Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Z tego co mi wiadomo, to już nie rosnę. I raczej nie będę. Choć nie mam pojęcia co mam zapisane w genach z tym wzrostem. Możesz tylko trzymać kciuki, że wyższy już nie bede. - Zaśmiałem się rozbawiony. Ująłem dłoń Zathury, a drugą rękę ostrożnie ułożyłem na jej plecach, na wysokości talii, dobrze zaznazonej przez sukienkę. Przez co i biodra i piersi wydawały się być bardzo krągłe. Bo były.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Uśmiechnęłam się, ciesząc się na jego delikatność i czułość dotyku. To było bardzo przyjemne, być w ramionach silnego mężczyzny, który tak delikatnie cię otulał... Zaczynałam świrować. Musiałam sobie przypominać nieustannie o tym, że to Sirius, że to chłopiec którego wychowałam, którego karmiłam z butelki, choć nie chciał jesteś, którego ubierałam, przewijałam, tuliłam do siebie... A teraz uwielbiam to jak on mnie otula.
- Zathuro?
Zadrżałam na głos wampira, który stał za mną. Czułam jak się uśmiecha. Zawsze mówił, że czerwony do mnie pasuje.
- Zechcesz zatańczyć? Chyba twój wilkołak rozumie... - dodałam. Zobaczyłam jak Siri unosi na niego wzrok i marszczy brwi. Odwróciłam się do Heda Valda, dumnie i z wyższością, zachowując twarz.
- A mam wybór?
- A chcesz w ogóle wybierać? - Vald uniósł brew, w sposób, przez który zmiękły mi kolana. Nie chce... Chce zostać z Sirim...
- Sirius, baw się dalej - powiedziałam łagodnie do wilczka. - Znajdę cię potem - dodałam z pokrzepiającym uśmiechem, choć Vald już ujął moją rękę i poprowadził bardziej w środek sali.
Chciał się popisać. Pokazać ze mną. Omamić mnie, spowodować że ulegne całej tej atmosferze... A ja nie miałam już sił się bronić... Nie chcę, nie chcę, Siri gdzie jesteś?
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Widziałem speszone spojrzenie Zathury i zabolało mnie, że nic nie zrobiłem od razu. Ale potem on wyciągnął ją na sam środek parkietu, pomiędzy innymi parami i nie chciałem rzucać się w ten wir ciał oraz robić niepotrzebne widowisko. Thura sama sobie chyba poradzi... Prawda?
Mimo wszystko stanąłem bardziej z boku i obserwowałem wampirzyce i wampira. Zdecydowanie czułem się zazdrosny. A to był przecież tylko taniec. Ale wampiry często mylą taniec z seksem na środku parkietu i było to w niektórych miejscach mocno widać. Noc dzialala na nich wręcz jak narkotyk.
W którymś momencie, gdy popijałem szampana podeszły do mnie dwie zaciekawione wampirzyce. Wydawały się być młode, nawet z samego wyglądu, nie byłem pewien czy ich proces starzenia się zakończył, ale gruby makijaż bardzo dużo potrafił zamaskować. Uprzejmie odpowiedziałem na ich pytania, nie dając im się przylepić do moich ramion. Odczepiły się dosyć szybko, mimo wszystko były onieśmielone. Zdecydowanie młode wampiry. Z nimi nie było problemu, jednak gdy podeszła do mnie pełna wdzięku i pewności siebie wampirzyca o imieniu Victoria to ja poczułem się onieśmielony. Była wręcz przytłaczająca, a jej głos głęboki i miękki. Zaproponowałem taniec, podczas którego przylgnęła do mojego ciała, co akurat mnie nie stresowało, stresował mnie jej intensywny wzrok. Ale gdy w końcu udało mi się od niej uciec, to nie mogłem już znaleźć Zathury i Heda Valda.
Opanowany, choć z odrobiną niepokoju powoli ruszyłem do przodu, szukając tańczącej pary wampirów...
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Przyciśnięta do ściany, mocno trzymałam się karku Heda, ciemnowłosego wampira z niemal prastarego rodu Valdów, który mocno ściskał mój pośladek prze materiał sukni, a nos i pełne usta wsunął w dekold sukni.
- Hed...
