Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Pisnęłam cicho, a potem się roześmiałam, obejmując mocniej jego szyję.
- Ale nie przesadzasz z lekka? - zapytałam, spoglądając na niego pytająco. Pokręciłam głową. - Jestem trochę zmęczona, a nie nieprzytomna ze zmęczenia! - zauważyłam ze śmiechem i oparłam głowę na jego ramieniu. - Wierzę, że jesteś bardzo silny, nie musisz mi tego udowadniać - mruknęłam rozbawiona.
Offline
- Ale ja lubię się przed tobą popisywać - uznałem z dumą, rozbawiony szczerze. Szczerze mówiąc, to Prim była na tyle mała i drobna, że nie ważyła aż tyle. - Skoro jestem już tym twoim silnym wilkiem, mogę cię wyręczyć gdy jesteś już zmęczona - stwierdziłem z powagą.
Offline
- Ale nie musisz mnie wyręczać w chodzeniu! - zauważyłam. - To naprawdę nie jest tak daleko, mogłabym iść sama. - Westchnęłam cicho. - Czasem wydajesz się taki... mhm, wycofany trochę? Masz takie momenty wycofania, zdajesz sobie z nich sprawę? - szepnęłam, przymykając oczy. - Ale czasem zachowujesz się w taki sposób - dodałam. - Zabawny jesteś, gdy robisz się taki pełen dumy - podsumowałam, gładząc go po karku.
Offline
- Czasem po prostu nie wiem czy robię coś dobrze - przyznałem szczerze, nie wypuszczając jej jednak z ramion. - Jednak czasem jestem pewien, że cię po prostu kocham i nic innego się już nie liczy. I chce ci imponować, pomagać, robić wszystko... dla ciebie. I wtedy czuję niewyobrażalną dumę z siebie - uznałem rozbawiony. - Już poza tym, że moja wilcza duma tego wymaga - mruknąłem całując Prim czule. - No dobrze, chcesz bym cię odstawił?
Offline
Zachichotalam ponownie.
- Chyba tak, mój dumny wilczku. Wolę twardo stąpać po ziemi, skoro mogę - odparłam ze śmiechem, muskając jego wargi ponownie. - Ale zapewniam, że jestem w palnik świadoma, że mogę liczyć na twoją pomoc w każdej sprawie - dodałam jeszcze z powagą, uważając, że zapewne Ridd potrzebuje tego usłyszeć, choć było to w końcu oczywiste. - Kocham cię - szepnęłam mu na ucho.
Offline
Uśmiechnąłem się od razu, a potem posłusznie postawiłem Prim na ziemi.
- A ja ciebie mocniej. I żałuję, że muszę cię odprowadzić do domu... Chciałbym spędzić z tobą jeszcze więcej czasu - wyzałem szczerze. - Ale jutro zobaczymy się jak zwykle na śniadaniu, prawda? I zamienimy kilka słów?
Offline
- Tak wilczku, tak jak zawsze się zobaczymy - przytaknęłam mu z szerokim uśmiechem na ustach. - Bliźniaki będą chciały powtórzyć dzisiejszy dzień? Oboje byli przeszczęśliwi mogąc spędzić z tobą tyle czasu. Oni cię tak kochają. - Westchnęłam cicho, zaciskając palce na jego dłoni i powoli ruszając do przodu.
Offline
- Teraz zaczęli szkołę, nie chce ich rozpraszać od nauki, więc nie wiem - westchnąłem. - Też ich bardzo kocham. Mimo kosmicznej różnicy wieku między nami, są moimi ukochanymi bratem i siostryczką... Dlatego chce dla nich jak najlepiej - uznałem i pokręciłem głową. - Polubiłaś ich. Cieszę się.
Offline
- Polubiłam ich - przytaknęłam. - I są naprawdę cudownymi nauczycielami, choć ja jestem niezbyt sprawną uczennicą - stwierdziłam, kręcąc głową. - Jestem pewna, że poradzą sobie znakomicie w szkole.
