Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- W porządku. Gdyby nie było cię w pokoju, to tam poszukam. Muszę wyciągnąć swoje okulary... Nie martw się, coś wymyślę - zapewniłem ją spokojnie. - Baw się dobrze i korzystaj z ciepłej pogody - powiedziałem jeszcze i postarałem się jak najszybciej dostać do okna, by schować w pomieszczeniu.
Offline
Z zapartym tchem "obserwowałam" jak wampir niesamowicie szybko przeszedł obok mnie i za chwilę zniknął mi z oczu. Poczułam jedynie lekki ruch powietrza gdy mnie minął.
Zajęłam się sobą. Usiadłam wśród niebieskich kwiatów i bawiłam się, przypominając sobie najróżniejsze zaklęcia, te bardziej i mniej wymagające. Aż w końcu poczułam się bardzo tym wyczerpana i położyłam się na trawie, czując nadal na skórze popołudniowe słońce, choć nie już tak silne jak wcześniej ale jednak... przymknęłam powieki.
Offline
Po kilku godzinach, z ciemnymi okularami oraz tacą z jedzeniem na Elli wyskoczyłem przez okno. Słońce nie było już tak ostre, jednak nadal... Cóż, okulary nie były bez znaczenia, choć skóra już nie paliła.
- Tutaj jesteś - westchnąłem z uśmiechem, siadając obok rozłożonej czarodziejki. - Zmęczyłaś się tym czarowaniem. Dopada was to chyba po długim czarowaniu? Tak? - zmarszczyłem lekko brwi.
Offline
Zacisnęłam powieki i po chwili je otworzyłam, unosząc się na łokciach. Popatrzyłam z lekkim uśmiechem na Zaffa.
- Trochę - przyznałam i zakryłam dłonią usta, ziewając. - Ale dawno tego nie robiłam. Na niektóre rzeczy jest za mało miejsca. - Popatrzyłam na tacę z jedzeniem. - Oh... przyniosłeś tutaj? Cudownie... - Popatrzyłam na Zaffa jednak kontrolnie. - Na pewno tutaj chcesz być? Możemy już pójść... do domu.
Offline
- Wytrzymam. Nie jest to aż tak bolesne, światło jest łagodniejsze - uspokoiłem ją. - Jedz spokojnie, poczekam aż zjesz i dopiero wrócimy do pokoju, dobrze? Nie powinnaś tak spać na trawie, w dodatku zupełnie bezbronna. Każdy mógłby się zakraść do ciebie - powiedziałem, rozglądając się podejrzliwie. - Ale nie martw się, ja cię obronię - parsknąłem śmiechem.
Offline
Usiadłam prosto, nagle czując niepokój. Rozejrzałam się dookoła trochę blednąc na twarzy.
- Zaff, nie strasz mnie tak - poprosiłam, zagryzając mocno wargę. Skuliłam się nieco, sięgając po talerz z jedzeniem i sztućce. - Nawet nie wie kiedy przysnęłam... Po prostu mnie trochę znużyło - wyjaśniłam.
Offline
Pokiwałem łagodnie głową.
- W porządku, to się zdarza - zapewniłem spokojnie. - Dlatego jestem tu też ja, nie byłaś zupełnie bezbronna - uznałem, przyglądając się jej miękko. - Mnie też czasem tak znuży, szczególnie po pracowitej nocy, kiedy wschodzi słońce, czasem jestem nieprzytomny - wspomniałem.
Offline
- Ostatnio mało śpisz. To cię pewnie jeszcze dodatkowo... osłabia - zauważyłam, powoli jedząc obiad i starając się przy tym nie zmykać oczu, bo powieki wydawały mi się takie dziwnie ciężkie... - Poza tym, każdy po pracowitym dniu jest padnięty. Człowiek, czarodziej, wampir czy wilkołak. To dosyć normalna reakcja - mruknęłam, uśmiechając się pod nosem.
Offline
- Pewnie tak. Z tą różnicą, że ja mam pracowite noce, a nie dnie. Choć dnie również pracowite bo staram się dbać o ciebie jak najlepiej - uznałem. - Muszę zacząć więcej sypiać. Może tak jak ostatnio? Przychodzę do ciebie na cały dzień i będę odsypiał u ciebie, byś nie czuła się samotna? Masz coś przeciwko? Jeśli tak, to po prostu wiedz, że moja sypialnia jest tuż obok...
Offline
- Drzwi do niej są zawsze zamknięte, Zaff - przypomniałam mu. - Już mniej odczuwam samotność, po prostu nie znikaj na całe dnie, wtedy jest w porządku. Teraz mogę też... wychodzić na ogród. Zajmę się sobą, a ty odpoczniesz - szepnęłam, uśmiechając się lekko do niego. - Chciałbyś... - Zagryzłam wargę, nie wiedząc czy powinnam pytać. - Um, chciałbyś żebym przychodziła, gdy... śpisz? - Uniosłam brew.