- Cicho, Rin... - szepnął niemal jedwabistym głosem. Znów zmiękłam. Nie powinnam! - Wiem, czego ci potrzeba... Że dawno cię nikt tak nie dotykał... - dodał, ściskając dłoń na pośladku, a palce wciskając głębiej. Westchnęłam, marszcząc brwi, gdy skubał mój biust oraz zaciskał dłonie na drugiej piersi, wciskając mnie bardziej w ścianę.
- Ale... ja nie chce... - szepnęłam, jednak zaraz pożałowałam, głębiej wciśniętym palcem Valda. Znów westchnęłam, zamykając oczy i wnosząc głowę do góry.
- Dlatego się nie opierasz, w takim razie...? - zapytał, liżąc moje piersi, smakując. A ja się nie opierałam.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- Zophie! - powiedziałem nieco głośniej,zatrzymując głosem wampirzyce. Popatrzyła na mnie intensywnie, miałem wrażenie, że przejrzy mnie na wylot. Było to z lekka przerażające. Kiwnąłem jej głową. - Wybacz, jeśli ci przeszkadzam - zacząłem grzecznie, choć widziałem, że nie rozmawiała akurat z jimim, jednak mimo wszystko wolałem nie pominąć tych grzeczności. - Chciałbym cię zapytać, czy widziałaś może Zathurę? Rozdzieliliśmy się już dłuższy czas temu i nie mogę jej teraz znaleźć- powiedziałem kompetencje spokojnym tonem, jakby to nie był dla mnie żaden problem.
A był, był wielki. Nie chciałem jej zostawiać samej, nie chciałem tracić jej z oczu.
- Widziałam ją, Siriusie - przytaknęła, przeciągając leniwie wzrokiem po mojej twarzy. Równie wolno mówiła. - Tańczyła, potem wypiła lampkę krwi razem z Hedem Valdem i ulotnili się kulturalnie trzecimi drzwiami od prawej. Zathura jest Przewłoka czasami - skomentowała wampirzyca.
Za usnąłem lekko wargi, licząc na to, że nie zrobię się blady. Nie myśl po co wyszli, nie myśl po co wyszli, Sirius, nie myśl o tym i już. Daj sobie spokój.
- Dziękuję, Zophie - odparłem aksamitnym głosem, uśmiechając się grzecznie i odchodząc od niej. Ale nie w stronę drzwi o których wspomniała. Biłem się z myślami. Poza tym, czułem na sobie jej spojrzenie jeszcze dłuższą chwilę.
Nie. Myślę. O. Tym. Sirius. Powtarzałem to sobie na okrągło.
Wypiłem jeszcze łapkę wina i jednak zrezygnowałem z walki ze samym sobą. Przecież nie mogłem tego tak po prostu zostawić... Choć byłem świadomy na co mogę się natknąć. I jak bardzo mnie to zaboli. Rany, to mnie już bolało bardzo, gdy wychodziłem z sali balowej. Zaraz potem usłyszałem niewyraźne głosy i od razu skierowałem się w tamtą stronę ale na szczęście to nie była Zathura. Tamte wampiry... Uh.
Ruszyłem dalej, szybko wyrzucając z głowy tamtą scenę. To było stresujące. Liczyłem na to, że ich nie spotkam. Że jednak już wrócili na salę. Że Thura powie mi, że dała mu kosza tak jak planowała to zrobić, że...
Jej głos rozpoznałby mi wszędzie. Naprawdę wszędzie. Więc poszedłem w jego kierunku, wgłąb wąskiego korytarza. Słowa stały się zdecydowanie bardziej wyraźnie. Zrobiło mi się niedobrze, jeszcze zanim wyszedłem zza zakrętu i ich zobaczyłem.
Wszystko co zrobiłem potem było tak bardzo instynktowne, że... Nie miałem na tym ani grama kontroli. Bez słowa, pełen złości pojawiłem się zaraz za wampirem i z całej siły pociągnąłem odrzucając go na bok. Nawet nie byłem świadomy, że jestem aż tak silny. Mężczyzna mocno uderzył plecami w ścianę. Zetknąłem kontrolnie na Thurę, która miała szeroko otwarte oczy i lekko rozchylone czerwone wargi. Potem jednak skupiłem pełną uwagę na wampirze, który mimo mocnego zderzenia ze ścianą bardzo szybko się pozbierał. Stanąłem między nim, a wampirzycą, patrząc groźnie z mocno zaciśniętymi zębami i szybko bijącym sercem.
