Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Mmmm, pewnie taaaak... Ma problem z agresją. Niby taki spokojny a wystarczy dotknąć w jeden delikatny punkcik i bum - powiedziała, a w tym samym momencie uniosłam się i przerzuciłam nogę przez niego. - Harlanda nie udobruchana, ale mogę ciebie przekonać, żebyś mu nie mówił - szepnęłam słodko, pochylając się do niego i dociskając swoje piersi do jego torsu.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Szantażujesz mnie? Jesteś straaasznie złą wampirzycą - wytknąłem jej, jednak dłoń wsunąłem w pasie Mandy, ciesząc z jej głosu, z jej dotyku i tego niewinnego droczenia się ze sobą.
Nigdy nie sądziłem, że tak niewiele rzeczy może sprawiać tak wielką radość, podczas gdy teraz wystarczyła mi do tego Mandy i chwila ciszy i spokoju. Zawsze chciałem jak najwięcej czasu spędzać sam, ale teraz byłem szczęśliwy, gdy moja wampirzyca zakłócała mi ciszę i spokój. Nie miałem z nią już spokoju, ale czy to mi przeszkadzało?
- Na szczęście umiem się oprzeć wdziękom, nawet tak pięknym jak twoje - mruknąłem, wsuwając nos w jej rude włosy, które tak zabawnie łaskotały mnie w nos i wargi.
Offline
- Naprawdę? Potrafisz? - zapytałam, jednocześnie kręcąc delikatnie biodrami i ocierając się o niego. - Ciekawe... Twoje ciało mówi mi zupełnie co innego. Która stu jest nieładnym klamczuszkiem. Bardzo brzydko, Cai, bardzo - szepnęłam mu na ucho, następnie zagryzając lekko płatek ucha i jeszcze raz poruszając biodrami, nieco szybciej niż za pierwszym razem.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Nie kłamię... - mruknąłem, ale zaraz jeszcze głośniej zamruczałem. - No dobrze, trochę kłamię - zaśmiałem się cicho. - Widocznie jesteśmy siebie warci, moja droga. Ja nie powiem jak to się nieładnie wyrażasz o szefie, a ty zachowasz dla siebie moje kłamstewka... - zaproponowałem. - Ostatecznie... Ciężko c się jest nie oprzeć. Bo i po co miałbym to robić? - zapytałem, samemu też się przysuwając do wampirzycy.
Offline
- Zdecydowanie nie masz po co się opierać, skoro oboje bardzo lubimy być blisko. - Zamruczałam cicho, zagryzając dolną wargę. - Taka umówią mi bardzo pasuje. W swoim czasie powiem szefowi co o nim myślę. Ale to w swoim czasie, jak już jego też będę miała w jednym paluszku. Póki co gra niedostępnego. - Zaśmiałam się prosto w usta Mordecaia, następnie całując go intensywnie.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Myślę, że tylko się zgrywa, a tak naprawdę jest na skraju wytrzymania - zaśmiałem się, a potem obejmując Mandy oburącz przekręciłem się i zawisłem nad nią, spoglądając na wampirzycę z uśmiechem wyższości i zwycięstwa. - Tak naprawdę marzy o tobie w każdej chwili, tak jak teraz - uznałem, rewanżując się za całusy.
Offline
Jęknęłam w jego usta przeciągle, zaciskając palce na jego karku.
- Jak bardzo o mnie teraz marzysz? - zapytałam, uśmiechając się szeroko, gdy odsunął się ode mnie kawałeczek, po zakończeniu pocałunku. Musnęłam jego wargi jeszcze kilka razy. - Powiedz mi, albo nie.. możesz pokazać. Też będzie dobrze - zapewnilam.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Zamruczałem, niemal z głośnym śmiechem.
- Tak bardzo o tobie marzę, że teraz wezmę cię nawet na plaży - uznałem, opierając się nad jej głową, ale z lubością całując Mandy coraz niżej, po szczęce i po szyi, ściągając okulary z ciemnymi szkłami, a skupiając się na jej lekko śniącej, pachnącej i nawilżonej cerze dzięki olejkom.
Offline
Wypięłam mocniej pierś w górę, sięgając dłonią do sznureczków od stanika aby je rozplątać.
- Jestem bardzo zainteresowana tą propozycją aktywnego spędzania czasu - szepnęłam z szerokim uśmiechem, przymykając powieki i z przyjemnością przyjmując każdy mokry pokalunek, który złożył na moim ciele. Było to coś cudownego.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Domyślam się, że jesteś - parsknąłem, schodząc całusami coraz niżej, w końcu do jej pięknych piersi, odsuwając górę kostiumu na bok, a skupiają się na dwóch pełnych i pięknych piersiach. - Jesteś baardzo aktywną wampirzycą, a przy mnie to w ogóle zaczęłaś się więcej rozciągać i trenować - zamruczałem, wsuwając jedną dłoń po jej kolano, a potem ciągnąc ją wyżej przez udo, unosząc jej nogę. - Godne podziwu, jestem z ciebie bardzo... - pocałowałem krótko jej sutek. - Bardzo... - pocałowałem drugi. - Bardzo dumny - zakończyłem zasysając dokładniej jedną pierś, a drugą obejmując wolną rękę.
Offline
Zadrżałam z czystej przyjemności, wsuwając dłoń w jego włosy.
