Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Uważasz mnie za zwykłą pijawkę. I nie słuchasz, gdy mówię, że chcę o ciebie zadbać, tylko wyłączasz się po usłyszeniu krew, albo wampir - wywróciłem oczami. - To bardzo niegrzeczne. I rasistowskie. Jak zawsze wampiry to te złe potwory spod łóżek -prychnąłem. - Podczas gdy wilki ranią swoje dzieci "da wychowania", czarodzieje opuszczają dom rodzinny, bo już nie mogą tam wytrzymać, ale to ja jestem ten zły, bo chcę cię ugryźć, co cię absolutnie nie zaboli, a nawet będzie przyjemne. No nic dziwnego, że się mnie boisz - prychnąłem.
Offline
- J-j-ja... - zacięłam się. Patrzyłam przez dłuższą chwilę na niego z szeroko otwartymi oczami. - J-ja... - Wzięłam głębszy oddech. - Ja zazwyczaj się boje - prxynznlaam się, wysuszając to w końcu z siebie. - N-nie... Nie jestem... Śmiała - wyszeptałam bardzo tym zawstydzona. Nie chciałam by sobie poszedł. Ale gdy mówił w taki sposób... Chciałam się po prostu wyjaśnić.
Offline
- Zauważyłem - westchnąłem, zamykając oczy i przecierając skronie. - No i cały czas się mnie boisz. Znakomicie - podsumowałem już na głos, bo bardzo ciężko było zebrać myśli przy Elli. - Nie wiem jak miałabyś się mnie przestać bać. Naprawdę się staram, czy tak ciężko jest na moment zapomnieć, że jestem jakimś ta porywaczem? Spojrzałaś mi w twarz dwa razy, mojego imienia prawdopodobnie nie pamiętasz, podczas gdy ja się staram za trzech byś mnie chociaż polubiła. Albo przestała dygotać na mój widok - przyznałem dość szczerze.
Offline
- Naprawdę liczysz ile razy popatrzyłam ci w oczy? - zapytałam zaskoczona.
Podniosłam na niego niepewnie wzrok i przyjrzałam się jego twarzy, bo faktycznie nie robiłam tego prosię w ogóle. Ostatnim razem wydawał się być naprawdę przerażający. Teraz... Dostrzegłam w nim więcej delikatności. Te czarne oczy... Hipnotyczne.
- Zaff - mruknęłam, a policzki mi poczerwieniały. - Pamiętam twoje imię. Nazywasz się Zaff - powedziałam w miarę opanowanym głosem.
Offline
- Trzy - odparłem, spoglądając na nią, i skinąłem głową. - Miło mi, Ella. Dawno się nie widzieliśmy - dodałem, parskając. Któż by pomyślał, że przez chwilę będę dla niej dobitny i szczery, a ona... to łyknie. Chyba naprawdę samotność ja zabijała.
- Widzisz, nie jestem już taki straszny - podsuwałem łagodniej. Chwilę spoglądaliśmy na siebie, gdy w końcu podciągałem się z pozycji leżącej na siedzącą. Z szacunku.
- Pewnie chciałabyś bym jeszcze posiedział? Możemy posiedzieć. Chcesz o czymś pogadać? - zaproponowałem.
Offline
Poruszyłam się niespokojnie na krześle. Z ekscytacji. I nerwów. Rozmowiać, oh tak! Tylko o czym, o czym by tu rozmawiać.
-Tak, proszę cię... Nie wychodź jeszcze - szpepnęłam niemal błagalnie. Odsunęłam od siebie niedojedzoną jajecznicę, złapałam kubek z herbatą i podniosłam się z krzesła aby powoli przesiąść się na fotel. Ale nie wiedziałam,islam co dalej. O czym mogłabym z nim rozmawiać. O czymś co znam. Mhm... - Grasz na jakimś instrumencie...?
Offline
- Fortepianie - odparłem miękko, dość naturalnie. Starałem się udawać, że rozmawiam z siostrą, a nie czarodziejką o przepysznej krwi, wtedy lepiej to brzmiało. I byłem szczery. - Od małego właściwie i cały czas. W gabinecie mam nawet pianino - wyjaśniłem. - Uczono mnie jakiś czas, ale jestem raczej samoukiem. A ty, też na czymś grasz? - spojrzałem na nią. Była bliżej.
Offline
Usiadłam w fotelu, poprawiając poduszkę i spoglądając na wampira siedzącego na kanapie. Skuliłam się mimowolnie pod jego spojrzeniem, ale chyba już nie drżałam? Nie byłam pewna. Zacisnęłam palce na kubku.
- Na fortepianie i skrzypcach - powedziałam cicho. - Bardzo... Hm, bardzo to lubię - przyznałam się. - Choć dawno... Dawno nie grałam - dodalam, przygryzając wargę.
Offline
- Chcesz bym wstawił tu pianino? - zaproponowałem. - Moglibyśmy się nauczyć grać na dwie ręce - zaśmiałem się cicho. - Nigdy nikt ze mną nie grał. Słuchać też nie słuchali - wzruszyłem ramionami. - Skrzypce... jakże to piękny i majestatyczny instrument - zamruczałem, starając sobie przypomnieć jakiś utwór na skrzypce i fortepian. Zaraz jednak wróciłem wzrok do Elli.
- A ciebie ktoś słuchał? Czy też uczyłaś się sama?
Offline
- Nie uczyłam się sama - odparłam. - Ale nigdy... Nie grałam przed nikim. Czasem słuchała mnie siostra, choć bardzo rzadko. Uczyłam się dla siebie z czytaj przyjemności - wyjaśniłam lekko się uśmiechając. - Gdybyś mógł... Jeśli jest taka możliwość... Mhm, było by mi bardzo miło. Znów moc zagrać... Choć nie wiem, czy nadaje się do gry na cztery ręce - stwierdziłam, lekko się krzywiąc.
Offline
- Oboje poćwiczymy - parsknąłem. - Czyli też samouk? Rozumiem - pokiwałem głową. - Myślałem, że w rodzinach bardziej dba się o dzieci - przyznałem, znów szczerze. - Wampiry nie dbają o potomstwo, ale to dość powszechne...
Offline
- Um, nie, nie... Miałam nauczyciela - odparłam. - Rodzice o mnie dbali - broniłam ich. Może nie byli moim największym wsparciem, ale nigdy mi nie zrobili wielkiej krzywdy... - Zaczęłam uczyć się sama, ale gdy ich poprosiłam o lekcje, to mi je zapewnili - dodałam szeptem. Upiłam dwa łyki herbaty.
Offline
- To i tak gorzej niż myślałem - mruknąłem. - Cóż, miałem inne wyobrażenie rodziny... To bardzo personalne. Um, nie ważne - pokręciłem głową. - Ale to fajnie. Mógłbym też spróbować poszukać ci jakiś skrzypiec? - uśmiechnąłem się szczerze.
Offline
- Było by fantastycznie. Uwielbiam skrzypce - przytaknęłam, uśmiechając się zadowolona. - Wręcz myślę, że mam nawet większy sentyment do nich niż do fortepianu - przyznałam się. - Ale tak jak mówiłam... Nie grałam już dawno. Pewnie wyszłam z wprawy i nic nie pamiętam... - Speszyłam się.
Offline
- Najwyżej ci pomogę - wzruszyłem ramionami. - Ale dobrze. Poszukam skrzypiec. Czasami słyszałem na żywo na balach ale nie tak osobno... Będzie miło je usłyszeć - przyznałem pod nos. - Postaram sie w takim razie, skoro ci zależy - uśmiechnąłem się szczerze, a potem skrzywiłem się na wibrację telefonu. Wiadomość od siostry. "Wracaj. Zaraz się wściekną".
- Powinienem wracać...
Offline
Posmutniałam. Już...? Musi iść...? Czemu tak szybko...
Pokiwałam powoli głową, zaciskając usta.
- Zależy mi - przytaknęłam, przyglądając mu się. W końcu zapamiętałam rysy jego twarzy. Faktycznie, bardzo głupie, że nie patrzyłam na niego przez tyle czasu, unikając skrzyżowania się naszych spojrzeń.
Nie powiedziałam jednak nic więcej na temat jego wyjścia. Chciałam żeby został ale przecież nie będę go prosiła skoro musi iść. To byłoby chyba bezsensowne.
Offline
- Przyjdę wieczorem. Na kolację. Mam na razie kłótnie do rozwiązania - wyjaśniłem z żalem. Chwilę na nią patrzyłem czule, by wstać z kanapy. - Posiedzę dłużej po kolacji. Umiesz grać w karty? - zapytałem miękko. - Możemy zagrać w coś - zaproponowałem, idąc w stronę drzwi.
Offline
- Nie... niestety nie umiem - mruknęłam, odwracając się na fotelu za Zaffem. - Ale mogę się spróbować nauczyć. Jeśli... Mhm, jeśli chcesz mnie nauczyć - powedziałam niepewnie, już czując przytłaczającą mnie samotność.
Znów tylko ja, książki, radio i cztery ściany. No dobrze, trochę więcej tych ścian. Ale wiadomo było o co mi chodzi. Perspektywy spędzenia kolejnych godzin w samotności strasznie mnie przygnębiały. Już rozumiałam o co chodziło, gdy się mówi, że jesteśmy istotami społecznymi i potrzebujemy grupy, aby prawidłowo funkcjonować. Ale mi wystarczy jedna osoba... Jedna... O więcej nie miałam zamiaru prosić...
- Proszę... Wróć szybko - dodałam jeszcze, a dokładniej wyrwało mi się w panice. Zacisnęłam mocno wargi.
Offline
Uśmiechnąłem się, kiwając głową.
- Nie mam zamiaru opuszczać cię na długo - zapewniłem spokojnie. - Gdybyś jednak zaczęła panikować... Naciśnij przynisk - dodałem i wyszedłem z pokoju.
Nie chce by sobie napsuła krwi przez samotność...
- Już jestem, Ella! - powiedziałem wchodząc do pokoju, z tacą z dwoma talerzami oraz futerałem na plecach. - I mam dla ciebie niespodziankę! Znalazłem stare skrzypce mojej babki na strychu... - powiedziałem stawiając posiłek na stole.
Offline
Wychyliłam się z sypialni i kontrolnie obrzucilas wszystko dookoła wzrokiem. Zauważyłam futerał.
- Łał, nie spodziewałam się... Że, że... Że tak szybko mi je przyniesiesz - szepnęłam, powoli idąc w jego strona. Popatrzyłam na talerze. - Będziesz jadł ze mną? - spytałam cicho. - Nie robiłeś tego wcześniej... - zauważyłam, siadając przy stole. - To... Miłe. Niezbyt, mhm, komfortowo się je, gdy ktoś się przygląda - powiedziałam prawie bezgłośnie, pochylając głowę.
Offline