Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
***
Przez następny tydzień miałam sporo pracy, ale to nie przeszkadzało mi w krótkich rozmowach z Riddickiem. Ostatni dzień sierpnia nadszedł szybciej niż można było się tego spodziewać. Co mnie z lekka przerażało.
- Lada moment zacznie się robić chłodniej, wietrzniej i pogoda się zdecydowanie popsuje. Jak dla mnie, mogła by być tylko jedna pora roku - powedziałam rozbawiona, gdy już razem z wilkiem ruszyliśmy w drogę. Zahaczyłam kciuki o paski ramiaczkek kooorowego plecaka, do którego spakowałam trochę jedzenia butelkę wody i ciepłe ubrania. - Ale wtedy było by chyba budowa? Bez śniegu w zimę, kolorowych liści jesienią? O czym pisali by poeci - dodałam, uśmiechając się pod nosem.
Offline
- O samym pięknie lata - stwierdziłem, nie mając ze sobą nic. - No wiesz, lato ma tyle aspektów, tyle pięknych scen... Poeci mają o czym pisać, nie martwił był się o to - uznałem szczerze, sięgając po plecak na jej ramionach i unosząc go lekko. - Wezmę, to nie problem dla mnie - zapewniłem z łagodnym uśmiechem.
Offline
- Ummm, nie jest ciężki - zapewnilam,ale zatrzymałam się i zsunęłam plecak z ramion. - Ale nie chce się sprzeczać. Skoro chcesz pomóc - dodałam, odwzajemniając jego uśmiech. - Będzie ci z nim do twarzy. - Zaśmiałam się. - Właściwie to... Nie wziąłeś nic ze sobą? Wieczorem może zrobić się chłodno, wilki chyba też marzną - zauważyłam z troską
Offline
- Oh nie przejmuj się mną. Jestem zdecydowanie grubo skórny - uznałem. - Poza tym, jeśli nie będzie ci to przeszkadzać, zawsze mogę się zmienić - dodałem. - Co prawda, niektóre wilki z zachodu uważają to za zniewagę, jeśli człowiek zobaczy ich wilczą formę, ale nie jestem z takich wilków - przyznałem. - Zachód jest wystarczająco zacofany...
Offline
- Naprawdę? Za zniewagę? - dopytywałam zdziwiona i jednocześnie bardzo zafascynowana tematem. - Chyba... Powinnam znaleźć jakąś książkę o wilkołakach i dłuższą chwilę aby ją przejrzeć. - Pokręciłam głową, zawstydzona faktem, że tak mało wiem o jego rasie.
Offline
- Wiesz, możesz pytać śmiało - zaśmiałem się. - Po co ci książka, skoro masz wilka pod ręką? - dodałem. - Każdy wilk zna kodeks swojej watahy i całej rasy, wszyscy wiedzą jak działa nasze społeczeństwo... Mój ojciec jest na przykład Alfą mojej watahy, więc wiem o tym więcej niż książki - dodałem, ale zaraz dodałem. - Alfa to najważniejszy przywódca watahy. W tej okolicy mamy niewiele watah, więc jest też najważniejszym przywódcą na ten obszar.
Offline
- Wiem kto to Alfa! - oznajmiłam, uśmiechając się szeroko. - I wiem, że niektóre watahy się lubią, a inne niezbyt za sobą przepadają - dodałam, zastanawiajac się nad czymś. - A kto zostaje kolejnym Alfą watahy twojego taty? Inny silny wilk? Bo to o to chodzi, prawda? Czy to dziedziczne...? - zaciekawiłam się.
Offline
- Inny silny wilk - pokiwałem głową. - Czasami zdaża się że przez jakiś czas rządzą dziedzicznie, ale to rzadko się zdarza. Ogólnie z zasady to inny silny wilk - wyjaśniłem. - Prawdopodobnie kolejnym będzie mój znajomy. Razem się wychowywaliśmy... Będzie dobrym Alfą. Zawsze miał posłuch i był lubiany...
