Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Spokojnie, nie jestem znawcą - parsknąłem. - Z przyjemnością za to popatrzę na twoje szczęście, Ella - uznałem miękko, niemal szarmancko i flirciarsko. Dobrze. Uwieść ją, muszę wzbudzić jej sympatię, to pewne. A na razie chyba nieźle mi szło...
Offline
Zaśmiałam się.
- Nie trzeba być znawcą - mruknęłam, ostrożnie wyciągając instrument - aby usłyszeć fałsz. Wierz mi - zapewnilam go, siadając po turedzku i póki co sprawdzając czy nie są bardzo rozstrojone. - Mocno to słychać. To silny instrument. Bywa delikatny, ale jest zdecydowanie bardzo piskliwy i... - Zaczerwieniłam się. Tyle słów na raz. Spokojnie Radella., Spokojnie...
Offline
- Mów dalej, zaczęłaś się rozkręcać - zachęciłem ją ze śmiechem, przyglądając się jej skupionej minie oraz zręcznym palcom, które kręciły coś przy instrumencie.
- Wiem jak działają skrzypce, ale jestem pewien, że nie jest tak ćle w końcu, prawda?.
Offline
- Sama nie wiem... Nie pamiętam już na czym stoję. Nie mam... Co do tego pewności - poprawiłam sie. Wzięłam głębszy oddech i podniosłam się z miejsca. - Lubię skrzypce bo... Mam wrażenie, że mogą jednak bardziej wyrazić emocje niż fortepian. Bardziej czuć krzyk, bardziej czuć rozpacz, bardziej czuć radość, bardziej czuć spokój... Bardziej namacalne jest to wszystko. A fortepian jest... Otoczony jednak tą nutą tajemnicy. Mimo wszystko. - Wzruszyłam ramionami, przygryzając wargę. - Ale to moje odczucia! - Zacisnęłam palce na smyczku.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze, poruszony tymi słowami. Tak szczerze poruszony nimi, że aż zapomniałem gdzie siedzę i dlaczego, Ella na krótki moment przestała byś moim więźniem...
- Piękne słowa - przyznałem. - Nigdy nie myślałem o skrzypcach w ten sposób... A faktycznie coś w tym jest - uśmiechnąłem się. - Tym bardziej chcę usłyszeć jak grasz... Chciałbym zobaczyć twoje emocje.
Offline
Zacisnęłam wargi zestresowana.
- Wolałabym jednak... Żebyś nie patrzył - poprosiłam. - To że słuchasz będzie wystarczającym wyzwaniem dla mnie - przyznałam się z niemrawą miną. Wzięłam głęboki oddech. - Po prostu... Mhm, po prostu zamknij oczy. Zamknij oczy i słuchaj, Zaff - szepnęłam, ustawiając się i unosząc dłoń ze smyczkiem.
Musiałam się chwilę zastanowić co chce zagrać i co na tyle dobrze pamiętam aby nie zrobić głupich błędów. Wybrałam dosyć spokojna melodie, momentami jedynie bardziej wybuchowa. Nie wiem czy miała ona coś wspólnego z tym co czułam, ale gdy zaczęłam już grać to na pewno wyczułam się. Kilka razy zapiszczało mi w uszach nieprzyjemnie, gdy się po myliłam ale... Zagrałam.
Offline
Tak jak prosiła, zamknąłem oczy - i tak pamiętałem dokładnie jej obraz, ale faktycznie to dźwięki były ważne w tym momencie. Zazwyczaj bałem się zamykać oczy przy istotach zdolnych mnie skrzywdzić, ale uznałem, że Ella tego nie zrobi. Nie zostało mi nic innego jak rozkoszować się muzyką.
- Podobało mi się - przyznałem szczerze i z zadowoleniem, nadal mając przymknięte powieki. - Przynajmniej teraz wiem, że się mnie już nie boisz... Nie byłaś przestraszona - dodałem, zagryzając wargi. - Masz w sobie tyle uczuć, a tak boisz się je przedstawiać...
Offline
Przykucnęłam i ostroznie odłożyłam instrument na miejsce.
- Skąd wysuwasz takie wnioski? - zapytałam ciuchutko, zawstydzona jego słowami. Powoli zapiełam futerał, czując jak moje policzki nagrzewają się coraz bardziej z każdą chwilą.
Offline
- Nie grałaś przestraszona, ani przez chwilkę. I słyszałem wiele, wiele emocji. Wczułaś się, Ella, było to słychać - wyjaśniłem. - Ale jeszcze nie widziałem tylu emocji z tobą w rozmowie, jak teraz usłyszałem w twojej grze - podsumowałem. Westchnąłem, nadal mając zamknięte oczy. - Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni... - przyznałem szczerze.
Offline
- Nie mam pojęcia, Zaff - szepnęła, odgarniając włosy z twarzy i podnosząc się do góry. Powoli usiadłam na fotelu. Popatrzyłam na wampira, który wciąż miał zamknięte oczy. Tak było zdecydowanie łatwiej. - Nawet nie wiedziałam, że... Aż tak to się różni - mruknęłam, wodząc wzrokiem po jego twarzy. Był naprawdę przystojnym, a gdy nie był tak bardzo poważny, a lekko się uśmiechał... Wyglądał wręcz przyjaźnie i bardzo, bardzo miło...
