Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Wyjątkowo. Choć jeśli wolisz, mogę częściej z tobą jeść posiłki - uznałem. - Po prostu przebywanie z moją rodziną w jednym pomieszczeniu grozi śmiercią albo trwałym kalectwem. Matka rzuciła jednym kieliszkiem w stronę ściany, prawie trafiając mojego służącego - pokręciłem głową. - Tutaj będziemy oboje bezpieczni - podsumowałem, a potem machnąłem ręką w stronę futerału. - Gdy chciałem zlecić szukanie dla ciebie skrzypiec, starsza siostra przypomniała mi że babka od strony matki grała i powinny gdzieś być w jej starym pokoju - wyjaśniłem. - To niewielki wyczyn, ale cieszę że doceniasz!
Offline
- Bardzo się cieszę - przyznałam, uśmiechając się szczerze. Sięgnęłam po kubek z ciepłym napojem. - Później... Później spróbuję sobie przypomnieć jak się grało - dodałam i po upiciu łyka, odstawiłam kubek na bok. Przygryzłam wargę. - Czemu... Dlaczego... Mhm, czemu twoja mama jest, taka... Taka agresywna? - zapytałam niepewnie, jąkając się.
Nie byłam pewna czy mogę go dopytywać o takie rzeczy.
Offline
- Irytuje ją. Być może słusznie - uznałem, siadając do stołu. - Nie sądzę, że znasz sposób działania wampirzych rodów. Nawet bym cie o to nie podejrzewał, nie specjalnie to kogoś interesuje, kto sam nie ma w tym interesu - podsumowałem. - Mogę ci wyjaśnić, ale jak chcesz. Głównie chodzi o to, że rodzina nie może znaleźć kandydatki na moją żonę, a każdą z premedytacją odrzucam... - wzruszyłem ramionami. - Dlatego matka się wkurza. Zazwyczaj jest tak agresywna. W sumie moja siostra ma tą agresję po niej - parsknąłem.
Offline
Zagryzłam wargę powoli sięgając po widelec. Nalesniki, które przyniósł wyglądały bardzo smacznie.
- Mhm... Agresją mnie przeraża - wymamrotałam pod nosem, bardziej do siebie. - Wiele rzeczy mnie przeraża - dodałam, a kąciki ust lekko mi drgnęły. Westchnęłam ciężko. - Ty.... Nie będziesz... Nie będziesz agresywny? - upewniłam się.
Offline
Uniosłem lekko brwi, zerkając na Elle.
- A byłem dotychczas? Wykazywałem jakiekolwiek oznaki agresji? Groziłem ci kiedykolwiek? Bo o ile mnie pamięć nie myli, raczej podkreślałem za każdym razem, że chce dla ciebie dobrze - wspomniałem. - Słuchałaś mnie czasem? A nawet jeśli, to czy brałaś mnie na poważnie?
Offline
Zacisnęłam usta, kulach ramiona i pochylając głowę. Chciałam znów zniknąć. Co robiłam nie tak, że wciąż się na mnie denerwował? Że wciąż mówił do mnie takim tonem i w taki sposób?
- Nie, nie byłeś taki... Wybacz - wyszeptałam skruszona.
Offline
Popatrzyłem na nią, a potem zmiękłem. Nie taka droga do jej szyi Zaff, musisz się bardziej postarać... czułem jednak, że będzie warto. Poza tym rozmowa z nią... póki co była dość jednostronna. Musiałem ją ośmielić do siebie.
- No właśnie - westchnąłem łagodniej. - Nie mam zamiaru cię skrzywdzić, oraz nie jestem ani trochę agresywny - zapewniłem ją spokojnie. - Więc nie musisz się mnie bać i ciągle jąkać - dodałem i uśmiechnąłem się lekko. - Okej?
Offline
Wzięłam głęboki oddech, prostując się.
- Okej. Staram się - zapewnilam cicho, podnosząc na niego wzrok. Uśmiechnęłam się lekko. - Jestem zestresowana - wyjaśniłam, powoli odkrajajac kawałek naleśnika widelcem. - Nie wiem... Nie wiem co robić... I... I o czym mówić...
Offline
- O czymkolwiek chcesz - stwierdziłem. - Nie miałaś nigdy przyjaciół? No wiesz, o czym byś pogadała luźno ze swoim przyjacielem? - zapytałem miękko, skupiając się chwilę na jedzeniu. Mi nawet cisza nie przeszkadza... Ani trochę nie przeszkadza, kiedy w powietrzu unosił się słodki zapach Elli... To znaczy jej krwi!
Offline
Przez chwilę nic nie mowilam, dumając nad jego slowami.
- Niezbyt... Ja... Nie należę do towarzyskich osób - powedziałam zażenowana, czerwieniejąc na całej twarzy. Spojrzałam kontrolnie na Zaffa. - Nie wiem teraz... O co mogę cię pytać, a o co nie... Boje się, że zaczniesz się na mnie denerwowac. Nie chcę tego...
