Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie kpię z ciebie - bąknąłem. - Chcę zauważyć jedynie, że wiele okazji ucieknie ci sprzed nosa jeśli będziesz tak postępować dalej - odparłem spokojnie. Dotarliśmy do wejścia na wieżę, przepuściłem dziewczynę przodem w drzwiach i ruszyłem zaraz za nią. - Trzeba się zmierzyć z trudnościami. Inni będą patrzeć na ciebie krzywo, bardzo, bardzo często. Spotkasz się też z odmową, czy kąśliwymi i niemiłymi uwagami. Grunt to wiedzieć do czego dążysz.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Nie mogę rozmawiać! - zapewniłam. - Ale zagadanie do fajnego chłopaka było długo poza moim granicami odwagi. Ale halo, zrobiłam to! - zauważyłam z duma. - Uczę się! Idzie mi coraz lepiej! - dodałam. - Więc mnie nie pouczaj panie "zadzieram nosa i nikogo nie szukam" - bąknęłam.
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
Parsknąłem.
- Jesteś oburzona, bo straciłaś tyle czasu na kogoś, kto nikogo nie szuka? - zapytałem, zerkając na nią rozbawiony. - W tym nie umiem naśladować wampirów, moja wilcza natura odpycha wciąż ode mnie myśli o byciu tak otwartym na towarzystwo - powiedziałem, ujmując to najdelikatniej jak to tylko możliwe. - Jesteś jedynie zauroczona moim wyglądem, niepotrzebnie tak bardzo się na tym skupiłaś, pewnie wiele innych okazji przeszło ci przez to zaślepienie obok nosa - mruknąłem.
/kiedy sam jesteś zaślepiony ale nadal się mądrzysz xD/
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Nie jestem zauroczona tylko twoim wyglądem! Zawsze bardzo uważnie cię słuchałam jak rozmawiałeś z profesorami, na przykład ta dyskusja o wpływie gwiazd na poszczególne rasy, oraz że niektóre wpływają na wszystkie bardzo podobnie... - wzięłam oddech. - Nieważne... Czekaj? Jesteś wilkiem? - zamrugałam zerkając na niego w końcu, ze skonfundowaniem. - To znaczy czuć od ciebie tą aurę... Ale... um... - podrapałam się po głowie, szukając innego argumentu niż "nie wyglądasz".
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
Pokiwałem z wolna głową. Jasne, że nie wyglądałem, a gdyby ktoś zapytał mnie, kim czuję się bardziej, odparłbym, że wampirem. Znałem ich kulturę, umiałem mówić i zachowywać się jak one. Za to o wilkach... wiedziałem tylko z książek. Wilki zdecydowanie mniej mnie akceptowały, miałem większe szanse na wpasowanie się w wampirze towarzystwo niż w wilcze.
- Nie musisz kończyć, zapewniam cię, że wiele razy to słyszałem - odparłem, ucinając temat. - Chyba jesteśmy na miejscu - zauważyłem, gdy doszliśmy do drzwi z grubego, granatowego szkła.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Um... Tak - przytaknęłam i stanęłam przed drzwiami. Wzięłam głębszy wdech i wykonując sekwencję ruchów palcami rozbroiłam zamek drzwi. - Zakładają zabezpieczenia, ale nie trudno je obejść - wyjaśniłam i otworzyłam drzwi, by wsunąć się za nie i przejść kolejne, krótsze już schody. - Nie chciałam cię urazić - zapewniłam, gdy usłyszałam, że podążą za mną. - Po prostu... To, że jesteś wilkiem przynajmniej wyjaśnia, dlaczego nie szukasz nikogo i nie interesuje cię nikt...
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
- A może po prostu jestem zimnym draniem? - zasugerowałem, kręcąc głową. - Rasa niekoniecznie musi nami tak kierować. Znam walecznych czarodziejów, wrażliwe wampiry i strachliwe wilki. Odmienność nie jest niczym złym - powtórzyłem słowa Zathury, które wpajała mi przez całe życie. - Po prostu przeciętne istaty się jej boją. - Parsknąłem.a
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Nie zaprzeczę, jako strachliwa osoba, przyznam, że boję się być inna, odważna, albo przebojowa... Nieważne - pokiwałam głową i wyszłam z ciemnej klatki schodowej na mroźny balkon. Za naszymi plecami były już tylko dachówki wierzy, a przed nami... Całe miasto, z widokiem na morze. Wzięłam w końcu głęboki oddech mroźnego powietrza.
