Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Wprost, Zathura. Poprosić wprost. Powiedz wprost... - szepnąłem niemal błagalnie, spinając mięśnie. Gotów odsunąć się, jeśli powie "czas", lub przysunąć się jeśli tylko będzie potrzebowała wsparcia. Jednak zaraz Pokrecilem głową. - Ale zastanów się nad tym - dodałem już bardziej myśląc nad tym co mówię. - Zrobię ci coś do jedzenia. Krew nie będzie rozwiązaniem na wszystko - mruknąłem podnoszac się z miejsca i wychodząc z pokoju.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Pokiwałam nawet nie odpowiadając. Czego ja chciałam?! Boże, zapewne orgazmu. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, wszystko sprawiało wrażenie takiego jasnego, a zaraz abstrakcyjnego. Moje pragnienia, moje wyuzdane myśli, moje wszystko. Nie czułam się jednak na siłach od tego uwalniać. Musiałam się zmierzyć z tym stanem, z tym dziwnym stanem, który przypominał mi bycie na haju.
Nawet nie wiedziałam kiedy minął czas robienia śniadania, gdy wrócił Siri z tacą.
- Oh, powinnam wstać - jęknęłam. - Nie musiałeś mi robić śniadania do łóżka...
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- Mhm, chyba już wiele razy wspomniałem, że to nie jest wielki wysiłek przyniesienie ci jednego talerza i kubka herbaty - odparłem spokojnie, stawiając tace na szafce, po stronie Zathury. Obrzeszlem powoli łóżko dookoła i usiadłem po drugiej stronie, opierając się o poduchę. - Ja już jadłem - dodałem dla wyjaśnienia, aby nie miała wątpliwości. Bo byłem prawie pewniej że zaraz o to zapytać. - Ty też lepiej zjedz... - poprosiłem.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Pokiwałam głową i po wypiciu łyka herbaty, ustawiłam sobie tace nad nogami na nóżkach. Nieśpiesznie zjadłam śniadanie, pozwalając sobie na spokojne przeżuwanie, ale gdy skończyłam jeść, odstawiłam tacę na bok.
- Pyszne - powiedziałam wpierw, tracąc możliwość milczenia. Siri dalej był tuż obok mnie, na drugiej poduszce. - Widzisz... To ciężkie ci opowiadać o swoich problemach. Całe życie to ty mi się żaliłeś, a ja się tobą opiekowałam... Teraz ja potrzebuję pomocy... Wszystko się zmieniło widocznie - parsknęłam cichym śmiechem.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- To już chyba ustaliliśmy - mruknąłem, spoglądając na wampirzyce łagodnie. - Jeśli nie chcesz... Rozmowiać i pamiętać o tym, co działo się na balu, to ja nie będę ci niczego wypominać. - Po prostu następnym razem nie odstąpię cię na krok. - Wiesz, że zrobię to o co mnie poprosisz...
/Jak wierny pies xD/
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Zostań po prostu - westchnęłam i osunęłam się niżej, opierając się o pierś Siriusa. - Zostań choć chwilę... Chce jeszcze odpocząć - dodałam, wtylając się i przymykając oczy. Dłonie oparlam pod policzkiem i na brzuchu wilka, a nóg mię wyciągnęłam nawet spot kołdry.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- Jasne, Thura. Nie ruszę się stąd - przytaknąłem ze spokojem w głosie, choć serce mi się łamało na myśl,że ona w środku tak źle czuje się z tym wszystkim co miało miejsce na balu. Mnie też to bolało. Ale to było zupełnie co innego. Ja walczyłem z uczuciem, a Zathura sama ze sobą. Walka w której tak czy siak gdzieś wygra, a gdzieś przegra. Innego wyjścia nie było.
Objąłem ją delikatnie ramieniem, pozwalając się wtulić we mnie. Sam odchyliłem głowę w tył, przymykając oczy i wsłuchując się w bicie jej serca. Bo kiedy jak nie teraz? Był idealny moment aby bezkarnie to robić... Bardzo przyjemne i odprężające zajęcie.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Nie myślałam o niczym konkretnym. Odpłynęłam myślami zupełnie, pozwalając sobie po prostu rozkoszować się czułym dotykiem wilka oraz jego ciepłem. Dlaczego tak częściej nie robiłam? Nie tuliłam się do niego?
