Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ja... - szepnęłam ale nie znalazłam żadnych słów, które mogły by mnie jakoś wyciągnąć z tej sytuacji. Pt,ez dłuższą chwilę milczałam. - Ja nie zabraniam sobie pomagać, ja po prostu nie potrzebuję dodatkowej pomocy - stwierdziłam w końcu się zbierając do tego. Uniosłam się na łokciu, tym razem wpatrując się w Ridda z góry. - Potrafię sobie poradzić z wieloma rzeczami sama. Pomóc innym i nie marnować niczyjego czasu na błahe rzeczy - mruknęłam, wodząc trochę spanikowana wzrokiem po jego twarzy. - To takie złe...?
Offline
- Co według ciebie jest dodatkową pomocą? - zapytałem mrukliwie, znów unosząc powieki. - Czy potrzeba troski o ciebie, to, że teraz chcę ci pomóc się rozluźnić i wyspać? Pomoc nie jest jednostronna. Jeśli ty wyręczasz ludzi z błahostek, oni także mogą - uznałem. Zaraz potem westchnąłem cicho. - To, że potrafisz zrobić wiele rzeczy na raz, nie znaczy, że musisz to robić za każdym razem. Wykończysz się. Pewnie dziadek ci mówił, że czarodzieje mają ograniczoną ilość mocy, przypadającą na jeden, porządny wypoczynek. Więc... twoja siła fizyczna i psychiczna, codziennie jest tą ilością mocy, którą wykorzystujesz. Jeśli wykorzystasz całą jednego dnia, ale nie odpoczniesz porządnie, faktycznie powróci siła, ale mniej. Zaczniesz się bardziej męczyć pomaganiem, robieniem wszystkiego za wszystko... Aż w końcu padniesz zemdlona ze zmęczenia. Chcesz dobrze. Wiem o tym doskonale. Ale pomyśl też o swoim zdrowiu i możliwościach - poprosiłem.
Offline
Przez dłuższą chwilę w milczeniu przyglądałam się jego twarzy. Czułam, że mam ciężkie powieki, ale mimo wszystko trzymałam oczy otwarte. Zastanawiałam się nad jego słowami, dokładnie analizując je w głowie.
- Wiele osób nie mówi mi nawet dziękuję - szelnelam, wzdychając. - Ale to silniejsze ode mnie, Ridd - powedziałam z poczuciem winy.
Offline
- Jesteś za dobra dla większości istot, nie wiem jak mogą tego nie dostrzegać - westchnąłem, bawiąc się jej pojedynczym kosmyk włosów. - Musisz się nauczyć... Odmawiać. Wyznaczać swoje granice, kiedy kończy się uprzejmość, a kiedy wyręczanie ludzi we wszystkim - zauważyłem. - Jesteś dobrą dziewczyną, bardzo dobrą. Twoi rodzice muszą być z ciebie dumni, nie tylko za to, że im pomagasz, ale za to, że jesteś taka dobra...
Offline
Uśmiechnęłam się z lekka zawstydzona.
- Są dumni - odparłam, bo wiedziałam o tym, mówili mi to czasem nawet kilka razy dziennie. - Nie chce już o tym rozmawiać... Proszę,czy możemy nie mówić juz? - szepnęłam i musnęłam jego wargi swoimi, a potem ułożyłam głowę na jego ramieniu zwijając się w kłębek, jak przestraszone dziecko. - Nie mówić o niczym...
Zamknęłam oczy, oddychając spokojnie.
Offline
- Nie musisz dwa razy powtarzać - zapewniłem ją, otulając delikatnie ramieniem. Wtuliła to było takie miłe i słodkie... Było mi ciepło na sercu, ciepło w miejscu gdzie trzymałem Prim... - Dobranoc, kochana, śpij dobrze - poprosiłem.
Offline
- Chyba dużo bodźców uczy tej nocy to sobie mówiliśmy - stwierdziłam mrukliwie. Westchnęłam cicho. - Dobranoc wilczku.
Zamknęłam oczy, łapiąc się jego bluzy. Myślałam że będę długo zasypiać ale po zamknięciu powiek tylko przez chwilę byłam jeszcze w pełni świadoma tego co się dzieje, potem znów odplynelam.
Offline
Obudziłem się, dokładnie wtedy gdy się wyspałem. Głowa nadal mnie bolała, ale już znacznie mniej. Na moim torsie Prim opierała dłonie, a głowę na moich obojczykach. Uśmiechnąłem sie szczerze z tego powodu.
- Prim...? Prim, śpisz? - zapytałem cicho.
Offline
Zamruczałam cicho, nie rozumieją dokładnie słów które ktoś do mnie kierował. Było mi wygodnie, ciepło i spalao mi się naprawdę dobrze... W dodatku śniły mi się jakieś przyjemne rzeczy ale głos Ridda przerwał sny i rozwiał je na szywtkie strony. Zostały mi jedynie przyjemne uczucia. Tak też w sumie było dobrze.
Zamruczałam ponownie, nieco się przesuwając ale zaraz znów się rozluźniłam i westchnęłam cicho
- Przyjemne... - wymamrotałam pół przytomna.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze, otulając ją na powrót ramionami.
- Wieeem. Jest przyjemnie - uznałem zadowolony, po prostu się rozluźniając. Westchnąłem, wdychając jej zapach, jej słodki zapach. Znów miałem swój wilczy węch.
Offline
Przez dłuższą chwilę żadne z nas się nie ruszało. Nie miałam pojęcia ile tak naprawdę minęło czasu ale w końcu nie przejmowałam się tym, że gdzieś muszę biec, że ktoś na mnie czeka, że czeka mnie dużo pracy i jak ja ze wszystkim zdążę. Bo przecież musiałam zdążyć. Ale teraz tego nie było. Więc odsunęłam od siebie te myśli.
- Wszystko w porządku, wilczku? - zapytałam zachrypnięta. - Dobrze się już czujesz...? Czy nadal coś cię boli? - dopytywałam zaspana.
Offline
- Już nic mnie nie boli... - zapewniłem z szerokim uśmiechem. - Wraca mi powoli wszystko co wilcze. Węch, wzrok i siła... Mmm dobrze mi tu z tobą - podsumowałem zadowolony. - Powiedziałaś dziadkowi, że jesteś u mnie? Chyba dzwonił do ciebie w nocy...
Offline
- Tak, tak, obiecałam mu, że dam znać, jakby miało się coś zmienić z godzinami powrotu. Wolał się upewnić czy u mnie wszystko w porządku i czy nikomu nic się nie stało - szepnęłam i westchnęłam cicho. - Wybacz, nie chciałam ci budzić w nocy. I denerwować. Przepraszam - powiedziałam cicho, gładząc delikatnie palcami po materiale jego bluzy.
Offline
- Nie masz za co przepraszać - zapewniłem lekko rozbawiony i uśmiechnąłem się na jej czuły dotyk. - Ciszy mnie że tu jesteś, że mogłaś mnie niepokoić, uspokajać i byłem przy tobie gdy odpoczywałaś... Jestem naprawdę szczęśliwy, że byłaś ze mną w ten ciężki dla mnie dzień - zapewniłem ze szczerym i szerokim uśmiechem.
Offline
- Dziś już będzie normalnie? - zapytałam zaciekawiona. - Znaczy... Serum już nie działa tak? Nie będziesz już przymulony czy otumaniony? - szepnęłam, zadzierając brodę wyżej aby spojrzeć na jego twarz z dołu. - Będzie lepiej? - dopytywałam przesuwając dłoń bo jego torsie w górę i gładząc go delikatnie po szyi. - Będę musiała niedługo wstać i wrócić do domu i obowiązków - zauważyłam.
Offline
- Teraz będzie znacznie lepiej - zapewniłem spokojnie, uśmiechając się na jej dotyk. Taki czuły... -Chcesz bym cię odprowadził? Możesz wziąć prysznic też jak chcesz... Um... ubrania na zamianę... Mogę ci pożyczyć swój sweter. Pewnie nie planowałaś spać u mnie... - mruczałem.
Offline
Zaśmiałam się krotko.
- Nie, nie planowałam. Nie chciałam ci się zwalać na głowę i robić problemów - odpadłam, wzdychając cicho. - Spałam w brudnych ubraniach w czystej pościeli - zauważyłam, krzywiąc się lekko. - Gdybym wiedziała, że tak to się skończy, to bym się przynajmniej przebrała...
Offline
- Nie przejmuj się - poprosiłem. - Weź prysznic i przebierz się przynajmniej w ten sweter. Dawanie ci moich spodni nie ma większego sensu - dodałem rozbawiony, całując ją lekko w czoło.
Offline
Zaśmiałam się.
- Musiałabym bardzo zabawnie w nich wyglądać - stwierdziłam. - Nie przejmuj się, założę swoje i przebiorę się już u siebie w domu. To nie jest dla mnie wielki problem - zapewnilam Ridda, spokojnym głosem.
Offline
- Jak chcesz - westchnąłem, następnie wsunąłem nos we włosy dziewczyny z uśmiechem. - To był bardzo miły dzień, Prim. Nawet jeśli pełnia, no i moje marudzenie... Dziękuję, że tu ze mną byłaś. Jestem twoim dłużnikiem - uznałem szczerze i z powagą, bo co jak co, ale dłużnik wilkołak, to lojalny i sumienny dłużnik.
Offline