Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Może się odwdzięczę, a może się nie odwdzięczę. Nic nie muszę, pamiętasz? - przypomniałam mu z wyższością. - Jestem tylko Mandy i mogę robić co chce. A jeśli nie chce to na pewnie nie muszę - zauważyłam, wracając do jego ust.- A teraz chcę cię po prostu całować - wymamrotałem prosto w jego miękkie wargi.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Zamuczałem, nie opierając się, a szerzej rozwierając usta. Cofnąłem się też niego, wpadając na krzesło, na które pociągnąłem za sobą Mandy, by usiadła wraz ze mną. Oczywiście, ani na moment nie odrywała się od moich ust i było mi z tym bardzo dobrze.
Offline
Zaśmiałam się w jego wargi. Tym razem oddzielało nas od siebie zdecydowanie więcej warstw, ale szczerze mówiąc już było mi gorąco w tym płaszczu, bo w szklarni było ciepło. Na chwilę odebrałam się od wampira i zdjęłam płaszcz, odczuwając go na drugie krzesło i zosatwia już w samej czarnej sukience na długi rękaw.
Oparłam się o niego, przylegając do jego ciała, próbując się jaknajbardziej w pasować, aby i jemu i mnie było naprawdę wygodnie. Podobało mi się, że już tak chętnie rozchylał wargi, wpuszczając mój język do jego ust.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Ująłem ją mocniej, przyciągają wampirzycę do siebie, a palcami wyczuwając jej biustonosz, oraz zapięcie. Oh jak łatwo byłoby go teraz rozpiąć.
Całowaliśmy się namiętnie, byłem dl nas pełen podziwu. Doskonale zgrani, nasze języki nie walczyły, a tańczyły i szło im znakomicie. Przygryzłem jej dolną wargę, warcząc cichutko, z lubością wracając do jej ust, jednak dłońmi nadal krążąc. A jedna z dłoni, zainteresowała się nogami Mandy, jej podciągniętą sukienką. Lekko wodząc, odkryłem, że ma pończochy, a więc wystarczyło tylko sięgnąć dłonią, a sprawienie przyjemności Mandy byłoby tak proste...
- Masz dużo czasu...? - zapytałem.
Offline
Rozchyliłam usta, unosząc wzrok w górę na szklany sufit i zastanawiając się. Choć to był blef, wiedzialam, że mam dużo czasu. Przed południem słabo się pracowało, zazwyczaj wykorzystałam ten czas na drzemkę, ale czemu by nie zmienić planów.
- Mogę mieć czas - szepnęłam, czując jego dłoń, która już znalazła zakończenie moich pończoch i wodziły w ich okolicach. - A masz jakieś ciekawe propozycje...? - zapytałam z lubieżnym uśmiechem.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Mam ochotę zrobić ci tak dobrze, że sama zechcesz mi się odwdzięczyć - przyznałem szczerze jak rzadko, patrząc na wampirzycę z dołu, z lubieżnym uśmiechem. - Jestem szczerze ciekaw jak pomrukujesz z rozkoszy, jak zaciskasz wargi, oraz czy echo jęków będzie się roznosić po szklarni - dodałem, lekko unosząc brwi. - Zainteresowana....?
Offline
Uśmiechnęłam się, już teraz poruszając się niespokojnie na jego kolanach.
- Bardzo zainteresowana - przytaknęłam. - Też jestem ciekawa. Jak szybko uda ci się sprawić mi taką przyjemność - mruknęłam. - Odwdzięczę się ochoczo, nie będziesz mógł potem już przestać o mnie myśleć - wymamrotam.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Uniosłem dłoń z jej nóg, do ust wodząc dwoma palcami po jej rozchylonych, wilgotnych ustach z uśmiechem.
- Ah tak? A ja myślę że nie dasz rady mi dorównać... Ale próbować zawsze można - powiedziałem z dumą, obserwując każdy jej fragmen ciała. Oblizałem się już na samą myśl.
Offline
- A ja myślę, że jeszcze będziesz mnie przepraszał za to co właśnie powiedziałeś. I będziesz błagał mnie o więcej - szepnęłam mu na ucho, kręcąc biodrami prowokacyjnie, aby go rozgrzać porządnie. - Chcesz się bawić na tym krześle? - zapytałałam, skubiąc zębami kołatek jego ucha.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- A gdzie byś chciała, w pelargoniach? - parsknąłem, wsuwając znów dłoń na nogi Mandy, a potem powoli wjeżdżając pod materiał sukienki, pociągajac go wyżej.
- Jesteś mokra - zamruczałem, drugą ręką odchylając nogę Mandy. - Mmm jaka mokra skarbie... Sutki też już masz twarde? Dziś tego już nie sprawdzę - mruczałem jej do ust, zsuwając jej bieliznę i na razie jeszcze tylko się zabawiając.
