Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- W klimacie nocnej zabawy - skomentowałem sięgając po pudełko. Wyciągnąłem z niego wybraną parę i odłożyłem wszystko na bok na szafkę zamykając pudełko. - Będą pasować. - Sięgnąłem po bordową marynarkę,która odłożyłem na łóżko gdy wchodziłem do pokoju wampirzycy. - Mogłabyś tym razem ty mi pomóc? - zapytałem, poprawiając wysoki kołnierzyk koszuli.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Uśmiechnęłam się kiwając głową. Podeszłam do Siriusa i odbierając od niego komplet spinek, przyciągnęłam do siebie jego nadgarstki.
- Tego też powinieneś się nauczyć - zauważyłam rozbawiona. - Patrz i ucz się - dodałam, sprawnie, długimi palcami zapinając mu spinkę na mankiecie, a potem i drugim.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Zacisnąłem usta, skupiając wzrok w jednym miejscu. Tyle, że nie patrzyłem na jej zgrabne palce, a spoglądałem na bardzo ładnie wyeksponowany dekolt. Stop, chyba nie powinienem się gapić. Rany, ale ona miała piękne piersi. Poczułem lekkie wypieki na twarzy.
- Umiem je zapinać, ale lubie gdy się usmiechasz. Przecież oboje wiemy jaką radość ci sprawiają takie drobiazgi - szepnąłem rozbawiony.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Parsknęłam pod nosem, w skupieniu poprawiając materiał jego koszuli, a potem i marynarki.
- Owszem, lubię... Lubię ci pomagać Siri, we wszystkim. Szczególnie w takich drobnostkach, bo wtedy widzę, że masz do mnie zaufanie. Nie wstydzisz się prosić mnie o pomoc nawet w zapięciu spinek do mankietów - uśmiechnęłam się szczerze, spoglądając mu w oczy. - Idziemy? Samochód pewnie już czeka...
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Przez chwilę patrzyłem w radosne zielononiebieskie oczy, które były mi już tak dobrze znane, a mimo to wciąż mogłem się długo w nie wpatrywać.
- Jak miałbym nie mieć do ciebie zaufania, Zathura? - mruknąłem i pokręciłem przecząco głową. - To by było wtedy dziwne - stwierdziłem, krzywiąc się nieznacznie. - Zaufanie rodzi się i rozwija z czasem. A my mieliśmy go dużo, wystarczająco dużo - przypomniałem, proponując swoje ramię, aby z=razem ruszyć do wyjścia.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Zaśmiałam się cicho, przyjmując jego ramię.
- No tak... Całe lata, sam na sam w wielkiej rezydencji - westchnęłam. - Choć czasem, gdy teraz na ciebie patrzę... Czuję, że nie jesteś już tym samym Siriusem - przyznałam niepewnie. - To nie jest obelga, po prostu... Nie jesteś już chłopcem, którego znalazłam w lesie... - wyjaśniłam. - Muszę się z tym oswoić... Ale jakkolwiek bym nie orzekła pomaganie ci w małych rzeczach nadal będzie moją ulubioną czynnością - dodałam zaraz. Wyszliśmy przed rezydencję, gdzie faktycznie czekał na nas, zamówiony wcześniej kierowca z autem.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
Kierowca wyskoczył z samochodu, aby otworzyć nam drzwi. Przepuściłem Zathur pierwszą i wsiadłem zaraz za nią.
- Jak to nie jestem? - zapytałem zaskoczony. - To że dorosłem, nie zmienia mojej przeszłości. - Wzruszyłem ramionami, a auto ruszyło. - Szczeniak zostawiony w lesie - powiedziałem ze spokojem. - A potem cudownie odnaleziony - dodałem, uśmiechając się coraz szerzej z każdym słowem. - I dobrze wychowany, przez wampirzycę z klasą. - Wziąłem głeboki oddech, spoglądając na Zathurę intensywnie. - Kim w takim razie według ciebie jestem, Thura?
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Uśmiechnęłam się, kręcąc głową.
- Nie wiem Sirius! Kiedyś na pewno byłeś moim szczeniaczkiem - uznałam. - Ale teraz... Jesteś tym, kim chcesz, prawda? Nie wiem jak cię widzę... Próbowałam patrzeć na ciebie jak na wilczka, który dopiero wyjeżdża na studia, ale to nie zadziałało... Zmieniłeś się Siri. Jeszcze nie wiem co dokładnie się zmieniło, ale... coś się bardzo zmieniło - podsumowałam z westchnieniem - To skomplikowane.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
To bardzo skomplikowane.