Offline
- Taaak - pokiwałem głową rozbawiony. - Też jestem tego pewny. Poza tym nie jesteś taką złą uczennicą, wręcz przeciwnie, pod koniec treningu to naprawdę wyglądało jak samoobrona, jeszcze chwilę i bym się ciebie zaczął bać - zachichotałem ciszej, pochylając się i całując ją w skroń.
Offline
Porumieniałam lekko. Zabawnie było słuchać takich słów jak te z ust kogoś takiego jak Riddick.
- Nie chce aby mój wilczek się bał mnie - mruknęłam rozbawiona, spoglądając na niego czule. - Chce aby mój wilczek się nie bał o mnie. Jestem dzielną dziewczyna! - oznajmiłam uparcie. - Poradzę sobie - dodałam już spokojniej.
Offline
Popatrzyłem na nią miękko.
- Wiem, że jesteś dzielna. Nie bałaś się umówić z wilkiem, którego nie znałaś, a który patrzył na ciebie trochę nienormalne - zauważyłem rozbawiony. Zaraz jednak spróbowałem spoważnieć nieco. - Będę się o ciebie bał i martwił ale postaram się tylko troszeczkę - zapewniłem.
Offline
- Możesz się martwić, nie mam prawa ci tego zabraniać, mój wilczku, sęk w tym... Że nie chcę aby cię to pochłaniało. Chce żebyś myślał o mnie dobrze,a nie o tym, co może mi się złego przydarzyć - szepnęłam miękko na niego patrząc. - Jesteś kochamy - dodałam, muskając jego usta jeszcze jeden raz wargami. - Do zobaczenia! - zawołałam na odchodne, przechodząc przez zieloną furtkę i kierując się do drzwi domu.
Bardzo, ale to bardzo chciałam aby Ridd w końcu przyszedł do mnie do domu i poznał moja wspaniałą rodzinę. Bo była wspaniała! Więc zaproponowałam to rodzicom i dziadkowi Jonatanowi i byli na tak. Tyle, że rodzice za chwilę wyjeżdżali na dwa tygodnie, więc spotkanie w piątkę było niemożliwe przez najbliższy czas.
Ale uznałam, że czemu Riddick nie miałby poznać samego dziadka? Tak będzie na pewno mniej stresująco. Dziadek Jon w ogóle nie jest strasunacą osoba. I gdy powiedziałam mu o tym, uznał, że to dobry pomysł. Więc przekazałem to Riddowi, a on się zgodził. Już wcześniej sam wspominał, że chce go poznać. Poznać wszystkich, ale na to będzie mieć jeszcze czas
Razem z dziadkiem przygotowaliśmy obiad, a gdy ja robiłam deser, dziadek zajął się dodaniem odrobiny magii do tego wieczoru. A mianowicie po tym jak opowiadałam dziadkowi, jak bardzo Riddowi podobał się wieczór na polanie postanowił zamienić sufit w rozgwieżdżone niebo. Wyglądało to cudownie! Ah... Jakbym chciała umieć tyle co on. Zaklęcie powinno utrzymać się przez całą noc.
- Ja otworze! - oznajmiłam. Własciwie to wszystko było już gotowe. Dziadek tylko robił ostatnie poprawki. Otrzepałam błękitną sukienkę i naciągając długi rękaw na nadgarstek podeszłam szybko do drzwi. - Cześć mój wilczku - przywitałam się radośnie, szeroko się uśmiechając.
Offline
Lekko zestresowany, w jedynej porządnej koszuli i jeansach uśmiechnąłem się szczerze na widok Prim.
- Hej... - rzuciłem tylko, przeczesując włosy i starając się zachowywać spokojnie. - Nie jestem za późno? Bałem się, że przyjdę za późno... Um, ładnie tu - stwierdziłem, schylając lekko, przechodząc przez próg drzwi i rozglądając, "obwąchując" otoczenie. Zaraz jednak skupiłem się na dziewczynie, co znacznie mnie uspokoiło.
