Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Chyba ja padłam pierwsza - przyznałam szczerze, niezbyt tym pocieszona. - Więc nie tylko dotrzymałeś mi tempa a przekroczyłeś granicę. Mordecai, było mi taaaak dobrze jak nigdy - szepnęłam pełna podziwu. - Było tak jak być powonno. Jestem w pełni usatysfakcjonowana naszym pierwszym razem. Choć nie wiem czy dla ciebie to ważne, czy nie, dla mnie tak. Ale następnym razem musimy chyba nieco to przefiltrować. Będę chodzić jak pokraka po tym wyjezdzie. I kto ci śniadanko przyniesie? - mruczała dalej, sięgając dłonią do jego twarzy.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- W porządku... Znamy swoje granice i zdolności - zachichotałem. - Teraz będzie po prost robić to... po kolei - mruknąłem. - No wiesz. Nie wszystko na raz, tylko pojedynczo - uznałem. - Dziś cycuszki, jutro pupka, pojutrze zrobię ci dobrze... - mruczałem, głaszcząc ją po ramieniu opuszkami palców. - Co ty na to? - zapytałem cicho rozbawiony.
Offline
- Zobaczymy na co będziemy mieć ochotę. Zawsze można znaleźć jeszcze trochę siły - stwoerdziłam, uśmiechając się. Popatrzyłam nawampira. - Właściwie to od kiedy masz pod ręką zwierzęcą krew. Myślałam, że taki pomysł wydaje się być dla ciebie kompletnie abstrakcyjny - zauważyłam, zegryzajac wargę i chowając w końcu kły.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Nie pijasz innej - zauważyłem. - Mnie naprawdę syci krew czarodziejów, ale skoro nie pijasz innej to nie jest to dla mnie problem zdobyć trochę dobrej zwierzęcej krwi - uznałem. - Postanowiłem się w nią zabezpieczyć, skoro już spędzamy więcej czasu razem... - podsumowałem, wzruszając leciutko ramionami.
Offline
Uśmiechnęłam sie.
- To już całkiem poważna sprawa - zauważyłam. - Nie piję jej za często, a butelkowaną to już w ogole. Świeża jest najlepsza. Ciepła - szepnęłam, przymykając oczy i odganiają od siebie myśli. Choć wampirzej natury nie da się oszukać. - Ale dzieje... Za to. To staradznie miłe i... Kochane. nie za dużo pan o mnie myśli? Może się to okazać niezbyt zdrowe - mruknelam, wywracając oczami.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Mam przestać? - parsknąłem. - Mogę. Ale na razie nie chce. Wiesz... - spojrzałem na Mandy, podciągając się lekko wyżej, do pół siedzącej pozycji. - Dobrze mi na razie. Nie wiem co jest między nami, jednak coś jest... i absolutnie mi to nie przeszkadza. Lubię to obce uczucie - wzruszyłem ramionami. - Chcę być dla ciebie dobry. To silniejsze ode mnie. I tyle - westchnąłem, muskając jej głowę ustami.
Offline
Uśmiechnęłam się szeroko z zamkniętymi oczami.
- Czujesz troskę - szepnęłam. - Chcesz się o mnie troszczyć, Cai - dodalam, otwierając oczy i spoglądając w jego oczy. - Łał - mruknęłam, unosząc rękę do jego twarzy, aby dotknąć delikatnie jego policzka. - Niewiarygodne... Ale widzisz, wampiry jednak są w stanie to czuć. - Pogładziłam kciukiem po jego skórze.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- To, że to czuję, to normalne - parsknąłem, wywracają oczami, nie mogąc nawet na sekundę wyzbyć się swojej maniery wyższości, która była już moją częścią. - Ale nie rozumiem tego. I nie wiem czy jest szansa bym to zrozumiał... Jednak po prostu chcę tego - westchnąłem cicho. - Dobra, nie trzyma się to kupy, ale po prostu... Pamiętasz jak ci mówiłem, że jesteś lepsza, bo masz w sobie tą odrobinę człowieka? Dzięki temu umiesz nazwać te uczucia, rozumiesz je, są dla ciebie naturalne. Nieważne. Chcę się dalej o ciebie troszczyć, po prostu... Nawet jeśli nie do końca to rozumiem.
Offline
- Samo to, że mam w sobie trochę ludzkiej krwi nie daje mi od razu wiedzy całkowitej. Jestem w większości wampirem! - przypomniałam rozbawiona. - Po prostu z czasem... Weszło mi to w krew i tyle - szepnęłam i westchnęłam głęboko. - Jeśli będziesz chciał... Też to opanujesz. Ale nic od razu - mruknęłam, wsuwając dłoń na jego kark i przyciągając go swoich ust. Pocałowałam do delikatnie,bo miałam już wystarczająco zdarte usta, ale chciałam go znów poczuć na swoich wargach.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Chcesz tego? - zapytałem zaciekawiony. - No wiesz. Chcesz bym się uczył czuć tego? - dodałem, zakładając kosmyk włosów za jej ucho. - No wiesz, sama mówisz, że to trochę potrwa, chce ci się tyle czekać, na jakiegoś Mordecaia? - uniosłem lekko brew. - Mogłabyś mieć każdego, nie koniecznie głowę Harlandów, zauroczonego czymś takim jak kwiatki - parsknąłem.