- Nie musisz teraz odpowiadać. Ale jak już wpadniesz na jakiś pomysł, to podzielisz się nim ze mną? - zapytałem spokojnie, bez większej ekscytacji, choć byłem bardzo podekscytowany. Powinienem się przestać tak strasznie nakręcać, bo zrobi się to po prostu niesmaczne. Choć wampiry mają zupełnie inną poprzeczkę niesmaku.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Uśmiechnęłam się lekko.
- Zobaczymy. Tętno ci podskoczyło, czyżbyś nie mógł już doczekać się mojej odpowiedzi? - Spojrzałam na niego podejrzliwie, jednak nie wymagałam odpowiedzi na to pytanie. Raczej udałam, że go nie było. Próba sił, pokazanie, że doskonale czuję co on czuje, że każdy to może wyczuć, że powinien się hamować...
Gdy zajechaliśmy autem pod rozświetlony dwór, pierwszy wysiadł kierowca. Otworzył nam drzwi, jednak wpierw wysiadł Siri, by użyczyć mi ręki przy wysiadaniu. Gdy wchodziliśmy po schodach do otwartych na oścież drzwi (co było dość zabawne, bo nie dla wszystkich drzwi te były rzeczywiście otwarte) mijało nas bardzo dużo wampirów, każdy zaczepiając dłużej wzrok o mnie, czy o Siriusa. Jedak nie był to gardzący wzrok jak zawsze.
- Oceniają nas - powiedziałam cicho, po części do Siriusa, po części do siebie. - Czyli jednak jesteśmy interesujący? - prychnęłam, wysoko i dumnie unosząc głowę.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- Chyba nasz status z "dziwne i niezrozumiałe" zmienił się na "ciekawe i intrygujące". Może będziesz mogła dzięki temu trochę na tym skorzystać. Twoja praca przynosi ci wiele satysfakcji. Ale ważne jest w niej przecież zaufanie. I oczywiście reputacja. A z zachowania jesteś przecież nienaganna - odparłem równie cicho co Zathura. Też czułem prześlizgując w się po nas ciekawskie skojarzenia. Ale inne niż zawsze, te były miękkie i zdecydowanie nie były oskarżycielskie czu obrzydzenie.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Nie przyszłam tu pracować, Siri - zapewniłam cicho. - Jeśli chce, potrafię zaskarbić sobie zaufanie, ale teraz... Czujesz to? Zapach pobudzonej krwi? Gorącej, takiej... Innej - próbowałam znaleźć słowa. - Chodźmy. Muszę znaleźć przyjaciółkę. A ty się nie oddalasz, dopóki ci nie pozwolę - powiedziałam, patrząc na wszystkich z wyższością i dumą. Jesteś silna, Zathuro Rin. Nic dla ciebie nie znaczą te spojrzenia, ta gorąca, buzująca krew. Nikt się nie krył ze swoimi żądzami i nie wiem jak odbierał to Sirius, ale na mnie... działo to źle.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- Nie przesadzaj, Zathura - bąknąłem,rozglądając się na boki. Bo faktycznie czułem to "pobudzenie" ze strony wampirów, przez co byłem nieco zaniepokojony i zdecydowanie nieufny. - Już ustaliliśmy wcześniej, że nikt mi nic nie zrobi i nie ma co panikować. Oraz że nie będę się oddalał za daleko. Ale pewnie też będziesz chciała chwilę aby porozmawiać i zapewne nie wszyscy będą chcieli abym był przy niektórych rozmowach - powiedziałem spokojnie, bez żadnych podtekstów.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Wzięłam głębszy oddech kiwając głową. Przysięgam na kły, zagryzę się zaraz sama siebie, jeśli nie przestanę tak się zachowywać. Jestem w stanie zapanować nad instynktem, nad tą podstawową potrzebą mojej rasy. Jestem w stanie...
- Oh widzę ją - ucieszyłam się, przyśpieszając lekko kroku, by dopaść Zophie, znajomą jeszcze moich rodziców. Wampirzyca spojrzała na mnie z uśmiechem, lecz nie był to uśmiech przyjazny, a raczej pełen ciekawości.
- Zathura Rin - westchnęłam, kładąc mi dłonie na ramionach. Skinęłam głową, przed starszym, na co Zophie się roześmiała. - Słodziutka jak zawsze... Wyglądasz oszałamiająco - uznała, na co skinęłam głową.
- Dziękuję...
- A ten młodzieniec...? - zapytała, podnosząc na Siriusa ostry wzrok. - To ten wilczek?
