Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Pokiwałem z wolna głową.
- Ale będzie to znacznie mniej przyjemne, niż gdybym ja to zrobił - westchnąłem. - Nie chce tego dla ciebie, bardzo, ale to bardzo chce cię ochronić przed nimi. Więc... Zrozum. Od dłuższego czasu, odkąd wiem, że mogę ci ufać, pokój zamykam nie przez wzgląd na ciebie. A przez nich. Nie chce by cię choć tknęli... - wyznałem, co było szczere. - Są przebiegli, szybcy i mają za długie kły, które wsadzają tam gdzie nie powinni...
Offline
Zadrzalam ale teraz naprawdę rozumiałam. Zastanawiałam się nad tym, czemu wciąż pilnuje zamykania drzwi na klucz, gdy czasami mam po prostu ochotę przyjść do niego w dzień, gdy śpi i usiąść obok jego łóżka aby po prostu... Być obok. Bo to było przyjemne.
- Dobrze... Rozumiem - przytaknęłam. - Nie pozwól im - dodałam z lekkim napięciem w głosie, wodząc wzrokiem po jego twarzy.
Offline
- Nie pozwolę - pokiwałem głową, przystając, na niewielkiej, bezdrzewnej polance. Pochyliłem się, obejmując dłońmi jej policzki i trącając mokre od kropel deszczu wargi. Miała takie wielkie i piękne usta.
- Jesteś moja, nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić - zapewniłem w jej usta, mrukliwym głosem.
Offline
Tym razem w pełni swiadoma tego co robię docisnelam swoje wargi do jego, sięgając dłońmi do jego karku. Chciałam go pocałować znów. Jad nie był jedynym bodźcem, który wywołał wczorajszy pocałunek i... Nasze zbliżenie. Jedynie popchnął mnie dalej. I ja o tym wiedziałam, ale jak zwykle nie miałam pewnosci, czy i Zaff o tym wiedziałam.
Offline
Podobała mi się ta atmosfera. Zapach deszczu, lasu i krwi Elli, wszystkie na raz, połączone ze smakiem jej ust. Podobały mi się te mozolne pocałunki, te głębokie, czułe, dokładne. jeszcze trochę nie umiejętne, ale zdecydowane w pełni zaangażowane.
- Dobrze ci już idzie - pochwaliłem czarodziejkę, pozwalając nam na oddech, jednak nadal mają blisko jej usta. - Już się dopasowaliśmy do siebie... A ty jesteś pewna, tego co robisz - dodałem z dumą.
Offline
Uśmiechnęłam się, czując ciepło na policzkach.
- Podoba mi się to... - szepnęłam szczerze. - Ty - poprawiłam się, zagryzając wargę.
Patrzenie w jego ciemne oczy od zawsze było dla mnie trudne. Nie byłam nigdy dobra w odszukiwaniu cudzych myśli w oczach. Tu też nie było wyjątku. W dodatku miałam wrażenie,że czarne oczy, zlewające się że znernicami jedynie to wszystko utrudniały.
Jednak jego miękki wyraz twarzy był chyba dosyć prosty do zinterpretowania. Przeniosłam jedną dłoń z jego karku do jego twarzy i delikatnie przejechałam palcami po linii szczęki. Dłoń mi trochę drżała, ale starałam się to opanować.
Offline
Pozwoliłem jej dłoni wodzić po twarzy, wodzić po moich wargach, policzku i czole. Ella chciała wszystko zbadać. Oh i się nie dziwiłem, ja sam też chciałem dokładnie ją zbadać. Gdy jej palce nasunęły się na moje usta, pocałowałem ją lekko, uśmiechając się.
- Jest teraz trochę mokro, ale w innych okolicznościach położyłbym cię na trawię i całą wycałował - wyszeptałem, niczym zbereźną tajemnicę.
Offline
Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej, mimowolnie zerkając na trawę obok nas.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł po tym, jak mi powiedziałeś, że twoja rodzina jest nie ezpieczna i może się kręcić po okolicy - szepnęłam zmieszana, znów przenosząc na niego wzrok.
Offline
- Ale nie do lasu - uspokoiłem ją rozbawiony. - Wampiry nie widzą potrzeby spacerów, czy polowań, a często nasze rezydencje znajdują się na terenach zalesionych. Czasami wynajmujemy dany obszar lasu wilkołakom - wyjaśniłem. - Ale obecnie nie ma takiej potrzeby, więc czasem tylko ja spaceruje tu... To moja tajemnica, więc nie możesz jej zdradzić - zastrzegłem też od razu.
Offline
Zaśmiałam się rozbawiona.
- Zaff, nawet gdybym miałam komu ją zdradzić, nie zrobiłabym tego. Możesz być pewnym - odparłam zauroczona. Zauroczina? Ja byłam już w nim zakochana. - To może... Innym razem. Gdy dzień nie będzie słoneczny, lub noc będzie wystarczająco ciepła - szepnęłam.