- Odejdź - warknąłem groźnie.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Vald zasyczał, pokazując kły, niemal odruchowo. Gdy zobaczył wilka, mogłabym przysiąc, że się jeszcze bardziej zjeżył. Wiedział, że nie ma szans z silniejszym i większym wilkołakiem. Wyprostował się, spoglądając na mnie, wodząc wzrokiem po mojej zdezorientowanej twarzy.
- Zagwizdałaś na swojego pieska? Dokończymy to innym razem, Zathuro - powiedział, jakby nic się nie stało, jakby po prostu teraz był nieodpowiedni moment.
Osunęłam się wzdłuż ściany, na podłogę, tracąc siły. Miałam miękkie nogi, czułam gorąc uderzający wielkimi falami, podniecenie i wstyd jednocześnie. Tak, tak bardzo wstydziłam się siebie w tym momencie, że Sirius to widział, że widział mnie, której tak się wstydziłam i przestrzegałam. Wierzyłam, że da się uniknąć tego, że nie muszę być taką wampirzycą, że mogę żyć bez zaspokojenia potrzeb. Boże jak bardzo się myliłam? Jak bardzo teraz pragnę podniecenia, seksu, tak parszywego i prymitywnego pieprzenia...
Ale siedząc, z lekko drżącymi ramionami, starałam się poprawić przezroczysty materiał w kwiaty, starałam się zakryć dekolt, z którego byłam tak dumna, a teraz budził we mnie wstyd... Jestem żałosna...
Schowałam twarz w dłonie, opuszczając głowę i kuląc kolana, nadal drżąc z lekka.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Warknąłem ponownie, bo naprawdę już nie panowałem nad sobą. Czułem ten przyjemny prąd, przechodzący przez całe ciało, który zawsze pojawiał się chwilę przed przemianą. Choć pierwszy raz nie było to planowane. Buzowało we mnie. Miałem ochotę się zmienić i zrobić mu krzywdę. Nie spuszczczałem go z oczu, choć słyszałem, że Zathura zsunęła się po ścianie, a wampir wodził za nią wzrokiem.
- Powiedziałem, że masz odejść - wydusiłem. - Wynocha! - dodałem ostro. Chciałem żeby zszedł mi już z oczu. Jeszcze jedno jego słowo, a naprawdę coś mu zrobię.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Hed wyszedł z korytarza, rozumiejąc, że wilk - Sirius! - zaraz nie wytrzyma. Czyż było jego poziom adrenaliny, jego wzrost tętna, że jego serce biło w zatrważającym tempie.
- Przepraszam... - powiedziałam słabo, uznając, że byliśmy już sami. Wzięłam drżący oddech, podnosząc głowę, ale nie patrząc na mężczyznę. - Nie chciałam byś to widział... Nie panowałam nad sobą - dodałam szczerze, cicho, ze wstydem...
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Cichy głos Zathury wyrwał mnie z transu. Nagle znów wróciłem do rzeczywistości. Wściekłość momentalnie minęła, tak samo jak prąd, który przechodził przez moje ciało. Przez chwilę sam poczułem przerażenie swoim zachowaniem. Naprawdę byłbym zdolny coś mu zrobić? Nigdy nie chciałem nigokgo skrzywdzić, nie czułem takiej potrzeby, nawet gdy atakowano mnie, przezywano, zawsze tylko się broniłem.a teraz...?
Obróciłem się do Zathury i przyklęknąłem obok niej.
- Nic ci nie jest? - zapytałem kontrolnie, w miarę spokojnie, choć przy Zathurze nie bałem się pokazywać niepokoju. Teraz bardziej interesowało mnie jak się czuje,,a nie co właśnie widziałem. - Nic ci nie zrobił? - dopytywałem, przeciągając kontrolnie dłońmi po jej twarzy i ramionach, oglądając ją dokładnie z troską. Gdy nic nie znałem popatrzyłem jej w oczy, zaciskając delikatnie palce na jej lekko drżących ramionach.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Pokręciłam głową, wzdychając ciężko.
- Nie... Do niczego nie zdążyło dojść - odparłam. - Wszystko... Wszystko dobrze, Siri... Ale chce wracać... Nie chce tu być... Źle się tu czuje - wyjaśniłam słabo, a moja głowa opadła na jego pierś. Wtuliłam się, czując, że to najlepsze rozwiązanie by uniknąć jego wzroku. Nie mogłam mu teraz spojrzeć w oczy, nie po tym co widział.