Offline
Zamruczałam potakująco ml i popatrzyłam na Ridda zaciekawiona. Ogólnie byłam coraz bardziej ciekawa jego rasy jak i samej jego osoby.
- A ty nie...? - szepnęłam. - Nigdy nie chciałeś pójść w ślady ojca? - dopytywałam, sięgając po jego dłoń.
Offline
Ująłem jej drobną dłoń, szczęśliwy, że zrobiła to pierwsza.
- Nie nadaję się do tego - odparłem spokojnie, bo nie raz spotykałem się z takim pytaniem. - Wiesz, Alfa watahy musi być silny, naprawdę zżyty z całą watahą, wierny i oddany jej. Ja zawsze byłem na uboczu, wolałem swoje rodzinne gniazdko, a potem zacząłem czuć, że... ciążę rodzicom. Miałem bardzo napięte stosunki w swojej rodzinie... Zdecydowałem, że się wyprowadzę, ale będę nadal na każdym tradycyjnym polowaniu, no i będę odwiedzać rodzeństwo - wyjaśniłem. - Nie jestem Alfą, raczej urodzonym Betą - parsknąłem.
Offline
Zacisnęłam i rozluźniłam palce na jego dłoni, Było mi przykro słyszeć, że nie dogadywał się z rodziną, ale nie chciałam być natrętna, gdyby chciał, to by dodał coś więcej od siebie. Nie ma co naciskać na takie delikatne tematy
- Dobrą osobą - dodałam od siebie. - A z rodzeństwem masz dobry kontakt? Ja jestem jedynaczką. Zawsze było mi trochę żal, że nie mam brata ani siostry,choć słyszałam wiele opinii na ten temat. Nie zawsze tak pozytywnych jak same moje wyobrażenia.
Offline
- Mamy między sobą bardzo dużą różnicę wieku - dodałem o razu. - W naszej kulturze, to całkiem normalne, że nastolatka zostaje matką, czy żoną. Wilki osiągają pełnoletność, oraz większość sił już w wieku 16 lat. Moja mama miała 15 lat, kiedy się pojawiłem - wyjaśniłem. - Mam brata i siostrę. Bliźnięta. Wszyscy byli szczerze zaskoczeni, kiedy przyszli na świat. Dagger i Carletta. Mają teraz po siedem lat - powiedziałem. - Są świetni. Ale potrzeba do nich dużo energii. Często jeszcze przemieniają się nieświadomie i w jednej chwili biegnie szczenię wilka, a w drugiej mały golas - pokręciłem rozbawiony głową.
Offline
Zachichotalam rozbawiona taka wizją.
- Przeurocze. Takie dzieciaki są słodkie. Ale fakt, dużo trzeba poświęcać im uwagi. Dzieci już tak mają. A w szczególności te bardzo ruchliwe. - Zerknęłam na Ridda. - To naprawdę spora różnica wiekowa. Mhm, trochę to dla mnie dziwne. W wielki 16 lat moi rodzice najchętniej to jeszcze by mnie odprowadzali pod szkołę - mruknęłam żartem, choć nie do końca. - Nawet teraz średnio widzą to, że mogłabym się wyprowadzić. Ale wiadomo, że kiedyś to nastąpi i tego nie unikniemy. - Wzruszyłam lekko ramionami.
Offline
- Kwestia wychowania i kultury - zapewniłem, wzruszając lekko ramionami. - U mnie to normalne, za to 32 letni samotny wilk to jest dopiero dziwadło - parsknąłem. - Patrzą na mnie i zastanawiają się co się popsuło - pokręciłem głową. - Nieważne, nie przejmuj się moim zrzędzeniem - dodałem od razu ze śmichem. - Po prostu... Wiele kwestii, które większości wydają się abstrakcyjne, dla nas to samo życie, ale by zrozumieć te zależności, trzeba by siedzieć wśród wilków. Zazwyczaj jesteśmy oschli i nieufni, nie mówiąc już o samodyscyplinie - przedstawiłem dość poważnym głosem, wspominając swoje dzieciństwo.
