Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Wiem, tym bardziej nie chcę abyś się przemieniał i miał z tego więcej kłopotów - jęknęłam cicho. - Nie chce żeby coś ci się stało przeze mnie. Jesteśmy w mieście, nikt tu nikogo bardzo dawna nie zaatakował - zauważyłam. - Niepotrzebnie tracisz nerwy, wilczku - szepnęłam i musnęłam jego policzek.
Offline
Uśmiechnąłem się, kiwając głową
- Dobrze, dobrze, rozumiem o czym mówisz. Postaram się być spokojny - uznałem już łagodniej. - Choć i tak będę z lekka przewrażliwiony. Martwię się o moją małą, delikatną Primrose - stwierdziłem z szerokim uśmiechem.
Offline
Westchnęłam cicho.
- Jestem duża i zaradna - oznajmiłam, unosząc podbródek dumnie do góry. - Potrafię zrobić naprawdę dużo! - Zaśmiałam się, chcąc rozluźnić atmosferę między nami. - Choć jak chcesz to możesz mnie pouczyć samoobrony! - Zaśmiałam się. - W sumie to by było zabawne - dodałam,zerkajac na niego.
Offline
Uniosłem brew, patrząc z góry na Prim.
- Mogę poprosić Clarette by cię poduczyła, albo Daggera. Ja mogę ci jeszcze przez przypadek zrobić krzywdę - zauważyłem dość szczerze, ale rozbawiony. - Z drugiej strony to nie taki zły pomysł. Zapytam bliźniaków jak będę w domu, czy nie chciałby pomóc - parsknąłem. - Dagger cię uwielbia, a Claret lubi pokazać swoją siłę, więc na pewno zyskasz dwójkę naprawdę zdolnych nauczycieli - uznałem.
Offline
Zachichotałam.
- No i to na pewno będzie dobra zabawa - stwierdziłam. - Też ich lubię. Dagger jest cudowny i bardzo ciekawski, zabawny z niego chłopiec, a Claret jest bardzo poważna, ale... - Uśmiechnęłam się szeroko. - Wydaje się być też bardzo fajna. Djrzała jak na swój wiek, można z nią porozmawiać na poziomie - powiedziałam rozbawiona. - Twoje rodzeństwo jest super. Spytaj się ich. Pewnie będą mieli ze mnie dużo śmiechu... - mruknęłam, wywracając lekko oczami.
Offline
- Ucząc czarodziejkę samoobrony? Dagger zaraz będzie twojego wzrostu, to cię nie stresuje? - upewniłem się rozbawiony mimo wszystko. - No dobrze, zapytam się ich, ale na pewno się zgodzą - dodałem łagodniej. Spojrzałem przed siebie, chcąc udawać, że zielona furtka do jej domu jest niewidzialna.
- Do jutra, Prim... - uznałem cicho. - Nie siedź za długo... Wyśpij się i widzimy się jutro na śniadaniu - powiedziałem cicho, stając przed furtką.
Offline
Pokiwałam z wolna głową.
- Obiecuję odpocząć - odparłam spokojnie, zarzucając ręce na jego ramiona. - On naprawdę tak szybko urośnie? Nie jestem taka niziutka - mruknęłam rozbawiona, wracając na chwilę do poprzedniego tematu. - Ale raczej nie stresuje... Dagger jest łagodny jak jego brat - szepnęłam, całując go przez chwilę.
Offline
Przyjąłem jej całusa z miłością. Zaraz jednak uśmiechnąłem się przebiegle.
- Myślisz, że jestem łagodną bo pokazuję ci tylko swoją łagodną stronę - mruknąłem, warcząc bardziej wilczo niż ludzko. Zaśmiałem się zaraz cicho. - Cieszę się, że się nie stresujesz, w taki razie - podsumowałem miękko.
Offline
- Względem innych jesteś łagodny, Ridd. Wiem, że nie skrzywdził byś nikogo bez powodu - Wyszeptałam, gładząc go po ramieniu i odsuwając się. - Jesteś dobrym wilkiem. Moim wilczkiem - dodałam pełna dumy, rzucając mu jeszcze jedno spojrzenie. - Dobranoc, ty również śpij spokojnie - powiedziałam i ruszyłam do drzwi domu.
W następnym tygodniu naprawdę umówiliśmy się na ćwiczenia z samoobrony z rodzeństwem Riddicka. I szczerze mówiąc to wtedy naprawdę zaczęłam się stresować.
- Umm... Sama nie wiem, czy to był dobry pomysł - mruknęłam, gdy siedzieliśmy na polanie. Oboje ubrani byliśmy w wygodne ubrania. Ja założyłam luźne spodnie, podkoszulek, koszulkę i sweter, bo robiło się coraz chłodniej. Ridd był ubrany nieco cieniej. Czekaliśmy na bliźniaki, które minęły nas niedawno w postaci wilczków, aż wrócą z domu Ridda już ubrane.