- Za dużo tu... emocji. Instynkt mnie zabija - dodałam cicho, mówiąc w jego marynarkę.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Otuliłem ją ciasno ramionami, pełen niepokoju i troski o nią.
- Nie musimy tu być - zapewnilem spokojnie, przymykając oczy. - Już cię stąd zabieram - szepnąłem, powoli podnosząc się do góry, a przy okazji podnosząc też Zathurę, która była jak z waty. Gdy już stanęliśmy, znów mocno ją przytuliłem, pozwalając aby się wtuliła. Serce znów zaczęło mi bić szybciej. - Tu jest spokojnie - zauważyłem, biorąc głęboki oddech, napełniając płuca jej zapachem, choć czułem też nieco zapach tego wampira, który gdyby tylko mógł pewnie przyssał by się do niej. Brrrrr...
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Nie... Nie jest... - jęknęłam. - Na kły, nie czujesz tego...! Tych emocji, tej atmosfery... Nadal ją czuję, jest jak narkotyk... - szeptałam. - Jak pełnia dla wilka, jak maga dla czarodzieja... Nie krew jest naszym uzależnieniem, a życie takie jak to... bankiety, przepych i seks - powiedziałam zgodnie z prawdą, tracąc siłę już na cokolwiek. Mimo nocy, czułam jak opadam z sił, jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił. Znów wzięłam oddech, prostując się.
- Do domu. Potrzebuję do domu - uznałam zdecydowana.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- Dobrze, dobrze, dobrze - szepnąłem z napięciem. Faktycznie, nie rozumiałem tego co czuła, bo nie czułem tego samego. Znaczy... Czułem, że między wampirami przeskakują te iskry, że ich tentno jest szybsze niż zawsze, że są ożywione i bardziej nakrecone, pobudzone. Jednak... To nie działało bezpośrednio na mnie.
Ale na Zathurę już tak. A jeśli cała ta atmosfera działała na nią tak jak na mnie pełnią... Nienawidziłem tego braku kontroli, bałem się go. I teraz choć zesciowo byłem w stanie pojąć, że ona też mogła się bać. Choć nie okazywała tego w ogóle wcześniej. Teraz maska spadała. Jak wiele jeszcze rzeczy przede mną kryła ta niesamowita wampirzyca...?
- Chodźmy już w takim razie - dodałem szybko, odsuwając się od niej, ale wciąż ją przytrzymując aby na pewno nie upadła.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Bez słowa wyszliśmy z rezydencji Lady Zopfie. Wsiadłam do auta, a Sirius zaraz za mną. Dopiero tam odetchnęłam, lecz się nie odezwałam. Czułam się jak wyrwana z innego świata. Nie powinien tego widzieć, nie powinien wiedzieć, że mnie ciągnie do tego uczucia. Do tego spełnienia, podniecenia, oczekiwania szczytowania... Był to ból odstawienia niemal namacalny. Brak intymności, miłości... Sama nie wiem. Czułam się zagubiona.
- Pójdę do siebie - powiedziałam wilkowi, idąc w stronę swojego pokoju. - Dziękuję, Siri i... naprawdę przepraszam... - dodałam już bardzo cicho, oddalając się korytarzem.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- Dobranoc, Zathura - szepnąłem miekko, za odchodząca wampirzyca. Zacisnąłem zęby i odprowadziłem ją wzrokiem tak daleko jak tylko mogłem. Potem westchnąłem ciężko i ruszyłem do siebie do pokoju zastanawiając się co właściwie się wydarzyło na balu.
Zrzuciłem z siebie eleganckie ubranie i założyłem koszulkę, a następnie położyłem się do łóżka.
Tańczyliśmy razem.
Potem obserwowałem jak ona tańczy.
Zgubiłem parę wampirów z oczu.
Znalazłem ich... I tu zaczynały się schodki. Sam nie byłem pewien. Z jednej strony słyszałem niechętne słowa Zathury, z drugiej strony... Poszła z nim sama. Przeszli razem kilka korytarzy od głównych drzwi. Weszli głębiej w korytarz. Wszystko musiało się odbyć na spokojnie. Nikt nikogo nie napadł. Nie zaciągnął wbrew woli... Czy naprawdę tego nie chciała? Nie myśl tak. Nie o niej. Ona nie chciała. Przecież... Widać było. Nie chaila.