Offline
- Z jednej strony niesforni, a z drugiej jednak zdyscyplinowani? Zakładam, że po prostu miecie oddzielić chwilę prawdziwej powagi, od czasu na zabawę i śmiech. Ludzie często... Mają z tym problem - zauważyłam, przygryzając wargę.
Uważał się... Za zepsutego? Rodzina też tak twierdziła? To... To bardzo przykre. Nie powinien! Przecież był naprawdę dobry. Trochę mnie to dołowało.
Offline
- Wiesz, zwykły dzień w watasze to zwykły dzień rodziny. No wiesz, ktoś idzie do pracy, babcia i mama robią śniadanie dla nas wszystkich, wpada ciotka z sąsiadką... Wszyscy jesteśmy bardzo blisko więc to całkiem normalne. Dagger i Carletta już chodzą do szkoły, trzeba ich odprowadzić... - wymieniałem. - Jednak podczas polowania... Powaga i pełna dyscyplina. Ale polują tylko pełnoletni, wygląda to bardzo niebezpiecznie i poważnie... - zamyśliłem się. - Pamiętasz, jak w Fortis ogłosili zakaz zbliżania się do lasu, na weekendy? Jakiś miesiąc temu - wspomniałem. - Polowaliśmy. To kwestia tradycji, taki rytuał...
Offline
- A gdyby ktoś wszedł do lasu? - zapytałam zaniepokojona z lekka. Przecież sporo ludzi nie robiło sobie z tych zakazów nic wielkiego. Wiedziałam, że było dużo takich, którzy jak ja trzymali się wtedy z dala, ale... - Ludzie niestety mają bardzo ciekawska naturę, która niestety nas ogłupia czasami. Cos... Coś złego mogłoby się stać? - Wstrzymałam oddech.
Offline
Skrzywiłem się lekko, wzruszając ramionami.
- Od bardzo dawna na szczęście nie zapuścili się na tyle daleko by nam przeszkodzić. Ale mógłby być przypadkową ofiarą. Zazwyczaj wtedy ciężej nam panować nad instynktem. Polujemy, jeśli napotkamy coś na drodze... Nie wiem. To bardzo abstrakcyjna sytuacja, nie jestem pewien, co bym zrobił, gdyby ktoś stanął mi na drodze pościgu - przyznałem z lekkim wstydem. - Obiecaj nigdy się nie zbliżać do lasu, w tych dniach, dobrze? Większość nie zdaje sobie sprawy jakie instynkty nami kierują, nawet według prawa kontynentu zostajemy uniewinnieni. Nie działamy w pełni świadomości...
Offline
- Obiecuję - szepnęłam. - Obiecuję nie wchodzić - powtórzyłam głośniej. - Nigdy mi nawet przez myśl nie przeszło, by łamać takie zakazy! - zapewnilam szczerze. - Mhm, by łamać jakiekolwiek. Staram sie unikać takich sytuacji. - Przygryzłam wargę i zapytałam lekko zawstydzona. - Czyli... - Zacisnęłam palce na jego dłoni. - Podczas bycia w wilczej postaci nie jesteś w pełni... Pełni świadomy tego co robisz? - spytałam ostrożnie, nie chcą go tym urazić.
Offline
- Nie, nie - uspokoiłem Prim. - Podczas polowania. I pełni, ale to inna sprawa. Podczas polowania całą watahą. Tak, to zawsze mam 100% świadomości co robię. Jestem tym wilkiem, wiem co robię, w każdej ze swoich postaci - wyjaśniłem spokojnie. - Ale też mam to co moje rodzeństwo. Czasem zasypiam jako człowiek, a budzę się już jako wilk, rozwalony na łóżku - zachichotałem. - Tak mi cieplej i wygodniej. Ale nie martw się, panuję nad tym, oraz nad sobą. Nie ma się czego obawiać - zapewniłem Prim z uśmiechem. - Nie wyglądasz na taką, która by łamała zakazy. To dobrze - dodałem z łagodny uśmiechem, pocierając kciukiem jej dłoń.
Offline