- Chodzi mi co innego. Widzisz... Rozumiem, czemu nie mam u ciebie żadnych szans - powiedziałam i uśmiechnęłam się smutno. - Już komuś oddałeś serce. Wilkołaki robią to tylko i wyłącznie raz w życiu... Nie ma zwrotów i reklamacji - uznałam.
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
Zmarszczyłem brwi w zamyśleniu.
- Nie, raczej nie. - Zaśmiałem się. - Wątpię - dodałem, rozglądając się dookoła. Zimne powietrze było orzeźwiające, a widoki zapierające dech w piersi. - To po prostu jeszcze nie ten moment. Dopiero uczę się funkcjonować w społeczeństwie, nie lubię... Spoufalać się - wyjaśniłem bez grama napięcia, pewny tego o czym mówię.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Oh... Skoro tak uważasz - spoglądałam na niego chwilę, szukając oznak napięcia, ale odwróciłam wzrok. - Daj znać, gdy będziesz już pewny swojego miejsca w społeczeństwie - zaproponowałam z lekkim, naiwnym uśmiechem. Usłyszałam okrzyki z dziedzińca i podeszłam bliżej barierki, łapiąc się jej mocno. - Zaraz się zacznie!
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
Dziwiło mnie, że była tak pewna swojego uczucia do mnie, choć... nie znaliśmy się zupełnie. Zakochiwać się w kimś obcym? To... bezsensowne.
Podszedłem bliżej dziewczyny i również oparłem się o barierkę, nie kryjąc ekscytacji. Rozgwieżdżone niebo, szum fal z oddali i magiczny pokaz, popis najlepszych czarodziejów nie mógł obejść kogokolwiek od tak. Nie dało się choćby na chwilę nie zatrzymać i nie obserwować. Oczy same rwały się w tamtą stronę. Myrtle miała rację, wszystko było widać obłędnie z wieży. Bez krzyków i hałasów dookoła.
- Dziękuję - odezwałem się po długiej ciszy między nami. - Naprawdę było warto tu przyjść - dodałem i przeniosłem wzrok na dziewczynę. - Czy mogę zrobić w zamian coś dla ciebie? - zapytałem uprzejmie. - Odwdzięczyć się - podkreśliłem.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Um... możemy się jakoś spotkać w tygodniu? - zaproponowałam. - Zwykła rozmowa przy kawie. Po zajęciach - dodałam, zerkajac na niego na chwilę. - Dobrze mi się z tobą rozmawia i... nawet jeśli nie szukasz nikogo to i tak bym chciała się z tobą spotkać - uśmiechnęłam się lekko.
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
Pokiwałem głową.
- Zgoda, nie mam żadnych zastrzeżeń - odparłem, uśmiechając się szczerze. - Kawa i rozmowa w cztery oczy to sama przyjemność - dodałem. - Chodzimy już stąd, bo trzęsiesz się jak galaretka - zauważyłem, obejmując ją lekko ramieniem i ciągnąć do środka.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Nieprawda! - odparłam od razu oburzona, ale dałam mu się sprowadzić z balkonu, a nim wszystkie iskry z magicznego pokazu opadły na ziemię, wróciliśmy na salę balową.
- Okej, przykro mi, ale wiedziałeś, że to pytanie kiedyś padnie! - powiedziałam, gdy skończyłam się śmiać z jego opowieści o tym jak pouczał doktora nauk astronomicznych, że jego znak zodiaku to ryba, bo położenie astronomiczne ówczesnego roku było przesunięte o kilka dni. W dłoniach ściskałam kubek grzanego wywaru miodowego, a Sirius - zwykłe grzane wino. Miała być kawa, ale złapał nas potworny mróz gdy szliśmy z uczelni do kawiarni, dlatego zdecydowaliśmy się na coś bardziej rozgrzewającego.
- Jak to się stało, że... siedzi przede mną wilk w skórze wampira? - zapytałam. - Próbowałam to zrozumieć od balu, ale to jest dla mnie zupełnie nie pojęte... Więc bardzo chciałabym wiedzieć jak to się stało - wyjaśniłam.