A gdy ich znalazłem, to siłą rozłączyłem.
Zobaczyłem błysk w oczach wampira i poczułem pewność, że nie miałby ze mną szans.
Skoczyła mi adrenalina.
Byłem naprawdę wściekły. Docierało to do mnie dopiero teraz.
Potem znów wrócił normalny, opanowany Sirius. Tak nagłe, jakby tamten groźny nigdy nie istniał.
I jak szczeniak wysłuchałem wszystkich próśb Zathury, oraz przytaknąłem na nie - nie potrafiłem jej odmawiać, było mi wtedy ciężko.
Wróciliśmy.
Znów mnie przeprosiła, choć całą drogę się nie odzywałam.nawet na mnie nie patrzyła.
I poszła spać.
Gdy już wszystko przeanalizowałem i poukładałem sobie w głowie mogłem w końcu przekręcić się na bok, wcisnąć głowę w miękką poduszkę i zamknąć oczy. Przynajmniej próbować zasnąć spokojnie.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Następnej nocy - obudziłam się za dnia na krótką chwilę, tylko by się napić trochę krwi - niechętnie otworzyłam oczy. Mimo iż wymyłam się, jak zawsze natarłam skórę olejkami, a włosy umyłam ulubionym szamponem, wszystko dookoła pachniało mną... Nigdy nie czułam takiej potrzeby, by poczuć męski pot, sapach inny niż mój.
Wytężyłam zmysły i odkryłam, że nie tylko mój zapach znajdował się w pokoju, jednak bardzo do mojego podobny. Siri. Pewnie się martwił, że nie wychodzę z pokoju. Nie miałam siły. Pewnie też byłam zbyt rozżalona swoim zachowaniem...
- Podejdź - zaprosiłam go, pociągając się wyżej na poduchach. - Wybacz. Naprawdę źle się czułam przez ten bankiet...
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- Nie chciałem ci przeszkadzać - powiedziałem na swoją obronę. Ale mimo to, posłusznie wszedłem do pokoju i usiadłem na łóżku. - Chciałem tylko sprawdzić czy wszystko w porządku...? - Przyjrzałem się jej dokładnie. - Chciałabyś coś zjeść? Napić się czegoś? Może trochę krwi dobrze by ci zrobiło...? Mam warzenie że jesteś bardziej blada niż zwykle - ciągnąłem.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Nie to po prostu... - pokręciłam głową, sięgając po butelkę, którą wcześniej już wyjęłam i postawiłam na szafce obok łóżka. Nie przejmowałam się kieliszkiem, po prostu upiłam prosto z gwinta. Nie miałam siłę na elegancję. - Od wielu lat myślałam, że oszukam swoją naturę, że nie będę potrzebowała seksu do normalnego funkcjonowania. Jednak takie są wampiry, taka jestem też ja... - westchnęłam ciężko. - Nie chciałam byś to widział. Nie chciałam tej sytuacji, ale nie potrafiłam odepchnąć go, bo... bo wszystkie moje bodźce tego chciały. To jest silniejsze ode mnie, muszę to przyznać... Taką mam naturę - westchnęłam ciężko, odstawiając butelkę.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Zmarszczyłem brwi, wysłuchując jej do końca. Potem jednak przez chwilę milczałem, ale czułem, że muszę dostać odpowiedzi na to jedno pytanie, które rozkwitło w mojej głowie.
- Dlaczego mi to wszystko mówisz? Nie musisz. Mówisz. W dodatku dobitnie się powtarzasz, Zathura - zauważyłem.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Bo czuję, że cię zraniłam - powiedziałam słabo, z nutką histerii. - Tak panicznie nie chciałam, byś tego widział, byś nie musiał widzieć mnie... takiej. Byś widział cały czas ten oraz idealnej, twardej i dumnej Zathury, którą zawsze byłam... - pokręciłam głową. - Widziałam jak zareagowałeś na Heda. Czułam twoją wściekłość... Wspomniałam swoje wahanie, to, że nie wiem do końca, kim chcę byś dla mnie był... - powiedziałam cicho. - Mam mętlik w głowie. Niczego nie wiem, a nawet samej sobie nie mogę ufać... - podsumowałam cicho. - I nawet nie wiem od czego zacząć prośbę o pomoc...
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline