Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Wróciłem Ella - westchnąłem, wchodząc do jej pokoju. - Przepraszam, że tak długo! Chciałem już wychodzić, ale jeszcze mnie zatrzymali na jakąś głupią pogawędkę o... Ella? - spiąłem czując w powietrzu podejrzany zapach. Nie, nie, nie, przecież... To zapach jadu. Wampirzego jadu. Ale skoro była tu tylko... Onienienie...!
- Radella!
Przebiegłem do sypialni, gdzie na łóżku leżała czarodziejka, widać, że musiała się doczołgać sama do łóżka, leżala na nim zwinięta w kłębek, jednak nie spała.
- Ella... Ella, kochanie - szeptałem spanikowany, ogarniając włosy z jej twarzy i nakierowując ją na mnie. - Ella? Ella, kto tu był? Kto ci to zrobił? - pytałem dalej, czując narastając panikę, a także i wściekłość. Ktoś tu wszedł, mimo mojego zakazu i próśb. A już nie mówiąc o tym, że... że pił z mojej Elli. Z mojej Elli!
Offline
Popatrzyłam na niego nieprzzytomna. Jednak gdy znów pomyślałam o wampirzycy łzy mi napłynęły do oczy i zaczęły powoli spływać po moich policzkach. Zapewne gdyby nie działanie jadu byłabym spanikowana ale tak nie było. Miałam siłę jedynie uronić kilka łez. Chciało mi się strasznie spać.
- Myślałam, że, że... Że to ty... A-ale... Ona tu weszła i nie mogłam n-nic zorbic, Zaff - wyszeptałam dosyć spokojnie, łkając pod nosem, złapałam jego dłoń i zaciskając na niej palce.
Offline
Ona. Ona, moja siostra. Ta żmija... Ta żmija, której ufałem... Ona...
- Spokojnie, Ella - szepnąłem, wsuwając się na łóżko. - Oddychaj spokojnie, dobrze? Musisz oddychać - dodałem. - Już nikt cię nie skrzywdzi, już nikt, zapewniam cię - dodałem czule. - Zostanę z tobą i cię obronię, przed wszystkim cię obronię, nikt cię nie tknie - dodałem, także ściskając jej dłoń i układając jej głowię na swoim torsie. - Śpij, musisz spokojnie się przespać, by jad przestał działać - powiedziałem miękko.
Offline
Pochlipując cicho zamknęłam znów oczy, starając się uspokoić. Słyszałam jego bijące serce, miałam je tuż pod uchem. Biło w zupełnie innym tempie niż moje. Ale... Było uspokajające.
- Przepraszam - szepnęłam z poczuciem winy.
Płakałam bo nie chciałam czuć tego wszystkiego co czułam. Byłam zmęczona i sfrustrowana. Musiałam puść spać... Sen... Mhm... Tak, tak... Zasnęłam chyba dosyć szybko, czując dłoń żąda, która gładziła mnie po włosach.
Offline
- To ja powinienem cię przepraszać, że mnie tu nie było, gdy najbardziej mnie potrzebowałaś - odparłem, przytulając czarodziejkę do siebie. - To nie twoja wina, Ella, to nie twoja wina - zapewniłem, a potem z cichym westchnieniem pochyliłem się by dać jej buziaka w głowę. - Śpij kochana, to ci naprawdę pomoże...
Offline
Jego słowa były bardzo niewyraźnie. I tak czułam się winna, obrzydliwe poczucie winy. Bo mi się to podobało, nie mogłam pozbyć się tego uczucia,że to było mimo wszystko przyjemne. Ahhhh...
Mętlik w głównie nie trwał długo, szybko zasnęłam i czułam że będę spać naprawdę długo.
Offline
Przysnąłem razem z Ellą, jednak zaraz się budziłem. Nie mogłem spać przez to co się zdarzyło, nie mogłem jasno myśleć. Dlatego też nie miałem zamiaru zastanawiać się nad moimi problemami z uczuciami, czy cokolwiek innego.
Ella. Moja siostra zraniła Ellę.
Nie wybaczę tego, nie wybaczę...
Offline
Nie wiem ile spałam, ale gdy się obudziłam, Zaff nadal był ze mną. Poruszyłam się nieco ale zaraz po tym stwierdziłam, że wciąż nie mam siły. Choć jad już nie działał. Czulam wszystko normalnie, a wspomnienia ze wczoraj nie były już tak zamglone.
