Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Pokiwałam głową.
- Myślę, że znajdę możliwość, aby móc z tobą spędzić jak najwięcej wieczorów. I wciąż niedzielę mam zazwyczaj wolne - przypomniałam z uśmiechem. - Tylko byś nie zaniedbywał swoich obowiązków. Oboje mamy ich całkiem sporo.
Offline
- Moje obowiązki to pikuś. Poza tym na jednym kutrze jest dwóch rybaków, mój towarzysz też może popracować - parsknąłem i opuściłem dłoń od jej brody. - Zaraz wilkczki będą musiały stąd uciekać. Pomóc ci coś jeszcze spakować? - zapytałem uprzejmie.
Offline
- Nie nie, już... Już wszystko mam - zapewnilam, wpatrzona w jego twarz. Uśmiechnęłam się miękko. - Dziękuję. Ja chyba też powinnam powoli iść. Chcesz mnie odprowadzić...? - upewniłam się.
Offline
- Tak - uśmiechnąłem się ciepło. - Ale to za chwileczkę. Muszę przekazać rodzicom, że wyruszają... Um... - spojrzałem niepewnie na Prim. - Możesz poczekać chwilę za drzwiami? Tylko sekundkę. Zaraz jak wyruszą dzieciaki - dodałem. Prim pokiwała głową i zakładając kurtkę wyszła na zewnątrz.
Obudzenie Claretty i Daga nie trwało długo, oboje już byli przemienni. Założyłem na ich grzbiety specjalne torby, w których schowałem ich ubrania (bądź szczątki), a potem sam zdjąłem ubranie by się przemienić.
Z domku wyszły trzy wilki. Czarna Claret, kawowy Dag, oraz ciemnobrązowy ja. Górowałem nad rodzeństwem. Gdy minąłem Prim - dla której chciałem wyglądać przyjaźnie! - stanąłem z rodzeństwem i po pożegnaniu zawyłem przeciągle, gdy wilczki ruszyły.
Z głębi lasu odpowiedział mi ojciec. Usiadłem, prostując się dumnie i wodząc bacznie wzrokiem za dwoma pędzącymi wilkami.
Offline
Zadrzalam widząc trzy wilki. Faktycznie, bliźniaki były malutkie w porównaniu do wielkiego, brązowego wilka. Zastanawiałam się, czy przypadkiem nie był on większy ode mnie. Riddick mówił mi i tłumaczył, że jest w pełni świadomy tego co robi, gdy jest wilkiem. I ufałam mu. Jednak nie należałam nigdy do najodważniejszych i najzwyczajniej na świecie byłam z lekka spanikowana.
Dlatego jedynie z zafascynowaniem i przyciągniętymi dłońmi do piersi patrzyłam w stronę wilka i oddalające się małe wilki, wręcz wstrzymując oddech.
Offline
Gdy Dagger i Claretta odbiegli już w las odczekałem chwilę, nasłuchując, czy nie zaczną wyć z jakiegoś powodu, ale gdy było spokojnie, odwróciłem się do Prim. Nie przestrasz jej, nie przestrasz!
Podszedłem bliżej, pochylając nisko głowę, z szacunkiem do niej, a gdy podszedłem już dość blisko trąciłem lekko, bardzo delikatnie pyskiem jej dłoń. Nadal byłem pochylony, gdybym się wyprostował, mogłaby się przestraszyć takiej górującej nad nią postaci.
Offline
Gdy tracił mokrym nosem moją dłoń, zadygotałam, odzyskując możliwość poruszania się.
- Ridd - szepnęłam, drazacym głosem, uśmiechając się bardzo szeroko. Moje drżenie było bardziej spowodowane ekscytacją, niż strachem. - To... - wyszeptałam, ale się znów zacięłam. Powoli uniosłam dłoń w górę. Wciąż się trzęsła, nie mogłam tego powstrzymać. bardzo ostrożnie i powoli ułożyłam dłoń na jego szyi. Sierść była miekka i przyjemna w dotyku. Zafascynowana powoli przeciagnęłam po niej dłonią. - Niesamowite - dokończyłam w koncu, wciąż pochłaniając wilka wzrokiem. Dawno nic nie wyzwoliło we mnie tyłu emocji na raz.
