Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Już wróciłam. Choć raz będę raz nie. Zobaczymy jakie inne zajęcia mi wpadną. Ciebie też miło widzieć... Zaraz przyniosę ci jedzenie. Ale może dla odmiany koktajl...? Niezdrowo wciąż pić tak kawę. Uzależnisz się od kofeiny - zauważyłam.
Offline
Uśmiechnąłem się, kręcąc głową.
- Może być koktajl, skoro się o mnie martwisz - uznałem. - To urocze, bardzo dziękuję - dodałem ze szczerym uśmiechem, obserwując dziewczynę.
Offline
Zarumieniłam się z lekka.
- Ja tylko mówię do czego potrafi to doprowadzić... Choć, no dobrze, masz mnie. Troszeczkę się martwię. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. Wiem, że jesteś dorosły. To nie ma być nic oskarżycielskiego. Bardziej... Przyjacielska rada - wyjaśniłam się pospiesznie. - Zaraz wrócę - mruknęłam pospiesznie odchodząc.
Offline
Z uśmiechem odprowadziłem ją wzrokiem, a następnie powitałem ponownie, miekkim wzrokiem.
- Nie przeszkadza mi, że się troszczysz - zapewniłem szczerze. Mogłabyś się nawet bardziej troszczyć, mi to nie przeszkadza... - Z pewnością dostosuje się do twojej przyjacielskie rady - dodałem, odbierając koktajl.
Offline
- Cieszę się. Będę od razu czuła się lepiej - odpadlam z uśmiechem. - Smacznego, Riddick - powedziałam, odchodząc swobodnym krokiem i wracając do kasy.
Po jakimś czasie Ridd przyniósł naczynia i postawił na lądzie.
- I co? - Uśmiechnęłam się promiennie, opierając o blat i nachliajac nieco w jego stronę. - Dobra zamiana? Mam na myśli kawa na koktajl - przypomniałam rozbawiona.
Offline
- Tak, jak zawsze miałaś rację - zaśmiałem się cicho, tym razem nachylając się tak jak ona. - Muszę się cię częściej pytać o zdanie i słuchać twoich rad, wszystkie wychodzą na razie na dobre - dodałem, wodząc wzrokiem po jej twarzy.
Offline
- Naprawdę? - ucieszyłam się. - Mhm, ale wielu ci ich nie dałam chyba... - zaczęłam się zastanawiać jednak szybko zrezygnowałam. Rozpamiętywanie nie było na miejscu w tym momencie. Znów popatrzyłam na niego. - Mniejsza. Cieszy mnie to, że idzie ci na dobre!
Offline
Dlaczego byłaś tak dobra, ale tak... Tak niedostępna dla mnie? Czy nie było widać mojego zainteresowania? Powinienem je jakoś wyraźniej okazywać?
- To ja... Może poproszę jeszcze jeden koktajl? Posiedzę tu, póki jest spokojnie - uznałem. - Miło mi się z tobą zawsze gawędzi, a potem będziesz miała urwanie głowy - dodałem, choć nie zmieniłem pozycji. Była blisko, czułem zapach jej szamponu, jej proszku do prania, żelu pod prysznic do ciała...
Offline
Przez chwilę czułam się lekko zdezorientowana, jednak szybko postarałam się to okięznac.
- Mi z tobą też - odparłam dosyć cicho, bo w sumie nie trzeba było głośniej. - To daj min momencik. Zaraz przyniosę ci napój - dodałam, powoli się odsuwając. - Usiądź sobie, będzie ci wygodniej - dodałam jeszcze, rzucając mu ciepły uśmiech i znikając w kuchni.
Offline
Westchnąłem ciężko, szczerze skazując się już na sromotną porażkę. Ni byłem młody i piękny, nie pasowałem do jej idealnego świata...
Usiadłem tym razem przy barze, czekając na powrót tej naprawdę niesamowitej dziewczyny, od której nie mogłem wzroku oderwać od kilku tygodni.
Offline
Wróciłam z dwoma koktajlami z dodatkiem bitej śmietany i kolorowymi słomkami.
- Choć, powiedziałam, że zrobię sobie małą przerwę - powedziałam z błyskiem w oku. - Robię to bardzo rzadko, więc rodzice nie mają problemu. - Zostawiłam napoje na barze. Wychodząc zza niego, zdjęłam fartuszek i zostawiłam na haczyku. - Usiądziemy na zewnątrz...? Chyba będzie, mhm, przyjemniej. - Wzruszyłam lekko ramionami, biorąc swój koktajl i ruszając do wyjścia.
Offline
Miałem wrażenie, że śniłem. Jednak posłusznie podążyłem za Prim, siadając obok niej, przy niewielkim stoliczku.
- To miłe, że specjalnie dla mnie wykorzystałaś swoją przerwę - uznałem. - Ale to nie dobrze, że rzadko je bierzesz, przepracowywanie się, nie jest dobrym pomysłem - stwierdziłem stanowczo, acz z troską.
Offline
Pokręciłam głową.
- Praca może i jest ciężka i bywa męcząca... Ale ja tego tak nie widzę. Większość robię z czystej przyjemności. Bardzo lubię uśmiechniętych ludzi. To może trochę samolubne lecz... Poczucie że uśmiechnąć się właśnie dzięki mnie? - Zagryzłam słomkę, opierając się jednym łokciem o blat. - To bardzo, bardzo przyjemne uczucie. Sam musisz to wiedzieć! - stwierdziłam. - Pomoc niesie ze sobą tyle przyjemności, że momentalnie zapominasz o trudach. Pamiętasz rezultat. - Wzruszyłam lekko ramionami.