Offline
Zamruczałam cicho w jego wargi. Westchemlam, póki co nieznacznie, rozchylając jednak delikatnie wargi.
- Masz bardzo seksowny głos - mruknęłam rozbawiona na swoją obronę, czując przyjemne mrowienie. Wcisnęłam mocniej palce w jego kark i ramię, rozchylając jeszcze ciupek nogi.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Mam mówić dalej, w takim razie? - zaproponowałem, całując ją w te rozchylone usta. - Mogę, z przyjemnością. Mogę mówić o gładkiej skórze twoich nóg - zamruczałem rozbawiony, powoli wsuwając na razie jeden palec, między jej nogi, bardzo ostrożnie, delikatnie.
- Mały wstęp - powiedziałem cicho. - Zaraz będzie lepiej, żałuję, że nie mam jednej ręki wolnej, zdecydowanie ścisnąłbym ci teraz ten beznadziejnie wyeksponowane w tej sukience piersi... Mhm pewnie pisnęłabyś w taki słodki sposób...
Cały czas szeptałem do Mandy podczas całego pieszczenia, ale po trzech palcach (które weszły opornie) wysunąłem dłoń spod spódniczki wampirzycy i polizałem ze smakiem palce, na jej oczach.
- I jak...?
Offline
Nogi mi lekko drążący. Odetchnęłam, obserwując jego dalsze poczynaniami z lekkim uśmiechem na wargach. Widać że był bardzo usatysfakcjonowany. Ohhhh, ja też byłam, bardzo.
- Masz bardzo sprawne paluszki - szepnęłam rozbawiona,zaciskając uda. Wzięłam jeszcze jeden głębszy oddech, uspokajając się. - Powiedziałabym wręcz, że magiczne... - dodałam, całując go, gdy w końcu odsunął swoją dłoń od ust.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
Parsknąłem śmiechem, oddając całusa czule.
- Wiem, to jeden z tych wrodzonych talentów - przyznałem się z dumą, całując Mandy. Trzymałem ją nadal na kolanach, głaszcząc z wolna jej zaciśnięcie nogi, które lekko drżały. Zamruczałem zadowolony z efektów.
Offline
Wsunęłam ostrożnie dłoń w jego włosy, zaciskając na nich palce i ciągnąc nieco w tył, aby odchylić jego głowę. Popatrzyłam na niego z góry, co nie zmieniało faktu, że to on nadal parzył na mnie z wyższością.
- Ten wzrok jest chyba nieodłączną częścią ciebie - stwierdziłam, składając mokre całusy na jego twarzy. - Ale jesteś władczy, co mnie niezwykle zastanawia - dodałam mrukliwie.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Jestem głową najważniejszego rodu wampirów na Atlantydzie - powiedziałem, bez tego protekcjonalnego tonu i starając się nie mówić zbyt dumnie. - Przed wojną gdy obowiązywał tytuł Króla Wampirów, byłbym właśnie nim. A na razie, jestem tylko zwykłym Mordecaiem, któremu pozostało wzniosłe dziedzictwo i mniej wzniosłe marzenia - dodałem już szczerze od siebie.
Offline
- Dlaczego sądzisz, że twoje marzenia nie są wzniosłe? - zapytałam, trącając nosem jego policzek.
Jego dłonie wciąż wodziły po moich udach, nie pozwalając na uspokojenie się, a wciąż drażniąc i pobudzając i tak już mocno wyostrzone zmysły. Ten dotyk był niezwykle rozkoszny i intymny, tylko nasz. Zero mechanicznych ruchów, był sobą i robił to wszystko z czystej przyjemności. Widać było, że bardzo mu się podobało.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Bo marzę o spokoju i przytulnym domu z ogródkiem, gdzieś z dala od trosk, mogąc pić krew, cieszyć się po prostu byciem... I choć status Harlanda jest wygodny... - skrzywiłem się lekko, pozostawiając słowa w niedopowiedzeniu, dość czytelnym.
Offline
- To nie jest satysfakcjonujący i nie pozwala spełnić się całkowicie - dokończyłam za niego, wzdychając cicho. - Frustrujące. Wciąż coś źle i nie tak jak powinno - bąknęłam nadąsana. Oparłam czoło o jego czoło. - Ale masz jeszcze sporo czasu. Życie dopiero się zaczęło. Jeszcze zdążysz czuć się spełniony - dodałam szczerze, bo w to wierzyłam. Wierzyłam też, że sama będę się tak czuła.
Jasne, trzeźwe spojrzenie potrafi przebić mroki codzienności...
Offline
- Też w to wierzę - przyznałem. - Ale sam nie wiem. Pewnie jest to możliwe, ale na razie tak bardzo odległe... - dodałem z westchnieniem, przestając już tak lubieżnie prowokować swoim głaskaniem Mandy, a teraz po prostu ją otulając czule dłonią. Może i odrobinie troskliwie? Ale czy wampiry umieją być troskliwe?
Offline