz bankietów i okazjonalnych spotkań ze znajomymi - wzruszyłem ramionami. - No i nie lubisz samotności. Widziałem, jak zaczynasz panikować i nie chce by tak cię to dotykało - dodałem szczerze, łagodnie.
Offline
- Nie zdawałam sobie z tego sprawy, póki naprawdę nie zostałam sama - szepnęłam smutniejąc. Sięgnęłam po kubek z herbatą, obejmując go w obie dłonie. Nie był parzący, był przyjemnie ciepły. - To było straszne - dodałam, wpatrując się w ciepły napój. - Bardzo nie chcę zostawać już sama. Nie na tak długo, Zaff - powiedziałam prosząco. - Będę spokojna - obiecałam.
Offline
Westchnąłem i pokiwałem głową.
- Wierzę ci. Co nie zmienia faktu, że dziś powinienem się przespać - zauważyłem. - Um... Będę dosłownie za drzwiami. Albo jak chcesz to prześpię się tutaj, jeśli chcesz bym został - zaproponowałem. - Przyniosę ci obiad, znów się zdrzemnę, a jak przyniosę ci kolację to przebiorę się i przygotuje, poczekam aż zaśniesz, a potem wychodzę. Gdyby jednak była jakaś pilna sprawa, to daj mi znać - wyjaśniłem plan na dziś.
Offline
- Naprawdę chcesz... Tak zrobić...? - upewniłam się, coraz bardziej zaskoczona jego postawą.
Kompletnie się tego nie spodziewałam, bo osobie która... mnie porwała i tu zamknęła. A jednak. On był bardzo miły i chciał o mnie dbać. Nie chciał abym czuła się źle pod jego opieką. I nie traktował mnie jak lakę, która nie ma swojego zdania. Byłam żywą osobą, która miała w pełni prawo do głosu. Oh... no prócz tego w sprawie wyjścia stąd.
- Właściwie, to... te lampy w "oknach"... czemu nie przestawisz ich? Żeby mój dzień był w nocy...? Skoro stąd nie wyjdę - szepnęłam, a gardło mi się nieco zacisnęło - to to chyba nie ma... większego znaczenia. Choć nie wiem do końca jak to działa - dodałam, mamrocząc dosyć cicho.
Offline
Zamyśliłem się, przez chwilę jedząc w ciszy.
- Nie lubisz zmian - zauważyłem. - Nie chciałbym wpływać na ciebie jakoś za bardzo... Taka zmiana może być dla ciebie przez pewien czas męcząca - zauważyłem. - Nie przeszkadza mi, że muszę do ciebie wstawać, serio. Chyba, że masz dość zmęczonego i zazwyczaj sennego Zaffa. Zacznę więcej gadać, tak tylko ostrzegam - dorzuciłem. - Powiedz tylko słowo - podsumowałem, wzruszając ramionami i dopijając swoją herbatę do końca.
Offline
- Nie lubię zmian - przytaknęłam. Wzięłam głęboki oddech. - Nie przeszkadzasz mi, naprawdę. J-ja... Wspominałam już. Twoja obecność jest dla mnie... mhm, przyjemna. Lubię jak tu jesteś, jak nie jestem sama. - Dokończyła jeść śniadanie. Oparłam się plecami o oparcie krzesła, kładąc dłonie na kolanach. - Może następnym razem potańczymy... - szepnęłam. - Żeby... um, zrobić coś... coś co ty lubisz?
Offline