Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zatrzymałem się na chwilę i przytrzymałem kobietę, aby na pewno nie upadła, bo czułem, że troche się kiwala na boki.
- Pięknie ci wyszło, Myrtle - pochwaliłem z uśmiechem, rozluźniając powoli uścisk. - Tęsknisz za pływaniem? Czy po prostu za morska wodą? - zapytałem zaciekawiony, znów ruszając w rytm muzyki, bo niezbyt wypadało tak stać na środku parkietu.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Za wszystkim - westchnęłam. - Często chodzę nad wodę, albo wchodzę na najwyższą wieżę uniwersytetu i obserwuje skrzenie wody... Próbuję je naśladować - uśmiechnęłam się zawstydzona. - Jeszcze trenuje. Ale prócz astronomii, chodzę na rozszerzenie z iluzji - dodałam rozbawiona. - Hmm i alchemii - dodałam po zastanowieniu. - Warzenie wywarów to dla mnie pestka - dodałam, rozgadując się wbrew mojej woli. Ohhh za szybko wypiłam! Co on sobie o mnie pomyśli?
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
- Masz szeroki zakres umiejętności - mruknąłem. Zatrzymałem się i odsunąłem od niej. Musnąłem wargami jej dłoń. - Myślę, że już powinniśmy zejść z parkietu. Chyba potrzebujesz usiąść. Nie najmocniejszą masz głowę, prawda? - zauważyłem rozbawiony, przyglądając się jej rozbieganemu wzrokowi.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Cała moja nacja jej nie ma - parsknęłam, ale nie chciałam iść w stronę krzeseł. - Nie, nie chce siadać! - pociągnęłam go. - Choć, pokażę ci coś! - zaproponowałam, ruszając skocznym krokiem w stronę wyjścia z sali. - Spodoba ci się, zobaczysz! - zapewniłam, ciągnąc wielkiego mężczyznę za sobą.
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
Dziewczyna (bo to określenie chyba bardziej do niej pasowało niż kobieta) bardzo tryskała energią i aż żal było nie dać jej tej odrobiny radości, więc bez protestów pozwoliłem jej się wyprowadzić z sali.
- To już druga pilna rzecz do pokazania w ciągu minuty, Myrtle - powiedziałem rozbawiony, wyrównując z nią kroku. - Dużo masz jeszcze tych asów w kieszeniach?
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Nie, to ostatnia - zaśmiałam się. - Ale bardzo rozbudowana! - zapewniłam, ciągnąć go przez puste korytarze gmachu uniwersytetu. - Wiesz gdzie jest najwyższa wieża? Mijamy ją, gdy idziemy do obserwatorium! Widok z niej jest obłędny i warty krótkiego spacerku - zapewniłam, a mój śmiech niósł się radośnie echem po korytarzach. Zawsze miałam wrażenie, że ten budynek lubi czarodziejów. Każda ściana była przesiąknięta magią, dlatego nasz śmiech, radość i kroki zawsze były radośniejsze, czasami śmiech niósł się jeszcze magicznie długo echem, jakby korytarz był szczęśliwy, że ktoś tu też się ciszy.
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
Miałem wrażenie, że jej radość nie pozwala mi się nie uśmiechnąć. Trochę podobne do wampirzej perswazji, ale tylko w małym stopniu. Bo jednak nie musiałem ulegać tej magi, ale z drugiej strony, to było bardzo przyjemne.
- No dobrze, przejdziemy się tam, tylko tak nie biegnij, bo potkniesz się o swoje własne stopy i potłuczesz się - zauważyłem, ciągnąć ją za nadgarstek. Ułożyłem jej rękę, aby złapała się mojego ramienia. - Noc jeszcze młoda, zdążymy się rozejrzeć i wrócić do sali balowej na pokaz - powiedziałem ze spokojem.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Oh lepszy widok na pokaz będziesz miał z wieży... Zresztą zobaczysz! - zaśmiałam się. - Właściwie skoro mowa o sali... W zeszłych latach jakoś nie widziałam cię za bardzo na balu - zauważyłam, szczerze rozluźniona. Oh trudno byłoby nie być rozluźnionym w moim stanie! - A nawet... Na pierwszym roku w ogóle z nikim nie rozmawiałeś - dodałam w zamyśleniu. Brawo, właśnie się przyznałaś, że obserwujesz go od pierwszej klasy! Niemądra Myr, niemądra!
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
- Nie przepadam za takimi uroczystościami. Ale tutejszy bal noworoczny jest czymś tak niesamowitym, że aż żal nie przyjść i nie zobaczyć - wyjaśniłem pokrótce. Odchrząknęłam, spoglądając nieufnie na dziewczynę. - Sporo o mnie wiesz - zauważyłem poważniejąc. Zatrzymałem sie, puszczając Myrtle. - A rozmawiamy pierwszy raz - dodałem niezbyt tym zadowolony, ustawiając ją przy ścianie,a samemu stając krok dalej, naprzeciwko niej.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Cała oblałam się czerwienią. Wampir czy wilkołak? Na Wielką Boginię Magii jeśli to wampir to wpadłam w totalne bagno!
- N-no... Chodzimy razem na kilka wykładów... - zaczęłam nagle czując się okropnie malutka. - Widziałam c-cię od dawna... N-no i zastanawiałam się czy nie... No wiesz z-zagadać... Ale wst-tydziłam się... Um... Byłeś w-wycofany w pierwszej klasie, w drugiej się b-bałam... A dziś podeszłam... - przełknęłam ślinę. - Lubię jak mówisz na lekcjach, jesteś naprawdę zafascynowany wszystkim... No i... podobałeś mi się, jesteś przystojny... - mówiłam coraz ciszej. - Jesteś zły...? Nie rób mi krzywdy... - zapiszczałam, cofając się pod ścianę, próbując się w nią wtopić.
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
Uniosłem spokojnie dłonie w górę.
- Nie mam zamiaru nikogo krzywdzić - zapewnilem, jednak wciąż uważnie obserwowałem jej twarz. - To nie leży w mojej maturze. Nie bój się - poprosiłem, opuszczając rece. Skrzyżowałem je na piersi i zmarszczyłem brwi. Wiele czarodziejek podchodziło do mnie zaciekawionych moja osoba, już mnie to nie dziwiło, dużo razy słyszałem, że wpadłem komuś w oko. Osobiście za nikim się nie rozglądałem. Ale Myrtle troszkę się od nich różniła. Mhm, poza tym, była dosyć mocno wstawiona. Zarodzieje to takie kruche stworzenia. - Chyba nie jestem zły - dodałem na koniec, uśmiechając się lekko.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- P-przepraszam... - wydukałam. - Ja na prawdę nie chciałam cię urazić - powiedziałam cichutko. - To ja... może... nie będę już ci przeszkadzać - powiedziałam cicho, przesuwając się wzdłuż ściany, z powrotem do sali.
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
- Przeszkadzać raczej nie, byłaś z lekka zajmująca, ale mnie zaciekawilas... - mruknąłem obserwując dziewczynę która dosłownie znikała w oczach. - Myrtle, czy ty bawisz się w kameleona? - zapytałem marszcząc brwi. Odsunalem się jeszcze krok, dając jej wiele swobodnie przestrzeni. - Zapewniam cię, że się nie rzucam na innych, możesz spokojnie wrócić na salę balowa. Jeśli tego chcesz - powiedziałem ze spokojem, unosząc lekko brodę. Schowałem dłonie za sobą.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Wzięłam głębszy oddech, odsuwając się od ściany.
- Wybacz, odruch obronny - mruknęłam. - Um... Jeśli chcesz nadal chcę ci pokazać widok z wieży, myślę, że ci się spodoba - wyjaśniłam. - Um... Przez chwilę nie miałam pewności, czy się nie rzucisz - dodałam cichutko. - Wiesz, siostrzenice mojego przyjaciele porwały wampiry, gdy była na wycieczce... Często się zdarza, że jesteśmy atakowani - wyjaśniłam, już nie dukając przynajmniej.
Oooh wtopa wtopa wtopa!
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
Zaśmiałem się cicho i pokręciłem powoli głową.
- Niektóre wampiry mają kompletny brak poszanowania do innych ras, a często nawet do samych siebie - przytaknąłem. - Ale zapewniam cię, że są i takie, które potrafią być równie delikatne i wrażliwe co czarodzieje - dodałem, uśmiechając się ciepło. Westchnąłem cicho, wracając do rzeczywistości. - Z mojej strony ci nic nie grozi.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- To... Um dobrze - pokiwałam głową. - To... Chcesz iść? Nie musisz, sama pójdę i tak, jest stamtąd najlepszy widok na pokaz - wyjaśniłam, powoli kierując się w stronę schodów, prowadzących do wieży. - Ale nie musisz... Jeśli cię zdenerwowałam na tyle - dodałam, łapiąc się szybko poręczy i wskakując na pierwsze stopnie. Zagryzłam czerwoną wargę, oczekując jego słów.
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
- Uwielbiam te pokazy, a ty tak bardzo zachwalasz dobrą widoczność. Chciałbym się przejść wraz z tobą - zapewniłem. - Ale nie zatajaj nic przede mną - dodałem z powagą, ruszając razem z nią w stronę wieży. - Kłamstwa i intrygi mnie męczą - szepnąłem. - Poza tym - ciągnąłem już głośniej. - Tak jak wcześniej wspominałem, nie przepadam za takimi imprezami jakoś bardzo, możliwość obejrzenia tego z oddali od tego chaosu jest niezwykle kusząca i zachęcająca.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Nie zatajałam przed tobą czegoś bardzo istotnego - burknęłam. - Wiesz ile dziewcząt z naszego wydziały gapi się na ciebie mniej subtelnie i z ukrycia niż ja? - dodałam. - Dużo. Przyciągasz wzrok, szczególnie, jak się bardziej otworzyłeś na początku tego roku - stwierdziłam, ale nie patrząc na niego. Choć wypieki na mojej twarzy musiały być bardzo widoczne.
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline
- Wiem, nie jestem ślepy. Jednak nie interesują mnie takie spojrzenia. Nie szukam byle jakich relacji, nie są mi one potrzebne - powiedziałem szczerze, spoglądając na czarodziejkę. Rumieniec pokrywał całą jej twarz. - Trochę się namęczyłaś zanim zdążyłaś podejść. Obserwowanie kogoś przez ponad dwa lata i zdobywanie o nim pomniejszych informacji wygląda z lekka... poważnie? - zasugerowałem, marszcząc brwi.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Nie kpij ze mnie! - poprosiłam grzecznie, opuszczając głowę. Nie interesowało mnie jakiej był rasy, ale miał dumę wampira rodem z ich Rady. A ja umiałam się tylko podkładać. - Po prostu... Nie każdy ma odwagę podejść i powiedzieć "hej wyskoczymy gdzieś po zajęciach", albo "hej, to co powiedziałeś na zajęciach było super, chciałbyś o tym pogadać przy kawie?" - stwierdziłam. - Długo się zbierałam, tak już mam - podsumowałam.
Nie poznasz granicy między magią a rzeczywistością…
Offline