Poczułam, że znów zbiera mi się na płacz i zadygotałam w jego ramionach, chowając twarz w jego koszulkę.
Offline
- Nie śpisz już? - zapytałem cicho, z troską. - Spokojnie, jesteś jeszcze zmęczona... Nie martw się, jestem tu przy tobie - zapewniłem miękko, głaszcząc ją po głowie, gdy wtuliła się ciaśniej we mnie. - Przepraszam, przepraszam, że wróciłem później, gdybym przyszedł jak zawsze... nie doszłoby do tego...
Offline
Pociągnęłam nosem, zaciskając palce na jego ubraniu.
- Czemu nie wróciłeś wcześniej... - wyszeptałam załamującym się głosem. Chciałam żeby to wszystko się nie wydarzyło. - Chce stąd wyjść Zaff, nie chcę tu być, chce wyjść z tego pokoju, nie chcę tu być - wymamrotałam spanikowana.
Offline
Poczułem jak łamie mi się serce. Naprawdę... Naprawdę zrobiło mi się niemal słabo. I jak na początku naszej historii odpowiadałem miękko na te słowa, teraz... Teraz nie chciałem by tak mówiła.
- Możemy iść na ogród... - zaproponowałem troskliwie i wziąłem czarodziejkę na ręce. Uniosłem ją i przeniosłem przez okno. Choć słońce świeciło bardzo jasno, to ja i tak usiadłem z Ellą w jej ulubionej części ogrodu, z błękitnymi kwiatami.
Offline
Skuliłam się w ramionach wampira, starając się nie płakać. Choć łzy co jakiś czas i tak przemykały po moich policzkach, zostawiając mokre ślady na mojej twarzy i tworząc mokre plamy na jego koszulce.
Choć nie zaprzeczenie, że delikatny powiew wiatru, szum lisci, zapach trawy i ciepłe promienie słońca spowodowały, że poczułam się trochę lepiej. Uchylałam powieki aby rozejrzeć się wokół. Otaczały nas niebieskie kwiaty. Uśmiechnęłam się pod nosem, trochę udobruchana. Choć czułam w piersi narastającą panikę. Bo wcale nie chodziło mi o wyjście z domu. Chodziło mi o opuszczenie tego miejsca, odejście... Nie chciałam tu już być w ogóle.
Offline
- Ella, powiedz coś... - poprosiłem, mrużąc oczy. - Proszę... Przepraszam, ja... ja nie wierzyłem, że ona może coś takiego zrobić... zawsze była dla mnie taka dobra, była najbliższa, zawsze była przy mnie w ciężkich chwilach, a teraz... Teraz tak cię skrzywdziła... Nie chciałem tego dla ciebie, chciałem dla ciebie naprawdę dobrze... Wybacz mi - szeptałem słabo. Chce mnie zostawić, chce mnie zostawić... Nie może, nie zgadzam się...!
Offline
- Wybaczam - szepnęłam szczerze. Nie umiałabym żyć w nienawiści, przebaczanie było zresztą łatwiejsze, wbrew pozorom. No a przede wszystkim nie umiałam mu nie wybaczać. Zagryzłam wargę. - J-ja... Hmmm... Wiem, że moja krew jest smaczna. Chciałabym umieć to znieść. Kocham cię ale... To nie jest prawdziwe, prawda? Jestem zabawką w twoich rękach - mamrotalam, coraz bardziej się pogrążając w czarnych myślach. - Nie mogę zrobić nic, za to ty możesz zrobić ze mną wszystko... - głos mi się załamał.
Naprawdę tak myślałam?
Offline
Czułem narastającą panikę. Co jej powiedziała, co... Dlaczego to tak boli, choć od początku tak faktycznie było?! Właśnie tym miała dla mnie być. Smakołykiem, dziewczyną do całowania, kimś kto by mnie czcił za to, że jestem... Ale nie była. Już nie. Jednak czy mogła mi wierzyć? Ja bym sobie nie zaufał, tyle razy ją okłamałem, a ona... ona nic nie wiedziała. A ja byłem zagubiony, nadal nie wiedząc, czy jestem w stanie poświęcić całą uwagę i być może życie, by... by być z tylko jedną istotą...
