Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zaśmiałam się.
- Naprawdę, nie wyglądam? - powedziałam rozbawiona, wolną ręką poprawiając okluary na nosie, a przy okazji drapiąc się po nim delikatnie. - Czyli masz pełną świadomość będąc już wilkiem, ale czasem nie panujesz nad samym momentem przemiany - podsumowalam krótko, znów oczami wyobraźni widząc wielkiego wilka pod kołdrą. Zachichotalam z tego. - Wybacz... Wciąż mam w głowie ten obraz z zasypianiem - wyjaśniłam, aby mógł zrozumieć moje rozbawienie.
Offline
- Nie dziwię się, to jest komiczne, ale i bywa denerwujące - westchnąłem. - Chodzę spać w samych bokserkach, bo szkoda mi ubrań - dodałem kręcąc głową. - I tak wszystko jest w strzępach jak się budzę, a sam jestem zwinięty w kłębek... - pokręciłem głową. - Może kiedyś pokażę ci, jak wyglądam - dodałem z uśmiechem. - Osobiście lubię się przemieniać, choć znam wiele wilków, którym sprawia to dużą trudność - dodałem.
Offline
- Ja znam głównie ludzi, trochę czarodziei i z baru wilki. Wampiry... Nie zaglądają do nas, jak sam zauważyłeś. Pewnie ze względu na to, że w tej okolicy więcej jest jednak wilkołaków niż wampirów... Ale nigdy nie miałam do nikogo uprzedzeń - wyznałam. Przygryzłam wargę. - Lubię po prostu porozmawiać,zapytać co słychać, nie zwracam większej uwagi na rase. - Wzruszyłam lekko ramionami. - Większość jest dla mnie również bardzo miła... Um, nie o tym chciałam - bąknęłam bardziej na siebie, że tak odbiegam od tematu. - Chodziło mi o to, że nie miałam nigdy okazji, jak sam pewnie się domysliles, bardziej rozmawiać z wilkołakiem. Ogólnie jest was tu niewielu.
Offline
- Większość ściska się na zachodzie - zgodziłem się. - Wampirom było łatwiej się dostosować, nawet po wojnie. Tam gdzie dało się wybudować jakieś wielkie zamczysko, tam i oni - wywróciłem oczami. - Czarodzieje osadzą się gdzie mogą, są zawsze mile widziani przez społeczeństwo, choć słyszałem, że do pijawek im nie prędko... Nieważne. To nie uprzedzenie, to po prostu wrodzony konflikt - parsknąłem. - Nie przejmuj się, nie musisz wiedzieć wszystkiego o wszystkich rasach. Poza tym jeśli chcesz się czegokolwiek dowiedzieć o wilkach to obiecuję pomóc, na pewno wiem co nie co - zaśmiałem się. - Poza tym rozmowa z tobą to zawsze przyjemność... O, już niedaleko - uśmiechnąłem się, widząc koniec drogi pod górkę.
Offline
- Już? Naprawdę? - mruknęłam, spoglądając za siebie. - Miałam wrażenie, że ta droga była dłuższa - wyznałam rozbawiona, niechcący potykając się o jakiś kamień, gdy nie patrzyłam przed siebie tylko za siebie.
Offline
Złapałem mocniej Prim, przyciągając ją do siebie, z obawy, że się przewróci... Zaraz jednak ja puściłem, gdy zrozumiałem, że tylko na chwilkę straciła równowagę.
- Wybacz... Odruch - mruknąłem. - Podobno... w dobrym towarzystwie wszystko mija szybciej - dodałem z niepewnym uśmiechem, delikatniej już trzymając jej dłoń.
Offline
Serce na moment zabiło mi szybciej, a potem równie szybko się uspokoiło. Zaśmiałam sie.
- Nic nie szkodzi! Dziękuję. Powinnam patrzę. Pod nogi, a nie w tył na takiej drodze - stwoerdziłam, rozumiejąc w pełni swoją głupotę. - Też słyszałam, że szybciej czas mija, ale nie spodziewałam się, że to na prawdę działa tak dobrze - przyzlaam.
Offline
- Stracisz przeze mnie całe dni, ale zapewniam, że nie będziesz tego czasu żałować - zaśmiałem się, mrugając do dziewczyny. - I nie przejmuj się, każdemu zdarzy się potknąć - dodałem uprzejmie, wchodząc na polanę. Uśmiechnąłem się szeroko, bo nie dość, że dawno tu nie byłem, to wyglądała ona przepięknie. Usiana kwiatami, zieloną trawką w ciepłym słońcu. Nic dziwnego, że Prim już uwielbiała.
- Masz jakiś koc w plecaku, czy użyczyć mojej kurtki? - zapytałem, oddając jej tobołek.
Offline
- Mam wszystko. Specjalnie wzięłam taki lekki, żeby nie było ciężko. I z przyjemnością się z tobą podzielę, ja... Z przyzwyczajenia zawsze biorę nieco więcej.
Przykucnęłam przegrzabujac plecak. Najpierw wyjęłam aparat i wyciągnęłam rękę aby Ridd wziął go ode mnie.
- Mógłbyś chwilę przytrzymać...? - zapytałam grzecznie, chcąc wyjść koc z dna.
Offline
Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową, zabierając urządzenie. proste w obsłudze, więc z uśmiechem, kiedy Prim kucała prostując koc zrobiłem jej jedno zdjęcie.