Zawstydzona swoimi myślami odwróciłam wzrok.
Offline
- No cóż... więc zostaje mi nadzieja - westchnąłem i uniosłem powieki. - To jak? Mam talię kart dla nas. Mogę cię czegoś nauczyć, jak grać w Wojnę, Pokera... - zaproponowałem, wyciągając z kieszeni dość często używane karty. - Sam często układam też Pasjansa, to ciekawe zajęcie i pomaga gdy siedzisz sam w pokoju - dodałem.
Offline
- Dobrze, możesz mnie nauczyć - szepnęłam, przyciagajac kolana do piersi. Jakbym chciała się skurczyć i zniknąć. Ale to był zwykły odruch, gdy to sobie usaidomilam, zaraz wróciłam do poprzedniej pozycji. Wzięłam głęboki oddech. Odchrząknęłam. - Czy... Czy często zostajesz sam w pokoju? - zapytałam ostrożnie.
Offline
- Kiedy byłem mały, zamykano mnie tam, jeśli byłem niegrzeczny - wyjaśniłem. - Teraz sam się czasem tam zamykam, jeśli potrzebuję... Um, odetchnąć od wszystkich. Czasem też chowałem się tutaj, przed tobą - dodałem. - Więc tak. Często zostawałem sam w pokoju. Tak to jest, kiedy jest się najmłodszym z rodziny... Traktują cię całe życie jak dziecko - wzruszyłem ramionami, rozkładając karty.
Offline
- Powinieneś wiedzieć, że samotność nie jest przyjemna - mruknęłam, spoglądając na swoje kolana. Wzięłam głęboki oddech. - Twoja rodzina cię nie lubi...? - zapytałam z szybko bijącym sercem, bo czułam że poprzednie zdanie było nie na miejscu. Nie powinnam już do tego wracać.
Offline
- Hm, wampirzyce zazwyczaj nie kochają swoich dzieci - wzruszyłem ramionami. - Nigdy nie otaczano mnie czy rodzeństwa ciepłem i miłością. Ojczym ma do mnie obojętny stosunek. Nie przeszkadza mu, że żyję - stwierdziłem, a potem na chwilę się zawiesiłem, skrzywiłem nieznacznie, ale zaraz otrząsnąłem się. - Ojca nie znam. Szczerze mówiąc nie pytałem nigdy kto nim jest. Jestem Leeches po matce i to najważniejsze - podsumowałem. - U nas nie ma pojęcia dobry, czy zły rodzić. Jest ród, rodzina i duma z nazwiska. Oraz duża doza niechęci i obrzydzenia, wymieszanej z krwią i doczesnym zaspokajaniem potrzeb. Wampiry już tak chyba mają.
Offline
Zadrzalam mimowolnie.
- Czyli masz obowiązki względem nazwiska... Czemu interesujesz się moja rodzina, skoro twoja własną w ogóle cię nie interesuje? Trochę tego nie rozumiem. - Zagryzła wargę. - Boje się z lekka gdy mówisz do mnie tak szczerze... Bo mówisz?
Offline
- Tak, mówię szczerze - pokiwałem głową, ale musiałem się chwilę zastanowić nad odpowiedzią dla Elli. Jej zestaw pytań robił się coraz cięższy. - Kiedy byłem mniejszy, widywałem przez okno pokoju bawiące się dzieci ze swoimi rodzicami. Niektóre czarodziejów, niektóre ludzi. Stwierdziłem, że muszą mieć oni cudowne życie, a ich rodziny muszą być szczęśliwe i związane nie przez nazwisko, a czymś więcej. Zazdrościłem im szczerze. W mojej rodzinie nigdy nie będzie takiej bliskości, więc pomyślałem, że w twojej...
Offline
Odchrząknęłam.
- Moi rodzice o mnie dbali - szepnęłam dosyć uparcie, jak nie ja. Wzięłam głęboki oddech, zaciskając palce na materiale spódnicy. - Mhm, to... To może zagramy? Nauczysz mnie? - spytałam cicho.
Offline
- O moją edukację też dbano... - mruknąłem, a potem skinąłem głową. - Tak, zagramy - uśmiechnąłem się lekko, porzucając poprzedni temat i rozkładając karty na stoliku.
Po dłuższym czasie jak zabawa trwała w najlepsze, Ella ziewnęła, a ja zorientowałem się, która jest godzina.
- Chyba chcesz spać? Już późno dla ciebie - zauważyłem znad kart.
Offline
Ziewnęłam i pokiwałam głową.
- Tak, jestem już... Zmęczona - przytaknęłam, odkładając karty na bok. Popatrzyłam na wampira z wdzięcznością. - Dziękuję ci, że... Nie zostawiłeś mnie tu samej - szepnęłam. - Nie chce być już tu sama - dodałam z lekka spanikowana.
Offline