- Czuję wielką satysfakcję z twojej dumy. Niebezpieczna sprawa, Mordecai - mruknęłam. - Chyba za bardzo... - jęknęłam cicho gdy zaczął skubać delikatnie mój sutek, jednocześnie bardzo intensywnie zajmując się drugim. - Ummmmhmmm, bardzo mi zależy na twoje pozytywnej opinii. Oh, i na twoim dotyku mi zależy.
Rany, nie przestawaj... - poprosiłam, zagryzając wargę.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Ciii, nie mam zamiaru - zamruczałem rozbawiony, mrucząc przy każdym pocałunku, a potem zsuwając się niżej, na jej brzuch, gdzie zostawiłem wiele mokrych całusów. Potem uniosłem na Mandy wzrok z przebiegłym uśmiechem.
- Tylko nie bądź za głośno... przecież nie chcemy by się cała plaża zleciała nas podglądać... - zamruczałem, zsuwając dół bikini wampirzycy. - Mmm co my tu mamy, jakieś egzotyczne owoce...
Offline
Zagryzłam mocno wargę, rozglądając się jednak z niepewnością na boki. Faktycznie nie chciałam żeby ktokolwiek tu przychodził i nam przeszkadzał. Po prostsze dlatego że jesteśmy dla siebie tylko i wyłącznie, po drugie nigdy mnie to nie kręciło i raczej kręcić nie będzie. Więc gdy Cai przestał się już ze mną drocczyc i przeszedł do rzeczy, ja starałam się być cichutko, ale co jakiś czas z moich ust wydał się głośniejszy jęk. No trudno mi było się powstrzymać.
Na szczęście nikt nie przyszedł i za chwilę to Mordecai leżał na plecach, a ja zsunęłam się w dół aby sie odwdzięczyć.
Wylegiwanie się na plaży mogłoby trwać wiecznie, ale wraz ze wschodem słońca zaczęliśmy się zwijać do domu. To był najwyższy czas. Jakoś nie miałam ochoty na promienie słoneczne. Osłabiały fizycznie, a jak już stwierdził sam Cai "byłam słaba".
Ubrałam więc sukienkę i przyglądałam się jak wampir zwija ręczniki i pakuje do plecaka.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Gotowe - oświadczyłem, zakładając plecak i ruszając w stronę letniej rezydencji. - Chodź Mandy, musimy wypocząć przed lotem powrotnym - powiedziałem czule, obejmując ją w pasie z łagodnym uśmiechem. - Sen, najlepiej nago w moim łóżku, dobrze nam zrobi - uznałem, całując wampirzyce w skroń.
Offline
- Sen i nadzy.... Mhm, nie wiem, Cai, czy to wypali. - Roześmiałam się, zerkając za siebie na wschód słońca. Zamrugałam i szybko wróciłam wzrokiem przed siebie. - Bo wiesz, taka nagość to mnie rozptasza. Poza tym, już bez koszulki mnie strasznie dekoncentrację aż, a ty nagi w łóżku, w dodatku obok mnie to chyba moje ulubione połączenie - stwierdziłam uśmiechając się szeroko.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Zaśmiałem się, kiwają głową i po prostu uśmiechając się swobodnie, co rzadko mi się zdarzało w naturalnych warunkach. Ale teraz wszystko i tak było dla mnie nienaturalne, ale tak bosko przyjemne, jakbym był na haju.
- Ostatnia noc, chyba chcesz odpocząć u mojego boku, a nie się dodatkowo zmęczyć? - wytknąłem wampirzycy. - Oboje wiemy, że wymęczymy się do upadłego...
Offline
Zacisnęłam palce na jego dłoni, uśmiechając się do niego znacząco.
- Możemy wypocząć. Ale ja też nie mam zamiaru nic na siebie zakładać i weźmiemy długą kąpiel w jakimś ładnym olejku zanim się położymy. W ogóle muszę z siebie zmyć piasek i słoną wodę - mruknęłam. -
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Ooo wspólna, gorąca kąpiel brzmi doskonale - pokiwałem głową. - Niech będzie, podoba mi się ten pomysł. Zaśniemy oboje głębokim i cudownym snem, jestem tego pewien. I użyjemy jakiegoś kwiatowego olejku, dobrze? Ty wybierzesz - zaproponowałem, na razie nie łapiąc się na głupim zachowaniu, które będzie prowadzić do tragicznych skutków, ani nie myślałem o naszej przyszłości, która rysowała się w coraz ciemniejszych barwach. Teraz dobrze się czułem z Mandy i tylko to się dla mnie liczyło, bo od bardzo, bardzo dawna tak dobrze mi nie było, a co dopiero taki kawał czasu...
Offline
Zachichotałem, wtulając się w jego ramię. Sięgnęłam drugą ręką po okulary które miał na głowie i założyłam je sobie na nos.
- No dobra, kwiatowy. Ten słodki, nie pamiętam jaka to była mieszanka, ale najbardziej mi się podobała - mruknęłam zadowolona.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Uśmiechnąłem się zadowolony, kiwając głową.
- W porządku, słodki olejek... Mmm żebym tylko umiał się oprzeć przed schrupaniem ciebie - zauważyłem, pochylając się i przygryzając jej ucho z cichym pomrukiem. - Chcesz zajrzeć jeszcze na chwilę do swojego pokoju, czy od razu idziemy do mnie...?
Offline