Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Pójdę tylko po maść - powiedziałem spokojnie. - I zaraz wracam. Jest dzień, więc prześpię się z tobą - skinąłem głową, wychodząc z łóżka i idąc w stronę drzwi do swojego pokoju. Powinienem ją jeszcze mieć...
Po kilku chwilach wróciłem do pokoju Elli. Czarodziejka nadal wtulała się w poduszkę.
- Pokaż szyję - powiedziałem cicho i odsunąłem materiał, by sięgnąć do ran Elli i lekko nasmarować.
Offline
Zamruczałam cicho, uśmiechając się szeroko. To było... Mimowolnie. Moje ciało zapamiętało wręcz, jak dobrze było gdy ostatnim razem zbliżył się do mojej szyi. Odchyliłam głowę, uchylając delikatnie powieki, aby móc na niego zerknąć.
- Nie bolą tak bardzo - zapewnilam go, jednak nie sprzeciwiałam się, gdy zaczął delikatnie smarować niewielkie ranki.
Offline
- Jeśli ich nie posmarujemy, to zostaną brzydkie blizny - wyjaśniłem. Na koniec, gdy rozprowadziłem maść, pocałowałem lekko Elle w szyję i położyłem się obok niej. - Teraz zagoi się raz dwa. A gdy się wyśpisz, dam ci witaminy, byś poczuła się lepiej. Nie przejmuj się, bardzo dobrze zniosłaś ugryzienie, zmęczenie jest normalne - zapewniłem ją spokojnie.
Offline
Rozkleiłam powieki i popatrzyłam na wampira.
- Nie przejmuje się - szepnęłam z uśmiechem, napinając, a potem rozluźniając całe ciało. - Jestem po prostu zmęczona... Możemy spać cały dzień - stwierdziłam, a oczy znów zaczęły mi się zamykać. - Dobre mi się spało... - szepnęłam spokojna jak nigdy. - Chyba pierwszy raz ty przejmujesz się bardziej niż ja... - zauważyłam z lekka rozbawiona.
Dobrze Radella, bądź spokojna. Spokój jest dobry. Spokój wszystko umilą... Nerwy są złe, nie denerwuj się, bądź spokojna...
Offline
- Martwię o ciebie, to wszystko - uznałem z uśmiechem, całując ją w czoło. - Śpij więc. Gdy się obudzisz, możesz obudzić też mnie, to zajmę się tobą - dodałem, układając głowę na poduszce, obok głowy Elli. Wziąłem jeszcze głębszy wdech, rękę kładąc luźno na jej talii.
Offline
- Dobrze, obiecuję - przytaknęłam potulnie, uśmiechając się do niego, choć oczy miałam zamknięte i nawet nie wiedziałam czy jeszcze na mnie patrzył. Ale to nie było ważne. Na pewno czuł, że byłam szczęśliwa moc leżąc tu z nim.
Obudziłam się chyba kilka godzin później. Byłam wyspana, choć nadal było mi trochę słabo. Zapewne przez ubytek krwi i pewnie też przez brak jedzenia od dłuższego czasu. Jadłam w dosyć regularnych porach i teraz byłam naprawdę głodna.
Podniósł melaminy się do pozycji siedzacej i przeciagnęłam się aby rozprostować kości. Przeczesała mi palcami włosy i spojrzałam na wampira, który spał obok.
- Zaff - szepnęłam cicho, delikatnie przeczesując jego włosy. - Zaff - powtórzyłam, a wampir uchyli powieki. Uśmiechnęłam się do niego. - Już... Już nie śpię - mruknęłam, cicho się śmiejąc. - Teraz jestem trochę głodna - dodałam.
Offline
Uśmiechnąłem się nieprzytomny, na razie nie ruszając się by nie strącić jej ręki.
- W porządku, już idę... po obiad? Kolację? - parsknąłem cicho, w końcu się podnosząc. Ziewnąłem, a potem musnąłem wierzchem dłoni policzek czarodziejki. - Zaraz wracam - zapewniłem, powoli wychodząc z łóżka.
Offline
Zagryzłam wargę, obserwujac jak Zaff opuszcza łóżko. Heh... Moje łóżko, to było moje łóżko... Chyba? On tak mówił. Moja sypialnia. Mój pokoj. Moje łóżko. Chyba... Chyba też kigalm zacząć tak to wszystko znazywac? Mogłam, prawda...?
- Niech będzie późny obiad. Makaron? - zaproponowałam, unosząc lekko brew. - Z reszta... Co przyniesiesz to zjem. Jestem głodna - mruknęłam rozbawiona i ponownie się przeciagnęłam. - Ja w tym zasię się umyje i ubiorę... Więc nie spiesz się. - Ziewnęłam. - Może mi to chwilę zająć - mruknęłam rozbawiona.
Offline
- Nie śpiesz się. Lubię, gdy jesteś świeża i pachnąca - przyznałem. - Ale nie przesadzaj z gorącą wodą, bo może ci się zrobić słabo - dodałem z troską i ruszyłem do drzwi, by wyjść z pokoju Elli i ruszyć do kuchni. Uśmiechałem się cały czas. Nareszcie starania zostały nagrodzone.
Offline
Nie spieszyłam się. Poszłam na spokojnie do łazienki i puściłam wodę aby napełnić nią wannę. Powoli się rozebrałam i wsunęłam do ciepłej wody. Mhmmmm, jak miło. Pobawiłabym się trochę magia, ale tylko troszkę, nie chciałam urzywac bardziej skomplikowanych zaklęć. Usłyszałam pukanie Zaffa do drzwi.
- Zaraz! Już wychodzę - odparłam, niechętnie wychodząc z wanny.
Wytarlam porządnie włosy i rozejrzałam się po łazience. Eh, nie wzięłam czystych rzeczy. Owinelam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Wampir już na mnie czekał z jedzeniem.
