Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Prychnelam.
- Pewnie dlatego mam chodzić w tym uniformie, który spłaszcza mnie z każdej strony - bąknęłam wywracając oczami zdegustowana. - Ale teraz musisz się opanować, możesz tylko patrzeć, ewentualnie zezwalam na subtelne dotykanie, nie będę się przed tym wzbraniać. - Uśmiechnęłam się szeroko, z błyskiem w oczach. - A teraz chodź, chce już oglądać. Przejść się. Coś nowego bardzo mnie kusi - wyjaśniłam, całując go jeszcze raz przeciągle.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Wiem, że cię kusi - przyznałem, ujmując talię Mandy i z taką na jej krzyżu ruszając spod rezydencji w miasto. Kawałek drogi od podjazdu zaczynało się bowiem prawdziwe miasteczko wakacyjne. Zazwyczaj odwiedzane było ono przez wampiry, co wpływało na dostosowanie usług dla klientów - szybko znaleźliśmy z Mandy shaky owocowe z dodatkiem krwi, a chwilę potem także i gofry.
- Uroczo tu - orzekłem, czując się naprawdę rozluźniony. - Idziemy na plażę? - dodałem widząc z deptaka lśniącą od gwiazd tafle wody.
Offline
- O! Tak, możemy iść, woda pewnie jest ciepła, po całym dniu upałów - zauważyłam, ruszając razem z wampirem w tamtym kierunku. Doszliśmy do plaży i usiedliśmy póki co na murku, aby skończyć jeść, oparłam głowę na ramieniu Mordecaia i uśmiechnęłam się pod nosem. - Tu jest tak błogo. Pomimo tłumu, to i tak spokojnie - dodałam zadowolona. - A to dopiero pierwsza noc! Nie będziesz miał żadnych obowiązków...?
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Nie tutaj. Pracowałem dużo jeszcze w domu - zapewniłem. - Tutaj mam wakacje. Harlanda nie ma w domu, jest tylko Mordecai z Mandy. Znudze ci się jak będziemy tak spędzać całe noce i dnie razem - zauważyłem rozbawiony. - Ale tak...tutaj jestem cały do twojej dyspozycji - dodałem, kończąc shakea.
Offline
- Mhm, w pełni oddany tylko do mojej dyspozycji? - mruknęłam udając zaskoczenie. Powoli i z namysłem pokiwałam głową, szczerząc kły. - Na pewno wykorzystam każdy moment, a jak zacznę się nudzić to dam ci znać. Choć minęło już sporo czasu, a nudą między nami nie wieje - zauważyłam rozbawiona, oblizując wargi ze śmietany z gofra. Odłożyłam papierową tackę na bok. Wróciłam spojrzeniem do wampira. Pyszniłam się bliżej i muskając jego ucho nieco lepkimi wargami szepnęłam: - Powiedz Harlandowi żeby nie żałował sobie urlopu i nie wracał do nas za szybko.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- W porządku... - odparłem mrukliwie. Uśmiechnąłem się i odstawiłem pusty kubeczek na bok sięgając powoli dłońmi do talii Mandy. Jednak zamiast ją obejmować, złapałem ją z zaskoczenia i uniosłem w ramionach idąc pewnym krokiem do wody z iście szatańskim uśmiechem.
- W takim razie... Skoro Mordecai ma dużo czasu...! - mówiłem, trzymając ją mocno gdy wchodziłem do wody. - Tego Harland na pewno by nie zrobił! - dodałem, wchodząc dalej w wodę.
Offline
Parsknęłam śmichem rozbawiona, tuląc się mocno do mężczyzny.
