Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Przygotowałam na szybko słodkie nalesniki, dużą ilość, wolałam nie rozkładać tego na dwa talerze, a stwierdziłam, że przecież możemy zjeść razem. A akurat po kuchni kręciła się wampirzyca, która przygotowywała drugie śniadanie dla pani Harland. Rzucała mi co chwilę znaczące spojrzenie, ale zignorowałam ją.
Weszłam na taras i postawiłam tace z jedzeniem i herbatą na stoliku, a następnie zajęłam miejsce na łamach Caia.
- Śniadanie podano - powiedziałam kuszącym głosem, uśmiechając się sprośnie do wampira.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Mmm podoba mi się taka opcja śniadaniowa - zgodziłem się kręcąc głową. - Ale jestem głodny, więc najlepiej jedzenie a potem tobą - mruknąłem obserwując Mandy. - A ty jesteś głodna? Czy to śniadanie dla dwojga? - dodałem, sięgając jedną ręką po widelec, a drugą trzymając Mandy.
Offline
- Dla mnie też, więc będziesz musiał się ze mną podzielić. I jedzeniem i widelcem - mruknęłam rozbawiona, zarzucając mu jedno ramię na szyję. Pogładziłam go palcami po ramieniu. - Bo jakoś tak zapomniałam wziąć. Ale chyba będziesz tak dobry i mnie na karnisz? Ewentualnie to ja mogę trzymać widelec - zaproponowałam, uśmiechając się zabawnie do wampira.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Nie martw się, będę cię grzecznie karmić - uznałem miękko, krojąc naleśniki i zerkając na Mandy. - Wszystko okej? W sensie spotkałas kogoś po drodze? Nie wiem jak reszta służby zapatruje się na twoje zachowanie? No wiesz, siedzenie u mnie i tak dalej...
Offline
- Póki co prawie nikt nie zwraca na mnie uwagi. Służąca twojej matki mnie infiltruje. Ciekawe na czyje polecenie - mruknęłam, otwierając grzecznie usta i powoli przeżuwając gdy Cai dał mi kawałek naleśnika. Przełknęłam. - Znaczy. Sama nie wiem czy to faktycznie twoja matka, czy ona po prostu nie jest zazdrosna. Pracuje tu dłużej, a ma gorsze warunki. Na pewno chciała by się ze mną zamienić. Ale ja najwidoczniej mam szczęście początkującego - stwierdziłam rozbawiona.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Niektóre są dobre, niektóre lojalne, a niektóre po prostu marzą by je ktoś docenił. Jesteś młodą wampirzycą, urodziwą, prawdopodobnie myśli, że dostajesz wszystkie te bonusy, bo się ze mną pieprzysz. Jest zazdrosna, pewnie wzywa cię od dziwek, czując się niedoceniona, bo ty przez łóżko zdobywasz lepsze umowy, z atrakcyjnym i wpływowym wampirem. Na jej miejscu też byś była piekielnie zazdrosna - uznałem praskając i samemu zjadając kawałek naleśnika, krojąc następnego już dla Mandy.
Offline
Skrzywiłam się teatralnie.
- Wątpię. Nie obchodzi mnie co robią inne wampiry. Praca tu wcale nie jest ciężka. Mhm... Teraz to już w ogóle nie jest - Zaśmiałam się na chwilę przestając być spokojna. Potem jednak do tego wróciłam. - Ale nawet patrząc na to jak było wcześniej. I tak mi dogryzały. Ale umiem się sobą sama zająć i nie potrzebuję zaglądać nikomu do życia prywatnego. Mam własne, które jest niesamowicie ciekawe. Sama sobie umiem je urozmaicić - mruknęłam całując wampira prxelotnie, zanim dał mi kolejna porcję naleśnika.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Oh, zauważyłem - wywróciłem oczami. - Urozmaicając swoje życie urozmaicasz przy okazji i moje - zauważyłem rozbawiony, zjadając kolejne dwa kawałki naleśnika i dając kawałek już dla Mandy. Gdy jej go podałem, sięgnąłem po szklankę napoju z krwią. - Gdyby ktoś ze służby byłby jednak nieznośny, to wiesz komu możesz to powiedzieć - dodałem.
Offline
- Poradzę sobie sama, panie Harland. Nie musisz tak pilnować mojego tyłka. Aż tak nie jestem na narażona na to. Wątpię, że ktokolwiek ma ochotę sobie zawracać mną głowę - stwoerdzilam, wywracając oczami. Sama sięgnęłam po widelec i zaczęłam powoli jeść, gdy wampir popijał herbatę. - Wszyscy są na mnie trochę cięci. Czy spędzałam czas z tobą, czy nie. Nie uważaj się za takiego wyjątkowego Mordecai - rzuciłam z udawaną kpiną.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Oboje wiemy, że jestem wyjątkowy - zauważyłem szczerze, z wyższością, odstawiając herbatę i zjadłem kawałek naleśnika. - Ale w porządku, skoro sobie poradzisz, to nie będę ci tego utrudniać. Dzielna i samodzielna wampirzyca, a w dodatku taka seksowna - westchnąłem rozbawiony. - Czegoż można chcieć więcej? - pokręciłem głową, odkładając widelec. Chwilę wpatrywałem się w widok przed nami, by zaraz potem zerknąć na Mandy.
Offline
- No może żeby zaczęła grzeszyć trochę inteligencja? - zasugerowałem. - Taki wielki wampir, a zadaje się z takim głupkiem jak ja - dodałam z ironnia i rozbawiona wywróciłam oczami. Najwidoczniej masz więcej z głupca niż sam jesteś przed sobą w stanie się przyjąć - stwierdziłam, parskając śmiechem i pochylając się aby ucałować jego słodkie wargi.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Nie, wolę sądzić, że jestem dla ciebie po prostu łaskawy - podsumowałem, obejmując wampirzycę, która tak słodko postanowiła mnie całować. Oh uwielbiałem takie słodkie całuski. Ona cała była taka słodziutka. - Poza tym z twoją inteligencją nie jest tak źle. Nadrabiasz sprytem i kobiecym wdziękiem - zaśmiałem się cicho.
Offline
- Kobiecym wdziękiem to nadrabiam perswazję - mruknęłam cicho, wywracając oczami. - Nigdy nie będę silnym wampirem, mówi się trudno. Ale mogę być silna kobietą i tego się trzymam - szepnęłam rozbawiona.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Bardzo dobrze, trzeba znać swoje mocne strony - pochwaliłem Mandy, całując ją czule. - Jesteś bardzo silną kobietą i bardzo kuszącą wampirzycą, idealne połączenie. A jak przestaniesz być głuptaskiem to nie wiem co zrobię, pewnie będzie ci się należeć jakaś nagroda - zaśmiałem się.
Offline
Prychnelam udając oburzenie.
- Uważaj, bo jak przestanę być głupkiem, to zacznę się wtedy porządnie zastanawiać nad tym co ja tu właściwie robię, skoro mogłabym robić zdecydowanie więcej - ostrzegam, unosząc brew. - Dzień w którym nabiore więcej rozumy będzie moim ostatnim dniem tutaj - powedziałam z grozą, a potem się rozesmiałam. Pogładziłam go po piersi. - Tak tylko sobie gdybam - dodałam niewinnie.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Więc kiedy nie będziesz już głuptasem to mnie zostawisz? - zapytałem z uniesioną brwią. - Przykro mi będzie. Nawet bardzo - uznałem otulając ją ramionami. - Chcesz tego? Hm?
Offline
Zachichotalam i objęłam jego głowę ramionami, a wtedy Cai przywarł policzkiem do mojej piersi. Pogładziłam go czule po włosach.
- Nie no coś ty - mruknęłam cicho, ciągnąć go delikatnie za kosmyki włosów, aby odchylił głowę i popatrzył na mnie. Miałam wrażenie,że Mordecai niezbyt przepadał za tym, że ktoś patrzył na niego z góry. Ale mi to zawsze uchodziło na sucho. - Nie chce żeby robiło ci się przykro. Chce żeby robiło ci się dobrze - mruknęłam zaczepnie, poruszając zabawnie brwiami, oraz zakiwałam biodrami.
Szkoda, że nie siedziałam na nim okrakiem. Efekt był by lepszy, ale tak też było dobrze. Ehhh... W ogóle z nim mi było dobrze, wręcz za dobrze...
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Wiesz, że przy tobie zawsze robi mi się dobrze - zamruczałem zadowolony z jej ruchów. Uśmiechnąłem się szeroko, sięgając przez plecy do jej karku, szyi i policzków. Pogłaskałem ją delikatnie i pochyliłem jej głowę bym mógł zasmakować jej ust.
- I... jest mi też dobrze. Wiesz? Bardzo dobrze. Czuję się spokojniejszy i tak... tak swobodniej. Dobrze - westchnąłem w jej usta.
Offline
- Dobrze - powtórzyłam po nim jak mantę. - Dobrze, dobrze, dobrze - zamruczałam w jego usta, całując go mocno. Westchnelam cicho po dłuższej chwli. - To doskonała wiadomość, gdy już przestanę być głupkiem, to na pewno wezmę ten argument pod uwagę, a póki co ciesz się z pełnego pakietu usług - zażartowałam.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Hmmm a co obejmuje pełen pakiet usług, możesz mi wymienić? - zapytałem uprzejmie, mocniej zaciskając palce na jej plecach, a dłonią wodząc po jakże kuszącej nóżce. - Wiesz, ta słaba pamięć. Poza tym słuchanie tego z twoich ust jest o wiele lepsze - dodałem od razu ze znaczącym uśmiechem.
Offline