- Ups, nie wiem jak to się stało - zaśmiałem się, bo okazało się, że aparat jest głośniejszy niż się spodziewałem. Zaraz potem zrobiłem jej jeszcze jedno. - Już ostatnie - zachichotałem, gdy dziewczyna na mnie spojrzała. - Mówił ci już ktoś kiedyś, że jesteś bardzo fotogeniczna...?
Offline
- Nie, bo to raczej ja stoję za aparatem - mruknęłam, przysiadając na kocu i wyciągając dłoń po urządzenie. - Nie lubię być... W centrum uwagi. A niektórym sprawia to przyjemność. - Wzruszyłam ramionami. - Czasem robię koleżankom zdjęcia w plenerze. To całkiem fajna zabawa - powedziałam z przekonaniem, wciąż trzymając uniesiona rękę.
Offline
- Ale dlaczego tobie nikt nie robił zdjęć? - zdziwiłem się szczerze, siadając na kocu, który rozłożyła dla nas. Oddałem jej aparat. - Twój urok zasługuje na własną sesję zdjęciową - uznałem, przesadnie poważnym tonem, zaraz jednak parskając śmiechem. - Zawsze do usług. Choć nie umiem robić zdjęć - przyznałem.
Offline
- Mam zdjęcia rodzinne. Wraz z bliskimi. Czasami z wolontariatów. Nie unikam aparatów. Po prostu... Nie potrzebuję być w centrum. To ma uwieczniać chwilę, a nie tylko osobę - wyjaśniłam spokojnie, przekładając aparat w palcach. - Ale dziękuję za propozycje. Na pewno o niej nie zapomnę, Ridd - dodałam na koniec.
Offline
- To ma uwiecznić chwilę. Ale można uwieczniać chwilę z daną osobą, z ważną osobą, dzięki której ta chwila stała się warta uwiecznienia - uznałem łagodnie, przez dłuższą chwilę przyglądając się zauroczony Prim. - Dobra, powiedz co tam jeszcze spakowałaś. Nie pomyślałem, by się jakoś zaopatrzyć, szczerze mówiąc...
Offline
Przez chwilę patrzyłam na niego, zastanawiając się,czemu akurat na mnie patrzył w taki sposób,a nie na kogoś innego. Naprawdę byłam aż tak interesującą? Dla niego? Jak to możliwe?
- Ummmm - mruknęłam zamyślona, w końcu odrywając od niego wzrok, czując ciepło na twarzy. - Mam kakao na wieczór, butelkę wody na teraz, kilka kanapek z serem i mięsem, oh no i oczywiście coś słodkiego. Babeczki z jagodami. Sama robilam. - Uśmiechnęłam się promieniowe.
Offline
- Hmmm nawet nie będąc w barze dostanę od ciebie obiadek, jestem zachwycony - uznałem ze śmiechem. - Babeczki... Ale to wieczorem do kakaa. Zdecydowanie - dodałem, a potem westchnąłem ciężko, kręcą głową. - Zapomniałem portfela, jak ja ci zostawię napiwek tym razem...?
Offline
- Sama twoja obecność jest dla mnie cenna. Nigdy... Nie myślami aby przychodzić tu z kimś. Kimkolwiek. Nawet rodzicami. Jestes pierwsza osobą, z którą przyszłam tu wspolnie. Pierwszy raz gdy tu dotarłam miałam 11 lat - zaczęłam opowiadać. - Lato się kończyło, zaraz miałam iść do szkoły. Byłam rozgoryczona, ale nikomu o tym nie mówiłam. Trzymałam to dla siebie. Napisałam list i zostawiłam go pod tamtym kamieniem, przy tym krzywym drzewie - wskazalam. Dłonią. Opuściłam rękę. - A potem zaczęłam tu przychodzić co roku. Jako rytuał. Zostawiam tu swoje żale, troski i prośby. Jestem znów wolna, czysta i lekka. Gotowa na nowy etap - szepnęłam zamyślona z uśmiechem.
Offline
- Dlaczego byłaś rozgoryczona? - zapytałem czule, hamując napływ euforii. Byłem pierwszy. Po raz pierwszy w życiu kogoś tu przyprowadziła i to jestem ją! Czyżby jednak wybór wilczej miłości nie był z góry skazany na porażkę? Bałem się, że odrzuce Prim, tą delikatną istotę, jednak... z jakiegoś powodu ona się mnie nie bała, ufała mi, i ni czuła się obrzydzona.
Offline
- Zostałam oszukana. Słabo znosiłam kłamstwa. Pewnie mi nie uwazyszale jako dziecko byłam jeszcze bardziej ufna niż teraz - powedziałam rozbawiona. - Zaufałam komuś, a ten ktoś nie był... Ze mną szczery. - Objęłam kolana ramionami. - Dziecięce rozterki są zabawne z perspektywy czasu, ale wtedy to był prawdziwy dramat! - Zaśmiała się sama z siebie.
Offline
Popatrzyłem na nią z żalem, obejmując ramieniem. Jednak nie przyciągałem jej w żaden sposób do siebie. Tylko objąłem.
- Przykro mi. Nie wyobrażam sobie jakie to musi być uczucie... Poza tym... - uśmiechnąłem się lekko. - Ja cię nigdy nie oszukam. Dla mnie to wręcz nie do pomyślenia - zapewniłem łagodnie.
Offline