Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Pójdę po świeże rzeczy żeby rano też byś świeża i pachnąca - stwierdziłam. Powoli docieraliśmy do wejścia. - A ty możesz iść i już przygotować tą cudna kąpiel. I może trochę wina? - szepnęłam, uśmiechając się zadowolona z każdej jego pieszczoty.
Cieszyła. Się jak głupia z jego obecności, kompletnie zapominając kim on był i kim byłam ja. Przy nim byłam po prostu Mandy, a on przy mnie po prostu Mordecaiem.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Brzmi cudownie - zgodziłem się mrukliwie, a potem pozwoliłem odejść Mandy od mojego boku, ale wiedziałem, że tylko na krótką chwilę. Odprowadziłem ją wzrokiem do zakrętu, a sam przeszedłem do swojego pokoju. Tam schowałem już kąpielówki do walizki, oraz przygotowałem kąpiel, tak jak się umawialiśmy. Ostatecznie nie chciało mi się czekać na wampirzycę, więc wsunąłem się już do wody, z westchnieniem (wanna w podłodze), a gdy usłyszałem otwierane i zamykane drzwi uśmiechnąłem się.
- Ile można na ciebie czekać...? Już się niecierpliwiłem!
Offline
Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie,wzdychając ciężko. Jak ja nienawidziłam tej szmaty. Ta wampirzyca tak psuła mi krew jak nikt inny. W dodatku nakręcała innych przeciwko mnie. Rozbolały mnie żeby od zaciskania szczęki.
- Juz się rozbierm i idę do ciebie nerwusie. Daj mi jeszcze moment - powedziałam, starając się aby mój głos nie był napięty. Chyba mi się udało. Szybko zdjęłam z siebie ubrania, przecierając twarz i biorąc głęboki oddech. - Robisz się coraz bardziej niecierpliwy, Cai - mruknęłam, wchodząc do łazienki.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Może troszkę - parsknąłem. Z przyjemnością obserwowałem jak wampirzyca przechodzi przez łazienkę, by dołączyć do mnie w kąpieli, a potem objąłem ją mokrym ramieniem z uśmiechem, całując w skroń. Wtedy jednak coś wyczułem.
- Jesteś spięta - zauważyłem, marszcząc brwi. - A tętno masz lekko podwyższone. Ze zdenerwowania? - zapytałem mrukliwie, zaniepokojony.
Offline
- Ah, no masz mnie - mruknelam. - Denerwuje się, że zacząłeś beże mnie, mieliśmy się pluskać razem. Chyba powinnam dostać w takim wypadku jakąś rekompensatę - szepnęłam, znajdując jego druga rękę, którą miał wolna i nakierowała mi ją na moja pierś zaciskając nasze palce na niej.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Mydlisz mi oczy, piękna - szepnąłem jej na ucho, nie dając się nabrać, jednak nie odsuwając dłoni od jej pełnej piersi, powoli miętoląc ją w swoich dłoniach, całując ją czule w to ucho. - Chciałbym, byś była ze mną szczera... Porozmawiamy o tym później?
Offline
- Dobrze - szepnęłam skruszona. - Ale później - zastrzegłam. - Chce się znów przytulać i nie myśleć o niczym innym jak o tej chwili o tym pięknym miejscu... - mruknęłam. - Choć nie musimy się tylko przytulać... Umowa była że się grzecznie położymy do łóżka. A wanny to chyba nie obejmowało - ciegnelam dalej, odsuwając dłoń od swojej piersi a sięgając do jego torsu, a potem powoli zjeżdżając palcami w dół do jego krocza.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Zgadza się... Masz absolutną rację - uśmiechnąłem się, z lekko rozchylonymi wargami, gdy jej palce zjeżdżały coraz niżej. Moja dłoń zacisnęła się na piersi Mandy nieco mocniej, gdy jej ciekawskie paluszki zaczęły podrażniać delikatne sfery. - Więc możemy się wyszaleć w wannie, w słodkim olejku cieszyć się swoim towarzystwem... - uśmiechałem się szeroko.
Dlaczego tak bardzo cieszyła mnie obecność Mandy? Czy wszystko w niej było aż tak cudowne, że aż tak mnie to zmieniało? Czy to było dobre? Nasze przywiązanie? Czy cokolwiek w naszej relacje było dobre?
Oczywiście prócz seksu, bo o to nie musiałem pytać.
Offline
To była bardzo miła kąpiel. Wyszliśmy rozluźnieni i już naprawdę zmęczeni z wanny. Powoli wycieralam swoje ciało miekkim ręcznikiem, przyglądając się wampirowi.
- Jesteś jakiś zamyślony - zauważyłam, choć sama czułam, że moje napięcie wcale nie zniknęło tak jak myślałam jeszcze chwilę temu. Czułam napięcie na karku. - O czym myslisz, Mordecai? Opowiedz mi... Posłucham - szepnęłam, odkładając ręcznik i kierując sie do sypialni.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- A ty też opowiesz, co cię trapi? - zapytałem, przeczesując palcami włosy i układając się wygodnie do łóżka. Poczekałem, aż i Mandy dołączy do mojego boku i otuliłem ją ramionami, wsuwając nos w jej jeszcze wilgotne włosy.