Pochyliłam głowę i zaczerwieniona zniknęłam w sypialni. Szybko się ubrałam w błękitny sweter i luźne dżinsy. Mieliśmy iść na spacer, a pogoda miała być dziś mało słoneczna z tego co wspominał Zaff.
- Już jestem, wybacz - szepnęłam, związując w luźny kucyk wilgotne włosy.
Offline
- Martwiłem się, że zasnęłaś w wodzie - wyjaśniłem swoje pukanie. - Zlustrowałem ją wzrokiem z uśmiechem i podsunąłem w niewielkim kubeczku dwie tabletki. Białą i żółtą. - Rozbudzą cię i pomogą w odbudowaniu ubytku krwi - powiedziałem. - Weź je po jedzeniu, a teraz jedz póki ciepłe - zaproponowałem z uśmiechem. - Nie wiem, czy chcesz iść na spacer. Na zewnątrz jest dość wilgotno i prawdopodobnie zaraz spanie deszcz - zauważyłem.
Offline
- A ty nie chciałeś iść na spacer? - zapytałam, marszcząc brwi i siadając przy stole. - Myślałam, że przejdziemy się gdzieś razem... - szepnęłam z lekka zawiedziona. - Mogę ubrać kurtkę,a gdy zacznie padać, wrócimy do domu? - zaproponowałam, sięgając po sztućce. - Oh, ale jeśli nie chcesz to... - Pokręciłam speszona głową. - Wybacz, innym razem po prostu...
Zaczęłam powoli jeść.
Offline
- Mi to nie przeszkadza. Odrobina wody to nie problem - popatrzyłem na nią miękko. - A skoro tobie także, to możemy iść - pokiwałem głową. - Nie pesz się tak, Ella. Naprawdę ci krzywdy nie zrobię, możesz wypowiedzieć swoje zdanie bez natychmiastowego wycofywania się z niego - zapewniłem lekko rozbawiony. Patrzyłem na nią jednak czułym wzrokiem.
Offline
- Umm... Ja... - Popatrzyłam przepraszająco na Zaffa. - Nigdy nie chciałam narzucać własnego... Swojego własnego zdania komuś innemu - wyjaśniłam niepewnie. Wzięłam głęboki oddech, prostując się. - Po prostu... Sama miałam ochotę na spacer z tobą. Lubię być na dworze. I lubię... I lubię być z tobą - dodałam, uśmiechając się lekko.
Offline
Pokiwałem głową. Szlag by to... Lubiła być ze mną przed ugryzieniem, teraz to się nasiliło! Oh... W co ja się wplątuje, powinienem ją odpychać, a robię dokładnie co innego, bo... niby dlaczego? Bo nie chce być sam? Bo jej towarzystwo mi odpowiada? Zaff, ogarnij się.
- Rozumiem... To może, nie narzucaj mi swojego zdania, a bądź pewna swojej propozycji. Zaproponuj mi coś, a ja to rozważę. Rozumiesz? Nie istnieje tylko bycie biernym, a agresywnym. Możesz być pomiędzy - uśmiechnąłem się.
Offline
Pokiwałam grzecznie głową, przystając na jego słowa, jednak nic nie powiedziałam. Po prostu wróciłam do jedzenia w ciszy, myśląc nad tym co powinnam zrobić dalej. Co dalej Radella, co dalej...?
- Chciałbyś iść ze mną dziś na spacer? - odezwałam się w końcu, pewnym głosem. Bo byłam pewna. Chciałam iść z nim na spacer. Chciałam zanim spędzić trochę czasu na zewnątrz, aby nie czuć się jak więzień... Aby poczuć swobodę.
Offline
Pokiwałem głową.
- Z chęcią - odparłem, zadowolony. - Poszło ci znakomicie - dodałem w ramach pochwały, także wracając do jedzenia. Zjedliśmy, nie wymieniając za wiele słów. Podejrzliwa była ta cisza, jakby się czegoś bardzo, ale to bardzo wstydziła. Niepokoiło mnie to. Wolałem otwarcie porozmawiać o wczoraj, nić... niż cóż. Przemilczeć to.
- Załóż jakiś płaszcz proszę - powiedziałem łagodnie, otwierając okno.
Offline
Pokiwałam głową i poszlam po płaszcz, ltory był już mocno znoszony. To był chyba mój ulubiony. Pastelowy fiolet bardzo mi się podobał. Miałam jeszcze drugi, zwykły szary, z czerwonymi guzikami, ale ten jednak miał w sobie coś co bardzo lubiłam.
- Gotowa - szepnęłam, podchodząc do okna. Zaff wyszedł pierwszy,a ja zaraz za nim.
Faktycznie, było dziś chłodniej, a niebo było szare. Zadarlam głowę, czując się bezradnie.
Offline
Wyciągnąłem do niej rękę, oczekując, że ją zaraz przyjmie.
- Chodź. Lepiej nie rozdzielajmy się w lesie. I nie chodź też tam sama. Łatwo się zgubić - wyjaśniłem. - Poza tym powinniśmy porozmawiać. O wczoraj - spojrzałem znacząco na Elle, nadal oferując dłoń.
Offline
Ujelam jego dłoń i zacisnęłam na niej palce, lekko wystraszona tematem.
O nie, nie, nie... Zrobiłam coś źle? Było coś nie tak? Rany, popsułam i teraz zacznie mi wytykać? Myślałam, że nie musimy romawiac o niczym, skoro było w porządku. A teraz nagle mamy to zrobić? Nie byłam na to gotowa!
- Taaak...? - szepnęłam przeciągle.- C-coś nie tak? - zapytałam bardzo ciuchutko, rozglądając się na boki
Offline