Offline
Lubiłem gdy mnie głaskano, a skoro roiły to dłonie Prim.. Tylko bardziej się wtulałem, łasy na jej dotyk. Usiadłem (jak sfinks, nie wiem jak to opisać xd) i nadal wtulałem głowę w Prim z zadowoleniem. Cóż, teraz przynajmniej, w postaci wilka nie wygląda to tak źle. Pewnie nie wyobraża, że przed nią siedzi nagi facet, który łasi się na głaskanie.
Nie musi sobie tego wyobrażać.
Offline
Przzyklęknęłam obok wilka, odkładając swoje rzeczy na bok i sięgając drugą dłonią do jego sierści.
- Nie miałam pojęcia że to będzie aż takie emocjonujące dla mnie - szepnęłam, wciąż drżąc. - Wybacz, to naprawdę... Niesamowite. Jesteś cudowny - szeptałam z uśmiechem. - To piękne - dodałam.
Jego sierść była taka milutka, a on sam taki ciepły, że aż chciało się...
- Mogę... się przytulić? - zapytałam niepewnie.
Offline
Skinąłem głową merdając lekko ogonem. Gdybym mógł uśmiechnąć się do niej, na pewno bym to zrobił i to szeroko! Wyciągnąłem głowę, trącając jej policzek nosem. Mruknąłem cicho, przyjaźnie, naprawdę chcąc ją zachęcić do tego. Widziałem jak ją oczarowała moja postać.
Offline
Zachichotalam, pocierając dłonią po policzku.
- To chyba zdecydowanie znaczy tak - mruknęłam z szerokim uśmiechem i już pewniej objęłam jego szyję ramionami, wtulając policzek w miękką sierść. Zapach był inny, nie znałam go wcześniej. Wilkołaki musiały mieć swój własny. Czułam go dopiero wtedy, gdy mój nos wtulił się w niego. - Wybacz że tak się trzęsę jak galaretka - szepnęłam rozbawioną, wtulając się mocniej. Chyba nie miałam na tyle siły, by zrobić mu jakakolwiek krzywdę.
Offline
Zamerdałem radośnie ogonem także wtulając się radośnie w Prim. Czułem się doskonale, w mojej ulubionej formie, wtulony w swoją miłość życia... Mógłbym tak siedzieć z Prim całą noc, to więcej niż pewne. Jednak gdzieś dalej usłyszałem bicie zegara. Już późno.
Poruszyłem się lekko i wysunąłem z uścisku dziewczyny. Wyprostowałem się, i postukałem łapą w miejsce gdzie stała. Sam ruszyłem do domku, by zmienić się z powrotem, zarzuciłem na siebie ubranie i od razu wybiegłem z domku jako już człowiek.
- Wybacz, ale już późno i uznałem że powinnaś już wracać... twoi rodzice mogą się denerwować - dodałem.
Offline
Gdy zniknął poczułam się osamotniona, choć przecież był obok. Ale jego ciepło jeszcze przez chwilę było ze mną. Powoli Podniosłam się z ziemi, wzięłam torbę z rzeczami, a drugą dłonią potarłam po policzku, który jeszcze przed chwilą wtulałam w miękką sierść.
Obdarowałem Ridda szerokim uśmiechem, gdy wrócił do mnie. Po jego słowach, pokiwała spokojnie głową, z powagą.
- Faktycznie, masz rację. Straciłam poczucie czasu - szepnęłam, zla na siebie. Powinnam się bardziej pilnować. Jednak na Riddicka popatrzyłam miękko, z wdzięcznością. - To było niesamowite. - Złapałam go za dłoń, zaciskając na niej palce. - Dziękuję.
Offline
- Miło mi, ale to byłem tylko ja - zaśmiałem się szczerze. - Ale schlebiasz mi. Pierwszy raz widziałaś wilka, co? Zazwyczaj często się przemieniam, lubię swoją formę wilka - dodałem rozbawiony, głaszcząc dziewczynę po dłoni. - Nie musisz dziękować, to ja dziękuję że przyszłaś...
Offline
- Tak, pierwszy raz. Po mieście nie wolno paradować jako wilk, tak samo jak wampiry się powinny błyszczeć kłami - mruknęłam. - A skoro lubisz, to... Może jeszcze kiedyś się przemienisz? To nie będzie dla ciebie problem? Mogłabym ci zrobić zdjęcia - zastanawialam się na głos, ruszając do przodu, w stronę miasta, razem z wilkiem.
Offline
Zaśmiałem się szczerze rozbawiony jej oczarowaniem. Choć je rozumiałem - pewnie dla niej to było niesamowite wiedzieć takiej wielkości wilka, który łasił się do niej jak szczeniaczek. Zakochany wilczek się znalazł...
- To nie jest dla mnie absolutnie żaden problem - zapewniłem spokojnie. - Choć komunikacja będzie utrudniona... No i będę potrzebował chwili na rozebranie się i przemianę, a potem ponownie przemianę i ubranie się - dodałem. - Ale ogółem, mogę się przemienić zawsze. Widziałem, że spodobało ci się moje futro - zachichotałem. - Ciepłe i grube, dla wilków z mroźnego lasu południa - dodałem w ramach wyjaśnienia. W zależności skąd wilk pochodzi to takie ma też futro - wyjaśniłem z uśmiechem.
Offline
- Bardzo cieplutkie - przytaknęłam szeptem. - I bardzo mi się podobało - dodałam z niewinnym uśmiechem. - Ani ja ani ty, a przynajmniej tak myślę, nie mamy zamiaru jeszcze przez dłuższy czas stąd uciekać, mam namysłu z Fortis, więc mamy dużo czasu. Nie musimy się nigdzie spieszyć - szepnęłam. - Znajdziemy na to jeszcze czas. Oh, noze przejdziemy się razem w jeszcze jedno miejsce? Póki jest ciepło? Za moment nie będzie tak przyjemnie...
Offline
Zaśmiałem się, kiwając głową.
- Gdzie tylko mnie zaprowadzisz, tam pójdę za tobą - zapewniłem. - Wierna ze mnie psina - parsknąłem, zerkając na nią ciepło. - Coś się wymyśli, widzimy się prawie codziennie, a przez najbliższe dni będę wpadał... Um, poza przyszłym tygodniem. Wypada kolejna pełnia... Ale ten czas leci - pokręciłem głową, krzywiąc się lekko.
Offline
Pokiwałam głową z powagą.
- Słabo je znosisz - przypomniałam sobie ze smutkiem. - Gdyby było coś, co mogło by ci pomóc... Daj mi znać, a ja spróbuję ci to zapełnić, mój wilczku - powedziałam, uśmiechając się pokrzepiająco. - Obiecujesz? Pomyśl nad tym...
Offline
Uśmiechnąłem się, szczerze połechtany po sercu.
- Możesz częściej mówić "mój wilczku" - zaproponowałem rozbawiony. - Nie wiem, czy chciałabyś przy tym być. Zazwyczaj zachowuje się wtedy... Um... Jak chory. Leżę cały dzień w łóżku, nie specjalnie mam siłę wstać. Robię się marudny, zupełnie bez energii na cokolwiek - wzruszyłem ramionami. - Wrak człowieka. Przez to, że tak dobrze czuję się w skórze wilka. Gdy przyjmuje serum, mój wewnętrzny wilk jest wyciszany, co pozbawia mnie mojej najważniejszej części - wyjaśniłem.
Offline