- Siedzimy w tym razem przynajmniej - mruknęłam rozbawiona. - Ale mógłbyś mi przynajmniej pozwolić się rozebrać do bielizny! - stwierdziłam, gdy byliśmy już serio głęboko, a woda lada moment miała mnie dosięgnąć. - Skórzana spódnica i woda to nienajlepsze połączenie - dodałam, spinając mięśnie.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- To ją zdejmuj - mruknąłem, patrząc się w jej oczy. Nie musiałem używać perswazji by ją przekonywać, to co było między nami było znacznie silniejsze od perswazji. - A potem z przyjemnością wypuszczę cię wprost do letniej wody - uprzedziłem, gdy wampirzyca puściła się mnie i rozpięła spódnice. Powoli zsunęła ją z nóg, a potem rzuciła mi ją na głowę. Wywróciłem oczami.
- Oh, jakże dojrzałe - prychnąłem, wrzucając ją do wody.
Offline
Pisnęłam, wpadając do wody. Szybko podniosłam się do góry na równe nogi, prychając i odgarniając mokre włosy z twarzy.
- To było bardzo niedelikatne, Mordecai - powiedziałam. - I nie mogę cię ochlapać, bo masz moją spódnicę! - oburzyłam się. - Oddaj mi ją, pójdę ją odłożyć na brzeg - zażądałam, podchodząc do niego bliżej i wyciągając dłoń.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Nie! - parsknąłem, cofając się i zasłaniając się spódnicą Mandy. - Jak ci ją oddam to mnie ochlapiesz, a przecież nie mam zamiaru do tego dopuścić! - uznałem, trzymając spódniczkę nad głową. Gdy stanąłem dalej do Mandy, po kolana w wodzie przytrzymałem spódniczkę przy twarzy, przy nosie, uśmiechając się lubieżnie. - Czyżbyś była już mokra...? - wytknąłem to wampirzycy.
Offline
- Teraz spłukałeś ze mnie całe podniecenie, jestem zła! - powiedziałam, jednak słowa ani trochę nie pasowały do rozbawionego tonu głosu. - Oddawaj mi ją - ciągnęłam dalej idąc za nim najszybciej jak mogłam. Mokry materiał przylegał mocno do mojego ciała. Dobrze, że nie było jakoś chłodno, choć czułam ten lekki powiew wiatru na plecach.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Jak mnie złapiesz! - parsknąłem, odbijając w bok i brodząc w wodzie, nadal uciekałem z zasięgu rąk Mandy. Zachichotałem. - Śliczny stanik, Mandy, śliczny. Nie ukrywam, że to był mój sprytny sposób by znów go obejrzeć na twoich piersiach - przyznałem idąc tyłem i cały czas patrząc na dziewczynę.
Offline
- Zdajesz sobie sprawę, że wystarczyło poprosić? A teraz już nie licz na to, że jak wyjdziemy to będziesz mógł mnie oglądać w bieliźnie! Będzie kara! Znajdę sobie inne ciepłe łóżko! - zagroziłam, mocno przyspieszając i doganiając Mordecaia, który był zdecydowanie wolniejszy przez to, że szedł tyłem. Złapałam go mocno za nadgarstek i przyciągnęła swoje ciało do niego, drugą rękę wsuwając na jego kark i zaciskając na nim palce. - Słyszysz...? - dodałam zdyszana.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Pokręciłem głową, szczerze rozbawiony, ale nie odsunąłem się ani kawałek, nawet nie przeszkadzał mi dotyk mokrej skóry Mandy.
- Możesz mnie karać na inne sposoby, ale nie zostawisz samej w łóżeczku - powiedziałem cicho. - Oboje wiemy, że jedno jest pewne. Mamy do siebie cholerną słabość, nie wyprzemy się. Dlatego jeśli masz możliwość bycia przy mnie, nie zatracisz jej - wytknąłem, trącając nosek Mandy swoim.