Offline
- Jeszcze tydzień temu byłaś zachwycona tym pomysłem - wytknąłem rozbawiony. - Nie ma czego się obawiać. Pozwolisz że najpierw ja przećwicze z nimi blokowanie ataku, a potem ty poćwiczysz z nimi - podsumowałem. - I nie bój się jeśli ja ich uderze albo oni mnie, to tylko wygląda groźnie, tak naprawdę nie zostanie nawet siniak - uprzedziłem z uśmiechem, a potem ledwo uniknąłem Calert, która rzuciła się zza moich pleców na mnie. Dziewczynka zrobiła przewrót na trawie, śmiejąc się szczerze.
- Zawsze robisz unik! Jak?!
Pokręciłem głową, całując Prim, a potem wstając do mojej siostry.
- Trening czyni mistrza - stwierdziłem. - Poza tym serce bije ci jak szalone z ekscytacji - wytknąłem, targajac jej włosy.
Offline
Zakryłam dłonią usta, chichocząc. Dagger pomachał mi i radośnie się przywitał, podczas gdy jego siostra zaczęła rozbawiać z bratem.
- Ej, to może już zaczniecie, zanim się serio rozmyślę? - zapytałam z lekka zestresowana ale bardziej rozbawiona i podekscytowana myślą, że będę mogła poobserwować ich wszystkich. - Tylko ostrożnie... - poprosiłam na koniec mimo wszystko, zerkając z trawy na każde po kolei.
Offline
Clareta parsknęła śmiechem.
- Ostrożnie? Wilki nie walczą ostrożnie! - zaśmiała się, rzucając się znów na mnie. Zgrabnie uniknąłem jej pięści, jednak ciężko było mi uniknąć podcięcia Daga. Wylądowałem na ziemi kiedy dzieciaki się śmiały.
Bliźniaki działały razem. Dobrze.
Podniosłem się sprawnie, z westchnieniem, gdy kości dopiero mi się rozciągały i odpowiedziałem kontratakiem.
Po treningu, wróciłem na trawę, by odsapnąć chwilę, jednak bliźniaki nadal miały bardzo dużo energii.
- Chciałbym powiedzieć, że je zmęczyłem, ale trudno mi to stwierdzić - parsknąłem do Prim. - Gotowa na trening? - zapytałem rozbawiony.
Offline
- Mhm, chyba... Chyba tak. Choć nie wiem czy można by. Gotowym, nigdy wcześniej tego nie robiąc - mruknęłam, zerkając na Ridda, a potem podniosłam się z trawy. - Może najpierw przećwiczymy to na sucho? - zapytałam, spoglądając na bliźniaki, które nadal radośnie się przepychały, atakowały i broniły na przemian wybuchając śmiechem. Wyglądało to bardzo naturalnie. Wręcz miło. - Chyba potrzebuje ciupek teorii, a dopiero potem praktykę... Dacie mi trochę fory?! - zapytałam głośniej w stronę wilczków.
Offline
- Nie! - krzyknęła Claretta, a potem zaatakowała Daggera, który z pełnym skupieniem na twarzy ominął jej atak i popchnął na trawę. Wilczyca wywróciła się twarzą w trawę, na co Dagger zaniósł się śmiechem.
- Tak, tak! Chodź, pokażę ci jak przyjąć postawę! - zaśmiał się podbiegając do nas na trawie. - To proste, serio! W samoobronie wystarczy być czujnym i działać odruchowo - dodał pouczająco, ciągnąc Prim za rękę. Zaraz też z ziemi zerwała się Clareta i podbiegła do mnie.
- Za dużo atakujesz, a za mało się słuchasz - powiedziałem jej i wskazałem ruchem głowy na Prim i jej brata. - Pomożesz mu?
- Po co chcesz jej tego uczyć? - prychnęła. - Jest za delikatna.
- Właśnie dlatego chce jej pomóc się tego nauczyć. By nie była aż taka delikatna.
Offline
Dagger zaczął mi tłumaczyć jak mam stać, żeby stać dobrze, bo okazuje się że jeśli będę stała nie tak jak on tłumaczył, to wtedy będzie źle, bo nie będę miała dobrej równowagi. Zaśmiałam się, ale chłopiec brał to na poważnie, więc starałam się jednak nie śmiać, tylko z powagą przyjmować jego rady i słuchać co ma mi cennego do przekazania.
- Spróbuj mnie zaatakować! - rzuciła Claretta, stając obok brata i przyjmując swoją pozycję. Zmieszana popatrzyłam na Daggera, a potem na Riddicka. - No dawaj - poganiała mnie dziewczynka.