Offline
- Możesz... - pokiwałem głową z wolna. - Chyba nie planujesz mnie zranić we śnie, prawda...? - uśmiechnąłem się lekko. - Gdybyś poczuła, że brakuje ci towarzystwa, będziesz mogła do mnie zajrzeć. To będzie całkiem w porządku, prawda? A skoro już zapewniłaś mnie, że nie uciekniesz... Nie mam powodu, by ci nie ufać - dodałem z uśmiechem.
Offline
Pokiwałam głową, spoglądając na wampira.
- Ty też masz ładny uśmiech - szepnęłam. - Lubię go... - wyszeptałam, ale nie było to nie pewne. Po prostu powiedziała to delikatnie, sama się uśmiechając miękko.
Offline
- Postaram się więc, byś widziała go jak najczęściej - stwierdziłem, niemal że flirciarko. A właściwie to po prostu flirtując z nią. Rozkochiwałem ją w sobie, najlepiej jak tylko wampiry potrafią. - Masz szczęście, bo zawsze pojawia się na twój widok - dodałem z uśmiechem rozbawienia, odwracając wzrok od Elli. Dobrze mi idzie...
Offline
Zaśmiałam się, odrzucając kosmyki włosów na plecy. Szukałam jego spojrzenia, którym ode mnie uciekał. Jego oczy wciąż były dla mnie tajemnicą. Wielką tajemnicą.
- Cieszę się że mogę go oglądać. Wiesz, że twój uśmiech się zmienił? Na początku taki nie był. Cały taki nie byłeś. Teraz jest już lepiej - zapewniłam. - Chyba... też ci ufam, Zaff - wyznałam.
Offline
- To dla mnie bardzo dużo znaczy, wiesz Ella? - upewniłem się miękko. - Oh, pewnie wiesz. Jedz spokojnie, musisz odzyskać siły. Wyglądasz, jakbyś miała zaraz zasnąć na siedząco - zaśmiałem się i sięgnąłem ręką do jej kosmyka włosów, zakładając go za ucho. - To doprawdy rozkoszne... - podsumowałem z rozczulonym uśmiechem.
Offline
- Mhmm... - przytaknęłam, kiwając powoli głową. - Jestem... troszkę zmęczona. Chyba położę się też spać. To całkiem dobra opcja... Wezmę prysznic i schowam się pod kołdrę - mruknęłam, ziewając. - Chyba trochę dziś przesadziłam z ćwiczeniami. Jutro będę już uważniejsza... To przez dzisiejszą euforię. Bardzo się cieszę, że tu jestem. W ogrodzie.
Offline
- Właśnie o to chodziło. Byś się cieszyła i była zadowolona - uznałem z uśmiechem i wstałem z ziemi. - Poczekam na ciebie w takim razie w pokoju. Przygotuję łóżko do spania - dodałem. - Nie zasiedź się tu za długo, jak nie będziesz przychodzić, to wrócę do ciebie... Nie zaśnij, proszę - podsumowałem jeszcze idąc w stronę okna.
Offline
- Przyjdę, obiecuję - szepnęłam, wracając do swojego posiłku.
Spokojnie zjadłam, nie spiesząc się jakoś specjalnie. Chyba nie musiałam, miałam jedynie nie zasnąć... Chciałam jeszcze chwilę pobyć na zewnątrz. Gdzieś w głębiu duszy, jakiś głosik krzyczał, że to jedynie złudzenie, że nadal siedzę w pokoju. Po prostu chciałam skorzystać z tej chwili i już. Obojętnie czym była.
Nie zasnęłam. Podniosłam się z ziemi, zabierając talerz i kubek i kierując się do okna.
Stresowała mnie jedna myśl: Czy on powiedział że przygotuje mi łóżko? Nam przygotuje? Czy po prostu przygotuje...? Uh... Nie pamiętałam. Czemu coś takiego chodziło mi po głowie? Może dlatego że byłam podekscytowana i tego chciałam...?
Offline
- Oh, jesteś wreszcie - westchnąłem, odbierając od niej naczynia. - Wyglądasz na nieprzytomną - zauważyłem dość oczywisty fakt. - Chcesz wziąć prysznic, czy od razu wskoczyć do łóżka? Wymieniłem ci pościel na świeżą - wyjaśniłem, odstawiając naczynia i zwracając się wzorkiem, już bez okularów, do Elli.
Offline
- Ojejku, nie musiałeś wymieniać pościeli. Dziękuję - szepnęłam, uśmiechając się lekko. - Umyje się... Wolę być czyta gdy się kładę - szepnęłam głupio. - Uh, no rozumiesz o co chodzi. Leżałam pół dnia na trawie. To nienajlepsze na świeżą pościel - stwierdziłam, znów się uśmiechając tym razem jednak trochę krzywo.
Offline