Offline
- Myślę, że to jedno z najzabawniejszych i najbardziej słodkich zauroczen jakie może mieć dorosły facet. Wampir, głową wielkiego rodu - Zaśmiałam się z niego. - Mogę próbować czekać. No wiesz, sama jestem całkiem zaciekawiona co z tego będzie. A zaczęło się naprawdę ciekawie. Przeszliśmy przez różne fazy i nie zaprzeczenie, że każda kolejna coraz bardziej mnie intryguje. Chce poczekać - zapewnilam, uśmiechając się.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Pokręciłem głową, pozwalając sobie na lekkie, leniwie pocałunki.
- Nie jesteś normalnym wampirem to pewne. Nawet normalną osobą nie jesteś - parsknąłem, przytulając ją do siebie. Bo nie była, skoro zrobiła ze mną... to. Byłem naprawdę troskliwy, martwiłem się o nią i zupełnie zmieniłem sposób myślenia, tylko dla niej.
- Co powiesz na kąpiel? - zamruczałem kusząco.
Offline
Zamruczałam z uśmiechem.
- Pytasz się mnie, czy mam ochotę na kąpiel w gorącej w wodzie,w wielkiej wannie? Z tobą? - odparłam rozbawiona. - Za kogo ty mnie masz, Cai - zSmkalam się w jego usta, opadając znów na poduszkę. Potarłam delikatnie palcem po jego wardze. - To że nie jestem normalną nie znaczy, że odmowie sobie takich przyjemności - dopadłam, co było jednak zaczną odpowiedzią na tak. - Ale... - Westchnąłem, opuszczając rękę i rozluźniając całe ciało. - Czy chce ci się wstawać? I czy mi się chce podnosić...!
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Ja bym wstał. Jestem brudny, spocony, i jedzie od nas trochę spermą - wytknąłem. - I jeśli nie wstaniesz, to cię zaniosę, bo chcę byś mi towarzyszyła - przedstawiłem to jako fakt i trąciłem palcem jej sutek, który zakołysał się na jędrnej piersi. Parsknąłem. - Pozwolę cię wybrać zapach olejka- zaproponowałem. - tylko wstaaań...
Offline
- Blaaaaah... Ale ja jestem zmęczona, Mordecai, daj mi jeszcze chwilę dojść do siebie. Mam wciąż nogi jak z waty - jęknęłam. - To brutalne z twojej strony, że każesz mi się podnosić i dajesz mi za to jakaś marna nagrodę w postaci wybrania olejka - prychnelam. - Teraz nie,sam se wstawaj i wybierz olejek! - powedziałam rozbawikna, szturchając go.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Prychnąłem, znów wywracając oczami.
- Dobrze, z chęcią sam wybiorę olejek, a ty sobie tu leż, brudasie - burknąłem, ale i tak pocałowałem ją lekko w czoło dla odmiany i wstałem z westchnieniem z łóżka. Ruszyłem do łazienki przylegającej do mojej sypialni, odkręcając kurek wielkiej wanny, w podłodze z widokiem na wybrzeże. Zacząłem przeglądając olejki, które były w eleganckiej szafeczce, a gdy wybrałem, przygotowałem kąpiel do końca.
- Na pewno jesteś zbyt zmęczona na popluskanie się w ciepłej wodzie...? - upewniłem się. - Ze mną...?
Offline
Westchnęłam głośno.
- Już idę do ciebie! - zawilalam. - Biegnę, daj mi momencik... - Odkryłam się i to tyle ile zrobiłam w temacie wstawiania.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Kłamiesz, a nie lubię tego, wiesz doskonale! - wytknąłem, wsuwając się w wannę powoli i ze szczerym westchnieniem, czując mrowienie na całym ciele. Ohh jak było przyjemnie. I jeszcze ta piękna, ciemna noc za oknem, rozświetlona tylko przez pojedyncze gwiazdy. - Oh, choć Mandy! Księżyc jest w nowiu, jest cudowna noc...!
Offline
- Nie kłamię, Harland! - oburzylam się, bardzo powoli podciągając się do pozycji siedzącej. Przetarłam twarzy dłońmi. Faktycznie, kleiłam się wszystkim co tylko było możliwe. - Zapach spermy ci tak przeszkadza?! - zawołałam rozbawiona, rozmasowując obolały kark.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Jest jej o wiele za dużo na mnie, na tobie, nie wspomnę o biednym łóżku... - parsknąłem z wanny. - Nie zrozum mnie źle, bo uwielbiam wszystko co z tobą związane, ale co za dużo to nie zdrowo - uznałem, przymykając oczy i opadając aż do szyi w wodzie.
Offline