Offline
Pokręciłem głową, na jej słowa.
- Pamiętasz, jak mówiłem, że chciałbym żyć w twoim świecie? Mam wrażenie, że przybyłaś z kosmosu i opowiadasz mi o ludziach , który są wdzięczni, uprzejmi, wszędzie ci pomagają... Znam inny świat. Gdzie wszyscy tylko chcą, a nie dają... - uśmiechnąłem się. - Jesteś zabawna, masz miękkie serce i dobre intencje, ale teraz... Przechodzisz samą siebie - parsknąłem.
Offline
Wzięłam głęboki oddech, zastanawiając się chwilę nad słowami mężczyzny.
- Rozumiem już o co ci chodzi. - Pokiwałam powoli głową. - Ja po prostu uważam, że w każdym jest dobro. Nie którzy się boją to pokazać, inni po prostu nie chcą. Ale ono jest. Nie zostaliśmy stworzeni po to by niszczyć, tylko po to by coś zbudować. Czyli... Z założenia mamy być dobrzy. Ale kształtujemy się sami. Oh, wybacz, bredzę - mruknęłam, uświadamiając to właśnie siebie. Poczerwieniałam. - Po prostu nie widzę sensu w złoszczeniu się i trzymaniu urazy. Trzeba wybaczać i już - podsumowałam krótko.
Offline
Zaśmiałem się cicho, kręcąc głową.
- Wiesz, to jest kochane, naprawdę. Ale mam wrażenie, że w luziach i istotach jest więcej zła niż tego dobra, o którym mówisz - stwierdziłem. - Poznałaś kiedyś wampira? To są tak zawisłe istoty z samego założenia, jednak słyszałem o wielu też taki, które z są filantropami, pomagają, starają się sprzeciwić naturze - mówiłem, a potem uśmiechnąłem się lekko. - Świat jest zły, jesteśmy zbudowani ze złych cech, właśnie dlatego ci dobrzy są tak ważni i cenni dla świata - przedstawiłem swój punkt widzenia. - Rozumiesz? Niektórych wad się nie wyzbędziemy. Nawet dzięki twoim radą - dodałem cicho, ciesząc się, że raczej nie widać na mojej twarzy rumieńców.
Offline
Złapał słomkę między zęby, a potem powoli zaczęłam upijać koktajl,myśląc nad tym co właśnie powiedzieć Riddick. Miał rację? Myliłam się? Czy może jednak on się mylił? Każde z nas mało zupełnie inne spojrzenie. Nie miałam zamiaru się sprzeczać. Chciałam po prostu zaakceptować jego punkt widzenia,aby móc go potem zrozumieć.
- Mhmm, czyli według ciebie jest na odwrót. Rodzimy się źli i nabywamy dobre cechy? - dopytywałam. - Podczas gdy według mnie rodziny się dobrzy i dopiero potem nabywamy złe cechy - mruknęłam powoli. - Ale dlaczego tak sadzisz....? - zapytałam grzecznie, uśmiechając się delikatnie.
Offline
Potarłem skroń całkiem rozbawiony, ale nie mogąc się wyzbyć uczucia, że właśnie tego chcę, że chcę z nią rozmawiać, dyskutować, siedzieć przy niej, patrzeć jak słodko przygryza słomkę w zamyśleniu...
- Ludzie są egoistyczni, zazwyczaj. Większość myśli o swoim dobrze, a o niczym innym. Ale to jest cecha, nad którą można pracować - dodałem. Zamyśliłem się, gdy znalazłem przykład. - Czy ktoś kiedyś zabrał ci coś twojego? Bez pytania, po prostu zabrał, odebrał ci? Przez kilka sekund byłaś zła, jak mógł coś takiego tobie zrobić. To zaraz pewnie minęło, po prostu poprosiłaś o oddanie. Ale przez te kilka sekund byłaś zła, był to przejaw egoizmu, "jak mógł mi to zabrać, to było moje"...
Offline
Znów zagryzłam słomkę zastanawiając się nad kolejną odpowiedzią.
- Każdy z nas ma trochę egoisty, ale to tylko po to,aby nie dac się zgnieść. Bardziej instynkt samozachowawczy... Czy nie? Może się mylę - mruknęłam. - Ale mimo to, z twojego przykładu nie wynika,że ludzie i inne istoty rodzą się złe. Widziałeś kiedyś złe dziecko...? - szepnęłam otwierając szerzej oczy. - Czy mogłabyś popatrzeć na dziecko i stwierdzić że ono jest złe? - Pokręciłam głową, oddychając spokojniej. - Rodzimy się dobrzy, potem wybieramy niekoniecznie najlepiej...
Offline
Zaśmiałem się szczerze.
- Widziałaś kiedyś małego wilkołaka? To demony w skórach szczeniaków - zaśmiałem się. zaraz jednak pokręciłem głową. - Może masz rację. Może nie rodzimy się aż tak źli, a może zależy to personalnie od danej osoby - oparłem łokieć o stół, a na ręce wsparłem głowę. - Przy tobie, aż chce się wierzyć, że świat jest taki dobry - przyznałem z uśmiechem.
Offline