- Ślicznie wyglądasz - uznałem jeszcze spokojnie.
Offline
- Dziękuję, Ridd - szepnęłam, kładąc dłonie na jego ramionach i muskając jego usta swoimi wargami. - Zdejmij kurtkę i zapraszam do salonu - dodałam z uśmiechem, otwierając drzwi, które z małego przedsionka prowadziły do dużego pokoju, połączonego z kuchnią i jadalnią. Sufit błyszczał, przystrojony gwaiazdami. Dziadkowi się udało. - Nie denerwuj się, to jeszcze nie spotkanie z rodzicami, a z tego co pamiętam byłeś pewny, że to żaden problem - przypomniałam mu, zaciskając palce na jego ramieniu. Zatrzymałam się. - Dziadek jest na girze, postanowił się przepracowany w koszulę. Jak ci się podoba? - zapytałam zaciekawiona. - To był jego pomysł!
Offline
Rozejrzałem się zauroczony dookoła. Sufit w pokoju był niezaprzeczalnie cudowny, a magia, którą czułem dookoła...
- Niesamowite - uznałem z westchnieniem, pociągające nosem. - Pachnie... kwiatami? Jak wtedy, gdy siedzieliśmy na polanie - wspomniałem, a serce zmiękło mi w jednej chwili.
Offline
- Tak, tak, pachnie dokładnie tymi kwiatami, Riddick! - zawołał starszy mężczyzna schodząc po schodach. Siwe włosy miał rozstrzepane, twarz ogoloną jak zawsze, a usta rozciągnięte w szerokim uśmiechu. Ciepłym i przyjaznym. Bardzo chciał poznać Ridda. - Moja wnuczka uwielbia to miejsce. Samo w sobie jest takie magiczne tylko dlatego, że ona tam bywa - stwierdził rozbawiony, stając naprzeciwko nas. Dziadek Jonatan nigdy nie był wysokim czarodziejem, był nieiwele wyższy ode mnie.
- Ridd, to mój dziadek Jonatan. Dziadku, to Riddik - przedstawiłam ich sobie
Dziadek wyciągnął krzepko dłoń do wilka.
- Jakże miło mi cię w końcu poznać!
Offline
- Mi również proszę pana - zgodziłem się, także ściskając mu dłoń. - Prim wiele mi o panu zdążyła opowiedzieć, to niemal zaszczyt pana w końcu poznać - uznałem starając się być pogodny. - Jestem pod wrażeniem iluzji. Szczerze mówiąc jeszcze nigdy nie miałem przyjemności spotkać prawdziwego czarodzieja - przyznałem się.
Offline
- Ja miałem okazję poznać wiele wilkołaków w swoim życiu - odparł spokojnym tonem dziadek, uśmiechając się lekko ale z powagą. - I nie zawiodłem się na żadnej ze znajomości - dodał już weselszym tonem. Popatrzył potem na mnie miękko i z miłością. - Primrose spędziła ze mną sporo czasu, ale niepotrzebnie wciąż tyle o mnie mówi! - Westchnął teatralnie.
- Oj dziadku - mruknęłam, kręcąc głową. - Zachwalam cię i zachwycam się tym, że jestem twoją wnuczką - odparłam. Starszy mężczyzna pokręcił głową i ruszył do kuchni. Jego koszula błyszczała, zapewne to tez była zasługa magii. - Chodź, usiądziemy już do stołu, dziadek przyniesie kurczaka z piekarnika.
Offline
- Mmm brzmi pysznie - parsknąłem, dając się prowadzić Prim do jadalni. Była niesamowicie podekscytowana i bardzo, ale to bardzo zapatrzona w dziadku. Nie potrzebowałem oczu by widzieć jak bardzo kochają się wzajemnie. Czułem to, niemal że w powietrzu.
- Ale to prawda. Prim prawie każde zdanie o panu, kończy westchnieniem i słowami "chciałabym być tak jak on". Moim zdaniem to słowa, które każdego napawałby dumą... - uśmiechnąłem się.
Offline