Offline
- W porządku, trzymam cię za słowo - zaśmiałem się cicho, całując jeszcze raz Ellę, a potem odsuwając się, nieco i rozglądając się. - Zaraz może spaść gęstszy deszcz. Lepiej wróćmy do rezydencji - uznałem. - Może nie wycałuje cie na trawie, ale łóżko, albo kanapa też może być - zaśmiałem się, ujmując delikatnie jej dłoń. Korzystam skoro już mogę...
Offline
Zacisnęłam usta uśmiechając się lekko w stronę wampira.
- Chcesz... - Zagryzłam wargę, robiąc krótka pauzę pomiędzy słowami. - Chcesz powtórzyć to co bylo... Mhm, co było wczoraj? - zapytałam nieśmiało, choć nie chciałam ukrywać, przynajmniej nie przed samą sobą, że tego chciałam.
Offline
- Może. Może trochę też czegoś innego. Jest wiele opcji - uznałem i spojrzałem na nią miękko. - Jeśli tylko chcesz. Nie zmuszam cię do niczego - dodałem, choć nie musiałem. Wiedziałem, że tego chce, że poznać wcześniej nieznane. Po części taką naturę mieli czarodzieje, a jeszcze taka niewinna czarodziejka poznająca seks?
- To co zrobiliśmy wczoraj było ledwie czubkiem góry lodowej przyjemności - powiedziałem aksamitnym tonem.
Offline
Uśmiechnęłam się niepewnie, potem uśmiech zszedł mi z ust, a potem znów wrócił. Nie mogłam się zdecydować. Wzięłam głęboki oddech, ponownie się uśmiechając.
- Chyba... Mamy trochę czasu - szepnęłam. - Wczoraj czułam się... Trochę inaczej - przypomniałam. - Ale... Ufam ci. - Wzruszyłam lekko ramionami i musnęłam jego usta przelotnie swoimi. Deszcz zaczynał padać coraz mocniej. Albo to krople stawały się coraz większe.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze kiwając głową.
- Wiem. Wiem, że mi ufasz - zapewniłem z uśmiechem idąc dalej przez las, w stronę powrotną. Uśmiechałem się szeroko, resztę drogi, rozmawiając tak naprawdę... o niczym szczególnym. Miałem wrażenie że odkryłem kopalnię krwi i spełnienia, która mogłaby się nigdy nie wyczerpać. Jeszcze gdy nauczę Ellę kilku sztuczek... Hm, cóż, sama będzie mi przyjemność sprawiać. A sam seks? Może kiedyś, gdy zechce spróbować innego smaku jej krwi...?
- Damy przodem - powiedziałem, stając przy oknie. Za naszymi plecami padał już gwałtowniejszy deszcz, a w powietrzu było czuć burze.
Offline
Przeszłam pierwsza przez okno i chwilę czekałam, patrząc jak Zaff je zamyka a potem zastawia lampą. Znów miał dużo siły i tak jak wczoraj miał z tą czynnością problemy tak dziś zachowywał się jakby lampa nic nie wazyla.
- Faktycznie widać dużą roznice... - szepnęłam przyglądając mu się dokładnie i powoli zdejmując z sobie płaszcz i odrzucając go na bok.
Offline
- Nie potrzebuję krwi do życia, jednak rew bardzo nas wzmacnia. Szczególnie, krew pełna magii - wyjaśniłem, zdejmując z siebie mokrą koszulkę. - Masz w szafie nadal mój sweter? Koszulka jest mokra, to ją oddam do prania - wyjaśniłem, wcale nie paradując przed nią pół nagi z wilgotnym, lśniącym torsem.
Offline
Przez chwilę stałam w bezruchu. Portem jednak się opamiętałam i pokiwałam potakujaco głową.
- Tak, tak, leży na najniższej półce - odparłam, przeczesując wilgotne słowy pałacami. Podeszłam do niego i wyciągnęłam dłoń po mokra koszulkę. - Rozwieszenie koszulkę - wyjaśniłam.
Offline
- Jesteś skarbem - uśmiechnąłem się, całując ją przelotnie i idąc do szafy w sypialni. Faktycznie, sweter był na najwyższej półce, z czego nie wiem jak Ella go tam odłożyła, bo sam musiałem się wyciągnąć by go sięgnąć. Spojrzałem na czarodziejkę w progu, która chyba chciała wziąć ręcznik z szafki.
- Nie jest ci zimno, Ella? - upewniłem się łagodnie, z uśmiechem, zakładając sweter przez głowę.
Offline
Potarłam dłońmi ramiona.
- Troszkę - szepnęłam, przytakując tym samym na jego slowa.. - Ale mam tylko mokra głowę, więc zaraz będzie w porządku - zapewnilam, podając Zaffowi mały ręcznik, do wytarcia mokrych włosów. - Ty zmokłeś bardziej. Mój płaszcz nie przemiękka - wyjaśniłam.
Offline