- Nie musisz mi wierzyć - zacząłem słabo. - Kłamałem z początku wiele razy... Miałaś mi dawać tylko krew, właśnie to chodziło jednak... Jednak coś poszło nie tak jak sądziłem i stałaś się dla mnie ważna... szczerze ważna. Chciałem byś czuła się dobrze, byś była bezpieczna, byś była tylko moja, byś dłużej tak na mnie zauroczona patrzyła... Chciałem coraz więcej twojej miłości, chciałem jej więcej i więcej, nie tylko pragnienia, miłości i... I sam coś zacząłem czuć. Boję się, Ella, ale... Ale myślę, że to miłość. A jeśli to miłość...
Przełknąłem ślinę, kręcąc głową.
- Nie chcę cię więzić. A jeśli chcesz stąd odejść... To ci w tym pomogę - powiedziałem słabo.
Offline
Znów załkałam w jego koszulkę.
- Kłamałeś...? - zapyatalm słabo, a mimo to i tak wtulałam się w niego. Kogo w takim razie kochałam? Jego, czy słowa którymi mnie karmił. I tak mi było trudno teraz sobie wyobrazić bycie z dala od niego ale mimo wszystko na tą chcieli byłam zbyt roztrzęsiona. - Nie chce tu być, Zaff. Nie chcę, nie chce - mamrotałam cicho, z paniką w głosie.
Offline
- Tylko na początku! Chciałem cię zwieść, ale... ale każda z tych historii, czy nasze długie rozmowy... To było szczere! - zapewniłem, czując jej zawód w głosie. Zawód mną... Zawód wszystkim co mi powiedziała, prawdopodobnie zawód myślami o mnie, o jej pobycie tutaj... Zawiodłem ją. Zawiodłem ją, pozwoliłem na jej krzywdę... żałosne. Byłem taki żałosny...
- Jutro... Tak, jutro. Jutro wrócisz do siebie, do mieszkania - zapewniłem szeptem. - Wszystkie twoje rzeczy wrócą, ty wrócisz... Wszystko będzie tak, jakby... jakby tych kilku miesięcy nie było... Jakbyśmy się w ogóle nie znali - mówiłem coraz ciszej, czując narastającą pustkę. Wierzyłem cicho, że gdy jej to powiem wszystko się zmieni, że odpowie mi te magiczne słowa, wtuli się we mnie, a ja... ja w jakiś sposób ukarzę siostrę na własną rękę...
Ona zniknie. Zniknie z twojego życia, tak po prostu. Już nie tylko nie żal mi krwi, ja tak bardzo chciałem by została ze mną już na zawsze!
Offline
Uspokoiłam się momentalnie, skupiając mocno na jego słowach.
- P-pozowlisz... Pozwolisz mi wrócić do domu? - wyszeptałam zdziwiona. Bo tego się nie spodziewałam. W ogóle nie spodziewałam się, że będzie brał moje słowa poważnie, myślałam, że je zignoruje. - Naprawdę...? - dopytywałam wciąż zaskoczona.
Offline
- Tak...! - jęknąłem kręcąc głową. - Bo płaczesz! I nie jestem w stanie cię ochronić... Zawsze chciałem dla ciebie dobra. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, nie kłamałem w tym... Jednak... Jednak to nie działa... Było niemal idealnie, ale sprawdziłem na ciebie nieszczęście, a teraz... teraz widzę, że chcę byś była szczęśliwa i bezpieczna. A ja zawiodłem... - pokręciłem głową. Odsunąłem się od Elli, cofnąłem i wstałem z wolna z ziemi. Słońce bardzo mnie osłabiało.
- Jutro... - powtórzyłem, dla niej jak i dla siebie.
Offline
Zadarlam głowę do góry.
- Nie zostawiaj mnie tutaj, Zaff - szpepnęłam proszaco, wyciągajac w jego stronę dłoń. - Nie zostawiaj... - szepnęłam błagalnie, zaciskając mocno wargi, aby nie drżały za mocno.
Nie chcę go stracić. Nie chcę być w tym miejscu. Nie chcę być zabawką. Nie chcę żeby pił ze mnie Ktokolwiek inny niż on. Nie chcę patrzeć na jego ból. Nie chcę, nie chcę...
Offline