- To miała być samoobrona... Nie chcę... - szepnęłam naprawdę zmieszana. Nie miałam pojęcia co mam zrobić. Gdy oni się tutaj pojedynkowali, to było dla nich... Kompletnie naturalne. Ja z natury wyciągałam rękę i łagodziłam konflikty.
Offline
- Clar, prosiłem byście nauczyli ją samoobrony, a nie walki wręcz - wtrąciłem się, marszcząc brwi i nie będąc do końca pewien, co tym zachowaniem chciała osiągnąć. Dziewczynka warknęła na mnie, a potem na Daggera, odchodząc w stronę domu. Skrzywiłem się, zerkając na brata, który tylko wzruszył ramionami.
- Pójdę do niej. Trenujcie dalej. Dobrze wam idzie, możesz przejść do chwytów Dag - powiedziałem łagodnie, ale zaraz wstałem z ziemi, by pójść za Clarettą.
Dag może jej powiedzieć, że Claretta jest zazdrosna o brata, który teraz cały czas poświęca Prim, a nie im w tym jej
Offline
Odprowadziłam Ridda wzrokiem z zatroskaną miną.
- Ej, Prim! - powiedział głośno chłopiec, a ja wróciłam do niego wzrokiem. - Ridd powiedział, że mamy trenować dalej! - zauważył.
Wzięłam głęboki oddech i pokiwałam posłusznie głową.
- Przepraszam ja... Zamyśliłam się - wyjaśniłam, przyjmując pozycję, której mnie nauczyć. - Nie chciałam abyście się kłócili przeze mnie... Clarietta chyba jest zła na mnie - mruknęłam. - Myślałam, że oboje będziecie się dobrze bawić.
Dagger pokręcił głową na boki.
- Ona jest zazdrosna - uznał, był wręcz pewien swoich słów.
Zaskoczona zerknęłam w bok, jednak nie mogłam już dostrzec ani jednego ani drugiego.
- Naprawdę? - zapytałam szczerze zaniepokojona. Stanęłam prosto, opierając dłonie na biodrach. Uniosłam lekko brwi, spoglądając na Daga.
- No tak. Zazdrosna o Riddica - powtórzył, wzruszając ramionami. - Ostatnio nie poświęca nam już tak dużo czasu jak wcześniej - wyjaśnił. - No dobra, ale nie o tym! Teraz patrz, pokażę ci a ty powtórzysz - oznajmił tonem, któremu nie dało się sprzeciwić.
Jednak w środku poczułam duży smutek. Nie chciałam swoją osobą sprawiać przykrości. A już na pewno nie rodzeństwu Ridda. Czy Dag też to odczuwał ale nie okazywał tego tak dobitnie jak jego siostra? Zabierałam im ich ukochanego brata...
Offline
Po kilku minutach wróciłem z Clarettą, już spokojniejszą. Musieliśmy zamienić kilka słów i wyjaśnić kilka spraw, jednak wilczyca była bardzo mądra i przyjęła każde moje słowo ze zrozumieniem.
- Przepraszam - powiedziała, stając przed Prim. - To było niegrzeczne - dodała ze skruchą, skinąwszy głową. Potem dołączyła do brata na bok, zerkając na mnie jeszcze niepewnie.
- Clar reaguje szybciej niż ktokolwiek, nawet jej myśl ją nie dogoni - parsknąłem, na co siostra uśmiechnęła się już szerzej, pokazując mi język. Także się zaśmiałem.
Offline
- Nic nie szkodzi, Calrietta. Nie gniewałam się na ciebie - zapewniłam, uśmiechając się miękko do dziewczynki, która również się do mnie uśmiechnęła.
- Możemy trenować dalej...? - zapytał z lekka zniecierpliwiony Dagger. Pokiwałam głową na jego słowa, a jego siostra przytaknęła cicho mówiąc "no dawaj". - No to powtarzamy tamto! - zarządził, dumny z siebie.
Mimowolnie zachichotałam ale potem w pełni się skupiłam na tym co mówiły do mnie bliźniaki, tłumacząc kolejne podstawowe pozycje.
Offline
Podobało mi się patrzenie na moje najukochańsze osoby, które dobrze się ze sobą bawią. To był miły widok w ten jeden z ostatnich ciepłych weekendów jesieni. Wkrótce nadejdą deszczowe dni, a w końcu pojawią się też i przymrozki.
- Dobra, koniec tego dobrego - zarządziłem, wstając z trawy. - Nie jesteście głodni? Zrobiłem obiad, myślę, że to dobra pora na jedzenie - uznałem. - Rybka z warzywami, świeżutka, z rana złowiłem specjalnie dla was!
- I sam gotowałeś? - zaśmiała się Claretta, wskakując na moje plecy. Ależ ona wysoko skakała!
- Taaaak, mojej roboty - przytaknąłem dumnie, a zaraz zerknąłem na Prim. - Ty też zjesz z nami? - zapytałem miękko.
Offline