Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- I zdrowo - uśmiechnąłem się lekko i także ściskając jej dłoń. - Pójdę się tylko umyć. Pościel łóżko i zaraz jestem przy tobie... - dodałem, a gdy wstałem przyciągnąłem ją do siebie delikatnie, by złożyć całusa na czole czarodziejki. - Przepraszam, że nie porozmawialiśmy o nas wcześniej - powiedziałem cicho.
Offline
- Przepraszam, że nie potrafiłam ci lepiej pokazać na czym to wszystko polega - szepnęłam lekko drżącym głosem.
Czy my się właśnie żegnaliśmy? To tak wyglądało? Jak rozstanie. Przecież... Nie! No błagam... Nie chcę tak, nie chcę się rozchodzić, rozstawać, nie chcę go opuszczać... Nie tytrzymam tego. Nie poradzę sobie.
Myslac tam o tym wszystkim patrzyłam mu w oczy.
Offline
- Wampiry chyba... Po prostu nie są stworzone do miłości - powiedziałem słabo. - Bardzo wiele mnie to kosztuje. Samo przyznanie przed sobą swoich uczuć, już nie mówiąc o wyznaniu ich - otuliłem jej policzki dłońmi. - Nie żałuję - dodałem jednak zaraz ze słabym uśmiechem i pocałowałem ją jeszcze krótko, by odsunąć się.
- Zaraz wracam, Ella - zapewniłem, ruszając do łazienki.
Offline
Chciałbym mu wyjaśnić w jakiś prosty sposób czym jest miłość i naczyń polega kochanie się nawzajem...
Podeszlam pospiesznie do łóżka aby zaścielić łóżko, tak jak prosił mnie Zaff. Chciałam się też sama przygotować do snu. Spięłam włosy w kitke aby mi nie przeszkadzały i podeszłam do szafy aby wyciągnąć z niej świeżą piżamę. Gdy sięgałam po ubranie, natknęłam się na jedną z koszul nocnych które dał mi Zaff. Wzięłam do ręki kremowy, śliski materiał z koronkowym wykończeniem. Skoro to miała być moja ostatnia noc tutaj... To czemu nie miałabym jej założyć? W sumie to tylko ubranie. Niezbyt w moim stylu, oh, bardzo nie w moim. Ale od niego. I ta myśl sprawiała że ta rzecz nabierała wartości.
Zdjęłam z siebie ubranie zakładając jedynie majtki i koszule, a potem weszłam pod kołdrę, wtulając twarz w poduszkę i czekając na Zaffa.
Offline
Wróciłem z łazienki do sypialni w samych bokserkach. Czułem się nieco lepiej orzeźwiony wodą, a gdy zobaczyłem Elle w łóżku zrobiło mi się ciepło na sercu. Ale nie tak ciepło jak od słońca - ciepło jak od przyjemnego płomienia ognia w mroźną zimę. Wsunąłem się pod kołdrę i zobaczyłem co Ella ma na sobie, co skwitowałem uśmiechem.
- Wiedziałem, że będziesz w tym wyglądać bajecznie - westchnąłem, a potem przysunąłem się do czarodziejki z uśmiechem. Pogłaskałem ją po policzku z czułością. - Wszystko w porządku? - upewniłem się troskliwie.
Offline
- Nie - szepnęłam pewnym głosem, a następnie wtuliłam się mocno w wampira, jakby od tego zależało moje życie i wzięłam głęboki oddech, napełniając płuca jego zapachem.
Teraz, gdy byłam już ukryta przed jego spojrzeniem oczy mi się znów zaszkliły,ale starałam się tego po sobie nie poznać. Tego, że smutek i żal rozdziera mi serce na drobne strzępy.
Offline
Westchnąłem ciężko i otuliłem Elle ramionami cierpliwie. Tak, zdecydowanie nauczyłem się przy tej dziewczynie cierpliwości.
- No już, spokojnie kochana - poprosiłem. - Jestem tu, przy tobie. A jutro wrócisz do mieszkania, do swojego domu. Zadzwonisz do rodziny i się z nimi pogodzisz. Pokażesz jaką jesteś cudowną osobą, a oni na pewno to dostrzegą - mówiłem cicho. - Tak będzie lepiej Ella, tak będzie lepiej...
Offline
- Nie... - szepnęłam, zaciskając znów palce z całych sił. - Nie, nie, nie... - mamrotałam uparcie. Dawno nie byłam czegoś tak pewna. Chciałam opuścić to miejsce ale wcale nie chciałam opuszczać jego...
Tym razem zbyt mocno wbijalam poznokcie w dłoń i poczułam jak przebijają skórę. Syknelam cicho, od razu rozluźniając dłoń.
Offline
- Radella, proszę - mówiłem dalej, ale to zaakcentowałem. - Nie jestem dla ciebie dobry. Nie po tym wszystkim co zrobiłem. Wiesz, że zrobiłem ci wiele złego. Chciałbym... Chciałbym byś była szczęśliwa, kochanie - powiedziałem cicho, otulając ją mocno i chowając nos w jej jasnych włosach. - Nawet jeśli ja nie będę, to ponad wszystko... Bądź szczęśliwa, znajdź kogoś lepszego ode mnie, kto cię nie wykorzysta... Kochanie?
Offline
- Nie mogę ci tego obiecać... - odparłam cicho. - Nie mogę, Zaff - powtórzyłam. - Czy... Czy to naprawdę nasza ostatnia noc...? Naprawdę nie spotkamy się już nigdy więcej, kochamy...? - dopytywałam z bólem w głowie.
Offline
- Nie wiem - przyznałem szczerze. - Nie mam zielonego pojęcia co zrobić. Moja rodzina... Naciskają na mnie, a jednocześnie czuje jak nigdy wcześniej, że nic dla nich nie znaczę - wyznałem cicho. - Nie chce tracić rodu i swojej posady, ale... ale nie możesz tu być, nie chcesz - przyznałem. Chwilę milczałem, lekko kołysząc Elle w ramionach i na razie próbując cokolwiek zaplanować, wymyślić coś, cokolwiek co by pozwoliło nam być szczęśliwymi.
- Ale... Jeśli niczego nie wymyślę... To tak. To może być nasza ostatnia wspólna noc - westchnąłem ciężko. Bo wszystko to było niewyobrażalnie ciężkie...
Offline
- Bardzo cię kocham - szepnęłam, głos miałam pełny szczerości, delikatny. Westchnęłam ciuchutko, rozluźniając całe ciało. Chciało mi się spać, byłam zmęczona i osłabiona. Zdenerwowana całym tym dniem.
Jutrzejszy będzie równie ciężki. Być może będzie nawet gorszy niż ten. Rany na mojej szyi się zagoją, zostaną najwyżej małe blizny,a rany w moim sercu jeszcze długo będą krwawić.
I to były moje ostatnie słowa które wypowiedziałam, sen szybko mnie pochłoną.
Offline
Rano, oboje obudziliśmy się w jasnym pokoju, kompletnie innym, a jednocześnie tak mi znajomym. Moi słudzy doskonale wypełnili swoje zadanie. Wszystko było w wystroju dokładnie tak jak wcześniej, nim rozkazałem przenieść wszystkie przedmioty Elli z mieszkania.
Popatrzyłem na czarodziejkę, jeszcze uśpioną i nie miałem zamiaru się ruszać. Wtulała się tak miło, a wszystko wokół nas nie miało znaczenia. Było nam dobrze. przynajmniej teraz...
Offline
- Dzień dobry, kochany - szepnęłam, nie mając zamiaru oszczędzać, czy dawkować tego pięknego określenia. Chciałam je powtarzać na okrągło, na zapas się nim nacieszyc. Szkoda, że nie było to możliwe...
Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam powieki, przecierając dłonią najpierw jedno a potem drugie oko. Oh... Pokoju był... Pusty. Serce mi zabiło szybciej ze strachu.
Naprawdę opuszczam to miejsce. Opuszczam Zaffa.
Offline
- Wszystko będzie czekać na ciebie w mieszkaniu, nie przejmuj się - uspokoiłem ją. Uśmiechnąłem się także, patrząc ciepło na Ellę, ciesząc nią wzrok, wodząc po jej twarzy spojrzeniem. Jej wielkie, piękne usta, jej prześliczne i szczere oczy...
- Widzę, że nabrałaś więcej kolorów na twarzy... To dobrze, już nie jesteś taka blada - mówiłem dalej, chcąc się zachowywać swobodnie i czule. Tak jakbym chciał zawsze. - Może załóż dziś mój sweter, chłodno jest na zewnątrz, nie chce byś się zaziębiła...
Offline
Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się słabo.
- Dobrze, założę - przytaknęłam. - Ty też już wyglądasz lepiej. - Uśmiechnęłam się szerzej. - Blady jak zwykle, a nie biały jak papier - szepnęłam, podciągając się wyżej, aby musnąć wargami kącik jego ust.
Offline
- To dobrze, wolę być statystycznie bladym wampirem, niż przesadnie bladym - zaśmiałem się cicho, całując ją leciutko. - Czuję się też lepiej. Słońce mi nieco zaszkodziło. Traf chciał, że było niezwykle słonecznie, a ja wybiegłem bez żadnej ochrony - westchnąłem rozbawiony, tuląc się do czarodziejki.
Offline
Pozwoliłam mu wtulić się we mnie, samej czerpiąc z tego dużo przyjemności. Pogładziłam go po ramieniu.
- Nie pomyślałam wtedy o słońcu, że ciebie tak razi. - Westchnęłam cicho. Chciałam powiedzieć: "następnym razem postaram się o tym pamietać" ale zanim się odezwałam uświadomiłam sobie, że nie mam pojęcia kiedy będzie "następny raz" i czy w ogóle będzie. - Dobrze, że nic ci się przez to nie stało... - Uśmiechnęłam się pod nosem.
Offline
- A ja cieszę się, że doszłaś do siebie. Zapewniam cię, że za kilka dni będziesz się czuła jak nowo narodzona - powiedziałem miękko. - Masz ochotę na śniadanie kochanie? - zapytałem z uśmiechem. - Powinnaś się jeszcze umyć porządnie i ubrać, a do śniadania wziąć witaminy. Posmaruje cię jeszcze maścią... A potem wyjdziemy z rezydencji...
Offline
Zacisnęłam zęby i mimo tego, że tak naprawdę odkąd się tu obudziłam, chciałam stąd wyjść to teraz... Ta informacja wcale nie była dla mnie dobra. W ogóle nie była dobra. W ogóle.
- Dobrze,za jakiś czas wstanę i... I zrobimy wszystko, ale powoli... Powolutku - szepnęłam.
Offline