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
Upiłem spokojnie wina, odstawiłem kubek na blat i rozłożyłem dłonie na boki z rozbawiona mina.
- Jestem wręcz zdziwiony, że tyle czasu wytrzymałaś. Czasem strzelasz pytaniami jak z karabinu - zauważyłem. Było w jej zachowaniu wiele znajomego, przez co zaczęło mnie nurtować kilka spraw. Mhm, właściwie to jedna sprawa, a dokładniej osoba. - Trudno to zrozumieć wielu osobom - podjąłem się tematu. - Jako niemowlak zostałem porzuconych, odnalazła i wychowała mnie wampirzyca. - Uśmiechnął się ciepło. - To jej zawdzięczam to kim jestem - dodałem z powagą. - I co? Pojmujesz, czy nadal masz problem? - zapytałem kontrolnie.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- To rodzi nowe pytania, Sirius - powiedziałam z powagą, marszcząc brwi i starać się nie strzelać z karabinu jak popadnie. - Wampirzyca znalazła w lesie niemowlę i zabrała je, wiedząc doskonale, że to wilk, wychowała je i opiekuje się nim cały czas dając możliwość studiowania tutaj... - powtórzyłam bardzo powoli, a choć bardzo szybko myślałam, przez co szybko mówiłam i jeszcze szybciej wpadała w kłopoty, to na to potrzebowałam chwili więcej. - Miałeś... Niesamowite szczęście - przyznałam, kiwając głową. - Naprawdę, wierzę jak ty, że to kim jesteś cię nie określa, ale... wampirzycę nie chcą mieć dzieci. Nawet te w porządku. Nawet pół wampirzyce miewają z tym problemy. Ale jesteś Rin, sam mówiłeś, że to wampirzy ród... Czystokriwsta wampirzyca z tradycją, która wychowała porzuconego szczeniaczka... Łezka się w oku kręci! - przyznałam, szczerze wzruszona.
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
- Zathura jest też zupełnie inna - powiedzialem cieplo. - Wcześniej tego nie dostrzegałem, ale z wiekiem zacząłem rozumieć czego dokonała. Podziwiam ją i szanuję. Jest... Po prostu niesamowita osoba. Nie tylko dla mnie. Dla wielu. Ci którzy nie wyparli się jej z ciekawością dopytywali i jej i mnie o wszystko. - Przyglądałem się Myr która wydawała się ledwo siedzieć na miejscu. - Dobrze, pytaj dalej jak musisz - dodałem rozbawiony dziewczyna.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Wychowała cię na wampira? Ale co z twoją wilczą naturą? - zapytałam pośpiesznie. - Rozumiesz, nie wpiszesz się z niektórych rzeczy, nawet jeśli nauczył cię życia wampir... rany... - podrapałam się po skroni biorąc łuk swojego pitnego miodu. - Prziecież... one muszą... no wiesz. Pewnie nie byłeś akceptowany...
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
Pokiwalem powoli glowa.
- Nie byłem - przytaknąłem. - Ani ja, ani Zathura. Oboje zostaliśmy odrzuceni przez większość. Ale tak jak mówiłem byli tacy, którzy się od niej nie odwrócili. A kiedy miałem 10 lat, niedaleko nas wprowadzili się czarodzieje,którzy byli mili - dodałem,uśmiechając się na wspomnienia pierwszej zabawy, na którą ich zaprosiliśmy. - Bywało ciężko... Zwykle wyjście do sklepu wiązało się z krzywymi spojrzeniami i wieloma obelgami pod naszym adresem - przyznałem. - Ja nie pachnie w palnik jak wilk, a Zathura nie pachnie w pełni jak wampir. Przesiąkneliśny swoim własnym zapachem i ani jedno ani drugie środowisko tego... Nie tolerowało.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Oh rozumiem... To straszne - powiedziałam cicho, próbując sobie wyobrazić, że to ja zostaję odrzucona przez rodzinę, przygarniają mnie śmiertelni wrogowie...
- Nie czuję zapachu, widzę tylko twoją aurę, ale... Wilkołakiem jesteś tylko z krwi. Bo duchem wydajesz się czysto krwistym wampirem - dodałam od siebie. Popatrzyłam na niego miękko. - Teraz jest inaczej. Jesteś lubiany i nikt cię nie wypiera...!
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline