Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Odchrząknęłam, sięgając prawą dłonią po talerz. Położyłam go z powrotem na kolanach, a lewa rękę Uniosłam w górę i objęłam Ridda, pocierając palcami po jego szyi.
- Lubisz słuchać mojego glosu... - szepnęłam. - Jakie to proste, a takie przyjemne - stwierdziłam. - Mhm... Dziś rano wstałam wcześnie. Poszłam otworzyć z mamą bar, potem przeszłam się z dziadkiem na zakupy, a przy okazji kupiłam składniki na ciasto. No i przyszłam do ciebie. Oh! I dziadek nauczył mnie bardziej realistycznej iluzi motyli. Dagerowi się spodoba, te świetlikowa chyba nie były aż takie efektowne. Choć trudniej będzie zrobić kolorowe. Ale umiem! - pochwaliłam się, kontynuując jedzenie.
Offline
Uśmiechnąłem się leniwie, wtulony w Prim.
- Twój dziadek musi cię bardzo kochać. Cały czas cię czegoś uczy i pilnuje cię i się opiekuje - westchnąłem, przymykając oczy. - To skarb mieć taką rodzinę jak twoja, a ty się przejmujesz moimi wilczkami - zaśmiałem się cicho. - Im pewnie też ciężko przeżyć pełnie... Mam nadzieję, że Clareta nie zapomni wziąć serum... - mamrotałem pod nosem.
Offline
Pokiwałam z wolna głową.
- Na pewno weźmie. To mądra i dzielna dziewczynka. Nawet po jednym spotkaniu jestem w stanie stwierdzić, że jest odważniejsza ode mnie w tej chwili. Co będzie za kilka lat? - powedziałam, uśmiechając się miękko.- Zapewne wiele osiągnie - stwierdziłam. - A mój dziadek... To cudowna osoba. Wychowywał mnie, gdy rodzice byli zajęci rozkręcaniem biznesu. Spędziłam z nim sam na sam prawie 3 lata - mruknęłam. - Uwielbiam go, a on mnie. Mogę z nim porozmawiać o wszystkim, a on zawsze stara się mnie zrozumieć. Nauczył mnie nie tylko kilku sztuczek, nauczył mnie jak żyć dobrze. - Uśmiechnęłam się miękko, powoli skubiąc w międzyczasie lazanię. - To niesamowity czarodziej.
Offline
- To cudowne, mieć takie wsparcie - westchnąłem. - Wiesz, z tego co mówisz, praktycznie sam ukształtował całą Prim jaką znam - uśmiechnąłem się lekko, nadal z zamkniętymi oczami. - Mówiłaś mu o mnie? Mam wrażenie, że twoja mama zaczyna mnie przewiercać wzrokiem w barze - dodałem, wyjaśniając o co mi chodzi.
Offline
Odstawiłam niedojedzoną lazanię na stolik, już po prostu nie mogłam. Za to obróciłam się odrobinkę w stronę Ridda, przez co jego głowa spoczywała nieco wygodniej na moim ramieniu. Musnęłam palcami jego policzek.
- Mówiłam mu - przytaknęłam. - Jesteś dla mnie ważny i nie mam zamiaru się z tym kryć. Mama jeszcze nie pytała o to, sama to widzi. Gdy znajdę spokojna chwilę, to porozmawiam z nią i z tatą - wyjaśniłam spokojnie. - Ale póki co to jedynie domysły mamy. Ona jest... Ciekawa. Po rpsoyu ciekawa. I lubi zagadki, więc będzie powoli sama sobie odpowiadała na wszystkie pytania. - Westchnęłam cicho. - Powinnam im już powiedzieć...? - zaniepokoiłam się z lekka.
Offline
- Jak uważasz - westchnąłem. Wtuliłem się w nią głębiej, zamiast na ramieniu, leżąc praktycznie na jej szyi. Cieplutko... - Wiesz, że między nami jest trochę lat. Nie wiem jak mogą na to zareagować. No i raczej nie jestem partnerem o jakim marzą rodzice dla swojego jedynego dziecka - uznałem. - Wiem, że bierzesz mnie na serio, ale uważasz, że powinnaś im o mnie powiedzieć...? Zawsze mogę ich odwiedzić, jakieś oficjalne przedstawienie... Jak chcesz, Prim, dla ciebie wszystko - uznałem łagodnie.
Offline
- Wiem... Wiek, że między nami jest trochę różnic. Ale jakie one mają znaczenie, skoro... Czujemy się dobrze obok siebie? Może... Być może nawet czasami lepiej razem niż oddzielnie - szepnęłam z lekka niepewnie. Zsunęłam się lekko aby było nam wygodnie siedzieć. A właściwie to już wpół leżeć. - Moi rodzice powinni to zaakceptować. I na pewno będę chciała abyście się jakoś spotkali i spokojnie porozmawiali. - Uśmiechnęłam się. - Zależy mi na was wszystkich.
Offline
- Mi z tobą jest znaaacznie lepiej - zapewniłem rozbawiony. - Ale coraz częściej mam wrażenie, że rzez to, że zajmujesz się mną, nie skupiasz się na pomaganiu rodzicom, czy gdziekolwiek indziej... Rozpraszam cię nieco - westchnąłem. - Jeśli masz jakiś sposób, by na to zaradzić, byłoby cudownie. Nie czułbym się źle z tym, że zajmuję ci całe dnie...
Offline
- Ostatnio po prostu mam ochotę spędzać z tobą całe dnie. Jak nigdy wcześniej - mriknelam, wzruszając lekko ramionami. - To raczej niepokoi moich rodziców. W przeciągu ostatnich tygodni... Zmieniłam się trochę. Dzieki tobie - szepnęłam. - Ale nie martw się, te zmeiny wcale nie powodują, że nie wypełniam swoich obowiązków. Wcaiz dbam o innych. Po prostu... - Mniej śpię, staram się wszystko zrobić dobrze, ale nie rozwleka się, sprzężam się. - Lepiej układam swój plan.
Offline
- Martwię się o ciebie, to wszystko - mruknąłem szczerze. - Możesz się zmieniać, fakt, ale... nie chce byś się wykańczała, swoim napiętym jak struna planem - dodałem, uchyliłem powieki, by na nią rzucić okiem. - Nawet ponad spotkania ze mną, najważniejsze jest według mnie byś miała dla siebie czas oddechu, w którym się nie śpieszysz, moment wyciszenia... Rozumiesz?
Offline
- A co teraz robimy? - spytałam i aby jeszcze bardziej to podkreślić rozluźniłam ciało, zsuwając się jeszcze ciupek niżej. - Mam chwilę oddechu właśnie z tobą. Zawsze ze spotkań z moim wilczkiem wracam odprężona i pełna pozytywnej energii. Mogłabym wtedy góry przenosić! - powedziałam z dumą.
Jego głowa trochę bezwładnie zsunęła się na moja pierś i szczerze mówiąc nie wiedziałam jak zareagować więc po prostu nie reagowałam.
- Ummm, zapewbiam cię, że mój napięty grafik uwzględnia wszystkie potrzeby, łącznie z moimi własnymi - dodałam jeszcze na koniec.
Offline
- Niech ci będzie - westchnąłem, choć było mi w tej chwili bardzo wychodnie i nie chciałem się ruszać nawet o centymetr. - Ale wiesz? Możemy teraz iść spać. Ja bym poszedł spać. Nie chcesz spać? - zapytałem mrukliwie, czując się jakbym prztulał się do swojego pluszaka z dzieciństwa.
Offline
- Jest około 14, mój wilczku - mruknęłam. - Dla mnie to nie jest odpowiedni czas na sen. Ale ty idź spać, myślę, że tobie to na pewno dobrze zrobi. Wypoczniesz i zregenerujesz się. Teraz jesteś padnięty i odłabiony - szepnęłam z troską, przesunąć jego włosy. - Posiedzę z tobą do momentu aż zaśniesz, a potem zrobię ciasto w czasie, gdy będziesz się regenerował - zaproponowałam. - Myślę, że to całkiem niezły układ. Jak już, skończę, to obiecuję wrócić do ciebie i poczekam aż się obudzisz - zapewnilam, przeczesując palcami jego ciemne włosy.
Offline
Westchnąłem, kiwając głową, jednak dopiero gdy jej palce przestały przeczesywać moje włosy, podniosłem się z leżenia do pozycji siedzącej. Uśmiechnąłem się słabo do Prim, wstając z kanapy. Tym razem na szczęście się nie zachwiałem.
- Chodź, w takim razie. Może znasz jakieś zaklęcie na dobry sen...? - parsknąłem śmiechem, idąc w stronę schodów.
Offline
Skrzywiłam się lekko.
- Znam, ale nie umiem go wykonać. Iluzje są proste że i mniej wymagające niż bezpośredni wpływ na człowieka. Mhm, z aczy istotę - poprawiłam się, marszcząc lekko brwi. - Zmysły łatwo jest oszukać. Choć czasami, gdy ktoś jest na tyle wyćwiczony, to pewnie mógłby się doszukać niedoskonałości w iluzjach. Choć chyba nieczęsto się to zdarza. Niektórzy czarodzieje potrafią tworzyć takie rzeczy, że dech zapiera. Dokladne, w dodatku oddziaływające nie tylko na wzrok ale i na słuch i węch. Rozumiesz? - Uśmiechnęłam się pod nosem. - Niesamowite - szepnęłam.
Offline
Uśmiechnąłem się lekko.
- Niesamowite jest to, jak z zapartym tchem o tym mówisz - uznałem rozbawiony, wspinając się wraz z Prim po schodach. Zaraz jak tylko wszedłem na piętro, zaległem na swoim łóżku, przykrywając się kocem. Westchnąłem ciężko, przecierając twarz i szukając wzrokiem Prim. Dziewczyna przysiadła się na skraj mojego łóżka.
- Widziałaś kiedyś takie iluzje? - zapytałem, ciągnąc temat, chcąc jak najdłużej słuchać jej głosu.
Offline
Pokiwałam głową.
- Dziadek jest świetnym czarodziejem - oznajmiłam z przekonaniem. - Opowiada mi o wielu różnych rzeczach i wiele też pokazuje. Nie potrafi robić kilku tych iluzji na raz ale umie zrobić jedną. Stoi przed tobą człowiek nie kompletnie się nie spodziewasz, że gdy będziesz chciał go dotknąć, on zniknie, bo nie jest prawdziwy - szepnęłam. - Wychował mnie czarodziej. I zaraził pasją do tego - zachichotalam, skubiąc prześcieradło. - Moje iluzje w porównaniu do jego... To nic - podsumowałam.
Offline
- Pewnie ubolewasz nad tym, że sama nie jesteś czarodziejem? - szepnąłem, a potem sięgnąłem do jej policzka. - Ale nie martw się, dla mnie jesteś i bez tego niesamowicie magiczna - uśmiechnąłem się ciepło. - Poza tym Daggerowi podobają się twoje sztuczki - uśmiechnąłem się szczerze.
Offline
- To tylko sztuczki, nie magia - szepnęłam, ale mimo to uśmiechnęłam się. Przesunęłam się kawałek, aby być bliżej wilka. - Ale nie ubolewam bardzo. Cieszę się z tego co mam, naprawdę. Czasem żałuję, że nie mogę zrobić tego samego co dziadek, czy mama, ktota gdyby tylko chciała to zdecydowanie latwiej by jej to przyszło. No ale ona czuje się czlowiekem. - Pokręciłam głową z uśmiechem. - No i to nie zmienia mojej wartosci, prawda? - zauważyłam. - Wcaiz jestem magiczna dla ciebie i dla wielu innych osob. Tyle że na swój odmienny sposob! - Zaśmiałam się.
Offline
- Jesteś bardzo wartościowa, Prim, bez względu na twoją krew - zapewniłem z uśmiechem, glaszcząc ją czułe po policzku. - Może nawet taka jesteś jeszcze cudowniejsza...? Nie wiem... Po prostu cię uwielbiam - podsumowałem, zamykając oczy do snu.
Offline