- Martwię się trochę... Po prostu to co jest między nami, nie zdarza się często wśród wampirów... - przyznałem.
Offline
- Dlatego nikt tego nie rozumie, Mordecai- szepnęłam, chowając twarz w jego szyi. - Nikt nie wie, że spędzamy noce na spacerowaniu po mieście, zwiedzaniu, rozmowie i śmiechu. Nikt nie wie, że spędzamy dni na zwykłym wtulaniu się w siebie i szeptanie sobie miłych słów na dobranoc. Tylko my wiemy i tylko my rozumiemy. - Westchnęłam. - Inni myślą co innego i nie podobają im się te wyobrażenia... Ale to nic. Jestem już z tobą... - wyznałam. - Teraz twoja kolej. I czym tak rozmyślałeś? - spytałam od razu.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Czy to jest dobre? - zapytałem. - W sensie, to co robimy? Mimo, że z innych światów, to jednak się zbliżyliśmy i... Boję się, że mogę stracić to co już zyskałem, Mandy, że mogę stracić ciebie i będzie to boleć bardziej niż cokolwiek innego kiedykolwiek - wyjaśniłem niechętnie, przyciągając ją do siebie, z lekkim strachem, że zniknie. - Nie chcę tracić tego, co mamy. Naszych rozmów, szeptów, zwykłego przytulania się... Czy da mi to ktoś inny niż ty? - westchnąłem strapiony.
Offline
- Cai... Nie musisz mnie tracić... Jest okej. Jeśli chcesz być ze mną, to z mojej strony nie dostaniesz żadnych sygnałów na nie. Bo też chcę być z tobą. Czuć cię, koc patrzeć w twoje oczy i wręcz czuć bijące z nich ciepło. Nie było tego wcześniej w tobie. I tak się cieszę że udało mi się zapalić w tobie ten płomyk. Teraz od ciebie zależy czy stanie się płomieniem czy zgaśnie... - Westchnęłam, wciskając się w niego. Potrzebował tego. Czuć mnie blisko siebie. - To jest dobre, to jest bardzo dobre, sam to wiesz, czemu nie chcesz w to uwierzyć?
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Sam nie wiem... Boję się trochę tego - przyznałem się. - Nie lubię przyznawać się do słabości, wiesz przecież, a ty jesteś ostatnio moją słabością, bardzo bardzo dużą... - westchnąłem. - Trochę boję tych emocji między nami. Są takie silne i szczere, oraz przyjemne... Nie wiem co ja bym zrobił bez tego ciepła, bez naszych rozmów i całusów... Bez twojej czerwonej szminki na całym ciele - zaśmiałem się cicho, rozkoszując się bliskością, która w tydzień stała się mi niezbędna.
Offline
- To czemu się zastanawiasz? Rany, Cai, zbytnio mieszasz i niepotrzebnie komplikujesz. Wiem, że wampiry mają tak z natury. Też mam to w sobie. Ale wierz mi, jeśli się temu naprawdę oddasz to nie będziesz w stanie źle myśleć i zawsze znajdziesz sposób. - Zamknęłam oczy, lekko się uśmiechając. - Nie komplikuj niepotrzebnie....
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Myślisz, że to takie proste? Wyprzeć się wszystkiego? - westchnąłem, mrucząc i kręcąc głową. - Może jest takie proste... Sam już nie wiem, uczucia to strasznie ciężki temat dla mnie, ale staram się jak mogę. Umówmy się, że nie komplikuję już więcej - zgodziłem się, a potem skupiłem wzrok na Mandy. - A ty? Byłaś strapiona, gdy wchodziłaś do wody...
Offline
- Jak mówiłam. Inni dopisują własny scenariusz do naszego planu dnia i im to nie pasuje. Ale mam to w dupie bo mam ciebie. I ja wiem co robię z moim ciałem. Mhm, i twoim ciałem - mruknęłam z lekka rozbawiona.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Pogłaskałem Mandy po policzku z czułością.
- Ranią cię. Nasłuchałaś się pewnie wielu nieprzyjemności - westchnąłem niezadowolony. - Ale na pewno nie mówią prawdy... Nie sprzedajesz się za posadę u mojego boku, to raczej ja oddaje ci wszystko byś była tu ze mną - zauważyłem spokojnym głosem. - Nie chcę byś słuchała obrzydliwości z mojego powodu, z naszego powodu - dodałem szczerze.
Offline
- mam w dupie zdanie innych. Niech się chrzanią. Jak mają ochotę na jakieś porno to proszę nie z moim udziałem. Nie lubię widowni i nie chce być oglądana przez więcej niż jedną parę oczu na raz. A skoro im mokro na takie wyobrażenia to niech sobie zrobią dobrze i mnie się nie czepiają - powiedziałam zirytowana. - Po prostu idźmy spać, Cai. Jest okej. Chce odpocząć.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Popatrzyłem na nią ze szczerą przykrością i pocałowałem długo, lecz czule i ze szczyptą moich obaw, z miłością. -
- Dobrze Mandy, odpocznijmy - zgodziłem się potulnie, a po krótkiej ciszy, nie wytrzymałem i szeptem wbrew wszystkiemu, z ustami przyciśniętymi do czoła Mandy: - Wiem, że miałem nie komplikować... Ale kocham cię - uznałem.
Offline