Offline
- No trudno, moja duma ucierpi,ale ciebie też to zaboli - mruknęłam złośliwie, bociskajac go niego bardziej swoje ciało. Tym razem to ja trocilam jego nos swoim. - Pomysł sobie tylko. Tyle tu wampirów, na pewno znajdzie się jakiś który mi przypadnie do gustu. - Zakoływałam biodrami, ocierając się o Mordecaia. - Raczej jestem zachęcająca. Chyba nie mam w umowie, że muszę spać w pobliżu - ciągnęłam dalej, depcząc się z nimi.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Nie chcesz jakiegoś wampira - zauważyłem, łapiąc jej pośladki i ujmując je dłońmi, poruszając się z nimi. Przymknąłem oczy, mrucząc cicho, rozkoszując się naszą bliskością i naszymi ciałami, które ocierały się w taki seksowny sposób. - Chcesz mnie. Czy spojrzysz mi w oczy i powiesz, że się mylę...? - dodałem seksownym głosem, uchylając powieki.
Offline
- W oczy ci na pewno nie powiem - przytaknęłam, łapiąc wargami jego dolną wargę i delikatnie zasysając. Jednak zaraz wypuściła ją. - Cóż mam na ciebie wyjątkową ochotę. Ale w taki przyjemny sposób. I tylko i wyłącznie na ciebie. Tu mnie masz - zaśmiałem się cicho, prawie że w jego usta, jednak zochowałam odpowiedni odstęp między naszymi wargami. - To muszę ci wymyślić jakąś inną karę... Bardziej realna. Masz jakieś propozycje, niegrzeczny wampirze?
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Nie będę ci tego ułatwiać - prychnąłem. - Chcę cię. To nie tajemnica - uznałem szczerze. - I dawno tak się nie cieszyłem z czyjegokolwiek towarzystwa - dodałem również szczerze. Z uśmiechem złączyłem nasze usta. - A więc... teraz powiem, coś czego się wstydzę i niech to będzie moją karą - zaproponowałem, biorąc krótki wdech. - Chcę uprawiać z tobą seks, tak wyczerpujący, że nie będziemy pamiętać własnych imion, tylko swoje wzajemne. I już naprawdę dawno, dawno czegoś takiego nie pragnąłem. Jeśli już kiedykolwiek - podsumowałem, dość cicho. - Zadowolona? Wydusiłem to z siebie...!
Offline
Odchyliłam głowę i popatrzyłam na niego nadawczo, czy oby na pewno nie nabijał się ze mnie. Ale nie, był poważny, czułam to od niego. Serce mu lekko przyspieszyło. To chyba serio było ciężko dla niego do powiedzenia.
- Nawet bardzo - przytaknęłam, łapiąc go za brodę i przyciągając do siebie, by znów złączyć nasze usta w bardzo napiętym i mokrym pocałunku. - Mhmmm... Myślę, że to jest do zrobienia - powiedziałam na koniec, przesuwając rękę w dół, do wody, na jego krocze. Drugą wcaiz trzymałam się jego karku. - Nie tylko ja jestem podniecona przez większość dnia - dodałam szeltem, uśmiechając się zadowolona.
Wyciągnęłam dłoń i szybkim ruchem zabrałam mu spódnice oraz odsunęłam się. Wiedziałam, że go to na pewno zezłości, a to było wręcz moje hobby aby złościć ludzi.
- Możemy uprawiać seks tak długo aż oboje nie padniemy ze zmęczenia - oznajmiłam. - Też tego chce - dodałam, kierując się w stronę brzegu.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Spojrzałem na odchodzącą wampirzycę z poważnym wyrzutem, oraz na rosnący zwód.
- Maaaandy! - jęknąłem, brodząc za nią. - Oficjalnie jesteś najbardziej irytująca istotą, jaka chodzi po Atlantydzie! - zapewniłem, starając się poprawić kocze, by nie wyglądało tak wypukle w luźnych spodniach. Ale wyszedłem z wody, idąc dalej za Mandy, która naciągnęła na zgrabną pupę spódniczkę. - Wracamy! I to w tempie ekspresowym - dodałem, gdy byłem już blisko wampirzycy i zabierałem swoje buty w piasku idąc do wyjścia z plaży.
Offline