Offline
- No to... Obiecuję się nie denerwować - parsknąłem. - Pytaj śmiało, masz absolutne prawo - parsknąłem, jedząc dalej. - Nie jestem też aż tak przewrażliwiony na punkcie pytań do mnie. Na większość staram się odpowiedzieć naprawdę szczerze - zauważyłem.
Offline
- Czasem robisz groźne miny. Gdy tak bardzo poważniejesz. Albo skupiasz się na czymś... Mhm, nie jestem co do tego pewna. Po prostu... Zastanawiam się, o czym wtedy tak bardzo myślisz. - Powoli zaczęłam jeść. - A może mi się tylko wydaje... - powiedziałam po chwili bardzo cicho. Pokręciłam głową. - Nieważne. Głupie... Pytanie.
Offline
- Myślę o wielu rzeczach - przyznałem. - Teraz głównie nad tym jak z tobą rozmawiać, byś się mnie nie bała. Muszę przemyśleć wszystkie możliwe odpowiedzi i dopiero się odezwać. No i mówić łagodnie i spokojnie. Mówiłem ci, że się staram - wyjaśniłem na spokojnie. - Nie ma głupich pytań, Ella, to podstawowa zasada - dodałem pouczającym, acz łagodnym tonem.
Offline
- Nie ma głupich pytań... - powtórzyłam. Choć ciężko było mi to pojąć. W domu raczej... Nie byłam nigdy słuchana. Może to tez przez to byłam jeszcze bardziej przerażona, gdy ktoś skupiał na mnie dużo uwagi? Nie byłam przekonana. - Dobrze, Zaff, spróbuję. Będę się starać. Doceniam... Że jesteś przyjazny - powedziałam, starając się zabrzmieć pewniej.
Offline
- Brzmisz, jakby każde moje słowo było dla ciebie totalną nowością - zauważyłem, marszcząc lekko brwi. - Zaczynam się martwić jak wyglądało twoje wychowanie - dodałem szczerze, a potem pokręciłem głową. - No dobrze, nie powinienem pytać o rodzinę, to niegrzeczne. Jednak ciekawski ze mnie wampir - przyznałem się od razu.
Offline
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Moje wychychiwanie chyba było... Normalne - stwierdziłam, marszcząc brwi. Nie miałam porównania więc ciężko mi było to stwierdzić. Nigdy za dużo nie wychodziłam z domu. Uczyłam się głównie tam, wychodzac z niego na egzaminy. - Nigdy nie byłam pewna siebie - broniłam dalej swoich rodziców, choć po głowie mi chodziły musli, że wiele rzeczy pogłębiło się... gdy dostawałam od nich coraz mniej uwagi, coraz więcej wymagać i coraz więcej pogardy. Trąciłam pewność siebie. A kontakt z ludźmi ograniczyłam do minimum. - Od zawsze bywałam strachliwa - dodałam. - Tak jak.... Jak ty pewnie od zawsze byłeś... Byłeś ciekawski. Prawda?
Offline
- Tak, pewnie tak. Coś w tym jest - przyznałem z początku. - Ale wiesz, rodzice wpływają na nas dość mocno. Ja mam zewsząd przykłady ploteczek, odpowiednich zwrotów by dowiedzieć się najwięcej... - wzruszyłem ramionami. - Szkoda, że rodzice nie uczyli cię pewności siebie, a pogłębiali ten strach... - dodałem ciszej, ze szczerym żalem. Bo każdemu by się zrobiło żal na widok smutku i żałości tej istoty!
Offline
Zagryzłam wargę.
- I tak ich kocham. To moi rodzice - mruknęłam, kręcąc głową. Zerknęłam na futerał, czekający na to, aż w końcu ktoś go otworzy. Byłam podekscytowana myślą gry na skrzypcach. Nie mogalm się wręcz tego doczekać. Popatrzyłam na Zaffa. - M-musimy... Roziwiac o tym? - zapytałam. - Wolałabym... Już nie. Nie rozmowach.
Offline
- W porządku - pokiwałem głową kończąc naleśniki. - Twoja wola. Chcesz pewnie już do nich zajrzeć - wskazałem głową na futerał. - Nie krępuj się. Usiądę sobie na kanapie spokojnie, byś nie była sama - stwierdziłem, wstając od stołu, gdy skończyłem jeść.
Offline
- Pewnie będę fałszować - założyłam z góry, również się podnosząc. - nie wiem czy... Chcesz tego słuchać - powiedziałam, lekko się krzywiąc. - To wcale nie będzie takie przyjemne - mruknęłam, przykucnąć przy futerale i otwierając go. Ostrożnie wyjęłam z niego skrzypce. Były śliczne.
Offline