- Tam w korytarzu... - zaczęłam cicho, zaspanym głosem. - Prawie się przemieniłeś, by odgonić ode mnie Valda - zauważyłam, nieznacznie się uśmiechając. - To było bardzo kochane... - szepnęłam.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- Przestraszyłem się, że zrobi ci coś - wyjaśniłem samemu uśmiechając się lekko. - Instynkt - dodałem szeptem, gładząc delikatnie jej ramię palcami. - Nie chce by coś ci się stało... A już w szczególności nie wtedy, gdy poszedłem tam z tobą, aby być blisko i być czujnym na wszystko. - Nie mam pojęcia co bym zrobił, gdyby nie odszedł. Nie myślałem wtedy za dużo... Niemądry ze mnie wilczek - zaśmiałem się, choć w środku mnie to z lekka zjadało. Byłem... Niebezpieczny? Wystraszył się. Musiałem na takiego wtedy wyglądać. Niebezpiecznego
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Niemądry, niemądry - westchnęłam, głaszcząc go po brzuchu z łagodnym uśmiechem. Było mi dobrze, a przyjemne ciepło roznosiło się po całym moim ciele. Jeszcze chwilę temu czułam się obrzydliwie, brudna przez dotyk Valda. Teraz jednak, w ramionach Siriusa, było mi naprawdę... dobrze.
- Nie przejmuj się tym. Wiem, że zrobiłeś to w dobrych intencjach - dodałam lekko sennie. - Dlatego, że mnie kochasz, prawda? Choć trochę? Nie brzydzę cię, ze swoją potrzebą...? - upewniłam się cicho.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Uścisnąłem ją ciupek mocniej i wziąłem głęboki oddech.
- Nie, Thura, nie brzydzę się. Kocham cię - przytaknąłem ze spokojem, miękkim i czułym głosem. - Przecież wiesz, że kocham - dodałem, patrząc w sufit. - Od zawsze jakoś cię kocham... - dodałem ciszej. Bo ta miłość miała chyba różne etapy. Była mi matką, której nie dało się nie kochać, potem jednak stała się głównie moją przyjaciółka, dla której zrobiłbym wszystko, później jednak... Nie wiedziałem, że to coś więcej. Nie miałem pojęcia kiedy zmieniło się to w zauroczenie. Nie miałem pojęcia kiedy zmieniło się w miłość. Ale kochałem ją całym sobą i czułem to wyrazie teraz, w każdym skrawku swojego ciałami. - I będę kochać dalej... - powiedziałem zamyślony.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Dziękuję - miauknęłam cicho. - Chciałabym, byś kochał mnie już zawsze - dodałam cicho, wypowiadając swoje ciche pragnienia. Nie wiedziałam tylko, czy przemawia przeze mnie matka, wampirza niewyżytość, czy ktoś jeszcze. Ktoś... samotny, spragniony miłości, zapatrzony w niego, w tego pięknego mężczyznę...
- Hmm tul mnie mocniej, tak mi dobrze - dodałam, podkurczając nogi i przysypiając ponownie, czując ciepło roznoszące się po całym moim ciele od czubka głowy, aż po paznokcie paluszków u stóp. Ciepło, bezpiecznie, silne ramiona... Mmm zapach Siriusa...
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Zamruczalem jedynie na jej słowa i nawet nie drgnąłem. Mi też się tak podobało. Mógłbym tak lerzec i leżeć. Tulić ją i bronić przed wszystkimi troskami i smutkami. Lub po prostu spać obok niej. Otulając ramionami. Miałem wrażenie, że właśnie po to tu byłem. Od zawsze. By być dla niej wsparciem, hddy będzie tego potrzebować.
I mimo iż oboje już sporo spaliśmy, to i tak znów przysneliśmy. Bicie jej serca było niesamowicie kojące.
- Mogę kochać cię zawsze, Thura... Mhm, będę cię kochać zawsze. Nie widzisz tego? - wyszeptałem prawie że bezgłośnie, dumającw nad wszystkim o czym rozmawialiśmy. Byłem pół we śnie pół na jawie.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Śniły mi się silne ramiona, które obejmowały moje nagie ciało. Dłonie obejmowały moje piersi, które miękły i twardniały, wyciągały się i skręcały... W końcu silna dłoń objęła z czułością moje krocze, wsuwając we mnie delikatnie palce, najpierw powoli i ostrożnie, a zraz potem szybko, głęboko, gwałtownie...