- Tak, wrócił kilka dni temu z uniwersytetu, ze wschodu - wyjaśniłam, ale na razie nie zerknęłam na Siriego. Musiałam się skupić, na każdym słowie Zophie.
- Urodziwy... aż trudno uwierzyć, że to jednak wilk - przyznała. - Nawet pachnie... Hmm tak inaczej - powiedziała cicho, na co już zesztywniałam.
- Zophie, czy może zechciałabyś ...
- Powiedzieć ci, gdzie jest panicz Vald? - dokończyła za mnie z uśmiechem. Skrzywiłam się lekko. Wtopa. - Panicz na pewno cię wypatruje, złociutka, gdzieś się kręci na sali - dodała, a po obrzuceniu jeszcze raz Siriusa spojrzeniem, minęła nas ruszając dalej.
Wzięłam głęboki oddech ulgi.
- Wybacz za nią. Jej mąż jest w Radzie, powinnam okazać należyty szacunek - wyjaśniłam Siriusowi, choć wiedziałam, że zrozumie. - Poza tym to przyjaciółka rodziny. Jeszcze bardzo skomplikowane konotacje.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- Nie przepraszaj mnie, Zathura. Przyszedłem na bal pełen wampirów. Wierz mi, spodziewałem się zainteresowania swoją osobą i uwagami na mój temat - zapewnilem wampirzycę, gdy ruszyliśmy powolnym krokiem, ramię w ramię, do przodu. - Nie jestem przewrażliwiony, za to jestem pewien, że nie usłyszę już nic nowego na swój temat. Czuj się swobodnie, wtedy i ja będę czuł się lepiej - dodałem i uśmiechnąłem się na zachętę do niej.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
Westchnęłam i skinęłam głową.
- Dobrze, dobrze - stwierdziłam, zerkając na Siriusa. - Chodź, zatańczmy. Nie widzę powodu by się nie bawić, skoro już przyszliśmy na bankiet - uznałam, zerkając w stronę środka sali. Ukryć się, ukryć się... - Co ty na to? Ćwiczyłeś nico między nauką? - zapytałam z ciekawością, lekko się uśmiechając.
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- Ależ oczywiście. Nie chciałem aby nauka poszła w las. Poza tym uczyła mnie tańczyć naprawdę świetna tancerka - pochwaliłem, kierując się razem z Thurą w stronę parkietu. Przystanęliśmy bardziej z boku, choć nie do konca. Trochę ukryliśmy się w tłumie ale nie weszliśmy w sam środek. - Myr bardzo polubiłam tańczyć i czasami od tam się podnosiła i kazała mi tańczyć - przypomniałem siebie, wyciągając dłoń w stronę Zathury. - Czarodzieje to zabawne i niesamowicie cieszące istoty.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Są pocieszni, to fakt - zaśmiałam się cicho, stając w pozycji i zaraz wraz z Siriusem wbijając się zgranie w rytm. - Choć Clara jest słabym przykładem. Ma za dużo i jednocześnie za mało z wampira, by nazwać ją pocieszną czarodziejką - pokręciłam głową. Musiałam zacierać głowę, by patrzeć na wilka. - Hm, kiedy ostatnio tańczyliśmy, nie byłeś taki wysoki...
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline
- To bardzo możliwe, bo jakoś dawno nie tańczyliśmy - przytaknąłem, przesuwając dłoń po jej plecach. Zacisnąłem telikatnie jej palce. - Tak jakoś wyszło... Jeszcze przed studiami bylem faktycznie jakoś bardziej twojego wzrostu, a może i nawet niższy... Nie, raczej nie. Nie wystrzelił bym tak dozuo do góry - stwierdziłem rozbawiony.
Drażni cię moja odmienność, bo masz świadomość swojej przeciętności.
Offline
- Zacząłeś gwałtownie rosnąć, odkąd miałeś 16 lat - powiedziałam z pewnością. - Do tego czasu byleś jeszcze drobny - uśmiechnąłem się szczerze. - Potem bardzo szybko rosłeś, jak większość wilków... Nie pamiętam jakiego wzrostu byłeś, gdy wyjeżdżałeś, ale na pewno niewiele wyższy ode mnie - uznałam, nadal mu się przyglądając się jego twarzy. Uśmiechnęłam się ciepło. - Lepiej już więcej nie rośnij. Uszkodzę sobie kark, starając się tak wysoko zadziewać głowę, by choć na ciebie spojrzeć...
Będzie czekał w domu. Będzie w domu. W domu.
Jak kwiat, który całe życie kwitnąc na pustyni poznał smak wody i ją stracił.
https://i.pinimg.com/originals/89/f4/8b … 59ce7f.gif
Offline