Zagryzłam wargi, podkurczając nogi jeszcze bardziej, czując jak moje biodra drżą, chcąc się zakołysać, poruszać, zwrócić moją uwagę, na swoją wilgoć. Musiałam zacisnąć palce na koszulce Siriusa, by nie wyrwać dłoni między swoje nogi.
Zacisnęłam powieki. Uspokój się Thura, na skrzepniętą krew... Nie możesz dojść, gdy obejmuje cię Sirius!
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Okej, zrobiła się zdecydowanie niespokojna. Serce zaczęło jej bić mocniej, a oddech lekko przyspieszył. Nie wiedziałem, czy jest przytomna czy jednak śpi i po prostu coś jej się śni. Gdy zaczęła mocniej spinać a potem rozluźniać mięśnie poruszyłem się, pocierając mocniej dłonią po jej ramieniu.
- Zathura...?
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Może... Zabierz tacę? - zaproponowałam, odsuwając się od Siriusa i wracając do swojej strony łóżka, chowając się do brody pod kołdrą. - Zaraz wstanę... Skoczę jeszcze pod prysznic... - dodałam cicho, nadal mając przymknięte oczy i odwracają cię do wilka plecami. - Zapewniam, już zaraz. Nie chce stracić całej nocy - dodałam, dłoń wsuwając pod materiał koszuli nocnej. Na kły... ja naprawdę potrzebuję tego...
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Zacisnąłem lekko usta, przez chwilę kontrolnie przyglądając się Zathurze.
- No dobrze, już ją zabieram - powiedziałem po chwili, wzdychając cicho i powoli podnosząc się z miejsca. Choć mi też było tu naprawdę dobrze. Aż nie chciało się ruszać. - Być może potrzebujesz jeszcze odreagować. Nie spieszy się. Najwyżej zasłonie okna w dużym salonie grubymi zasłonami. Żeby słońce ci nie przeszkadzało. Nigdzie się nie spieszymy... - mruknąłem, muskając ustami jej czoło i zabierając tace. - Będę na dole - dodałem jeszcze przed wyjściem z pokoju.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Zamruczałam potakująco, nim zamknął drzwi, a potem pozwoliłam sobie na ciche, bezgłośne westchnienie, gdy biodra same mi podrygiwały. Drugą dłonią chwyciłam pierś, szczypiąc się w sutek, aż sama siebie zmusiłam do jęku.
Potrzebowałam tego. Potrzebowałam orgazmu. Tylko dlaczego, by znów poczuć się tak dobrze i bezpiecznie, musiałam wtulić nos w poduszkę, gdzie leżał Siri...?
- Kochaj mnie - szepnęłam w podsuszkę swoją tajemnicę, którą musiałam z siebie wyrzucić. - Nawet jeśli oddasz komuś serce, kochaj mnie... błagam, potrzebuję twojej miłości... Nie syna, ciebie... - wyznałam cicho, czując się zażenowana.
To przez odstawienie. Stałam się bardzo wyczulona na uczucia, na emocje... Co nie zmienia faktu, że potrzebowałam tych emocji. Nawet jeśli nie dam rady się z tym uporać, to załatwię nadmiar.
- Wybacz, ciężko było wstać z łóżka - westchnęłam, wchodzą c od biblioteki i znajdując szybko Siriusa szukającego coś do poczytania zapewne.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Ściągnąłem z półki kolejną książkę, zaglądając do niej. W którejś zostawiłem tą ręcznie robioną zakładkę od Zathury...
- Nie dziwię się. To całkiem przyjemne miejsce - mruknąłem zamyślony, a potem podniosłem wzrok na wampirzyce i uśmiechnąłem się szczerze. - Znaczy, wiesz co mam na myśli. - Zaśmiałem się i westchnąłem, odkładając książkę na miejsce. Nie ta. Kontynuowałem szukanie.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Wiem wiem - parsknęłam i poprawiając włosy opadające na białą koszulę wciśniętą w dopasowane jeansy. Wzięłam z moje biurka niedaleko regału plik dokumentów i zasiadłam z nimi na fotel. Przeglądałam chwilę akta sprawy, którą mi zaoferowano. Gwałt. Mój klient miał marne szanse a wygranie sprawy, ale ostatecznie nie byłam byle jaką prawniczką.
- Czego szukasz...? - zapytałam łagodnie, unosząc wzrok znad tekstu o brutalnym czynie.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline